wtorek, 8 marca 2011

Elektronik - turniej w kranie wina i gór zielonych

Tak na rozluźnienie po ostatnim flejmie, Michu proponuję relację z pewnego lokala i szersze perspektywy.
Przy okazji tej notki wprowadzam również nową etykietkę mianowicie - "relacje", bo zauważyłem, że używana do tej pory przy takich okazjach "scena turniejowa" zrobiła się ponad miarę pojemna.

Nadaje Michu.  W ostatnią sobotę zawitałem, wraz z panami eM-em oraz Krisem (ten drugi jako żywy dowód potęgi nekromancji), do pięknego miasta Zielonej Góry, celem poprzesuwania pamperków na lokalu organizowanym przez tamtejszy klub Ad Astra. Była to już moja druga wyprawa w tamte rejony, a trzecia poznańska. Z pierwszej, jak niektórzy może pamiętają, miałem zdać obszerną relację - niestety niewiele z tego wyszło. Postaram się, korzystając  z okazji, błąd ten naprawić. Warto bowiem napisać kilka słów o zielonogórskim światku 40k, który jest jak najbardziej żywy i budzi w poznaniakach nadzieje na czelendżera zlokalizowanego o przysłowiowy rzut beretem :) I bez obawy, nie zamierzam opowiadać swoich bitew - przynajmniej w całości...  A dla wytrwałych na samym dole relacja w postaci filmiku.

To właśnie zdjęcie, obrazujące dokonania miejscowego orkowego tech-prista, zainspirowało wybór podkładu muzycznego do filmiku.

Za poprzednich moich odwiedzin turniej odbywał się w ramach konwentu Bachanalia. Tym razem impreza gościła w Elektroniku, czyli Zespole Szkół Samochodowo-Elektronicznych. Moim zdaniem  miejscówka była o niebo lepsza - jasno, przestronnie i od strony wjazdu z Pozka. Na turnieju było 12 osób w tym 3 osobowe delegacje z Nowej Soli i Poznania. Miłą odmianą był zestaw występujących armii - nie było wilków, tylko jedna niezbyt hardkorowa gwardia a jedynymi BA grałem ja. Terenów było w sam raz, chociaż karton LOS blokerów przywieziony przez nas się chyba przydał. Podejrzewam ponadto, że przy tej niezmiernie luźnej i sympatycznej  atmosferze grało by się dobrze i bez terenów :)
Bardzo podobały mi się scenariusze. Nie wiem, czy są one lokalnym produktem ale mają kilka zalet. W pierwszym były do zajęcia trzy znaczniki na środku stołu, każdy po 300 punktów oraz +350 za zabicie HQ. W tym ostatnim aspekcie przypomina to krakowski „Urwij łeb hydrze”. Jak zauważył eM w drodze powrotnej, jest to całkiem dobry pomysł na pewien balans w środowisku bogatym w wilkowych szaleńców.  Drugi to Dawn of War z dwoma znacznikami za 500 punktów rozstawianymi przez graczy. Dodatkowe 600 punktów za więcej oddziałów w strefie przeciwnika. Piękna, naporowa misja, nagradzająca uniwersalne armie. Ostatnia to ćwiartki z dodatkowym bonusem za najdroższy oddział. Przy czym zajmowanie ćwiartki polega na zajęciu znacznika znajdującego się w jej środku. Co by nie mówić, doskonale pozwala to uniknąć zajmowania ćwiartki przysłowiowym butem w drzwiach.
Po prostu podręcznikowy klasyk.

Na turniej wziąłem rozpiskę nawet niezbyt jak na mnie udziwnioną - predy, dredy i razory plus jakieś plecaki i śmierć kompania. Szlify bojowe otrzymał też nowo maźnięty oddział devków - chociaż nie było mi łatwo pamiętać, że mam coś takiego w rozpie i w jednej z misji dopiero w 4 turze wyszli na stół.  Bohaterem dla mnie był dred bibliotekarz.  Nie jest to jednostka wybitnie koszto-efektywna ale daje wiele radości i część armi nie ma po prostu godnej odpowiedzi jak już dostanie się do kombatu.

We wszystkich trzech bitwach zaczynałem i tylko w jednej z własnej woli. To bolało. I we wszystkich trzech bitwach grałem zbyt mało agresywnie - nigdy nie wypadła 7 tura, a we wszystkich wypadkach byłaby to dla mnie szansa na polepszenie wyniku. Swoją drogą losowa ostatnia tura to jest nie najlepszy moim zdaniem pomysł. Boli armie, które i tak mają nie najbardziej z górki np. Eldarów, ucinając możliwość grania na ostatnio-turowe zajmowanie znaczników. Mimo wszystko udało mi się zająć drugie miejsce.  A było to tak -  w pierwszej bitwie trafiłem na Marka z Nowej Soli i Black Templarów. BT to nie jest  wygodny przeciwnik dla bladzi ale koledze od początku rzuty szły jakoś słabo. Zyskiwałem stopniowo przewagę i w pewnym momencie poczułem się chyba zbyt pewnie. Dobrze wycelowany Landek z termosami i szanse się wyrównały. Zbyt wolno zareagowałem, nie było 7 tury, do landka wsiedli taktyczni i objectiv dla BT. W rezultacie jedynie 12-8 dla mnie. Kolejny przeciwnik to gwardia. Dwa lemany, weterani, teamy z ciężkimi brońmi, blob z komisarzem. Misja to Dawn of War - zaczynam, więc DC z kapelanem śmiało do przodu. W tej misji BA z gwardią radzą sobie całkiem nieźle i po paru turach wynik mieliśmy właściwie ustalony. Co ciekawe, DC i kapelan prawie polegli od gwardyjskich fistów - na szczęście dla mnie Furioso lekce sobie waży takie urządzenia. Skończyło się 19-1 dla mnie, nie zdążyłem zająć drugiego objectivu.

Ostatni bitwa to eM z Dark Eldarami. Wyliczył, że muszę z nim wygrać 13-7, żeby wygrać turniej. To ja postanowiłem sobie ułatwić. I to nie jest prawda, że go zwałowałem, cokolwiek by wam mówił - po prostu sędzia miał taki sam pogląd na to na jakim stole powinniśmy grać :)  Przegrałem rzut i znowu zaczynam. Eldarzy w rezerwach, ja wesoło hasam. Wychodzą, niewiele robią. Ja niestety też. Następnie eM poprawia, tym razem skuteczniej i wchodzi do walki Incubimi.  Od tego momentu idzie po mojej myśli. W jednej turze praktycznie giną Ravagery (miałem fart), a Incubi mają krótką pogadankę pod tytułem latający dred. W takiej sytuacji co robią nieuczciwe elfy? Żagle jakieś rozwijają i tyle po niech widać. Darki kończą więc nie jestem w stanie już nic zmienić.  12-8 dla mnie. Niewiele zabrakło.

W ostatecznym rozrachunku pierwsze trzy miejsca zajęli poznaniacy. Przypomniało nam to czasy, kiedy czterdziestka w pozku raczkowała - wtedy było odwrotnie i z lubuskiego przyjeżdżali nas klepać - prawda Brajtman? Wydaje się, że rozwija się nam kolejny sensowny ośrodek czterdziestki . Będziemy chłopaków namawiać na czelendżera w tym roku i oby tylko znaleźli się chętni to tereny, sędziowie, a już na pewno gracze, znajdą się z łatwością. Myślę, że czelendżer po tej stronie naszego pięknego kraju będzie dobrym pomysłem. Acha, i na koniec parę zdjęć w rytmie czardasza.    

2 komentarze:

  1. Dziękujemy za regularne odwiedziny zrewanżujemy wypadam na Wojnę Światów

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie że w Zielonej coś drgnęło. Kolejna miejscówka w pobliżu. Strona Ad Astra dodana do zakładek. Niech tylko budowę S3 dokończą to dojazd poniżej godziny będzie...

    OdpowiedzUsuń