sobota, 23 maja 2009
Prawie jak raport z pól chwały
Cały czas jestem pod wrażeniem wczorajszej bitwy w Apokalipsę którą się udało chłopakom rozegrać przy jako to zostało określone mojej "moderacji". Chłopaków było po trzech w teamie i po jednej stronie konfliktu był chaosu na 12 000 punktów a po drugiej Space Marinsi na 8000 i Eldarzy na kolejne 4000. Przy tej ilości wojsk po raz pierwszy wyszliśmy poza jeden stół bo nawet 96" na 72" było za mało i dołożyliśmy drugi teatr działań o wymiarach 96" na 48". Na głównej arenie było 6 znaczników a na tej niejako dodatkowej 3 kolejne. Oprócz tego każdy z graczy przed bitwą dostał zaklejoną kopertę a w niej ściśle tajny rozkaz który nawet w obrębie własnej drużyny nie powinien był być ujawniany bo nie wszystkim sojusznikom można było ufać... Jego wykonanie liczyło się jak zdobycie 3 znaczników więc teoretycznie można było zdobyć w nich 9 VP. Ale tylko w teorii bo niektóre cele różnych dowódców się wzajemnie wykluczały. A fakt, że oni o tym nie wiedzieli nadawał całej zabawie dodatkowego smaczku.
Kolejną nowością w naszych apokaliptycznych bojach był Avatary - czyli zawodnicy z sekcji HQ którzy mieli niejako reprezentować dzielnych generałów-graczy na stole. Można było też im wymyślić jakąś zbalansowaną zasadę specjalną. Oczywiście jak to w takich sytuacjach bywa okazało się, że póki co pojęcie balansu nie jest wartością uniwersalną i różni ludzie różnie go postrzegają. Jedni bardziej w lewo inni bardziej w prawo - ale pierwsze śliwki robaczywki następnym razem będziemy mądrzejsi jednak sam pomysł był IMO całkiem fajny. No i dał sporo możliwości rozszerzenia spektrum celi w bitwie - np. jeden z graczy chaosu musiał doprawdzić do śmierci szefa "sojuszniczej" ekipy (czyli Avatara kolegii po gwieździe) co by móc zostać szefem wszystkich szefów bez tego "lansera z Eye of Terror".
Oczywiście w takim epickim starciu nie mogło zabraknąć dużych zabawek i po stronie Order'u był już standardowy zestaw w naszych bitwach pod postacią eldarskiego flayera i Scorpiona plus Baneblade. Natomiast Chaos próbuje narzucić wyścig zbrojeń i poza Naprawdę Wielkim Demonami aka "Aauu Sternguardzi Do Nas Strzelają" pojawiły się dwie wieże czyli Khornowa - "Cała Na Płasko" i Nurglowa - "Cała Na Biało". No i na deser Doomsday Device czyli Zegar Słoneczny w Eye of Terror.
Nie będę nawet próbował odtwarzać i opisywać tego starcia bo zbyt wiele się działo ale parę wydarzeń zasługuje na wspomnienie "bo takie rzeczy to tylko w Apokalipsie". Hitem bitwy były granaty Vortex do tej pory w wszystkich naszych dotychczasowych bitwach były ignorowane a tu nagle się okazało, że wszyscy uznali że nadszedł czas rozwiązań ostatecznych. Oczywiście po użyciu wylądowały w największej zadymie a nasi dzielni genrałowie zamiast wycofać się z tego rejonu zrobili sobie, pomiędzy dwoma templatkami wsysającymi wszystko na swojej drodze, miejsce ustawki. Jednym z większych celi pochłoniętych przez spuszczony z smyczy Vortex był Lojalistyczny Landek z jakimś specialem w środku :).
Ale absolutnym hitem bitwy była szarża Lysandera - szefa formacji Łowców tytanów na Khornowy czołg. Pokazał w niej czemu jest szefem tej formacji i dlaczego ona się tak nazywa a nie inaczej. Jak lutnął ze swojego młotka to czołg jak na coś pobogosławione przez Khorna przystało wybuchł apokaliptycznie na 14" (S9, AP2). Zginęło:
3 berków
rhino
predator
droppod
terminator lojalistów
8 oblitów
Dropod i Rhino wybuchły oba na 6" (!!!) cali łaskocząc kolejne berki.
To było Prawdziwe chain reaction tudzież efekt motyla i właśnie dla takich akcji warto czasem sobie zagrać w apo.
Oczywiście Lysandera spotkała zemsta w postaci Pana-Trzy-Ósemki który mu wytłumaczył, że szacunek dla mienia Khorna krwią spływa. Ale żeby było śmieszniej dosłownie 5 minut później dokładnie taki sam los spotkał wieżę Nurgla, jednak w tym przypadku zabrakło tylu modeli w pobliżu by efekt był równie spektakularny ale i tak komuś się udało złapać autostopa do Warpa.
Mnie jednak los tych dwóch wież ucieszył bo dzięki temu zwietrzyłem swoje szanse w konkursie: "Który bóg chaosu jest najlepszym wież-twórcą i dlaczego jest to Tzeentch?" ;). Do następnej rozgrywki 3cia odsłona architektury kolców powinna być ukończona i gotowa by podbić caaaały świat...
Złowieszczy śmiech.
Kurtyna.
Etykiety:
apokalipsa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Srebrna Wieża zapowiada się bardzo ciekawie, pogratulować konceptu!
OdpowiedzUsuńES
Dzięki :)
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że uda mi się ją dosyć szybko ukończyć a wtedy na pewno nie omieszkam się pochwalić finalnym efektem.