W ten weekend w stolicy podziemnych pomarańczy dobyła się kolejna edycja PGA. Pomimo, że dla mnie oczywiście najważniejsza była fantasy arena to jednak większość ludzi przyszła, co oczywiste, dla gier komputerowych. Od dłuższego czasu gry składające się z zer i jedynek nie szczególnie mnie pociągają i nie śledzę tego rynku na bieżąco. Natomiast muszę się przyznać, że poprzez mój paroletni romans z Quakiem (na przełomie wieków - jak to dobrze brzmi) zachowałem spory sentyment do e-sportu i muszę przyznać, że tempo w jakim się rozwija robi na mnie wielkie wrażenie.
Kiedy w 1997 roku Thresh wygrał ferrari John Carmack'a jako nagrodę w turniej Quake to pomimo, że to robiło wrażenie nikt się nie spodziewał takiej rewolucji z jaką mamy do czynienia dzisiaj. Aktualnie jest grupa ludzi którzy, żyją z grania na komputerze - zgarniają naprawdę wysokie nagrody pieniężne a poza tym mają sponsorów wśród choćby producentów myszek czy innych akcesoriów. Po PGA zacząłem się zastanawiać czy np 40ka lu jakakolwiek inna gra bitewna ma szanse kiedyś na podobną "karierę". Na pewno nie na taką skalę bo jednak popularność gier komputerowych jest nie do przebicia. Zwłaszcza, że coraz częściej mówi się o nich jako konkurencji dla kina. Jednak by osiągnąć namiastkę tego co się dzieje aktualnie w e-sporcie producent gry musi tego chcieć. A GW próbuje cały czas łapać i graczy którzy chcą sobie po prostu miło spędzić czas jak i graczy zainteresowanych turniejami ich wygrywaniem i umacnianiem swojej pozycji w jakimś tam rankingu. Jednak by gra sprawdzała się w graniu turniejowym musi mieć możliwie przejrzyste i klarowne zasady. To jest IMO warunek absolutnie konieczny. Jak to działa u GW wszyscy wiemy. Producent też musi wyraźnie wspierać turnieje i trzymać nad tym kontrolę. Generalnie powinnien taką działalność traktować jako normalne działania marketingowe. Tak jak to zrobili panowie z WoC z swoim Magiciem.
To jest zresztą przykład na to, że jest możliwość, że pojawi się kiedyś bitewniak który będzie "sportowy" i którego najlepsi gracze będą dzięki swojemu skilowi zarabiać konkret hajs. Pytanie kiedy ktoś się spróbuję na próbę wejścia w ten rynek. Bo myślę, że "czy" nie mam sensu pytać...
Jeśli kiedyś by doszło do takiej sytuacji, że np. 40ka jest grą, grając w którą można zarobić konkretne pieniądze turnieje na pewno by się zmieniły nie do poznania. Scena graczy myślę, że też. I mam wrażenie, że nie byłyby to zmiany na lepsze. Nie mówię, że wszystko co najlepsze w scenie turniejowej poszłoby w zapomnienie ale bez zmian by się nie obyło. Nie wierzę by wszyscy mając w perspektywie grę o np kilka tysięcy złotych siedzieli do którejś w nocy przy wódce. Ale wierzę, że paru hard-core'wców by się na stówę znalazło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz