I jak zwykle wszyscy się zgłosili na ostatnią chwilę.
Albo przynajmniej organizator późno znalazł ich zgłoszenia na własnej skrzynce. Filtry antyspamowe - wynalazek demoniczy ;). Na szczęście sytuacja została opanowana i okazja do fajnego flame war'a przeszła nam koło nosa ;). A szkoda bo ostatnio nudno ;) - żart oczywiście. Przez długi czas lista zgłoszeń nie robiła szczególnego wrażenia ale aktualnie wygląda jak to się mówi na południu - sycąco. Nawet bardzo. Z tej sytuacji można wyciągnąć dwa wnioski:
- nawet jeśli jest zależność między liczbą graczy a limitem punktowym to jest ona dosyć paradoksalna;
-reszta orgów powinna wziąć pod uwagę pewne mechanizmy działania człowieka planując swoje imprezy. Bo czasem przyrost zgłoszeń przed deadlinem potrafi zaskoczyć. Warto unikać stresujących sytuacji jak np. brak stołów czy terenów na nich. Oczywiście to wszystko można zawsze jakoś rozwiązać o ile jest fizycznie miejsce dla graczy ale po co się narażać na wrzody. Od zapewnienia wrzodów i innych takich przyjemności jest McDonald na Floriańskiej a orgowie powinni o siebie dbać o siebie bo ciągle są ludzie w tym kraju którzy ich potrzebują...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz