piątek, 5 października 2007

Wiecie dla kogo są tytuły :)

Od kilku dni w tramwaju w drodze do pracy czytam najnowszego Dwarfa. Nie da się ukryć, że znacząca jego część jest poświęcona Apokalipsie. Jakieś preview'u, nowe boxy, komentarze autorskie i reszta tego marketingowego śmiecia do którego przyzwyczaił nas Biały Krasnal. Czytając jednak artykuły poświęcone Apokalipsie zwróciłem uwagę, że przewijającym się motywem jest fun z bitwy i generalnie ma być miło przyjemnie i w ogóle zabawnie. I najlepiej jakby tak było nie tylko w apokalipsie ale w każdej partii. Szczytna idea ale wywołuje ona we mnie parę wątpliwości. Może nie tyle co idea bo ta jest jak najbardziej zasługuje na pochwałę ale konsekwencje z niej wypływające.

Może my – w sensie gracze jeżdżący po Polsce (a nie długo może nie tylko) na turnieje – używamy produktu GW niezgodnie z przeznaczeniem. A takie pkz'ty to koronny dowód naszego samo umartwienia. Bo przecież normalny człowiek a przynajmniej taki mieszczący się w targecie ulubionej firmy (pomijając kwestię wieku) zawsze się dogada z przeciwnikiem i każdą sporną sytuację obrócą w żart. A może nawet przy okazji kilka innych zasad wymyślą które urozmaicą rozgrywkę. Balans - jaki balans? Zresztą Wy już najlepiej wiecie dla kogo jest balans... Natomiast my siedzimy z podręcznikami i doszukujemy się logiki i myśli przewodniej w miejscu gdzie tych rzeczy najzwyczajniej nie ma. Bo zasady też są funowo i luzacko pisane bo w końcu taka ma być rozgrywka.

Pojawia się jeden problem – jak pokazało ETC Polska nie jest jakimś szczególnym wyjątkiem i wszędzie ludzie chcą grać wg. zasad które chociaż sprawiają wrażenie przemyślanych. I chcą grać na turniejach a nie tylko przy piwku na strychu ziomka. Żeby nie było niejasności uwielbiam wszelkie zajawkowe bitewki zwłaszcza jeśli mnie nic goni i toczą się w miłym gronie. Ale doceniam też uroki grania na turniejach. Przynajmniej wiadomo o co chodzi. Zresztą same GW robi turnieje i ludzie tam też jadą wygrywać i postawią wystawiać koszmarki (vide 60+ osobowa rada serowa).

Czyli z jednej strony GW lansuje a przynajmniej próbuje granie for fun wprowadzanie własnych pomysłów i inne klimaty w ten deseń. A z drugiej strony część graczy chce grać i wygrywać i chce wiedzieć jak to zrobić. Czyli chce mieć spójne zasady a jak coś się to nie uda to chociaż otrzymać szybko FAQ stworzony przez kogoś znającego temat. Mam jednak wrażenie, że takie “wygórowane” wymagania przychodzą z wiekiem bo jak się te 11 lat (a przecież w takiego klienta jest skierowane ostrze marketingu GW) to się w ogóle nie widzi części tych problemów które trafiają na sędziowską. Z czego wynika, że stoimy na przegranej pozycji bo większości odpowiada ten stan rzeczy jaki jest a, że jest to taka a nie inna większość to nie ma większego znaczenia. Zresztą i tak powinniśmy się cieszyć ponieważ są turnieje dla starszych graczy organizowane – raz w roku. Na szczęście są ludzie którym się chce i próbują łatać te zasady i organizują turnieje np. co miesiąc.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz