poniedziałek, 31 marca 2008

Bitwa, bitwa i po wojnie

Miesiące przygotowywań następnie dwa dni i już po wszystkim. Ale zaglądając w stosowne tematy na różnych forach widać, że było warto. Turniej się podobał choć były pewne niedoróbki ale te najpoważniejsze, jak np. stan sanitariatów, niestety nie zależały od nas. Były bowiem konsekwencją faktu, że turniej odbywał się przy konwencie. Jednak dzięki temu, że jest imprezą na Pyrkonie udaje się zachować tak niską cenę wejściówki (25 plnów).
Z perspektywy sędziego impreza nie była szczególnie wymagająca - raczej mniej niż więcej pytań, przy czym spora część z nich dotyczyła LOSów i ułamków cali. Oczywiście wypłynęło parę intrygujących kwestii ale były one w mniejszości. Choć nie uda się ukryć, że były fajną rozrywką i oderwaniem od standardowego zestawu pytań. Natomiast to co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło to to, że udało się trzymać mniej więcej ram czasowych. Spodziewałem się, że może to być wyzwaniem przy tylu graczach ale mój niepokój okazał się być na wyrost. I całe szczęście ponieważ terminarz był napięty no ale w końcu nie co weekend rozgrywa się 7 bitew. Co prawda nie wszyscy rozegrali bitwy w niedzielny poranek ale to można powiedzieć, że w niektórych wypadkach była to konsekwencja wybitnie udanego after-party. A działo się na nim i taki powrót niektórych z miasta przejdzie do legendy... A sama pizzeria zapaśnik pomimo wyglądu który nie wszystkim musi podchodzić to dla sztabu jest lokalem absolutnie kultowym. Np. sporo meczów BB naszych poznańskich lig było w niej rozgrywanych. Co prawda miejsca było delikatnie mówiąc na styk ale ewentualne niewygody były skutecznie rekompensowane przez brak dymu papierosowego oraz dudniącej muzyki. Dzięki temu każdy mógł spokojnie pogadać i poplotkować. A było o kim bo na przykład reprezentacja z krakowskiej 1szej kompanii zrobiła wrażenie na większości ludzi którzy z nimi mieli bliższy kontakt. Ale to zdecydowanie temat na osobną notkę.
Muszę się przyznać, że dosyć skutecznie unikałem przez cały turniej kontaktu z jakimikolwiek komputerami (starczy mi tego w pracy) więc trudno mi oceniać program Areckiego ale z tego co zarejestrowałem nie przytrafił się mu żaden fakup. A 78 graczy i 7 rund było najpoważniejszym wyzwaniem jakie mogła mu polska 40ka zaoferować (przynajmniej jeszcze przez najbliższe dwa tygodnie :)). Zdecydowanie sprawdził się.
Za wiele akcji z bitew nie pamiętam ale to co mi się wbiło w pamięć to wyczyn MiSiA z bitwy z Jackiem (czyli prawdziwy mafijny klasyk) czyli 4 efekt i 3 holofieldy leżą. Falcony spadały niczym vypery po sabotażu ;). Jestem pewien, że różnych akcji wartych wspomnienia było zdecydowanie więcej ale pewnie będą one się przewijał na forach/bądź w opowieściach w przyszłych after party.
Dosyć zabawne było liczenie głosów na Players Choice oczywiście wygrał Perzan i jego Mechanicusi ale odbywało się to tak 3 głosy na niego jeden na kogolwiek innego. Po 5 pierwszych kartkach zastanawialiśmy się z Jasiem czy to ma sens dalej. Wygrał on też klasyfikację hobbystyczną na którą poza oceną malowania składał się test wiedzy który ma szanse przejść do legendy. O stopniu jego trudności najlepiej świadczy fakt, że kiedy został wywieszony wraz z odpowiedziami które był wiadomo skąd wyszarpane i w założeniu miały być śmieszne zawodnicy dostrzegali, że coś jest nie tak w okolicach 6 pytania (na 10). W tym miejscu gratulacje dla Yedliego zdobywcy 5 punktów i samotnego lidera w tej zabawie. O wynikach samego turnieju celowo póki co nie piszę bo IMO też zasługują na osobną notkę. Wygrał MarcinB. Eldarami.
To pierwsza garść wrażeń praktycznie jeszcze na gorąco bo cały czas mój organizm czuje ten turniej ale jestem, że różne nawiązania do Wojny Światów 2008 będą się jeszcze przy różnych okazjach pojawiać na tym blogu. Np. przy okazji wpisu pt. "Czy Eldarzy są najłatwiejszym samograjem?" ;)
PS więcej fotek "z zacięciem" tutaj.
Natomiast foto-relacja Emana (jakby komuś umknął link na fortach) jest tu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz