sobota, 30 kwietnia 2011

Taaaniooo, taaaniooo punkty sprzedam



Mam od jakiegoś czasu zwyczaj klikania na różne regulaminy turnieji organizowanych w naszym kraju głównie z ciekawości jak orgowie podchodzą do Lostów. Ale często wychodzę z założenia, że skoro już kliknąłem to przeczytam – może będzie coś wartego ctrl-C. I ostatnio przeglądając fora z branży natrafiłem na regulamin ligi lokalnej organizowanej w krakowskim Bardzie. Szczególnie mnie zainteresował następujący pomysł.


W trakcie trwania ligi gracze zdobywają i zgłaszają punkty ligowe. Można je zdobyć w następujący sposób: - Rozgrywając Bitwę Ligową. (wynik w dużych punktach = zdobyte punkty ligowe) - Biorąc udział w Turnieju Ligowym. (zdobyte duże punkty = punkty ligowe) - Zgłaszając Zakup Ligowy. (100zł = 10 punktów ligowych) 


Sprawa jest prosta - Bard jako organizator ma prawo wymyślić co mu się żywnie podoba i choć osobiście dla mnie pomysł miksowania programu lojalnościowego, z rozrywką było, nie było, sportową bo w końcu to liga, jest chybiony u samego fundamentu to nie chcę go za bardzo krytykować. Zwłaszcza, że to moja prywatna opinia i zapewne nie do końca pokrywająca się z tą autora tej koncepcji.
Ale- bo zawsze w takich sytuacjach jest jakieś „ale” - ponieważ rozgrywki te zostały ogłoszone na forum strony ligowej zacząłem się zastanawiać co by było gdyby ta liga była zgłoszona do Ligi Ogólnopolskiej? Bo mam nadzieję, że pomimo tej informacji w takim a nie innym miejscu nie jest. Może warto by ktoś spośród koordynatorów weryfikował twórczość organiztorów turnieji? Pewne zapomniane kostki i miarka do tej pory odbijają się czkawką środowisku ligowemu.Wyobraźmy sobie zatem flejma jakiego byśmy doświadczyli gdyby ktoś sobie po prostu kupił brakujące punkty do TOP 5. Szczerze mówiąc w takiej akcji dostrzegam potencjał mogący zawstydzić „dyskusję” na temat tegorocznego DMP.
Bo jeśli coś takiego jak ta liga lokalna by przeszło to czemu nie miałby mieć miejsca następujący scenariusz. Mamy producenta przykładowo  takich podstawek (ale może to być cokolwiek innego) i dogaduje się on z organizatorem np. mastera, że zasponsoruje mu jego impreze w całkiem wymierny sposóbale jeśli będzie on dawał dodatkowe punkty graczom używającym jego produktów.
Pewnie nie jest to szczególnie prawdopodobne ale pomysł na tą Bardową ligę jednak daję do myślenia i to więcej niż mniej. I nie myślę, że sens ma próbowanie zabezpieczanie się jakimiś precyzyjnymi zapisami w regulaminie Ligii Ogólnopolskiej bo i tak nie pokryją wszystkich potencjalnych sytuacji. Jednak warto by koordynatorzy mieli jakąś furtkę na tzw. wszelki wypadek. Można zatem wpisać, że Liga ma prawo nie zaliczyć imprezy zoorganizowanej w oczywistej sprzeczności z duchem sportu i równości szans uczestników. Czy jakąkolwiek odpowiednio pojemną formułkę (byle nie za bardzo).
Czasy się zmieniają to i Liga powinna - również w innych miejscach niż punktacja za różnej klasy turnieje.

sobota, 23 kwietnia 2011

DMP - wstęp do analizy

Doskonale sobie zdaję sprawę, że zdecydowana większość ludzi aktualnie zajmuje się zupełnie innymi rzeczami niż plastikowe ludziki i ich wojny ale jakby ktoś sobie chciał zrobić przerwę w świątecznych przygotowaniach to może porozkminiać przed DMP. Bo pomimo całej tej zadymy i flejma które towarzyszyły regulaminowi parę osób się zadeklarowało z uczestnictwem a co więcej wysłało rozpiski. I właśnie te są dla mnie ostatnio pożywką do zabaw intelektualnych. I pomimo, że nie będzie dane mi pograć na najzacniejszej imprezie sezonu to i tak się dobrze bawię oglądając co ludzie wymyślili i czym chcą zaskoczyć swoich przeciwników.
Na pewno bardziej rozpiskami niż armiami bo rozkład tych jest dosyć mało zaskakujący - że tak delikatnie ujmę. No może poza popularnością Dark Angeli. Ale chyba nikogo nie zaskoczę jak napiszę, że wszystkie rozpiski DA mają Beliala. Zresztą gracze Eldarów wykazali się podobną wiernością wobec swojego Dziadka czyli Eldrada. Jedyne co mnie zaskoczyło to brak Necronów bo szczerze mówiąc myślałem, że przy zapisie o scorowaniu jednym oddziałem paru znaczników plus dopuszczonym Nightbringerze ktoś się skusi. Ale może ludzie w ogóle zapomnieli o istnieniu tej armii co w sumie dziwne by nie było.
A tu tysiąc słów na temat armii:


Przepraszam za aspekt wizualny tego tysiaka słów ale Open Office i Gimp to nie są moje ulubione narzędzie do robienia czegokolwiek.

Natomiast jeśli dla kogoś jeden obrazek to za mało to zapraszam do dokumentu z którego powstał. Jak by ktoś wyciągnął jakieś ciekawe wnioski, znalazł błędy, bądź miał propozycje co jeszcze to zapraszam do komentarzy. IA z rozmysłem pominąłem bo w wielu rozpiskach sprytnie się chowało a nie miałem Tzeentch wie ile czasu na to - niestety.

A tak w ogóle to smacznego jajka, suchego poniedziałku i małego kaca kulinarnego w wtorek.

czwartek, 21 kwietnia 2011

Młotki 2011


Oryginalnie chciałem w tej notce tłumaczyć się przed Wami drodzy czytelnicy z rzadkich wpisów w miesiącu kwietniu. Już nawet przelałem w postać binarną stado mniej lub bardziej wiarygodnych wymówek. Jednak za sprawą losu pod postacią Jasia mogę to przemilczeć (przynajmniej póki co) i skupić się na czymś o niebo ważniejszym czyli na Młotkach.
Można bowiem już na nie głosować - zachęcam, namawiam i w ogóle  gorąco wszystkich uprawnionych - to nasz środowisko i  uczcijmy zakończenie sezonu w godny sposób.


Zdaję sobie sprawę, że ten sezon był ciężki dla ligi i dlatego uważam, że aktualnie głosowanie na nagrody środowiska jest tym ważniejsze. W ten sposób można pokazać, że jednak ta cała zabawa w ligę i turnieje ma sens i że ten przysłowiowy uścisk dłoni prezesa za który to wszystko się robi ma jakieś znacznie i że coś a raczej ktoś za nim stoi. I co najważniejsze, że w ogóle on jest.
No ale nie zatrzymuję już Was w drodze do cyfrowej urny.

niedziela, 17 kwietnia 2011

Krótka notka o nienawiści...



… do malowania figur. No oki, może nienawiść to za mocne słowo ale mam wrażenie, że taka na przykład „niechęć” do nie końca oddaje co mi w duszy gra na widok pędzelka. I farbek. I całej reszty tego ekwipunku. Nie zmienia to jednak faktu, że wolę grać, czymś co ma farbę na sobie  a nie tylko podkład, plastikowy i poobijany. I umiem docenić kiedy ktoś ma ładnie maźniętą, armię i widać czas który w nią włożył. Jestem zatem świadom tego aspektu hobby i choć lubię raz na jakiś czas sobie coś skonwertować to jednak samo malowanie jest dla mnie niczym wejście do krainy Freddiego Krugera.
Albo Cenobitów.
Jednak niestety nie da się tego uniknąć i raz na jakiś czas trzeba sięgnąć po pędzelek. I zauważyłem, że ten cykl u mnie jakoś tak ostatnio zaczął się pokrywać z Drużynowymi Mistrzostwami Polski. Na zeszłoroczne pomalowałem, wcześniej jedynie sklejonych, Lostów. I co prawda przez rok który minął od tej imprezy parę rzeczy jeszcze popaćkałem to jednak te początkowe przygotowania, pewnie za sprawą swoje skali, najbardziej się wbiły mi w pamięć. A w tym roku chociaż w związku z planami urlopowymi do Syreniego Grodu się nie udaję to i tak maluje modele na tą imprezę i to do tych samych Lostów. A to dzięki Michałku któremu obiecałem pożyczyć armię.
I w sumie pomimo mojego podejścia do zagadnienia to jestem mu wdzięczny za mobilizację. Bo malowanie armii to nie jest kwestia chęci czy ich braku albo tym bardziej umiejętności lub innego talentu a jedynie mobilizacji. Jeśli ta występuje to mieć pomalowaną armię na poziomie tzw. tabletop to nie jest Tzeentch wie jaki problem. Aktualne udogodnienia w postaci aeorgrafu czy innych washy sprawiają, że czas potrzebny na osiągnięcie masterowej wystawialności modelu uległ sporej redukcji. Zatem jeśli komuś się uda z siebie wykrzesać choć trochę ochoty nic nie stoi na przeszkodzie by w miarę szybko i bezboleśnie skompletować zbiór modeli który nie zostanie wykreślony przez sędziego na takiej np. Wojnie Światów ;).
I szczerze mówiąc, mam nadzieję, że na imprezie która ma zarówno wyrazy Mistrzostwa i Polski w swojej nazwie, wymóg malowania zostanie potraktowany stosownie do jej rangi. Bo po Wojnie widać, że wśród graczy jest akceptacja dla poważnego traktowania tego warunku zabawy, a skorzystamy na tym wszyscy – będziemy bowiem mieli ładniejsze stoły i bitwy zyskają na walorze estetycznym. Bo jeśli coś w tym hobby budzi w mnie większą „nienawiść” niż malowanie figur to właśnie ich nie pomalowanie.

wtorek, 12 kwietnia 2011

Psycho Power


Od jakiegoś półtora roku trasa kolejowa Gdynia – Poznań stała mi się dosyć bliska a jakiś czas temu wymyśliłem, że w sumie to mogę notki pisać w pociągu co by czas podrózy wykorzystywać nie tylko na kolejne czytadła z Black Library i wymyślanie niedorzecznych rozpisek. No i w piątek jadąc do Poznania napisałem coś o Grey Knightach bazujac na tygodniowym wertowaniu kodeksu. Stwierdziłem jednak, że w tak zwanym międzyczasie wrzucę wywiad z Thurionem a Szarej notce dam się odleżeć zwłaszcza, że w sobotę mieliśmy w stolicy podziemnych pomarańczy lokala który do moich teorii o Szarych Rycerzach mógł wnieść trochę niezbędnej praktyki...
… i oczywiście za sprawą 3 graczy GK wniósł. Nawet więcej niż się spodziewałem w najśmielszych snach. A raczej w najgorszych koszmarach. Opinie przeciwników najnowszego dziecka Games Workshop różniły się głównie stężeniem wulgaryzmów natomiast główna linia fabularna wypowiedzi daje się sprowadzić do jednego słowa – Absurd. Pewnie, że należy wziąć poprawkę na to, że początki bywają trudne i, że kiedy pojawia się nowa mocna armia zawsze chwila musi upłynąć zanim ogarnie się temat i ludzie nauczą się wykorzystywać jej słabości. Jednak Grey Knighci mają szanse poważnie wstrząsnąć naszymi stołami. Zwłaszcza, że są armią w Power Armourach co dosyć upraszcza sprawę przeskoku na nich.
Osobiście nie było mi dane jeszcze zagrać z Szarakami i pomimo usłyszanych opini mam nadzieję, że to dosyć szybko się zmieni. Natomiast przy okazji tego kodeksu przypomniała mi się refleksja która już kiedyś mi zakwitła ale dosyć szybko zeszła do podziemia mojej pamięci. Mianowicie wszystkie armie powinny mieć jakieś zabezpieczenia anty psykerskie. W czasach przed wilkowych nie miało to aż tak wielkiego znaczenia ale Grey Knighci gdzie czaruje wszystko sprawiają, że armię bez czegokolwiek komplikującego życie magikom wszelkiej maści czują się jak z nożami na strzelaninie. I kodeks ten może przelać czarę goryczy wśród graczy nie mających psychic hooda w sekcji wargear używanego podręcznika.
Każda armia ma jak otworzyć landka i każda armia tak samo męczy się z 3+ inva, no może poza nekronami ale oni dla odmiany się męczą z wszystkim innym na czele z własnym deksem więc się nie liczą. I podobno równowaga powinna pojawiać się w kwestii psykerów, niestety mam wrażenie, że twórcy zasad nie dostrzegają problemu. Przynajmniej tak to wygląda gdy się spojrzy na tyrki czy Dark Eldarów. Może się okazać, że nie zależnie jak bardzo poprawią nekronów i jakiej rewolucji dokonają choćby w ich troopsach nikt tej armii na turniej nie weźmie bo obawa przed spotkaniem choćby paszczy najpierw w postaci kreski a potem sprayu będzie zbyt silna.
I do podobnych wniosków dojdą ludzie grający innymi armiami po czym czeka nas wybór między szarym a srebrnym kolorem pancerzy. Ewentualnie czerwonym. I z całym szacunkiem dla wilków, rycerzyków czy bladzi i ich graczy to taka perspektywa wydaje mi się straszna.

PS Oczywiście wywiady o Grey Knightach planuje jednak chce dać trochę więcej czasu ludziom na  poznanie kodeksu.

sobota, 9 kwietnia 2011

Podcast nr 7 - Wywiad z Thurionem


Czyli wciąż aktualnym Mistrzem Polski w batlla. A, że Thurion od jakiegoś czasu przerzucił się na okrągłe podstawki uznałem, że warto z nim porozmawiać o obu Warhammerach, o różnicach, podobieństwach, ETC i jeszcze kilku innych sprawach. Nie będziemy z Michem ukrywać, że podcast miał być dłuższy za sprawą nagrań z Wojny Światów jednak niestety Warp wygrał i nic z tego nie będzie. Cóż mówi się trudno i turla się dalej.
Nie przedłużam zatem i zapraszam do odsłuchu i tradycyjnie ostrzegamy przed grubszym słowem.

Podcast nr 7 - Wywiad z Thurionem

wtorek, 5 kwietnia 2011

Poznańskie "Meta"

Prawie już hasła do bloger zapomniałem. No dobra - dramatyzuje, ale wyrzuty sumienia już się zaczynały pojawiać. Na szczęści jest Michu który ratuje sytuacje notką, na czasie można powiedzieć, bo o lidze lokalnej. Na szczęście nie o tej co teraz jest na językach.

Nadaje Michu. Terminy gonią i to co miało zawierać jakąś relację z Wojny Światów, będzie zupełnie o czym innym. W dodatku ostrzegam -  będą modne słowa. A przynajmniej jedno - "meta". I nie w kontekście stanów euforycznych ani rozbudowy masy mięśniowej, a przy okazji zakończenia Poznańskie Ligi Wh40k (link:http://liga.sztab.com.pl). Samo zakończenie miało miejsce już jakiś czas temu ale zamieszanie związane z WS, do spółki z z kilkoma innymi poza-bitewniakowymi czynnikami spowodowało, że tekst ujrzał światło dzienne dopiero teraz. Tym razem nie będe się jednak rozpisywał o samych rozgrywkach i ich mechaniźmie (poza niezbędnym skrótem), co powinno się spodobać paru brodatym malkontentom ale skupię się na tym co można powiedzieć o poznańskim środowisku wh40k na podstawie analizy wyników ligowych. Zahaczę też przy okazji o zbliżające sie DMP - nie wspominając przy tym o regulaminie :)

Ranking armijny po zakończeniu sezonu - aktualną wersję można zobaczyć pod tym adresem.

Ligę wygrał Prezes Jasiu. Drugie miejsce zajął Były Prezes eM, a trzecie obecny Wice, Afro. Co jak co, ale Zarząd Klubu mamy w Poznaniu dobry. Przynajmniej w czterdziestkę (wybaczcie, nie mogłem sobie odmówić...). Graczy aktywnych, o liczbie gier większej niż 3, mieliśmy 38-miu. Rozegrali oni przez 6 miesięcy łącznie 317 bitew. Z czego aż 127 to remisy - co wynikało zapewne z wysokiego progu zwycięstwa (14-6). Ciekawie natomiast sprawdził się system rankingowy. Już po dwóch  miesiącach liczba bitew, gdzie wygrywała osoba o niższym rankingu, była minimalna. W całym sezonie takich przypadków było zaledwie 34. Nieco więcej remisów - 58, ale nadal niezbyt dużo. Na końcu wyznaczyliśmy nawet nagrodę specjalną - "Polowanie na Prezesa". Taki rozkład wyników pokazuje, że w naszym małym światku różnice w umiejętnościach poszczególnych graczy są spore - nie dziwi to zbytnio, zważywszy na ilość młodych graczy.   Chociaż muszę się przyznać, że spodziewałem się, iż zaznaczy się wpływ systemu turniejowego (szwajcar).  Niestety liczba gier jest nadal zbyt mała, żeby analizę rozciągnąć na zależności związane z armiami. Myślę, że będzie to można zrobić dopiero w przyszłym sezonie.

A jak przy armiach jesteśmy to tutaj robi się ciekawie. Gdzieś powyżej możecie znaleźć obrazek z końcowym rankingiem armii. Pierwsze miejsce nie jest wielką niespodzianką. Drugie też, chociaż Bladzie zaczęły parcie na podium dopiero od niedawana - na fali popularności nowego dexu zrobiło się ich bardzo dużo i w większości kończyło się to paroma przegranymi bitwami. Dopiero niedawno wykrystalizowała się grupa stałych graczy. Wilki mają jakby większą łatwość zatrzymywania nowych ludzi. Ciekawe czemu... Zaskoczeniem dla niektórych może być natomiast miejsce trzecie - Demony! Co więcej, do turnieju finałowego prowadziły ranking niezagrożone. Dopiero na końcu passa się skończyła, za to spektakularnie - granie tą armią wymaga czasami naprawdę wielkiego hartu ducha - prawda Michałku?

Jeszcze lepiej jest w niższej połowie rankingu. Tutaj znajdujemy brakującą Gwardię Imperialną. Ma na to wpływ zapewne fakt, że nie jest to najpopularniejsza armia w Pozku i w dodatku armie IG w Poznaniu przypominają bardziej fluffową rzeczywistość, nie składając się w całości z weteranów i ich wspaniałych pojazdów. Ostatnią półkę zaczynają Eldarzy - codex jest nieświeży, to widać wszem i nie tylko u Nas. Trochę niżej są odwieczni wrogowie z Assault on the Black Reach - Orki i SM. Obie armie nie są najsłabsze ale w obecnym "meta" trzeba nimi po prostu umieć dobrze grać. To nie combuje się z zestawem dla początkujących, a rezultat jest widoczny - łomot.

I wreszcie końcówka rankingu. Chaos Space Marines. To są jaja. Poznańska Czarna Krucjata prezentuje radosny poziom najbardziej chwalebnych dokonań Abbadona. To jest oczywiście również jedna z najbardziej popularnych armii na początek i gra nią dużo młodych stażem graczy. Ale to nie jest jedyne wytłumaczenie. Przecież jest to armia regularnie dobrze radząca sobie w turniejach- chociaż najwyraźniej nie w Pozku. Wyobrażam sobie, że mając przed oczami wiele możliwości jakie mimo wszystko oferuje ten codex, ciężko sobie uświadomić, iż jest jedna grywalna rozpiska i jeśli przyjdziesz na turniej bez lasha to automatycznie zostajesz fluffowym króliczkiem. Może i jestem pluszowy ale są granice. Jak sobie to uświadomiłem, dawno temu, to zmieniłem armię. I myślę, że niestety krok ten podejmie również wielu naszych obecnych graczy CSM. Wydaje mi się, że w pozostałych ośrodkach pod względem armii jest podobnie - jeśli nie, napiszcie w komentarzach.
Ale miało być coś o DMP. W trzech tabelkach rozpisałem wyniki starć pomiędzy poszczególnymi armiami. Wystarczyłby dwie, ale dla czytelności są trzy. Wartości są procentowe - jakby ktoś potrzebował instrukcji: wyszukuje się po lewej nazwę armii i w rzędzie można odczytać procentowy udział np. zwycięstw w starciach z armią z danej kolumny. Zaznaczyłem kolorami wartości większe niż 50%. Literka "x" oznacza, że dana para armii grała ze sobą mniej niż 3 razy - wtedy nie dawałem żadnej statystyki.

Porównanie armii: wygrane - Poznańska Liga Wh40k.

Porównanie armii: remisy - Poznańska Liga Wh40k.

Porównanie armii: przegrane - Poznańska Liga Wh40k.

Do czego to może być przydatne? Ja jadę w tym roku po raz pierwszy jako osoba odpowiedzialna za parowanie - jeśli nie liczyć epizodu ze skryptem w bashu i syntetyzatorem mowy. O ile jakieś swoje koncepcje posiadam oczywiście, to zamierzam korzystać z powyższych tabel dość intensywnie. Jest to napewno lepsze niż zgadywanie. Jeśli przyjrzeć się bliżej poszczególnym parom to są i wyniki jak najbardziej spodziewane np. IG vs BA, czy ilość remisów w przypadku Eldarów lub niezbyt chwalebny zapis Tau, jak i dość zaskakujące - np. skuteczność Demonów przeciwko Wilkom lub Orków przeciw BA. To ostatnie to szczególnie jest dziwne... Nie należy jednak tabelkom ufać do końca  - ranking graczy i ranking armii doskonale wyklucza CSM z rzetelnej analizy :) Jestem ciekaw czy uważacie, że parowanie wspomagane takimi tabelami ma jakikolwiek sens?