wtorek, 6 listopada 2007

Masterowego marudzenia ciąg dalszy, czyli głosowanie nogami

Najczęściej jeśli na tym blogu piszę o masterach to dotyczy Warszawy i kolejnych podejść stołecznego środowiska do zagadnienia. Jednak w tym względzie od dłuższego czasu sytuacja wydaje się stabilna i dobrze rokująca na przyszłość. Tym razem będę pisał o innym mieście w którym odbędzie się najbliższy master czyli o Wrocławiu i Strategiconie.
Często w takcie różnych dyskusji dotyczących regulaminów turniejowych przewija się, pogląd, że jak organizator zaliczy fakap (to od najbardziej znanego słowa po angielsku ; - nie nie jest to od codex ;)) to gracze mogą mu dać do zrozumienia co o tym myślą "głosując nogami" czyli najzwyczajniej w świecie nie przychodząc na turniej. Jednak nie oszukujmy się organizator musi zrobić coś spektakularnego by gracze w znaczącej liczbie odpuścili sobie jakiś turniej. Brak alternatywy (np. w kwestii lokali) może być skuteczną motywacją by zacisnąć zęby. Bo gdzieś grać trzeba. Już częściej to głosowanie działa w drugą stronę czyli pozytywną - gracze doceniają zacne pomysły (Toruń turniej z zamianą armii) lub starających się orgów (Halo Stars 2007). Co w sumie chyba dobrze znaczy o naszej scenie turniejowej.
Tym bardziej głupio mi krytykować turniej i to jeszcze przed rozpoczęciem ale organizacja Strategiconu 2007 pozostawia na tyle dużo do życzenia, że czuję, że wypowiadając swoje opinie nie przegnę pały. Jeszcze tytułem przypomnienia - Strategicon 2006 był tak naprawdę 2007 bo został przeniesiony w czasie ze względu na przedłużający się remont szkoły gdzie miał się odbyć. Oczywiście wpływ orgów na to jest zbliżony do tego jaką technologią będą nawadniane pola pszenicy na Marsie. Jednak zmiany terminu turnieju klasy master potrafi skomplikować kalendarz ligowy, ale było, minęło udało się zagrać. Jednak moje wspomnienia względem tej gry za sprawą stołów są traumatyczne. W pamięć mi się wryła zwłaszcza ostatnia bitwa z Areckim na stole gdzie on miał w strefie wielkie Area size 3 cover 4+; ja natomiast kiosk ruchu do schowania 9 spiderów przed 9 oblitami i resztą strzelania IW. Nawet nie będę pisał kto zaczął bo to był tylko kolejny element spirali nieszczęść ;), ograniczę sie do stwierdzenia, że mój deployment opuściły 2 (slownie dwa) spidery. Jedna z najgorszych bitew w moim życiu która była taka za sprawą osoby która tak a nie inaczej przygotowała stoły. I fakt, że Arecki był sympatyczny jak zawsze (czyli bardzo), pomimo moich podłych pomysłów, nie jest w stanie zatrzeć wrażenia. A na deser dochodzi wspomnienie imprezy gdzie bawił się Poznań plus Zły. Oczywiście nie ma obowiązku imprezowego ale nie oszukujmy się aspekt towarzyski jest dosyć istotny w wycieczkach Masterowych.
Od tego turnieju jednak minęło trochę czasu i właściwie moje podejście do kolejnej edycji Strategiconu nie było w żaden sposób zainfekowane przez wspomnienia. Ale już na etapie przygotowań orgowie znowu wprawili mnie w zaskoczenie. Niemiłe niestety.
Powstał jakiś regulamin. I w nim znalazł się zapis o dopuszczeniu wszystkich speciali. I oczywiście rozpętała się kolejna krucjata przeciw special'ą i Damian (naczelny org i legenda wrocławskiej 40ki) się ugiął (niestety) i zrobił na gildii ankietę by gracze zabrali głos. Kto chce może tu sprawdzić wyniki i ich interpretacje.
Dla tych co nie lubią klikać na darmo krótkie summary: to co większość ludzi odczytuje jak przegraną speciali (w poll'u) Damiana nie przekonało do zmiany w regulaminie. W efekcie regulamin został doprecyzowany 6 dni przed turniejem. Zasady ligi mówią, że regulamin Mastera musi być zgłoszony z 14 dniowym wyprzedzeniem. I najgorsze jest to, że żaden koordynator (w tym ja) nawet nie zareagował na to, że organizatorzy "święta 40ki" nie przestrzegają zasad ligi. I to jest efekt wprowadzenia demokracji - wszyscy są odpowiedzialni czyli nikt. Zdaję sobie sprawę, że wielu ludziom może się nie spodobać to co napiszę ale stara metoda zarządzania ligą z trójką sterników była o niebo lepsza. Przynajmniej było wiadomo kto jest odpowiedzialny za ew. fakapy. No ale koniec z tą dygresją bo to temat na osobną, niekrótką, notkę.
Za chwilę wygłoszę kolejny niepopularny pogląd (chyba :) ). Strasznie irytuje mnie pisanie/mówienie formacie 2100 jako o męskich punktach. Szczerze mówiąc kojarzy mi się to bardziej z dziecięcymi punktami. Przypomina mi to bowiem wizytę chłopca w sklepie zabawkowym z kartą kredytową ojca. No ale dostrzegam, plusy grania na duże punkty rozumiem je i potrafię docenić. Co nie zmienia faktu, że wolę zabawę limitem i wymuszanie szukania nowych pomysłów na rozpiski. A irytuje mnie używanie określenia "męskie punkty" bo od razu sugeruje które z innych limitów punktowych są jakie :).
Podsumowując. Żaden z mankamentów przeze mnie wymienionych pojedynczo by nawet nie sprawił by rozważać opcje nie jechania na Stategicon. Jednak jak to poskładałem do kupy i dodałem szacunek dla własnego czasu oraz tzw. kuszące alternatywy to w wyniku dostałem głosowanie nogami. Na pewno będę baaaardzo nieswojo czuł się w Poznaniu w ten weekend ale cóż tak musiało być.
Na koniec ostatnia refleksja. Z tego co się orientuje to Damian (którego zresztą bardzo lubię) ciągnie tą imprezę w dużej mierze sam. Niestety wydaje mi się, że to jest główna przyczyna takiego a nie innego stanu rzeczy. Mastera nie da się zrobić prawie samemu. Tu trzeba więcej ludzi choćby po to by listę zgłoszeń miał kto zrobić i żeby rozpiski miał kto sprawdzić. Niestety nie widać chętnych do pomocy. A i Damian ma coraz mniej czasu. Szkoda bo wystarczy zobaczyć numerek przy tego rocznym Strategiconie by nabrać szacunku dla wrocławskiej tradycji. Miejmy nadzieję, że podobnie jak w Warszawie znajdą się ludzi gotowi przyjąć ten challenge :).

3 komentarze:

  1. Od ESa: mam uwagę co do tego fragmentu:

    "Jednak nie oszukujmy się organizator musi zrobić coś spektakularnego by gracze w znaczącej liczbie odpuścili sobie jakiś turniej. Brak alternatywy (np. w kwestii lokali) może być skuteczną motywacją by zacisnąć zęby. Bo gdzieś grać trzeba."

    Ten brak alternatywy nie wziął się znikąd. Przecież od lat na forach ludziom wbija się do głów, że organizowanie turnieju konkurencyjnego wobec innego, zwłaszcza wcześniej zaplanowanego, jest nieuczciwością, nie fair i generalnie godzi to w dobro polskiej czterdziestki. Sytuacja jak ta ze Strategiconem jest prostą konsekwencją tego wbijania - nie ma żadnej realnej konkurencji pomiędzy turniejami czy ośrodkami je organizującymi, zwłaszcza w dziedzinie masterów. Nie uważam za konkurencję sytuacji, kiedy ktoś mówi, że pojedzie na WŚ, a na Strategicon nie, bo mu tylko termin WŚ pasuje. To jest konkurowanie turnieju z wolnym czasem tego gracza, a nie konkurowanie Poznania z Wrocławiem. Wydaje mi się, że gdyby parę lat temu zdecydowano się na rozwiązanie "wolność dla każdego" - czyli każdy organizuje jak chce i kiedy chce, to ośrodki, którym naprawdę by zależało, żeby mieć dobry, markowy turniej, z łatwością wykosiłyby te, które niewiele robią, bo i tak nie mają konkurencji w okolicy, ale przede wszystkim też w danym terminie, odgórnie zarezerwowanym dla nich.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gwoli uczciwości kronikarskiej: Ja rozumiem, że zły jest charakterystyczny, ale z tego co pamiętam, dopóki mogłem to też Wam kibicowałem, a Eman nawet swoje stateczki do BFG wyciągnął :p

    piszczu

    OdpowiedzUsuń
  3. @piszczu: to prawda, ale z tego co pamietam Zly dal rade do konca lacznie z testowaniem chinskiej wodki. Co nie zmienia faktu, ze przez sporą część wieczoru grono było szersze niż te które opisałem.

    @ES: rzeczywiście jest tak jak piszesz jednak są próby wprowadzenia konkurencji, nie zmuszając graczy do trudnych wyborów między turniejami, przez możliwość przejęcia turniej klasy master przez inny ośrodek. IMO Szczecin jest na najlepszej drodze do odebrania master któremuś ośrodkowi.

    PS dzięki za komentarze :)

    OdpowiedzUsuń