środa, 26 października 2011

Komisarz Gadżet


Na początku tygodnia w paru miejscach na sieci jak choćby na łódce potknąłem się o info o tym, że jakaś firma wymyślił sobie produkcje limitowanej serii chainswordów inspirowanych grą na konsole Space Marine. No i oczywiście będzie je sprzedawała w jakiejś kolekcjonerskiej a.k.a. niedorzecznej cenie w tym przypadku 650$. Szczerze mówiąc jakbym miał wybierać między tytanem klasy Reaver a tą zębatą wykałaczką ;) to nie wahałbym się ani przez moment ale rozumiem, że nie wszyscy muszą być fanami wielkich kroczących narzędzi destrukcji totalnej.
Przy tej okazji przypomniało mi się coś nad czym zastanawiałem się już jakiś czas temu mianowicie czemu GW nie produkuje pod postacią jakieś firmy pokrewnej (a'la Black Library) gadżetów związanych z światem przedstawionym. Począwszy od koszulek skończywszy na np. mapowniku oficera Kriegu czy pojemniku na cokolwiek (np kości i miarkę) w kształcie magazynku do boltera. Pamiętam, że dawno, dawno temu czyli z jakieś 16 lat, przywiozłem sobie z Anglii jakiś t-shirt z Hive Tyrantem ale niewiele później podobna konfekcja zniknęła z rynku. Podobnie jak firma Warp Artefacts (chyba tak się nazywała) która produkowała różne małe gadżety w "klimacie". Jak choćby wisiorki z symbolami zakonów marinsów/bogów chaosu.
Czyli jak widać było, ale się skończyło. Łatwo zgadnąć, że pewnie chodziło o pieniądze i cała działalność okazała się średnio opłacalna. Ale wydaje mi się, że warto by przeanalizować czy nie warto wrócić do koncepcji biznesu w aktualnej rzeczywistości. Myślę, że znalazłoby się parę osób chętnych na taki bagnet imperialny. Oczywiście nie da się ukryć, że sukces by zależał od wielkości oferty oraz cen czyli trzeba by na początku trochę w to zainwestować i mogłoby się to nie zwrócić w ciągu pół roku. Ale GW ma na tyle długą historię, że niekoniecznie wszystko musi traktować perspektywą kwartalną. Aktualna popularność sieci oraz dostępność finansowa usług kurierskich sprawia, że potencjalnym rynkiem jest cały świat z czego zresztą korzysta wiele firm robiących w branży "akcesoria dla geeków". Warp Artefacts tak komfortowych warunków nie miało.
Znając, życie Games Workshop nie wróci do raz zarzuconego biznesu ale może jeśli ten chainsword okaże się sukcesem to odsprzeda komuś licencję na takie produkty na podobnej zasadzie jak było z planszówkami/rpgami i Fantasy Flight Games.
A wy byście się podobnymi gadżetami zaineresowali czy jednak potrzeba posiadania kolejnej armii byłaby silniejsza?

1 komentarz:

  1. "Szczerze mówiąc jakbym miał wybierać między tytanem klasy Reaver a tą zębatą wykałaczką ;) to nie wahałbym się ani przez moment "

    Hehe, ja też wziąłbym Chainsworda :)

    OdpowiedzUsuń