wtorek, 31 maja 2011

Podcast nr 09b Wygodne siedzenia wiele do powiedzenia


W poprzedniej części relacji audio z pewnego weekendu majowego w Warszawie skupiliśmy się na nagrodach środowiska czyli Młotkach i podziękowaniach za niektóre wasze werdykty. Po tej przystawce nadszedł czas na główne danie czyli relacje z samych Drużynowych Mistrzostw Polski. Oryginalnie koncepcja na ten odcinek była zbliżona do wywiadu. Chcieliśmy z Michem wykorzystać fakt, że on na imprezie był ja wręcz przeciwnie więc jest to idealna sytuacja do odpytki. Jak to wyszło w praniu to już po tych kilku odcinkach tego podcastu pewnie łatwo Wam przewidzieć ale i tak IMO warto odsłuchać ten materiał. Choćby dla odświeżenia wspomnień. Zapraszam do głośników.

Podcast nr 09b Wygodne siedzenia wiele do powiedzenia

poniedziałek, 30 maja 2011

Kilka tysięcy słów o Warlordzie.


Chciałem to wrzucić jeszcze przed wyjazdem do Olsztyna na Battle Canona ale za sprawą głównie mojego lenistwa to się nie udało. Jednak teraz nadrabiam tą zaległość i wrzucam kolejne zdjęcia tytanów. Stali bywalcy tego bloga dobrze znają moją słabość do "większych" braci dredów więc mogli się spodziewać tego typu notki. Zwłaszcza, że od dłuższej chwili nic takiego się nie pojawiło i choć może nie była to cisza przed burzą to jednak i tak warto zerknąć.
Oki nie przedłużam i prezentuję kilka tysięcy słów z Warlordem w roli głównej choć nie tylko.











I nie tylko:

środa, 25 maja 2011

Czelendż czelków


Dawno, dawno temu kiedy bladzie gnali do wroga w swych stalowych Rhinosach a Wielcy Rogaci Marines używali Starego Kodeksu Chaosu ™, naszą 40kową ligą rządził triumwirat. Jego skład raz po raz się zmieniał ale stałymi personami w tym układzie był Eman oraz Vodecki (eM już się na zakulisowe pociąganie sznurków nie załapał). W tym samym czasie master był masterem, a lokal lokalem. Czyli na lokale się chodziło u siebie na mieście a mastery był świętem choćby z względu na fakt, że pożyczanie armii czy brakujących modeli nie był taka łatwe, a przez to popularne, jak teraz. Ponieważ w tym okresie scena rosła w siłę i przybywało coraz więcej sprawnie działających ośrodków powołanie instytucji challengera jako „środkowej” klasy turnieju wydawał się całkiem sensownym rozwiązaniem. W owym czasie dla wszystkich logicznym wydawało się dążenie ośrodków do organizacji mastera. Chelek miał być takim obustronnym testem, dla orgów, z czym się je turniej dwudniowy a z kolei gracze wiedzieli, że jadą na betę mastera i mogą się z tym wiązać jakieś nie dociągnięcia organizacyjne.
Nikt jednak nie przewidział, że chelki okażą się alternatywą dla mastera i zaczną być samodzielnym bytem ligowym, że tak to biologicznie określę. W dodatku mającym ta przewagę nad tzw. świętem 40ki, że nie wymagał zbytniej celebracji znaczy się nakładania 3 kolorów przez ostatnich kilka wieczorów przed imprezą. Aktualnie mamy, w kalendarzu ligowym, turnieje które dosyć namiętnie trzymają się statusu chelka i im z tym całkiem dobrze - co w sumie dziwić nie może.
Obecnie jest ten moment roku, kiedy forum koordynatorów przeżywa swoje apogeum aktywności. Można by powiedzieć, że trochę po gwizdku bo za kilka dni pierwszy master tego sezonu a zaraz za nim czai się już łódzki czelek czyli Grill and Chill. Ale lepiej późno niż wcale. Jednak przy bezwładności jakiekolwiek forum internetowego i dość napiętym terminarzu trudno o przemyślane i trafne zmiany w regulaminie. Propozycja by zlikwidować instytucje challengera wydaje się mieć całkiem sporo sensu jednak nie jest to jedyne rozwiązanie problemu wiecznych czelków. Bo choćby w tej samej dyskusji padła propozycja ograniczenie liczby edycji turnieju tej klasy w danym ośrodku pod rząd. A myślę, że inne rozwiązania również mogłyby się znaleźć. A jednocześnie wszyscy mają świadomość, że czas goni i decyzją są potrzebne już i teraz, bo założę się, że chopaki z Łodzi nie obraziliby się na wiedzę o ty czy chelki pozostaną w regulaminie ligii.
Nie mam jednoznacznej opini czy czelki powinny pozostać, czy powinny zaginąć w Warpie. Jednak wiem dwie rzeczy na pewno: pierwsza z nich to, że czelki, w zdecydowanej większości, nie sprawdził się w powierzonej im roli, bo chyba tylko Olszyn poszedł tą drogą. A druga to - bardzo dobrze, że powstały bo mam wrażenie, że to właśnie dzieki nim wiele z zacnych imprez (np. Dice Crusher, wspomniany G n’ C czy Syrenka) pojawiła się w naszym kalendarzu. A to, że te imprezy nie przeszły na status mastera może mieć indywidualne przyczyny ale myślę, że gdyby ich orgowie mieli zaczynać od dwudniowego lokala to by jednak  zrobili go jednodniowego pt. Cleans, Reacon Take and Hold czy nowożytne: 3 znaczniki, 5 znaczników, Anihilacja. Podejmując, zatem, decyzje o przyszłości czelków warto pamiętać o ich przeszłości i tym co wniosły do naszego hobby (aż mi prawie wstyd za tanią patetyczność tej peunty ;) ).

sobota, 21 maja 2011

Naprawianie Młotków



Od dłuższego czasu, między innymi, za sprawą korespondencji z Nazrothem czy rozmów z Michem, kłębiło mi się w głowie wiele myśli na temat Młotków. Co poszło nie tak. Jak to powinno wyglądać w przyszłości. Jak to sformalizować. I oryginalnie ta notka miała zawierać wygładzone i zrozumiałe dla kogoś poza mną te wszystkie refleksje. Najlepiej w postaci gotowego regulaminu dla Ogólnopolskiej Ligii Wh40k. Jego pierwszym punktem miało być – drogi Koordynatorze pamiętaj o Wielkanocy – tak wiem tania  złośliwość ;). Jednak kiedy zaczęłem się temu wszystkiemu z bliska przyglądać doszedłem do wniosku, że to jest bezsensu.
Bo pewnie, że można to wszystko ubrać w punkty oraz paragrafy mówiące ile tygodni przed końcem sezonu, jaka jest procedura, jak długo powinno trwać itp., itd. Jednak, w moim przekonaniu, to nie o to chodzi. Rozwiązaniem problemu (choć to chyba za mocne słowo), jest to by ktoś się poczuł za te nagrody środowiska po prostu odpowiedzialny. Czuł, że mają one sens i chciał to nazwyczajniej w świecie zrobić dobrze. Albo jeszcze lepiej.
Gdy Młotki powstawały te trzy lata lata temu to była luźna koncepcja która została zrealizowana na szybko a po całym rozdaniu okazało się, że odzew środowiska jest co najmniej pozytywny. Jednak przy kolejnych edycjach nie poszliśmy, przynajmniej w jakiś znaczący sposób, za ciosem i nie było zorganizowanej akcji, cytując sławetną reklamę Nike'a – Take it to next level. I mam wrażenie, że to całkiem ważne dla środowiska wydarzenie jest nadal traktowane po macoszemu a organizowane w sposób, przynajmniej w wielu miejscach całkiem partyzancki.
To czego tym nagrodom najbardziej brakuje to sprzedania ich szerokiemu audytorium. Bo cały czas wydaje mi się, że z spokojem mogło by głosować więcej osób. Przynajmniej jak się patrzy w ranking ligowy trudno pozbyć się takiego odczucia. Zatem absolutnie pierwszym z działań marektingowo PR'owych powinno być zrobienie dedykowanej tylko i wyłącznie młotkom strony. Najlepiej z archiwum, hall of fame, wywiadami np. z nominowanymi przed i wygranymi po oraz z relacjami z gal. I pewnie jeszcze kilkom innymi gadżetami. I nie da się ukryć, że taka strona przez 10 miesięcy w roku szczególnego ruchu by nie generowała ale przez te pozostałe dwa miesiące powinna być narzędziem budowania suspensu tak by chęć uczestniczenia w tym rozdaniu była wisienką na torcie powodów do wyjazdu na DMP.
Zresztą pomysłów które można przy ich okazji mieć jest co niemiara a zabawa z ich organizacją jest zdecydowanie lepsza niż w przypadku mastera czy czelka (jeśli coś takiego się nam jeszcze uchowa).
Po pierwsze nie ma się konkurencji – czyli sytuacja a'la DMP.
Po drugie ich organizacja z niczym się nie wyklucza.
Po trzecie trzeba naprawdę się wysilić by przy ich okazji wywołać flejma – choć to akurat dla nie których może być wadą ;).
Po czwarte w przypadku kiedy się nie zaliczy jakiegoś spektakularnego fakapu – wdzięczność reszty graczy gwarantowana.
A po piąte i dla mnie najważniejsze – nie trzeba nosić stołów.
I tym optymistycznym...:)

czwartek, 19 maja 2011

Podcast nr 9 A Młotki na tylnym siedzeniu.


Mam nadzieję, że tym podcastem zakończymy temat podziękowań za młotki. Ale nie te są jego integralną częścią a relacja z ich rozdania przygotowana przez Micha przy znaczącym udziale Areckiego i nie tylko. Poczułem się jakbym prawie tam był, więc jakby ktoś chciał nadrobić lub odświeżyć sobie wspomnienia to nadarza się znakomita okazja.
Podcast jest nawet jak na nasze standardy wybitnie chaotyczny oraz mało merytoryczny czujcie się zatem ostrzeżeniu. Natomiast jeśli kogoś to nie zraża to serdecznie zapraszam do odsłuchu.


PS Trzeba przyznać, że Michu idealnie uchwycił tytułem meritum nagrania ;)

poniedziałek, 16 maja 2011

Praga 40k


Urlopowe ścieżki skierowały mnie do stolicy naszych południowych sąsiadów czyli Pragi – swoją drogą miasto to ma wyjątkową łatwość w uwodzeniu turystów ale to nie blog turstyczny więc tematu zgłębiać nie będę. Ponieważ poza Żoną towarzyszył mi w tej wycieczce między innymi eM nie będzie chyba dla nikogo niespodzianką, że poświęciliśmy chwilę na czterdziestkowy rekonesans.
Znalezienie praskiego sklepu z produktami GW znając adres nie jest szczególnie trudne. Znajduje się praktycznie w samym centrum miasta a dodatkowo jest od ulicy a nie w żadnej bramie co także sporo ułatwia. Sam sklep jak to sklep, wydawał się dobrze zaopatrzony i urządzony maksymalnie klient – friendly co się objawia tym, że np. blistery można było obejrzeć bez pośrednictwa sprzedawcy. Oczywiście nie mogło zabraknąć gablotki z pomalowanymi modelami niektórymi prehistorycznymi a niektórymi dość ciekawymi jak np. Hammerheady do Epica. Tym co mnie zaskoczyło w tym sklepie był wybór książek z Black Library (w oryginale) bo był on chyba kompletny. A jeśli czegoś brakowało to pojedynczych tytułów. Na półkach stała kompletna Herezja Horusa, Space Marine Battles, omnibusy itp. itd. Z battlowymi tytuałmi sytuacja wydawał się podobna ale z względu na swoją ignorancje w tym temacie szczególnie kompetentny nie jestem. Nie wiem z czego to wynika ale możliwe, że czeskie podejście do 40ki bazuje na większej równowadze między różnymi aspektami tego hobby.
Oczywiście nie mogło zabraknąc chwilki pogawędki z sprzedawcą, który kiedyś odwiedział nas z swoją armią – grał bowiem na Wojnie Światów (tej w Luboniu). Z tego co eM się dowiedział (ja w tym czasie dochodziłem do wniosku, że może warto jednak poczytać Space Marines Battles) to 40kowej scenie w Czechach brakuje jakiegoś centralnego miejsca w internecie i istnieją głównie fora lokalne skupiające graczy z poszczególnych miast. Natomiast coś takiego jak nasza gildia czy tym bardziej Strona Ligowa u nich nie występuje. Szkoda bo by to ułatwiło promocję naszych turnieji u nich a z drugiej strony ułatwiło podbój krainy piwem i absyntem płynącej. Co prawda sprzedawca wspomniał coś o stronie thereisonlywar.cz/forum to niestety nie udało mi się sprawdzić co się na niej kryje bo mam jakieś problemy z rejestracją.
Sklep wielkością nie przytłaczał - poza częścią, nazwijmy to, handlową było tam miejsce tylko na 3 za to całkiem estetyczne stoły. Trudno zatem się spodziewać, że będą w nim się odbywać jakiekolwiek większe imprezy, zatem jeśli coś się w stolicy Czech dzieje to pewnikiem gdzie indziej.
Gołym okiem widać, że czeska scena bitewniakowa do czołówki europejskiej jeśli chodzi o prężność nie należy nie zmienia to, przynajmniej w moim odczuciu, faktu, że jest warta uwagi bo szczególnie daleko do np. Pragi nie jest a ilość atrakcji dodatkowych powala.
Czasami nawet dosłownie ;)

piątek, 13 maja 2011

Dziękujemy!! Dziękujemy!!

DMP, DMP i po młotkach. Michu z tej okazji przygotował kilka tysięcy ruchomych słów o wyborze Wojny Światów na najlepszy turniej zakończonego sezonu które możecie obejrzeć poniżej:



Natomiast ja przy tej okazji, oczywiście, bardzo dziękuje za wszystkie głosy w kategorii Najlepsza Strona oraz Twórczość Fanowska - zarówno te dzięki którym ten blog i podcast dostały młotki jak i te które przypominają o tym by nie spocząć na laurach. Dzięki!!


czwartek, 5 maja 2011

Podcast nr 8 DMP - Działka Melanż Poguduchy


Miało być o DMP czyli o drużynowych Mistrzostwach Polski a skończyło się jak zawsze czyli na luźnych dywagacjach na zadany temat. Myślę jednak, że warto posłuchać zwłaszcza jak ktoś ma siedzieć X godzin w pociągu w drodze na tą imprezę.

Podcast nr 8 DMP - Działka Melanż Poguduchy

Natomiast sam podcast nagrywaliśmy w takich pięknych okolicznościach przyrody - za uprzejmością eM'a


I w związku z tym idę za ciosem i wyjeżdżam na długo oczekiwany urlop. Zatem przez jakiś czas może być mnie tu mniej niż więcej ale liczę, że z nowo naładowanym akumulatorem wjadę w kolejny sezon co się przełoży również na blog. A wszystkim jadącym do Stolicy powodzenia w turlaniu i wstawaniu w niedzielę rano ;)

Krakowska Liga Bardowa - ciąg dalszy z przeciwnego deplojmentu


Po przedniej notce w której wspomniałem o regulaminie ligi w Krakowskim Bardzie, autor tych zasad czyli Nazroth uznał, że warto by wyjaśnił parę kwestii związanych z nimi i z czego one wynikają. Szczerze mówiąc nie wiem czy ono jest potrzebne bo istotą poprzedniego wpisu nie była działalność Barda a bardziej to jak Liga (tym razem ta Ogólnopolska) jest przygotowana na kontrowersyjne pomysły organizatorów. Jednak skoro je napisał i poprosił o publikację w cenzurę bawić się nie zamierzam.


Witam.
Jestem autorem regulaminu tej, jak i czterech poprzednich lig Warhammer'a 40,000 w Krakowskim Bardzie. Jako gracz i osoba raczej rozpoznawalna niezmiernie cieszę się z rozgłosu, jaki niewątpliwie przysporzy mi reklama na '.z24cala'. Sam blog też pewnie zyska nowych obserwatorów, bo doskonale wiemy jak nasze środowisko reaguje na dym.
Żeby nie rozdrapywać rany wytłumaczę wszystkim chętnym - najłopatologiczniej jak tylko potrafię - czemu służy ten zapis, oraz dlaczego mój regulamin jest naprawdę super, pomimo pierwszego wrażenia.
1) Krakowska Liga od lat zrzesza ogromną ilość graczy, oraz początkujących z terenu Krakowa i okolicznych miast. Biorą w niej udział nie tylko osoby z ciśnieniem na wygraną, punkty ligowe, czy nagrody... starzy wyjadacze z Legionu też zaszczycają Ligę swoją obecnością. Początkujący wkraczają w świat WH40k, a average szlifują skilla. W ten sposób Aglomeracja Krakowa pokazuje, że jest jednym z dominujących na terenie Polski ośrodków hobby Warhammer'a 40,000.
Pierwsze wydanie ligi mojego autorstwa pociągnęło za sobą falę przemian i kosmiczny boost ilości grających.
2) Mam ogromne doświadczenie w prowadzeniu sklepu, oraz w organizowaniu Ligi. Warhammer 40,000 to moje oczko w głowie i zanim wprowadzam jakąś zmianę regulaminu, obowiązującego od lat - testuję ją dokładnie na innym systemie karcianym/figurkowym.
3) System punktów za zakup przetestowałem w lidze WoW TCG, co zaowocowało powrotem do tej karcianki ogromnej rzeszy graczy. Ilość uczestników ligi przekroczyła 20 osób, a przed jej rozpoczęciem z trudem organizowaliśmy turnieje dla 4 grających!
4) Gracze i bywalcy sklepów lubią kupować. Każdy rozwija swoją armię dokładając do niej coraz to nowsze jednostki. Sam posiadam już ponad 15,000 punktów SM, co nie zmienia faktu, że tylko w ostatnich miesiącach dokupiłem 2 attack biki, 2 pary rąk do dreadnoughtów, dwa pudełka grey knightów na konwersje i kilka innych zabawek! Liga organizowana jest dla graczy i hobbystów - każdy ma szansę wygrać w niej nagrodę, niezależnie czy wybierze atak, czy ekonomię.
5) Aby zdobyć 200 punktów ligowych wystarczy rozegrać 20 bitew ligowych z wynikiem 10/10. Przy zakładam 50-70 uczestnikach mamy do rozegrania 100-140 bitew ligowych. Sami widzicie, że zdobycie w walce 200 punktów jest dziecinnie proste! Aby je 'kupić' trzeba wydać 2000zł. Liga trwa +/- pół roku. 2000zł... dwa tysiąceeee złoootych w pół roku... za 200pkt, które zdobywacie grając śmieszne 20 bitew, albo przegrywając 5/15 40 bitew. Liczę na wasz rozsądek - na rozumne podejście do zagadnienia 'kupowania punktów'.
Teraz kilka słów o naszej Lidze (mojej Lidze):
Liga Warhammer'a 40,000 w Bardzie to niesamowicie przemyślana inicjatywa. Rozgłosu nabrała już kilka miesięcy temu, ponieważ jej reklamę rozplanowałem na dłuuugo przed pojawieniem się regulaminu. Wstępne informacje, podgrzana atmosfera, piosenka promująca i wizja wspólnie spędzonego czasu przy ulubionej grze! Mnóstwo ciężkiej pracy, którą włożyłem w organizację. (Pracy również w czasie prywatnym...)
Liga pozwala dobrze bawić się dosłownie każdemu. Student, uczeń, ojciec rodziny - szkoła, praca? Nie ważne, ponieważ w trakcie trwania ligi możesz w dogodnym dla siebie terminie, z wybranym z pośród uczestników ligi oponentem rozegrać bitwę na terenie sklepu i jej wynik zgłosić za pośrednictwem forum do ligi! To jest mega innowacja, dość już przymusu rozegrywania bitwy z konkretnym oponentem, w konkretnym terminie! Liga jest dla ludzi, ludzie mają swoje życie - kto chce, ten gra z kim i kiedy chce!
Liga pozwala rywalizować na wielu płaszczyznach. Nie tylko poprzez zwyciężanie! Przegrywając 18/2 nadal zyskujesz 2 punkty ligowe! Kupując to co i tak miałeś w planach zyskujesz punkty ligowe! Zapisując się wcześniej i dając tym samym wyraźny sygnał innym graczom, że jesteś gotowy grać - że liga będzie pełna po brzegi - zyskujesz punkty!
Na koniec najważniejsze - nie musisz być super prosem i wygrać całej ligi, żeby dostać nagrodę! W tej lidze walczyć opłaca się do samego końca, ponieważ pula nagród jest ogromna, a rozłożone są tak, by każdy miał szansę coś wygrać - do samego, samego końca, do ostatnich dni trwania ligi warto się zapisać i warto uczestniczyć! Warto grać!
Tę skomplikowaną maszynę połączonej rywalizacji, hobbystyki, interakcji, zakupów, zabawy - stworzyłem z myślą o moich klientach i przyjaciołach, z którymi spędzam osiem godzin dziennie. Z myślą o scenie Warhammer'a 40,000, której poświęciłem wiele lat i którą własnymi rękami buduję od kiedy istnieje mój klub i od kiedy pracuję w Bardzie. Wychowałem niezliczone pokolenia graczy, których teraz widujecie na turniejach. Robię kawał dobrej roboty i wkurwia mnie to, że zamiast na przykład pochwalić tą pracę (dobrze, że chociaż Krakowiacy ją doceniają) koncentrujecie się na jednym fragmencie zajebistego bądź co bądź regulaminu i gigantycznego dzieła, które w Krakowie pozwoli się bawić ogromnej ilości ludzi i stworzone zostało po to by pielęgnować hobby, które wy na co dzień gwałcicie kupując z drugiej ręki, ściągając podręczniki z sieci i kosztem początkujących nabijając sobie kasę z turniejowych nagród.