piątek, 28 października 2011

Straszliwe puszki


Zgodnie z zapowiedzią, dwie notki niżej, nagraliśmy podcast o Necrońskich plotkach.

No dobra - starliśmy się nagrać podcast o Necrońskich plotkach.

Jakby ktoś chciał się dowiedzieć jak nam wyszło zapraszam do odsłuchu. A jakby ktoś chciał się dowiedzieć jak wyglądał killerski oddział w Starym Kodeksie ... nie, nie necronów to też może wcisnąć play. Zresztą dla miłośników Grey Knightów, których ostatnio nie brakuje, przygotowaliśmy teorię o popularności Paladynów. A to nie wszystko o czym rozmawialiśmy pod pretekstem omawiania nowych puszek. Słowem dla każdego coś miłego.


Miłego słuchania!

środa, 26 października 2011

Komisarz Gadżet


Na początku tygodnia w paru miejscach na sieci jak choćby na łódce potknąłem się o info o tym, że jakaś firma wymyślił sobie produkcje limitowanej serii chainswordów inspirowanych grą na konsole Space Marine. No i oczywiście będzie je sprzedawała w jakiejś kolekcjonerskiej a.k.a. niedorzecznej cenie w tym przypadku 650$. Szczerze mówiąc jakbym miał wybierać między tytanem klasy Reaver a tą zębatą wykałaczką ;) to nie wahałbym się ani przez moment ale rozumiem, że nie wszyscy muszą być fanami wielkich kroczących narzędzi destrukcji totalnej.
Przy tej okazji przypomniało mi się coś nad czym zastanawiałem się już jakiś czas temu mianowicie czemu GW nie produkuje pod postacią jakieś firmy pokrewnej (a'la Black Library) gadżetów związanych z światem przedstawionym. Począwszy od koszulek skończywszy na np. mapowniku oficera Kriegu czy pojemniku na cokolwiek (np kości i miarkę) w kształcie magazynku do boltera. Pamiętam, że dawno, dawno temu czyli z jakieś 16 lat, przywiozłem sobie z Anglii jakiś t-shirt z Hive Tyrantem ale niewiele później podobna konfekcja zniknęła z rynku. Podobnie jak firma Warp Artefacts (chyba tak się nazywała) która produkowała różne małe gadżety w "klimacie". Jak choćby wisiorki z symbolami zakonów marinsów/bogów chaosu.
Czyli jak widać było, ale się skończyło. Łatwo zgadnąć, że pewnie chodziło o pieniądze i cała działalność okazała się średnio opłacalna. Ale wydaje mi się, że warto by przeanalizować czy nie warto wrócić do koncepcji biznesu w aktualnej rzeczywistości. Myślę, że znalazłoby się parę osób chętnych na taki bagnet imperialny. Oczywiście nie da się ukryć, że sukces by zależał od wielkości oferty oraz cen czyli trzeba by na początku trochę w to zainwestować i mogłoby się to nie zwrócić w ciągu pół roku. Ale GW ma na tyle długą historię, że niekoniecznie wszystko musi traktować perspektywą kwartalną. Aktualna popularność sieci oraz dostępność finansowa usług kurierskich sprawia, że potencjalnym rynkiem jest cały świat z czego zresztą korzysta wiele firm robiących w branży "akcesoria dla geeków". Warp Artefacts tak komfortowych warunków nie miało.
Znając, życie Games Workshop nie wróci do raz zarzuconego biznesu ale może jeśli ten chainsword okaże się sukcesem to odsprzeda komuś licencję na takie produkty na podobnej zasadzie jak było z planszówkami/rpgami i Fantasy Flight Games.
A wy byście się podobnymi gadżetami zaineresowali czy jednak potrzeba posiadania kolejnej armii byłaby silniejsza?

poniedziałek, 24 października 2011

Bonus czyli mlaskanie o Arenie


Od jakiegoś czasu bardzo popularne są wszelkie materiały mocno stylizowane na naturalność i dokumentalizm. - zwłaszcza w kinie choć nie tylko. Michu postanowił pójść tym tropem i wraz z Ziomami (TM) przygotował materiał na podacst gdzie jest poruszany temat Areny a który poniekąd pokazuje kuchnie podcastowania, co prawda bardziej dosłownie niż jakkolwiek inaczej, ale zawsze.
Przygotujcie się zatem, że poniższe nagranie zawiera dużo dźwięków choć niekoniecznie już słów, ma nawet jak na nasze standardy dosyć luźną formułę i generalnie jest bardziej materiałem dodatkowym niż pełnokrwistym stekiem - ups podcastem. A jeśli nadal was ten disklajemr nie zniechęcił to zapraszam do odsluchu.

Podcast nr 16 - Bonus czyli mlaskanie o Arenie

sobota, 22 października 2011

Halo - Halo




Początkowo chciałem napisać notkę o klarującym się pomału obrazie Necronów na bazie plotek które w końcu dostaliśmy. Ale Michu stwierdził, że akurat o tym to nagramy podcasta.
Stwierdziłem zatem, że napiszę o Hive of Dead czyli grze paragrafowej od Black Library którą już dostałem (o czym doskonale wiedzą ci którzy śledzą profil na fejsie) ale Michu stwierdził, że o tym również pogadamy przy okazji podcasta.
W tej sytuacji z koncepcją skrobnięcia kilku słów o bólach twórczych przy składaniu rozpiski na Halo Stars w Szczecinie już się za bardzo nie wychylałem woląc ją od razu wcielić w życie.
A bóle mam konkretne bo zaczęły się już przy wyborze armii. Rozważałem kilka - własne i nie tylko a wśród nich Ravenwing, motorkowych marinsów, Dark Eldarów i  Bladzie ale póki co moje myśli i tak nieuchronnie zmierzają do Lostów. Znowu. Ale nawet zawężenie opcji do jednej armii nie ułatwia sprawy bo przez moment kusiło mnie całkiem mocno by zagrać rozpiską z aliantami z kodeksu CSM czyli bardzo strzelającą. Przynajmniej jak na renegackie standardy choć niekoniecznie już na gwardyjskie. Wymyśłiłem sobie trochę piechoty, 2 chimery z meltami w środku, landka z kontrą i 4 lemany. No i Lasher. Ale potem przypomniałem sobie tegoroczną Herezję w 3city gdzie mając dwie rozpiski z których jedna była właśnie z CSM'ami  i ani razu jej nie wybrałem.
Zatem bez szaleństw i bierzemy bardziej religijny wariant. Czyli zamiast czcić zakute puszki modlimy się bezpośrednio do szefów znaczy się bogów chaosu o demony. I tu zaczynają się kolejne schody a wątpliwości i rozterek wciąż jest co niemiara. A może potestować wersję z heraldami. Albo lepiej dać sznase wersji z bardziej strzelającymi fastami kosztem dotychczasowych pojazdów i inflirtującą piechotą. Albo pobawić się Possesdami którzy wbrew pozorom w lostach mają sporo sensu. A najlepiej to wszystko naraz. Jak widać nie jest łatwe życie Arcyheretyka.
Ale przy okazji tego knucia przyszła mi do głowy też tak refleksja na temat wyższości fazy assaultu nad fazą strzelania. Nie da się uktyć, ża zabijanie wrogich pamperków z 42 czy 24 cali daje pewne poczucie bezpieczeństwa ale jak się robi tych cali 12 czy 6 to człowiek staje się trochę nerwowy. Pojawia się świadomość pewnej nieuchronności losu i finalnych rozstrzygnięć. A moje doświadczenia z grania armiami strzelającymi są takie, że te roztrzygnięcia zazwyczaj wybierają wyjątkowo podły los. Może zbyt optymistycznie podchodzę do swoich możliwości w strzelaniu ale jeśli robi się na jakimś pojeździe X penek i każda idzie w zapomnienie za sprawą jakiegoś niewyrośniętego drzewka rodem z warszawskiego lasu to człowiek nawet podświadomie robi się poirytowany. I choć w walce wręcz też bywa od groma niespodziewanych roztrzygnięć to jednak mam wrażenie, że mniej tu kostkowego szaleństwa. Głównie za sprawą ilości turlania. Jeśli strzlają 3 składy fangów to rzucamy na trafienie 15 kości. W combacie dwa razy więcej genereuje duża dzicz. A im więcej kostek tym lepiej się czuje. I dlatego wybrałem 50 ataków z seekerek w szarży a nie 3 scattery z lemana. Nawet jeśli potencjalnie są bardziej mordercze bo AP, siła i inne pitu-pitu.
Osobna sprawa jak się znaleźć w tym bezpośrednim zwarciu najlepiej z tymi co się bić nie potafią, zastrzliwując po drodze tych co kojarzą właściwą stronę fista. I po drodze nie poczuć się jak ten turek z kawału o nożach i strzelaninach. Ale to temat rzeka godzien osobnego bloga bo jedna czy nawet kilka notek to za mało. Mógłby mieć tytuł „Poniżej 24 cala and still closing”.
A póki co do zobaczenia w Szczecinie.
Najlepiej na środku stołu pośród wraków Rhinosów.

środa, 19 października 2011

Władca Eteru, czyli Łysy zrobił koszulkę


Najwyższa pora by zamknąć konkurs podcastowy o czym poniżej skrobnął Michu. Ale zanim do tego dojdziemy na prośbę b00g'a daję cynka o nowym blogu w naszym ojczystym języku:
http://www.megazord.eu/Pomysł jest taki by recenzować pracę listy sędziowskiej. Nie wiem czy to się przyjmie - pożyjemy zobaczymy a póki co trzymam kciuki za autora.

Nadaje Michu. Łysy zrobił koszulkę. I oddając sprawiedliwość zrobił to już jakiś czas temu. Tym razem to ja (wyjątkowo, oczywiście) wybitnie zawaliłem terminarz – początek roku akademickiego nie zostawił mi wiele czasu na zabawy około-czterdziestkowe, wypełniając dokładnie czas uczelnianym chaosem, porównywalnym jedynie z „sami wiecie jakim kodeksem”. Niemniej nadszedł czas na ponowne przemyślenie priorytetów, czego pierwszym efektem jest niniejszy tekst.


Władca Eteru – i wszystkie laski na turnieju Twoje...

Konkurs podcastowy uważam za zakończony.  Trej obmyślił koszulkę, której wzór można podziwiać powyżej. Jest „męska” jakby to powiedział znany gildiowy moderator. W dodatku wywołuje u mnie niejasne skojarzenia erotyczne,  Chociaż niektórym to się ponoć wszystko kojarzy... Wracając do tematu – przed Wami, drodzy Słuchacze, została jeszcze robota do wykonania. Nie dość, że postanowiliście wysłuchać dwóch konkursowych podcastów, to jeszcze teraz przyjdzie Wam kliknąć i wybrać jeden z nich. Ankieta znajduje się tradycyjnie na końcu tekstu, a głosować można przez dwa tygodnie od chwili publikacji tekstu. Gospodarz zwycięskiego podcastu otrzyma koszulkę w wybranym rozmiarze. Wybranym przez siebie oczywiście. Zapraszam zatem do głosowania. Tylko proszę nie oszukiwać :)





środa, 12 października 2011

Fairhammer


I nagle, nie do końca wiadomo skąd pojawiła się na dyskusja. Spontaniczna, zażarta i +1.
Tym razem o wielu rzeczach naraz ale jakby spróbować podsumować całość, to można by powiedzieć, że o byciu w porządku przy stole. Wobec przeciwnika i szeroko rozumianego systemu.
Jednym spośród wielu tematów poruszonych są punkty fair play i ich połączenie z punktami ogólnymi do zdobycia w trakcie turnieju. No i tu się pojawia wiele argumentów i konceptów między innymi taki, że trzeba zdobyć Fair Play'e od kilku osób by dostać jakiejkolwiek bonusowe punkty. Co zastąpiłoby liniową zależność 1FP to jeden duży punkt. Ma to swój sens ale moje myśli poszły w zupełnie inną stronę.
Może zamiast łączyć (lub nie) ferpleje z wynikami turnieju to spróbować połączyć je z nagrodami ligowymi czyli Młotkami. Jest już przecież stosowna kategoria czyli Najsympatyczniejszy Gracz. Oczywiście wymagało by to trochę zachodu od strony technicznej. No i by wyłamywało się z ogólnej doktryny przyznawania młotków. Ale wydaje mi się, że koncept można przemyśleć, zwłaszcza, że do przyszłego sezonu jest jeszcze trochę czasu.
Myślę, że na początek można by to wprowadzić na masterach bo ich orogwie są na tyle ogarnięci w dziedzinie organizacji turnieji, że jedna tabelka w excelu im problemu szczególnego nie zrobi.
Chyba.
A sam mechanizm widzę dosyć prosto. Kto zdobędzie najwięcej ferpleji na masterach wygrywa. Młotka, uścisk dłoni i uwielbienie tłumów. Pewnie, że im kto więcej pojeździ tym ma lepiej ale generalnie ta liga tak działa więc to nic nowego. A jak ktoś jest przysłowiowym złamasem to mu nawet bycie na wszystkich masterach nie pomoże. Z czasem, oczywiście jeśli by się to sprawdziło i przyjęło, można by całą zabawę rozszerzyć na czelki. W ten sposób puryści wynikowi mają świadomość, że żadne pitu-pitu im wyników nie przekłamuje a jednocześnie ludzie którzy się pojawiają na dużych turniejach i wyróżniają swoją postawą przy stole są w jakiś sposób docenieni.
I to w sumie tyle.
A co Wy, drodzy czytelnicy o tym myślicie?

poniedziałek, 10 października 2011

Brak autoryzacji



Ta notka to w sumie post scriptum do poprzedniej czyli opisu dodatku opisującego zmagania w 30 milenium pt. Age of Emperor autorstwa Tempus Fugitives. Okazuje się, że nie tylko całkiem zgrabny i całkiem sensowny pdf ma swoich autorów ale również modele. Co prawda nie za wiele bo dwa, a tak w sumie będąc bardziej drobiazgowym to półtora ale za to duże bo pojazdów. Chętni do zabawy w czasach HerezjI Horusa mogą bowiem kupić Olympia Storm Tank, oraz Sabre Tank Destroyer conversion kit.


Domyślam się, że super oficjalne to nie jest by nie powiedzieć, że w ogóle o czym najlepiej świadczy dosyć undergroundowa dystrubcja ale koncept frapujący. Koncept czyli zrobienie nie tylko fanowskiego dodatku bardzo mocno zakotwiczonego w oficjalnym fluffie oraz partyzanckich modeli również nawiązujących do tej historii. Do tej pory najczęściej w ofercie firm alternatywnych dla Games Workshop mieliśmy modele dla jednostek opisanych w kodeksach ale które się nie dorobiły oficjalnych wizerunków. Jak choćby wilczą kawalerie.
A tu wyższa szkoła jazdy nie tylko model ale też zasady dla niego. Szczerze mówiąc mam mieszane uczucia co do tego. Bo zjednej strony fajnie, że ludzie się bawią konwencją i to dosyć konsekwetnie. Ale z drugiej strony wydaje mi się, że to trochę za daleko posunięta twórczość fanowska, zwłaszcza jakby ktoś próbował na tych modelach zarabiać konkretne pieniądze. Choć zapewne cała działalnośc by miała swój fianł w sądzie . Ale póki co to odosbniony i dosyć mały przypadek i szczerze mówiąc nie spodziewam się wysypu tego typu inicjatyw więc całość należy postrzegać w kategoriach branżowej ciekawostki.


wtorek, 4 października 2011

Wiek Imperatora



Ostatnio natrafiłem na coś o czym chcę napisać już od tygodnia i cały czas nie mam pojęcia jak się do tego zabrać. Miałem już chyba 10 podejść do tej notki i każde kończyło się na ctrl+A a następnie del. Stwierdziłem zatem, że podejdę do zagadnienia na zasadzie „brute force” i od razu wyłożę kawę na ławę.
A mianowicie przeglądając Glorię Victis a konkretnie temat o Sisters of Silence znalazłem link do Wieku Imperatora (uwaga - bezpośrednio pdf) czyli genialnie wykonanego dodatku o Herezji Horusa. Jego zawartość mnie zauroczyła od pierwszego wejrzenia więc czym prędzej wcisnąłem print a potem już tylko się pogrążałem coraz głębiej.
Herezja Horusa jest z jednej strony jest wdzięcznym tematem dla takich inicjatyw. Zaniedbana - przynajmniej od strony zasad - przez GW, z bogatym bo chyba już 15 tomowym fluffem i wieloma artami. Dodatkowo gdy zabraknie inspiracji można wesprzeć się innymi grami jak planszówka czy karcianka. Czyli fundament marzenie by na nim oprzeć jakiś dodatek. Ale z drugiej strony HH jest czymś co jest bardzo wymagające dla każdego który weźmie się za to zagadnienie. Większość graczy zainteresowanych tematem ma jakąś wizję jak to powinno wyglądać i dosyć wysoko zawieszona poprzeczkę oczekiwań. Zatem pomimo mnogości źródeł inspiracji zrobienie dobrego rozszerzenia do 40ki o najważniejszym wydarzeniu w historii Imperium wcale nie jest takie proste jest to bowiem mierzenie się z legendą tego systemu.


Jednak ludziom z Tempus Fugitives wyszło to doskonale. Otrzymaliśmy bowiem kompletny kodeks marinsów z 31 millenium. Każdy Legion ma opisanego zasadami primarcha, co bardziej wyróżniejące się persony oraz wyjątkowe oddziały. Oprócz tego każdy ma swoje indywidualne zasady i tak np. Thousans Sonsi – uwaga, uwaga – czarują, a dla odmiany Iron Warriorsi mają Tank Huntera. Co więcej uwzględnione są również wzajemne sympatie i wspomnieni przed momentem czarodzieje z Prospero mają prefered enemy w walce z wiadomo kim.
Jednak Core zasad jest wspólny i zanim dojdziemy do tych zapisów mamy kompletny armylist marinsów napisany od podstaw. I te jednostki znane są zmienione jak choćby tactical skład który ma liczebność między 10 a 20 zawodników. A niektóre jednostki są nowe (i jest ich w sumie nawet sporo) np. Olympia Storm Tank czy marinsi na jetbajkach. W tym momencie warto wspomnieć o dosyć ciekawym patencie zastosowanym przez twórców tego dziełka, wprowadzili oni bowiem punkty legendy (LP) które otrzymuje się np. za branie kluczowych jednostek dla danego legionu bądź za branie podstawowych jednostek jak np. tacticale w pełnej liczebności. Chęć posiadania LP wymusza branie rozpisek bardziej zbliżonych do jakiegoś tam fluffowego wyobrażenia poszczególnych legionów. A punkty te są przydatne do wykupywania co ciekawszych upgradów. Bowiem jeśli chcemy mieć przykładowo takiego primarache to najpierw kupujemy np. kapitana z odpowiednim wyposażeniem np. terminatorką i thunder hammerem a potem dopłacamy 6 LP i mamy primarchę.
Oprócz tego całego dobrobytu mam też opisane różne jednostki z innych doktryn bojowych jak np. kultyści czy kustodesów. I będące punktem wyjścia Sisters of Battle. Jak ktoś chce może zatem monotonię pancerzy w tych samych barwach przełamać jakimś wyróżniającym się akcentem.


Jak widać jednostek i zasad nie brakuje, co sprawia, że składanie rozpiski do trywialnych zajęć nie należy. Sprawę dodatkowo komplikuje brak wiedzy czego się spodziewać po drugiej stronie stołu. Słowem brakuje praktyki. I tu dochodzimy do sedna czyli grania w to cudo. Pomimo, że jaram się się tym dodatkiem jak... no bardzo, to mam świadomość, że pewnie nie będę miał nigdy okazji zagrać na te zasady. Granie na proksach mija się z celem a znalezienie dwóch herezyjnych brygad marinsów do łatwych się nie zalicza więc czytanie tego było trochę jak lizanie cukierka przez szybę. Jednak jakby ktoś u nas w kraju się pokusił na przygotowanie turnieju/eventu/czegokolwiek wykorzystującego te zasady to byłbym gotów zainwestować nawet w stosowną armię. Ale póki co pozostaje mi mroczne knucie czemu przez kolejne coraz dłuższe wieczory z lubością zamierzam się oddawać.
Zatem nawet mając świadomość, że z tej czy innej przyczyny się nie zagra korzystając z Wieku Imperatora, to warto się zapoznać z tym dodatkiem by mieć świadomość, jak fajnie można zrobić fanowski dodatek. W sumię GW też mu się powinno przyjrzeć ale to już temat na zupełnie inną notkę...