poniedziałek, 25 lutego 2013

Bijąc pokłony o grywalne demony


Nie mogę powiedzieć, bym aktualnymi demonami rozegrał szczególnie wiele bitew. Myślę, że znalazłoby się parę osób które ma ich na koncie sporo więcej. Jednak "kilka" ich było i za każdym (no prawie) razem moi przeciwnicy się dziwili, że mam tylko 15 płaszczek. Przyznam się bez bicia, że były momenty kiedy im w tym zdziwieniu w sposób niemy towarzyszyłem.

Oczywiście mógłbym wymyślać, że było to częścią jakiejś większej strategii dzięki której moje rozpiski nabierały bardziej uniwersalnego wymiaru ale głównym powodem dla którego miałem stosunkową niewielką liczbę płaszczek była niewiara. Niewiara w to, że te zasady demonów a już zwłaszcza screamerów długo się utrzymają. Pewnie, że z GK w końcu piątej edycji zdecydowanie dłużej się męczyliśmy ale tam sprawa była ciut bardziej skomplikowana i moc armii był wypadkową wielu czynników.

A demony? Proste.
Wyszły modele - trzeba było sprzedać - zrobili update i gracze dostali na twarz jakiś horror.
Ale przyznam się bez bicia, że bardziej spodziewałem się poprawek w jakimś FAQ'u a nie w kompletnie nowym podręczniku. Ale oczywiście wolę tą drugą opcję. Demony poza Tzeentch Power nie miały zbyt wielu opcji więc były armią mocno dwubiegunową. W momencie utraty jednostek z White Dwarfa wróciłby do swojego przytulnego lochu. A tak jest szansa, że otrzymamy nową jakość i choć armia na szczęście straci na mocy to nadal będzie grywalna.

Jeśli uda jej się wpasować siłą i mocą gdzieś w okolice poprzednich które wyszły w sztywnej oprawie to będę pod wrażeniem konsekwencji GW. Ale szczególnie zaskoczony nie będę bo i tak największe wrażenie robi na mnie częstotliwość z jaką otrzymujemy nowe publikacje. Aż ciężko się z recenzjami wyrobić. Ale planujemy nadrobić w formacie audio - może się uda...

Tylko tego Demonic Assaultu żal....

poniedziałek, 18 lutego 2013

Konwent z 40 millenium


Po długim czasie dojeżdżania do pracy, co pozwalało mi być na bieżąco z kolejnymi tomami Herezji Horusa zmieniłem miejsce zamieszkania i aktualnie mogę chodzić do biura. A, że taki spacerek trwa około pół godziny w jedną stronę szkoda poza przebieraniem nogami nic więcej nie robić.  Słucham zatem. Między innymi podcastów. I jednym z tych których regularnie lądują w słuchawkach jest Independent Characters.

W ostatnim odcinku, który dopiero co zacząłem słuchać i chwilę to jeszcze potrwa ma bowiem 4 godziny natrafiłem na dość ciekawą rzecz, która zainspirowała mnie do tego wpisu, a mianowicie na zapowiedź jakiejś imprezy bitewniakowej. Podobno największej na zachodnim wybrzeżu USA a przynajmniej jeśli chodzi o 40stkę. I w tym momencie potwierdzę przeczucia co czujniejszych - tak celowo nie użyłem słowa turniej. Bo taki, oczywiście też tam będzie ale w towarzystwie różnych innych okazji do pogrania czy by pobyć z innymi hobbystami.

I w tym momencie po raz kolejny zamarzyłem o czymś takim w naszym kraju. Jak ktoś chce to może grać w turnieju głównym a jak nie to w jakimś mniejszym evencie  przez jeden dzień i jakimś combat patrolu czy innym kill zonie przez kolejne pół. I na pewno nie da się ukryć, że z takim konwentem jest związane wiele obaw czy wad jak choćby wzajemna kanibalizacja imprez. Czy też wątpliwości, czy aby na pewno by się znalazło wystarczająco chętnych by wszystko doszło do skutku w jakimś sensownym wymiarze. Ale z drugiej strony są też plusy jak możliwość skuszenia ludzi którym z turniejami nie po drodze czy otworzenia się na inny rozrywki niż tylko ligowa młócka.

Jakby przykładowo na takiej Wojnie Światów zamiast grać na w sobotę do 20 na parówce miał opcje pogrania do 17 odtwarzając np. wydarzenie z Badab War to miałbym poważny dylemat co wybrać. Albo i nawet nie.

Moja aktualna tęsknota za takim graniem wynika również z absencji warszawskiej Syrenki w kalendarzu na aktualny sezon. I choć niby był to klasyczny turniej, a przynajmniej na wierzchu, to jednak miał posmak takiego eventowego grania chociażby z względu na swoje średnie zbalansowanie. No i można było postrzelać się Knightami z prawdziwymi tytanami.

Nie wiem czy uda mi się trafić na taką pełno-krwisty konwent bitewniakowy w naszym kraju. Cały czas wielkość sceny i inne sygnały każą potencjalnym organizatorom podwójnie się zastanowić czy to w tym momencie ma sens. I wyniki tej rozkminy są raczej nie sprzyjające dla tej koncepcji. Jednak mimo wszystko mam przekonanie że podstawowe pytanie nie jest "czy?" tylko "kiedy?". Nawet jeśli to kiedy by miało być za wiele lat. I tym pozytywnym zapraszam do komentowania.

piątek, 15 lutego 2013

Walentynka z piernikami w tle




Na początek muszę coś jasno i wyraźnie oznajmić. Ta notka jest pierwszą w historii tego bloga pisana na zamówienie. Zleceniodawcą są orgowie toruńskiej perły turniejowej czyli Dice Cruhera. Chopaki poprosili o patronat medialny a ja oczywiście się zgodziłem bo i tak myślałem by z okazji tego mastera coś skrobnąć. A tak, przy okazji, logo z24cala gdzieś się pojawi i może trafi do kogoś kto tu jeszcze nie był. I choć przy okazji Wojny Światów już były podobne sytuacje to jednak nie miało to aż tak formalnej oprawy. Albo przynajmniej ja tego poprzez stopień znajomości tak tego nie odbierałem.

No i mając ten disclaimer za sobą muszę się przyznać do kolejnej rzeczy.

To był błąd.

Za każdym razem (poza pierwszym) kiedy chcę coś napisać o DC to mam wielki problem. Po prostu nie wiem co by się nie powtarzać. Formuła, czyli bitwa i rewanż z zamianą armii była już przerabiana. Usprawniać jej już nie ma jak bo odkąd najpierw gramy armią przeciwnika a dopiero potem własnymi to już w ogóle nie ma się do czego przyczepić.

Organizacja? Wszystko tak jak powinno być czyli: blog, rzutnik kawa i herbata. Tu co prawda pojawia sie pole do poprawy bo wybór pomiędzy sushi a stejkami nikomu by nie zawadził ale umówmy się jego brak nie jest szczególnym odstępstwem od przyjętych na masterach standardów. No więc tu też raczej nie ma się do czego przyczepić.

A może komuś się przyśnił jakiś pamiątkowy gadżet? To o ile nie jest to śpiwór w różowe orzełki imperialne to może być zadowolony. W tym roku na uczestników czekają woreczki na kostki z wiadomym logo. A w poprzednich były np. purity seale z ksywkami z magnesem na lodówkę.

Jak widać nie jest łatwo znaleźć jakąś niedoróbkę w przypadku tego turnieju nie narażając się na śmieszność ale jakbym miał się do czegoś czepiać to do ilości gier. 8 w półtora dnia to jest niezły maraton i trzeba sporo zdrowia by go przetrwać w jako-takim stanie. Zmęczenie w niedzielne popołudnie jest zatem z tych większych ale również taka jest satysfakcja więc nie choć ona trochę osładza traumę. I choć zmniejszanie liczby rund nie ma większego sensu to może jeszcze ciut zejść z punktami w dół.

Jeśli ktoś po przeczytaniu tej laurki miałby wątpliwości co do jej szczerości to polecam się mimo wszystko wybrać do Torunia. Warto. Bo jak ktoś już był to raczej nie będzie w nią wątpił. Przynajmniej takie mam wrażenie ilekroć rozmawiam z ludźmi o tym imprezie w jej trakcie czy po.

To co? Do zo.
W piernikowie :)

niedziela, 10 lutego 2013

Podcast nr 29 Walentynkowy Odcinek Specjalny


Dla wszystkich którzy już zaczynali tęsknić za naszymi popisami na mikrofonie i innymi przejawami audio-terroryzmu mam dobrą wiadomość - kolejny Podcast jest nagrany. A co więcej nie tylko nagrany ale również gotowy do pobrania:

Podcast nr 29 Walentynkowy Odcinek Specjalny

A jak ktoś nie tęsknił to może go choć tytuł sprowokuje do odsłuchu. Tak czy siak, my od siebie życzymy miłej zabawy przy głośnikach i oczywiście zapraszamy do komentowania.

wtorek, 5 lutego 2013

Bet2Bolter


W komentarzach pod ostatnią notką padła koncepcja która wydała mi się całkiem sensowna i uzasadniona byśmy spróbowali pobawić się w Farseerów i przewidzieli przyszłość. I to tak na pełen gwizdek bo w perspektywie 3 miesięcy. A konkretnie chodzi o skład ligowego Top 5, czyli trzon reprezentacji, na koniec aktualnego sezonu.

Zatem by nie przedłużać na szybko zasady punktacji. Podajemy 5 ksyw zawodników którzy naszym zdaniem wylądują na szczycie ligi i:
- za każdy trafioną ksywę dostajemy punkt.
- a za każde dobrze przewidziane miejsce dodatkowe dwa.

Więc jeśli nasz typ wygląda tak
A
B
C
D
E

a wyniki

A
F
G
B
C

to dostajemy 1+1+1+2 czyli 5 punktów. Proste ;)

Dla potrzebujących pomocy naukowych link do aktualnego rankingu.
To co. Trochę matematyki tudzież fusów i zapraszam do komentarzy bądź na fejsa.  A zabawę kończymy przed samą Wojną Światów by za łatwo nie było.

niedziela, 3 lutego 2013

Ostatnia prosta



Koniec sezonu majaczy coraz wyraźniej przed nami, nadchodzi zatem czas finalnych rozstrzygnięć. I choć ranking wydaje się być całkiem klarowny to dwa ostatnie turnieje klasy master czyli toruński Dice Crusher oraz poznańska Wojna Światów mogą jeszcze całkiem sporo namieszać jeśli chodzi o obsadę miejsc w reprezentacji. A ta już w sierpniu będzie próbowała podbić Serbię o przy okazji resztę galaktyki.

Jednak zaczynając od początku to mamy DC którego orgowie odkąd wymyślili formułę zabawy która spotkała się z uznaniem sceny to się jej konsekwetnie trzymają. I nie powinno to dziwić ponieważ granie w systemie bitwa i rewanż z zamianą armii w międzyczasie jest ostatecznym sprawdzianem skilla. I gracze to doceniają bo co roku nie brakuje chętnych do wycieczki pod najświętszą, w tym kraju, antenę. A też trzeba oddać ekipie z Torunia, że nie spoczywają na laurach i nie wychodzą z założenia, że sam regulamin wystarczy by wszyscy byli szczęśliwi bo dbają o cała resztę jak choćby afterek czy (przynajmniej do tej pory) jakiś pamiątkowy gadżet. Słowem pełna stabilizacja sprawdzone wzorce i po prosu wstyd się przyznać na dzielni, że się nie było.

Z kolejnym turniejem czyli WŚ przez parę ostatnich sezonów było podobnie i wiadomo było, że do 14 lutego dobrze sobie znaleźć walentynkę ale na koniec marca. Impreza bowiem była parówką co jednym podobało się bardziej innym mniej ale patrząc na frekwencje było widać, że tych pierwszych jest więcej. I jak się pewnie po czasie przeszłym w poprzednich zdaniach domyślacie coś się zmienia albo przynajmniej może zmienić. Póki co nie ma żadnych decyzji ale dyskusja nad kształtem regulaminu jest dość intensywna i dotyczy nie tylko np. sposobu liczenia VP ale również spraw fundamentalnych jak czy parówka czy nie. Zobaczymy co się z tych rozkmin urodzi ale niezależnie od ich wyniku do stolicy podziemnych pomarańczy na pewno warto się wybrać.

I właśnie te dwa turnieje w głównej mierze wykrystalizują nam ostateczny kształt rankingu ligowego na koniec sezonu. Jednak jakby ktoś uważał, że w takim razie jego to nie dotyczy bo przecież super go to zagadnienie nie interesuje, to jest w błędzie. Bo to co, pozaoterminem łączy te dwie imprezy to uznanie głosujących na młotki. Zatem nawet mając ranking, nooo w poważaniu to i tak warto jechać bo są to potencjalnie najlepsze turnieje w tym sezonie. Dodatkowo organizowane przez ludzi którzy wiedzą jak takowe się organizuje. Zatem nie zostaje nic innego jak przejrzeć figsy i zacząć je pakować.