poniedziałek, 19 listopada 2007

Francja - party zone?

Pan Prezes zwany przez niektórych Vodeckim umieścił na gildii dodatkowe info odnośnie turnieju we Francji. Niektórym nie przypadły do gustu pewne ograniczenia np. holofildów czy elitowych karków. Nie jest to w sumie zaskakujące biorąc pod uwagę, że na pewno eldarscy czy tyranidzcy gracze mogą wymienić parę rzeczy które ich zdaniem są równie zbalansowane jak zbanowane/ograniczone jednostki w innych armiach. Ale ideą tej notki nie jest pisanie dyrdymałów o prawach organizatora, głosowaniu nogami (choć w tym przypadku bardziej plikiem Euro) czy innej wolności opinii.
W późniejszej dyskusji pojawiło się parę nieprzychylnych zdań na temat Francji i chociaż sam fan klubu konsumentów żabich udek nie założę postanowiłem zapoznać się z tym krajem bliżej.
Zacznijmy od podstaw i to wcale nie będzie wiki.
Miss Francji:
A tu zainteresowani mogą sprawdzić konkurencję.
Myślałem, żeby uraczyć Was jakąś mapką ale ufam, że nie ma takiej potrzeby a w zamian przytoczę pewną anegdotę na temat geografii Francji. Mianowicie ten kraj składa się z dwóch rejonów: z Paryża oraz prowincji. Nie wiem na ile ten pogląd jest popularny poza tym miastem ale podobno jest to szeroko rozpowszechniona koncepcja podziału administracyjnego.

Turniej jest na prowincji.

Zawsze mnie intrygowała ta słynna kuchnia francuska na czele żabimi udkami i daniami z ślimakami w roli głównej. To drugie wygląda tak:
Nie ukrywam, że dobór zdjęcia wyraża moje podejście do zagadnienia ale jakby ktoś patrząc na to nabrał apetytu (albo poczuł zew Nurgla) to proszę oto przykładowy przepis. Choć, spotkałem się z opiniami, że to tylko tak źle wygląda a w rzeczywistości jest smaczne. I tak nie wierzę.
Z jedzeniem we francuskim wydaniu nie rozłącznie wiąże się muzyka, so here you are:

Mając kobiety, jedzenie i muzykę do pełni szczęścia brakuje nam alkoholu. Jak wiadomo Francja słynie z win. Zwłaszcza takich w kartonikach ;)
Jak widać jeśli komuś pasują i odpowiadają to w Francji znajdzie wszystkie ingrediencje niezbędne by spędzić miło czas w nastroju imprezowym. Natomiast jeśli ktoś poza poznawaniem kultury chciał się skupić na wygrywaniu to Szkoci nam pokazali (żeby nie wprowadzać jakiś ciężkich klimatów z Niemcami w roli głównej):

Podsumowując jak się ma taką możliwość IMO warto połączyć turniej 40ki z poznaniem nowej kultury. A póki co jeszcze zostało wystarczająco czasu by stworzyć sobie tą możliwość a przynajmniej próbować (jeśli ktoś wyczerpał limit szczęścia na ostatnim masterze to ma alternatywę) ;). A tak bardziej serio nie wiem ile dokładnie taki wyjazd może kosztować ale spróbuję wybadać sytuację - jak będę miał konkrety dam znać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz