poniedziałek, 31 marca 2008

Bitwa, bitwa i po wojnie

Miesiące przygotowywań następnie dwa dni i już po wszystkim. Ale zaglądając w stosowne tematy na różnych forach widać, że było warto. Turniej się podobał choć były pewne niedoróbki ale te najpoważniejsze, jak np. stan sanitariatów, niestety nie zależały od nas. Były bowiem konsekwencją faktu, że turniej odbywał się przy konwencie. Jednak dzięki temu, że jest imprezą na Pyrkonie udaje się zachować tak niską cenę wejściówki (25 plnów).
Z perspektywy sędziego impreza nie była szczególnie wymagająca - raczej mniej niż więcej pytań, przy czym spora część z nich dotyczyła LOSów i ułamków cali. Oczywiście wypłynęło parę intrygujących kwestii ale były one w mniejszości. Choć nie uda się ukryć, że były fajną rozrywką i oderwaniem od standardowego zestawu pytań. Natomiast to co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło to to, że udało się trzymać mniej więcej ram czasowych. Spodziewałem się, że może to być wyzwaniem przy tylu graczach ale mój niepokój okazał się być na wyrost. I całe szczęście ponieważ terminarz był napięty no ale w końcu nie co weekend rozgrywa się 7 bitew. Co prawda nie wszyscy rozegrali bitwy w niedzielny poranek ale to można powiedzieć, że w niektórych wypadkach była to konsekwencja wybitnie udanego after-party. A działo się na nim i taki powrót niektórych z miasta przejdzie do legendy... A sama pizzeria zapaśnik pomimo wyglądu który nie wszystkim musi podchodzić to dla sztabu jest lokalem absolutnie kultowym. Np. sporo meczów BB naszych poznańskich lig było w niej rozgrywanych. Co prawda miejsca było delikatnie mówiąc na styk ale ewentualne niewygody były skutecznie rekompensowane przez brak dymu papierosowego oraz dudniącej muzyki. Dzięki temu każdy mógł spokojnie pogadać i poplotkować. A było o kim bo na przykład reprezentacja z krakowskiej 1szej kompanii zrobiła wrażenie na większości ludzi którzy z nimi mieli bliższy kontakt. Ale to zdecydowanie temat na osobną notkę.
Muszę się przyznać, że dosyć skutecznie unikałem przez cały turniej kontaktu z jakimikolwiek komputerami (starczy mi tego w pracy) więc trudno mi oceniać program Areckiego ale z tego co zarejestrowałem nie przytrafił się mu żaden fakup. A 78 graczy i 7 rund było najpoważniejszym wyzwaniem jakie mogła mu polska 40ka zaoferować (przynajmniej jeszcze przez najbliższe dwa tygodnie :)). Zdecydowanie sprawdził się.
Za wiele akcji z bitew nie pamiętam ale to co mi się wbiło w pamięć to wyczyn MiSiA z bitwy z Jackiem (czyli prawdziwy mafijny klasyk) czyli 4 efekt i 3 holofieldy leżą. Falcony spadały niczym vypery po sabotażu ;). Jestem pewien, że różnych akcji wartych wspomnienia było zdecydowanie więcej ale pewnie będą one się przewijał na forach/bądź w opowieściach w przyszłych after party.
Dosyć zabawne było liczenie głosów na Players Choice oczywiście wygrał Perzan i jego Mechanicusi ale odbywało się to tak 3 głosy na niego jeden na kogolwiek innego. Po 5 pierwszych kartkach zastanawialiśmy się z Jasiem czy to ma sens dalej. Wygrał on też klasyfikację hobbystyczną na którą poza oceną malowania składał się test wiedzy który ma szanse przejść do legendy. O stopniu jego trudności najlepiej świadczy fakt, że kiedy został wywieszony wraz z odpowiedziami które był wiadomo skąd wyszarpane i w założeniu miały być śmieszne zawodnicy dostrzegali, że coś jest nie tak w okolicach 6 pytania (na 10). W tym miejscu gratulacje dla Yedliego zdobywcy 5 punktów i samotnego lidera w tej zabawie. O wynikach samego turnieju celowo póki co nie piszę bo IMO też zasługują na osobną notkę. Wygrał MarcinB. Eldarami.
To pierwsza garść wrażeń praktycznie jeszcze na gorąco bo cały czas mój organizm czuje ten turniej ale jestem, że różne nawiązania do Wojny Światów 2008 będą się jeszcze przy różnych okazjach pojawiać na tym blogu. Np. przy okazji wpisu pt. "Czy Eldarzy są najłatwiejszym samograjem?" ;)
PS więcej fotek "z zacięciem" tutaj.
Natomiast foto-relacja Emana (jakby komuś umknął link na fortach) jest tu.

czwartek, 27 marca 2008

Odliczając godziny

Pomimo, że na tegorocznej WŚ będę sędziował co oznacza brak grania (zresztą ponownie) to nie mogę się doczekać tej imprezy. Znowu zobaczyć znajome twarze, poznać nowych ludzi no i na chwilę oderwać się myslami od tzw. prozy życia. Parafrazując mastercard - bezcenne. Do zobaczenia na miejscu a póki co wzorem zeszłego roku klip by wczuć się w atmosferę :=

PS następny wpis dopiero po weekendzie...

wtorek, 25 marca 2008

WŚ - podgrzewanie atmosfery

Jak pewnie część z Was już widziała Vodecki aka Pan Prezes na blogu Wojny Światów umieścił trochę statystyki odnośnie zgłoszonych armii na Wojnę Światów. Jako wzrokowiec pozwoliłem sobie nadać tym cyferką trochę bardziej plastyczną formę.
Rzuca się w oczy dominacja SM, CSM i Eldarów. O reszcie armii można powiedzieć, że występują. Co jest fajne, bo np. gwardia czy orki przez dłuższy czas były w odwrocie z pól bitew a na WŚ będą i to w kilku odsłonach. Mam nadzieję, że nikt nie będzie zmuszony do narzekania na monotonię zwłaszcza, że SM zawierają zarówno ordynarne SAFHy jak i BA z ich troopsami na jump packach.
Przy okazji mam refleksję, że nowe kodeksy nie są wcale takie złe - przynajmniej z perspektywy sprawdzającego rozpiski. Są bowiem czytelniejsze i łatwiejsze w obsłudze. Sprawdzanie rozp starego chaosu a "nowego" to niebo a ziemia. Dodatkowo brak szczególnie rozbudowanych opcji w rodzaju np. doktryn ułatwiają kontrolę legalności rozpisek. Zdaję sobie sprawę, że większość ludzi ma w poważaniu łatwość sprawdzania rozp oni chcą mieć możliwość wystawiania różnych a zarazem fajnych armii. I pomimo, że prawie każda rozpiska chaosu zaczyna się od tego samego zawodnika 155 punktów to później bywa różnie. Co prawda nie są to różne bieguny tak jak IW i DHDS kiedyś - a raczej "wariacje na temat" ale totalnych kser też nie ma.
Zobaczymy jak to będzie wyglądało na turnieju ale nie wierzę, że ktokolwiek będzie zmuszony do grania 7 razy z rzędu z tym samym a raczej liczę, żę będzie miał okazję spotkać coś czego nie uświadczy u siebie na rewirze.

Coś dla oka...

Na Glorii Victis jest wiele działów a niektórzy uważają, że wręcz zbyt wiele ale dla mnie zdecydowanie najważniejszym jest ten o turniejach. Jednak czasem powodowany jakiś mrocznymi (masochistycznymi (?)) pobudkami klikam na link do hyde parku gdzie można trafić na takie tematy jak ten. Internet w niewłaściwym rękach może być narzędziem zbrodni przynajmniej dla szarych komórek.
Pomimo takich "perełek" warto zaglądać w to miejsca bo można trafić na perełkę bez cudzysłowu jak np. trailer Blood Questa.

Niestety film nie powstał co można uznać za początek pewnego rodzaju fatum ciążącego nad 40kową filmografią ale chociaż ten zwiastun się ostał złym mocom ;). Nie da się ukryć, że aktualnie już trąci trochę myszką ale ogląda się przyjemnie a dodatkowo może dla kogoś być motywacją by zapoznać się z komiksem o tym samym tytule. Zwłaszcza, że jest on dostępny za darmo wraz z resztą Warhammer Monthly na stronie Black Library. Niestety w kawałkach ale darowanemu koniu...
Skoro już jesteśmy w klimatach marinsów i walenia z bańki to jeszcze na koniec ładny obrazek który się znajdzie na nowej powieści o wilkach.

niedziela, 23 marca 2008

Wszystkiego Najlepszego

Początkowo chciałem by te życzenia miały formę mniej lub bardziej wyrafinowanej gry słów związanej z jajami i śmigusem dyngusem. I jak znam życie, ta zabawa wyszłaby raczej mniej wyrafinowana. Jednak, po namyśle, stwierdziłem, że nie będę się silił na na raczej mniej niż bardziej udane popisy elokwencji i ograniczę się do życzeń by te święta były dla Was rodzinne.
Nadchodzące weekendy dla miłośników sceny turniejowej mogą być co najmniej angażujące, warto więc skorzystać z czasu i okazji i spędzić z najbliższymi okres świąt. A jeśli, przy okazji, ten czas będzie miły, syty, mokry to tym lepiej.

czwartek, 20 marca 2008

Jedno życzenie

Wczoraj pisałem o nowym mini-dexie przygotowanym przez BoLS opisującym inkwizycyjną grupę uderzeniową i jest on drugim z trzech zaplanowanych przez chopaków z ameryki. Jednak dziś się zacząłem zastanawiać jakie armie mogłyby dostać taki mini-dex gdyby ich autorzy postanowili iść za ciosem. Mam bowiem wrażenie, że dotychczasowe pdfy z tej serii cieszą się sporym uznaniem i co najważniejsze jest to w pełni zasłużone.
Przygotowałem parę propozycji takich armii które gdzieś kiedyś się przewinęły przez różne publikacje do 40ki wraz z paroma słowami komentarza a na koniec wrzuciłem ankietę by poznać wasze zdanie.
Cursed Foundings - fluff cały czas pozostał nawet na oficjalnej stronie GW jednak zasady się gdzieś rozmyły. A szkoda bo super przegięte nie były a jednak dawały możliwość zrobienia sobie fajnych marinsów nie do końcach rogatych i nie do końca spod znaku fałszywego. A taki Legion of Damned dawał możliwość wyżycia się wszystkim miłośnikom gry na "wóz albo przewóz". Z kolei assault squadom Black Dragonów brakowało tylko FnP bo rending już mieli. Z drugiej strony nadal są to armie spod 4ki z 3+ sejwa co może budzić poczucie monotonii.
Dla niektórych zwłaszcza tych młodszym stażem w hobby może to brzmieć niedorzecznie ale kiedyś był cały armi list herlaków. Nie było jednak wtedy ani Veil of Tears ani nie było ich w kodeksie Eldarów. Jedyną opcją by ich wystawić obok reszty wytwórców świec było korzystanie z aliantów. Z drugiej strony duże zombiaki z d-cannonami oraz death jesterzy chodzący pojedyńczo z lancami stanowili smakowite kąski w tym kodeksie. Który nota bene był opublikowany w Citadel Journal z którego inspirację czerpią panowie z łódki.
Lost and Damned swego czasu bardzo popularna armia jednak wraz z nastaniem nowego dexu chaosu ją praktycznie pożegnaliśmy. A szkoda bo brakuje możliwości wystawienia takiej zbieraniny wyznawców mrocznych bóstw chaosu. Najlepiej taki wyznawców bez pancerzy
wspomaganych reaktorem atomowym za to spod znaku błota i trawy, ew. 15 woundowych fistów. Armia miał bardzo duży czar i jest podobna w klimacie do Kultu gradnących geny czyli gwardia która napotkała wyższą formę bytu. Czyli gratka dla tych wszystkich którym w IG brak tego czegoś.
Adeptus Mechanicus. Totalnie niezrozumiałe dla mnie jest to, że ta formacja Imperium przez tyle lat nie doczekała się deksu do żadnej z dotychczasowych edycji. Co prawda w podstawce drugiej odsłony 40ki był całiem sporo materiałów o różnych jednostkach AM takich jak np. electro-priści ale na tym się skończyło. A szkoda bo myślę, że jest całkiem spore grono fanów wszczepów i kabli wystających z głowy podlanych gotyckim sosem. Zresztą autor oryginalnego opisu armii Genestealer Cultu popełnił kiedyś kodeks mechanicusów ale nie myślę, że ktoś by go dopuściła natomiast jakby miał znaczek BoLSa...
Eldar Exodites czyli długousi na jaszczurkach i bez herlaków (chyba). Kiedyś był nawet stosowny army list oczywiście nieoficjalny ale całkiem fajnie przygotowany. Pamiętam, że ichni farseer miał moc pozwalającą wyjść z siebie i zlutować kogoś. Taka ciekawostka. Generalnie ideą tej armii było zrobienie takich feral eldarów którzy kiedyś tam opuścili craftworldy i poszli własną ścieżką. Jak znam ich nomenklaturę to była to ścieżka wewnętrznego spokoju i poszukiwania równowagi między tym co wewnątrz a tym co na zewnątrz. Czytaj wychodki w dżungli, wigwamy i różnorakie gady na smyczy.
Myślę, że to nie wszystkie armie które mogłyby wzbogacić stoły 40ki nie wymieniłem np. klanów orkowych (z premedytacją). Jestem jednak, że to co wybrałem zawiera te najważniejsze army-listy. Mam wrażenie, że pytanie z ankiety dla większości nię będzie takie proste (o ile ktoś siega wzrokiem poza swojego kissa) dlatego zapraszam też do komentowania.

środa, 19 marca 2008

Łódka przyspiesza.

Załoga stojąca za skrótem BoLSczyli ekipa z jakiejś amerykańskiej stronki niedawno zaprezentowała previewu swojego najnowszego dodatku odwołującego się do okresu Wielkiej Krucjaty. Natomiast teraz uderzyli ze swoim nowym mini-dexem czyli Ordo Hereticus Strike Force.
Z tego co się zdążyłem zorientować jest to wariacja na temat zwykłej listy siostrzyczek. Zmiany nie ograniczają się jednak do zmiany obowiązkowego HQ oraz troopsów lecz mamy sporo nowych zabawek. Stanowią one główną atrakcję tego pdf'a i tak np. półnagie Sister of Repentia mogą szarżować prosto z poda. O ile to przeżyją. Mamy też pody z Heavy Supportu które są zapakowane lufami i amunicją. Mają też BS 2. Zresztą już kiedyś takie były z katarynkami w którymś IA natomiast tu mamy np z Rakietami z Egzorcysty. Jest klimat. Konkretnie D3*D6 tego klimatu. Jest też... zresztą sami zajrzyjcie nie będę Wam odbierał tej przyjemności czytania opisu nowego Zabójczego Urządzenia do Podboju Galaktyki wraz z Jej Najbliższymi Przyległościami.
Lista nie ma delikatnie mówiąc jakiejś zabójczej ilości jednostek by nie powiedzieć wręcz przeciwnie jednak to co jest da się fajnie poukładać i wtedy rzeczywiście wychodzi Inkwizycyjny Strike Force. Czyli na łeb, na szyje, na przeciwnika najlepiej z palnikiem i meltą - nikt się nie spodziewał hiszpańskiej Inkwizycji. Jeśli będziemy to traktować jak dodatek a nie alternatywę dla kodeksu Witch hunterów to najnowsze dzieło panów z BoLSa będzie w pełni satysfakcjonujące.
Następną produkcją z cyklu Mini-dexów będzie Adeptus Arbites - czyli twardzi panowie z pałkami i tarczami. Muszę przyznać, że produkcje z logiem Bell of lost souls trzymają równy i dosyć wysoki poziom i te już opublikowane wzmagają mój apetyt na te pozostające w zapowiedziach. Zresztą nie jestem odosobniony w swoim sądzie i nie tylko ja bym te dzieła dopuszczalłna turniejach. Przynajmniej tych lokalnych.
Miłej lektury.

wtorek, 18 marca 2008

Frekwencja w opozycji do dolara

Zapowiada się, że kolejna 40kowa wiosna będzie stała rekordami. Przynajmniej jeśli chodzi o frekwencje na turniejach. D0 tej pory na Wojnę Światów zgłosiło się 72 graczy a mamy w Sztabie nadzieję, że na tym nie koniec zwłaszcza, że jeszcze nie minął czas premiowanych rozpisek. Natomiast na DMP jest miejsce dla 90 graczy i już sloty się skończyły. Jeszcze jakiś czas temu takie frekwencje na turniejach 40ki wydawały się trudne do osiągnięcia zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że te dwa turnieje dzielą od siebie 2 tygodnie. A chwilę później (czyli za kolejne 2 tygodnie) będzie Grand Tournament który ma szanse dzięki zmianom na lepsze w obszarze organizacji wyjść na prostą i przyciągnąć liczbę zawodników godną swojej nazwy. Czyli w przeciągu miesiąc zapowiadają się 3 turnieje wagi super-ciężkiej.
Powstaje pytanie czemu akurat te turnieje cieszą się taką popularnością. Myślę, że jest to determinowane przez parę czynników:
- renoma. Nie oszukujmy się, wyjazd na turniej nie jest tanią przyjemnością, bilety/benzyna, wejściówka, jedzenie i inne skutecznie zamieniają te koszta w zauważalną kulminację. Do tego dochodzi fakt, że często trudno poświęcać cały weekend na hobby. Niektórzy gracze więc są zmuszani do dokonania jakiejś selekcji. A jeśli są oni otoczeni komunikatami, że gdzieś jest od lat fajnie i to rok w rok docierają do nich takie informacje no to tak właśnie się zdobywa uznanie. Nawet GT pomimo mniej udanej zeszłorocznej edycji (by nie powiedzieć fatalnej) cały czas cieszy się jakimś kredytem zaufania wśród graczy. Mam wrażenie, że wynika to głównie z faktu, że jest to oficjalny turniej GW co w końcu zobowiązuje jednak nie zmienia to faktu, że może osiągnąć także nie małą frekwencję.
- regulamin. DMP w zeszłym roku jeszcze nie było znane ale stała za nim sprawdzona ekipa. Natomiast to co głównie kusiło ludzi to formuła turnieju zapewniająca zupełnie nowy rodzaj rozrywki. Zresztą WŚ jest pierwszy masterem rozgrywanym na małe punkty za to z większą liczbą bitew czyli odbiegającym od dotychczasowego standardu tego rodzaju turniei. Jak widać to novum się spodobało graczom pytanie czy się sprawdzi mam jednak nadzieję, że tak. Natomiast na GT będziemy mieli kontrowersyjna ale jednak nietypową punktację i fakt, że słabo odzwierciedla różnice w skillu pomiędzy przeciwnikami może nie mieć dla niektórych żadnego znaczenia. Będzie im się natomiast podobało, że po prostu jest inaczej niż "zawsze".
Wydaje mi się, że nie jest warunkiem koniecznym dla turnieju by osiągnął spore zainteresowanie zaliczanie go do ligi jako np. chelka. Zarówno DMP jak i GT (przynajmniej póki co) do ligi się nie będą liczyć a jednak gracze się wybierają. Po prostu zagadnienie jest o wile bardziej skomplikowane. Termin, pomysł, tradycja (lub jej brak) to wszystko ma znaczenie. Jeśli ktoś by szukał pomysłu na fajny termin to powinien zajrzeć na forum GV gdzie się toczy intrygująca dyskusja.
Moje wnioski są takie że do turnieju trzeba mieć podejście jak do każdego innego produktu czyli mieć fajny pomysł na tą imprezę i umieć ją ładnie zapakować i sprzedać. Poza tym turnieje nie konkurują ze sobą lecz z innymi atrakcjami życia i muszą być na tyle kuszące by warto był pokonać różne przeciwności by na nie przyjechać. No i oczywiście trzeb dbać o tych którzy się już skusili i przyjechali. By zechcieli za rok wrócić bo do tego tak naprawdę to się sprowadza.

niedziela, 16 marca 2008

Polisz your english

Już jakiś czas temu pisałem o podcaście o nazwie Drop Pod Cast który można pobrać z poziomu www lub używając iTunes'a. Jednak ostatnio przez przypadek odkryłem dwie kolejne produkcje w tej kategorii działalności internetowej. Pierwsza z nich to 40k radio natomiast druga to 40k Warcasting. O ile ta ostatnia pozostawia trochę do życzenia jeśli chodzi o jakość dźwięku o tylko 40kowe radio naprawdę nie jest złe. Jeśli więc dla kogoś ten pierwszy podcast był jedynie przystawką to przyszedł czas na zupkę oraz drugie danie. Ale cały czas na radiowy deser jeszcze musimy poczekać.

piątek, 14 marca 2008

Nie do zignorowania

Jak Ci z Was którzy regularnie to zaglądają doskonale wiedzą a ci co rzadziej właśnie mają okazję się dowiedzieć mam dosyć wybiórcze podejście do plotek wychodząc z założenia, że to w końcu blog a nie onet 40kowy. Jednak jak mi coś przypasuje to pisze o tym, a czasami coś po prostu trudno zignorować na przykład to:
Nie da się ukryć, że mały nie jest a widok tego warhounda z boku przypomniał mi o tym zdjęciu. Ciekawe czy popełnią kiedyś Emperor Class Titan. Ale wtedy do opcji wysyłki musieli by wprowadzić nową usługę - kontener ;).

czwartek, 13 marca 2008

Fatalne zauroczenie

Ostatnio na łódce czyli BOLS'ie chłopaki założyli ankietę z pytaniem If GW's lack of Codex updates indicated an upcoming drop, which army would you cut? Póki co w rankingu prowadzą Dark Eldarzy z bezpieczną (o ile można to tak określić) przewagą. Muszę przyznać, że jakoś szczególnie mnie to nie dziwi ponieważ polityka GW wobec tej armii przyzwyczaiła graczy perspektywy, że ta armia nie będzie z nami już na długo. Nawet jeśli raz po raz pojawiają się takie zdjęcia:
to zaraz im towarzyszą komentarze, że to mogą być testy dla nowych rzeźbiarzy itp. Czyli ludzie już uwierzyli, że prędzej będzie 6 edycja niż nowy podręcznik dla mrocznych kłapouchów. Z drugiej strony kończę właśnie czytać 3ci tom przygód Soul Drinkerów gdzie dosyć sporo jest mowy właśnie o Dark Eldarach. To powyższe zdjęcie plus właśnie lektura tej książki sprawiły, że znowu zacząłem się zastanawiać nad zbieraniem DE. Znowu ponieważ jest dla mnie pokusa - boomerang ale zawsze mnie powstrzymywała perspektywa, że kupie, skleję, może nawet popaćkam z połowę po czym wyjdzie nowy podręcznik. Jednak z drugiej strony gdybym parę dobrych lat temu zaczął zbierać DE to bym na tym nieźle wyszedł ponieważ każda inna armia na moich półkach ma za sobą zmianę kodeksu. A mroczni i źli ciągle mają ten sam i te same wzory figurek. Po prostu inwestycja na lata. Prawdziwe franki szwajcarskie 40ki.
A kusi mnie ta armia bo:
-nie występuje zbyt często na turniejach. Podejrzewam, że większość ludzi którzy potencjalnie by ją zbierali powstrzymuje polityka GW. No i po niektórych figurkach widać znak czasu.
- jest szybka. Dużo fastów, fleet, szarże na 12 cali - generalnie się dzieje na stole. Co prawda jest przy tym delikatna ale grając na 9 spiderach się przyzwyczaiłem do takiego połączenia. Generalnie jestem fanem takiego grania, że jak wyjdzie to z przytupem a jak nie to ścierasz własną krew z sąsiednich stołów. A DE w moim odczuciu są właśnie taką armią która nie pozwala się nudzić już sam początek czyli rzuty na drugi oferują dreszczyk emocji a później jest jeszcze lepiej.
- oni są źli, mroczni i fogóle. Czyli fluff i klimat - wybitnie mi odpowiadają. Niektórzy rogaci
marinsi mogli by się sporo nauczyć od tych miłośników nagich ciał, lateksu i pejczy.

- cały czas pomimo lat miło wspominam artykuły Tostera na gildii bitewniaków z cyklu: "Z pamiętnika młodego Archona". Można powiedzieć absolutny klasyk.
- wogóle gracze DE stanowią klasę sami dla siebie - Toster znany z wielu barwnych opowieści o bitwach które mu się przytrafiły, Krawat aka Kwadrans miłośnik portalu, Lider któremu na jedyny turniej w sezonie z tak rygorystycznym wysywigiem (VW) udało się zapomnieć 40 wychy, Seta i podróże pociągami w jego towarzystwie dajće niezapomniane wrażenia. Co zawodnik to Osobowość przez duże O.
Jestem przekonany, że jutro mi się przypomni drugie tyle powodów dla których warto grać DE a które obecnie opuściły moją głowę udając się na odpoczynek ale mam nadzieje, że to co jest choć trochę tłumaczy moją fascynację tą armią. Jednak biorąc pod uwagę ilość czasu na granie a co dopiero na zajmowanie się armiami to mam nadzieję, że na zauroczeniu się skończy. Choć z drugiej strony...

Prawie news...

Już dłuższy czas nie robiłem żadnego raportu z nowości, aktualności i innych -ści więc najwyższa pora nadrobić zaległości. A nie da się ukryć, że trochę ostatnio się dzieje.
Na forum GV pojawił się temat odnośnie turnieju w Moskwie GT "Victory Day". Przyznam szczerze, że wizja wyjazdu do Rosji z figurkami wydaje mi się wielce kusząca. Jak dla mnie niezły hard-core i ten respekt na dzielni - "wiesz byłem w weekend poprzesuwać metalowe pamperki w Moskwie..." Turniej odbędzie się w maju - parę tygodni po naszym GT więc może ktoś się skusi na fali entuzjazmu po zagraniu z innostrańcami w Wawie. Zwłaszcza, że jego organizator regularnie odwiedza EEGT.
Apropo stolicy - to powstał blog opisujący tamtejszą scenę turniejową. Powiem szczerze - cieszy mnie to ponieważ daje to nadzieję, że VW 2 bedzie lepsza od tegorocznej odsłony. Nie pozostaje nic innego jak trzymać kciuki za wytrwałość autora. No i należy liczyć na to, że będzie miał o czym pisać po historia stołecznej 40ki pamięta różne okresy.
Od dłuższego czasu cytadela nie traktuje rynku produktów GW jako podstawowego źródła dochodów więc i różnych kontrowersyjnych artykułów zdecydowanie mniej. Ale ostatnio przypomniały mi się stare klimaty - jak przeczytałem to. Jakby ktoś planował zostać milionerem i szukał punktu wyjścia to właśnie go otrzymał, już może zaczynać pisać bestseller "Sztuka przepraszania w weekend" lub "Przepraszanie nie tylko dla idiotów". Z drugiej strony postawa GW czasami aż prowokuje do takich zachowań więc można powiedzieć, że trafił swój na swojego.
Skoro już jesteśmy przy cytadeli to można tam zobaczyć (zwróćcie uwagę na Disclaimer - macie już rozdział 2gi) postery zarówno do 40ki jak i battla zapowiadające demony. I pomimo kontrowersji która budzi ta armia na różnych forach powiem szczerze, że z każdym nowym newsem coraz bardziej nie mogę się doczekać tego kodeksu. Nawet jeśli się okaże, że jego najlepszą odpowiedzią na kawalerię eldarską będzie kawaleria szatana. W rydwanach.

wtorek, 11 marca 2008

Zjedzie się wuchta wiary...

Wkrótce, czyli 15 marca mija termin "bezpiecznego" zgłaszania teamów na tegoroczną odsłonę DMP. Jednak ponieważ sama impreza odbędzie się w kwietniu to jeszcze będę miał okazję o niej pisać np. wtedy pojawią się pierwsze rozpiski i będę mógł znowu lamentować nad monotonią zarówno armii w ramach kolejnych teamów jak i samych rozpisek ;).
Póki co na horyzoncie pojawiła się już kolejna odsłona poznańskiego mastera czyli Wojny Światów. Przyznam się szczerze, że mam nadzieję, iż Ci z Was którzy tu zaglądają a nie są z Poznania pojawią się w stolicy Pyrlandii by spróbować sił w siedmiobitwowym maratonie. Jednak zanim on się zacznie ktoś na dworcu czy w innym autobusie może Was zaskoczyć jakimś srofmułowaniem które dla ludzi stąd jest jak najbardziej naturalne ale dla przybyszów może być całkiem zaskakujące. Przygotowałem więc mały słowniczek byście widzieli ocb.
flepy - dokumenty
na szagę - na skróty
odbić bilet - skasować bilet
pyra - ziemniak
ryczka - stołeczek
skibka - kromka (chleba)
tytka - torba/siatka
wiara - ludzie (inni)
wuchta - dużo
Teraz już nie macie wątpliwości co do znaczenia tytułu (jeśli takowe posiadaliście). Jednak jak by zagadnienia lingwistyczne okazały się nagle waszą nową pasją to tu znajdziecie rozwinięcie zagadnienia. Natomiast niezależenie na ile Was pochłonie ewentualne nowe hobby możecie się czuć przygotowani na wizytę w Poznaniu i jego gwarą.

poniedziałek, 10 marca 2008

Ziomy i Przeziomy

Będzie prywata, ale mam nadzieję, że uda mi się ją na tyle zgrabnie opakować, że dacie radę przeczytać ten wpis :).
W ten weekend miałem malowanie mieszkania, co w dużej części sprawiło, że dopiero teraz jest nowa notka. Dzięki temu też ominął mnie kolejny turniej w tym sezonie, ale efekt końcowy w postaci ścian bez wściekłego różu (pamiątka po poprzedniej właścicielce) był wart tych wyrzeczeń. Jednak to, że ten efekt został osiągnięty zawdzięczam pomocy przeziomów w osobach Vodeckiego, Krisa i Jasia którzy dzielnie walczyli wałkami i pędzlami z moimi ścianami. Za co wielkie dzięki chłopaki. Dobrze, że mi nie wybejcowali chaty ;). Ale jak to Jasiu już wyznał zawdzięczam to wyłącznie brakowi wystarczająco dużej kuwety pod ręką. Uff.
A tak bardziej serio, naprawdę fajnie jest sobie pograć w 40kę jakieś miłe bitewki ze swoimi ziomami - obojętnie czy na turnieju czy bardziej 4fun czyli towarzysko. Jednak to co doceniłem w tym hobby w ten weekend to to, że pomimo tego, że z założenia bazuje ono na współzawodnictwie to udaje mu się kreować przezacne znajomości. Konkretnie chodzi o takie, że ktoś poświęca własną wolną sobotę by przyjść pomalować tobie, twój kozacki kwadrat i powspominać bitwy sprzed lat. Nie wykluczone, że przykładowo wędkarze także sobie malują wzajemnie miejscówki ale nie zmienia to faktu, że ciesze się, że swego czasu wróciłem do grania w 40ke. Bo oprócz wyżej wymienionych zawodników spotkałem przy stołach mnóstwo ludzi z którymi się naprawdę najzwyczajniej w świecie polubiłem. I jest to dla mnie o wiele cenniejsze od wyników czy też figurek samych w sobie.
Życzę wszystkim takich znajomości znad stołów niezależnie od tego swojego stażu turniejowego-hobbystycznego. A jeśli mają wątpliwości czy warto pojawiać się na turniejach to mam nadzieję, że po przeczytaniu tego się skuszą by chociaż spróbować.

czwartek, 6 marca 2008

Przeglądania Border Princes cd.

Przeglądając ostatnio BP to oprócz przemyśleń batlowców na temat alkoholu na masterach które zakończyły się przechwałkami kto kiedy ostatnio miał problemy niekontrolowanie problemy żołądkowe po piciu trafiłem na jeszcze jedną ciekawą dyskusję. Rzecz dotyczy finansowania ligi i koncepcja nie jest szczególnie wyrafinowana ale w swojej prostocie może niektórych zachwycić. Zresztą zajrzyjcie sami.
Mnie osobiście pomysł nie powalił na kolana ale uważam, że pownniśmy się zastanowić czy nie warto go przeszczepić na nasz grunt. W końcu jak już ktoś zajmuje jakieś zacne miejsce w tej lidze to chciałoby z tego coś mieć na pamiątkę. Nawet jeśli to będzie tylko dyplom. Idąc dalej - za młotki też ktoś musi zapłacić, obojętnie jaką formę materialną przyjmie ta nagroda. Zresztą już o tym wspominałem moim zdaniem liga powinna mieć jakiś budżet właśnie na takie rzeczy. No i też na stronę www bo nie wiadomo jak długo będzie miała swoje miejsce na serwerach GV.
Myślę, że u nas taki podatek ligowy mógłby być pobierany i na masterach i na chelkach. Przy średniej frekwencji na takich turniejach około 40 osób (strzelam - nie śledzę tego dokładnie) i gdyby było ich dla łatwego rachunku dajmy na to 10 w roku (5+5) to mamy 400 złotych na puchary, dyplomy, młotki itp. A nie oszukujmy się złotówka w kontekście całego wyjazdu na taki turniej to delikatnie mówiąc niewiele. Póki liga nie znajdzie sponsora pełną gębą a bez tożsamości prawnej (czy jak to się mówi) nie będzie o to łatwo to takie rozwiązanie mogłoby się sprawdzić.
Pozostaje jeszcze wybrać osobę odpowiedzialną za funkcje skarbnika ligi ale ze względu, że nie będzie to ani super czasochłonne ani super skomplikowane zadanie myślę, że spokojnie można to zrzucić na barki głównego koordynatora. Oczywiście cały czas istnieje kwestia zaufania i kontroli ale wydaje mi się, że na tym etapie jest to na drugim planie. Zresztą główny koordynator powinien mieć poważanie w środowisku na tyle duże by nie była wątpliwości czy można mu przekazać zawiadywanie funduszami ligi. To co teraz jest najważniejsze to to by one w ogóle powstały.

wtorek, 4 marca 2008

Pod rozwagę...

Zajrzałem po dłuższej niebytności na forum Border Princes i w dziale turniejowym znalazłem temat o wielce zachęcającym do kliknięcia tytule Picie na turniejach. Mam wrażenie, że jest w tym środowisku temat boomerang powracający regularnie kiedy się zdarzy jakiś większy hard-core na kwadratowym masterze. Wydaje mi się, że orgowie turnieji w naszym połświatku powinni zajrzeć do tej dyskusji by zobaczyć do czego doszło w battlu. Może my nie jesteśmy święci. Powiedziałbym, że na pewno ale póki co wszystko jest pod kontrolą. Jednak to w każdej chwili może się zmienić zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że coraz większą popularnością cieszy się to hobby. Myślę więc, że warto skorzystać z kwadratowych błędów (skoro już je popełnili) i nie przerabiać ich na okrągłe. Może i to jest pieśń przyszłości ale chyba nie aż tak odległej jakbyśmy chcieli.
Nie zamierzam więcej się rozwodzić na ten temat (przynajmniej póki co) lub komentować niektórych poglądów zawartych pod podanym linkiem choć są moim zdanie co najmniej kontrowersyjne ograniczę się tylko do dwóch cytatów:
To ja się tylko wtrącę, że jeśli komuś nie pasuje klimat niekulturanego chlania na turniejach wfb, to zapraszam do zmiany systemu na WH40k. U nas się pije, ale bez obory. Wyjścia do knajpy, browarki, czterdziestoprocentówki itp są jak najbardziej. Oczywiście wszystko w dobrym stylu. - Marios
oraz:
Ludzie czy wy jesteście Lotrowcami ? - Manfred
Czyli hierarchia przynajmniej ze względu na kulturę picia graczy bitewniaków ze stajni GW to:
1 40kowcy
2 batlowcy
3 lotrowcy
Udowodnione ;)
Można dostrzec związek ze średnim wiekiem gracza. Szanujmy to co mamy i starajmy się by nowi/młodzi równali do starych dziadków a nie byli wymówką by sobie starzy mogli poluzować granice. Do nikogo konkretnie teraz nie pije po prostu uważam, że powinniśmy dmuchać na zimne.
Póki jest zimne.

poniedziałek, 3 marca 2008

Next season - The Begining

Na forum ligowym była ostatnio delikatnie to ujmując cisza. Można by się nawet posunąć do stwierdzenia posucha. Jednak zaczęło się to zmieniać za sprawą zbliżającego się końca sezonu. A ten wiąże się z poprawkami w regulaminie choć w tym roku to pewnie będzie kosmetyka. Jedyna kontrowersyjna a raczej trudna sprawa to co robić z turniejami "specjalnymi" jak np. Grand Tournament czy turniej im. Ł. Krawczyka. które nas zaskakują w trakcie sezonu. Jednak co naście głów to nie jedna co w połączeniu z przyciskiem głosuj da pewnie jakieś kompromisowe rozwiązanie sprawy.
Natomiast to co może okazać się rzeczywiście kontrowersyjne to miasta-gospodarze masterów w przyszłym sezonie. Póki co kandydatury do utracenia prawa do organizacja tego rodzaju turenieji to Wrocław i Warszawa natomiast gotowe by zając ich miejsce są Szczecin i może Toruń. Bo pytanie czy stolica pierników będzie chciała robić mastera. Zwłaszcza teraz jak Jachu aka pierwsza kaczuszka miasta najświętszego masztu emigruje. Ale to decyzja chłopaków i jeszcze chwilę mają na jej podjęcie. Jeśli jednak zadecydują że zostają przy chelku albo wogóle to mają w pompie lub emigrują z Jachem ;) to moim zdaniem nie będzie problemem dla ligi gdyby Wawie się ostał master.
Widzę bowiem jedną wielką różnicę między Wrockiem a stolicą. Strategicon był ciągnięty praktycznie przez samotnego Damiana który może mieć coraz mniej motywacji do takiego spędzania czasu (wolnego czasu). A pomimo dyskusji na gildi nie widać jego następców. Natomiast w Wawie jest już next generation które rzuciło się na głęboką wodę prawie utonęło ale na koniec utrzymali się na powierzchni. Będą musieli się postarać by odbudować zaufanie graczy zwłaszcza uczestników pamiętnej wycieczki pt. "Warsaw by Night" ale pomimo pewnych nie powodzeń nie mają zamiaru się poddawać . Więcej chcą się poprawić w następnym roku a o jest dobry prognostyk.
Ale mastery nie mają być za prognozy tylko za możliwości, skilla itd. Jeśli więc ktoś się znajdzie na to miejsce to w mojej opinii powinien dostać szanse. Zobaczymy jednak co zadecydują koordynatorzy bo to od nich zależy ostateczna decyzja. Tak czy siak możemy mieć ciekawą wiosnę która mam nadzieję się przełoży na jakość turnieji w całym następnym sezonie a zwłaszcza tych dwudniowych. Jak orgowie zobaczą, że master jest konsekwencją dobrego chelka (lub dwóch :)) i jeszcze młotka można dostać gratis ;) to na prawdę mogą mieć motywację do dopieszczania swoich imprez. W końcu równowaga musi być zachowana i jak ktoś traci to ktoś powinien zyskać.

niedziela, 2 marca 2008

Troopsy - reaktywacja

Jak widać nie byliśmy super odkrywczy z min-maxami ;) Jednak ich dominacja jako troopsów już do tej pory cięta nowymi kodeksami może ulec pomniejszeniu jeszcze w tym roku. Bo podobno w nadciągającej wielkimi krokami piątej edycji scouring unitami będą wyłącznie troopsy. Co prawda są to wyłącznie plotki a dokument który wyciekł do internetu wyglądał w najlepszym razie na wersję alfa zasad to jednak te pogłoski muszą z czegoś wynikać. Zainspirowany dodatkowo próbami tworzenia niestandardowych rozpisek eldarskich zacząłem się ostatnio zastanawiać nad troopsami w najświeższych armiach i oto do czego doszedłem:
Eladarzy - mają troopsy pozwalające nawiązać do każdego craftworldu który na poprzednich podręcznikach dysponował własnym army listem. I coraz częściej te opcje są eksplatowane dzięki czemu może w przyszłości rzadziej będziemy oglądać pathfinderów pokitranych po ruinach.
Następny codex czyli Bloodzie mają tacticale bez których nie ma marinsów ale oprócz tego mają assault squady co fajnie podkreśla combatowy charakter zakonu i pozwala stworzyć bardzo naprawdę mobilną armię dającą z dyńki.
Darki czyli nieśmiertelnych tacticali ciąg dalszy. I na tym nominalnie koniec ale jeśli tylko możeny wziąć speciali te opcje mocno się poszerzają. A trzeba pamiętać, że jest coraz więcej sygnałów ze strony GW, że bohaterowie imienni jak to teraz się nazywa powinny być coraz mniej rygorystycznie traktowani.
Z kolei w chaosie w troopsach poza klasycznymi rogatymi marynarzami chaosu wyszkolonymi by zabijać mamy przedstawicieli każdego z 4 legionów dedykowanych konkretnym bogom chaosu. Dzięki czemu mamy opcję stworzenia armii mocno nawiązującej do konkretnego boga która będzie nadal bardzo grywalna. Oczywiście opcja dziewięciu z dwoma sternikami wydaje się na chwilę obecną najmocniejsza ale już nie koniecznie najciekawsza. Przyznam się, że ostatnio wyznawcy Nurgla zaczęli mi mocno chodzić po głowie. A jak zobaczyłem to, to wręcz zaczeli biegać. I tupać.
No i najnowszy kodeks czyli Orki gdzie także mamy możliwość wystawiania różnych troopsów tym razem jest to uzależnione od naszego HQ. Można na przykład zrobić orkowy deathwing z nobami w mega-armourach do tego puszki w różnych rozmiarach i battle wagony. Bez żadnej hołoty co to nie ma wystarczająco zębów na porządny szpej do wojaczki.
Jak widać można odnieść wrażenie, że ostatnie kodeksy uatrakcyjniają troopsy co może świadczyć, że GW już od jakiegoś czasu się szykuje do tej zmiany. Jednak wymagało by to założenia, że nasza ukochana firma czyni plany związane z rozwojem swoich gier na tak długą metę. Jest dla mnie dosyć mało prawdopodobne. Nie zmienia to jednak faktu,
że jeśli będziemy zmuszeni przez nową edycję wystawiać więcej oddziałów podstawowych to gracze korzystających z nowych podręczników nie będą z tego powodu jakoś szczególnie cierpieć. A graczom Dark Eldarów to już nic nie zaszkodzi. W końcu póki w kolejnych edycjach nie zmienią nazw charakterystyk to codex jest grywalny. Prawda?