wtorek, 2 sierpnia 2011

Syrenie refleksje



No i jesteśmy już po drugim masterze w tym sezonie czyli Syrence Zagłady w Warszawie. Masterze który już na etapie głosowania nad jego statusem przez koordynatorów wzbudzał niemałe wątpliwości. A teraz już po fakcie, kiedy rzuci się okiem na frekwencje (równo 20 osób - czyli na granicy statusu) to te wcale, ale to wcale nie maleją. Jednak pewnie czas przytępi te odczucia a do głosowań nad turniejami na przyszły sezon wciąż daleko. Jednak nie tylko frekwencja jest tym co może niektórych zniechęcać do tej imprezy bo nie da się ukryć że regulamin za sprawą dopuszczenia Super Heavy od lat wzbudza skrajne emocje.
I z jednej strony ma swoich wiernych fanów którzy są wdzięczni całej ekipie organizatorskiej na czele z Złym za możliwość pobawienia się Naprawdę Dużymi Zabawkami choć ten raz w roku. Ale również sporo ludzi nie ma ochoty wystawiać figur na stół jeśli zaraz jakiś tytan ma znowu je zmieść na tackę. I trudno im się dziwić. Myślę jednak, że ci którzy w tym roku się stawili na syrence bawili się dobrze pomimo, że czasami walka była naprawdę ciężka.
Rozkminiając zagadnienie przed turniejem zagadnienie stwierdziłem, że największym kłopotem dla mnie będą Naprawdę Duże Demony oraz pewnie armia Skarka czy Afro. I oczywiście turniej zacząłem od bitwy z Skarkiem by potem jeszcze się natknąć na Pana 888 oraz Pana 999 rozdzielonych stompą oraz takim zwykłym chaosem. I nie piszę o tym by się pożalić, bo bitwy grało mi się bardzo dobrze i przyjemnie choć w starciach z Grey Knightami wspartych tytanem (Skrak) oraz Demonami z wielkim ptakiem (Michu) przez całe potyczki towarzyszyło mi uczucie niemocy oraz świadomość, że w sumie to walczę o jak najmniejszy wymiar kary. Jednak jest to kompensowane i to z nawiązką przez możliwość zagrania czymś innym (w moim przypadku Knightami z Lords of Battle autorstwa BoLS) z armiami które widzę tylko raz w roku. A, że niektórych nie chcę oglądać częściej?-  bywa. Zresztą po ostatniej Arenie torsje miałem na widok Lone Wolfów a to widok zdecydowanie częstszy niż Warhound.
Ciekawostką jest podium tego turnieju czyli:
1 GK (tytan)
2 GK
3 GK (tytan)
I choć daleki jestem od dramatyzowania zwłaszcza, że doskonale wiem jak działa tytan i jaki potrafi mieć wpływ na rozgrywkę to jednak wydaję mi się, że coś jest na rzeczy. Zresztą impreza miała tak zwany side event czyli zgrupowanie kadry i choć za wielu chłopaków się na nim nie spotkało to jednak ci co przybyli ostro testowali w sobotę. I najważniejszym i w sumie to jedynym wnioskiem jaki im się nasunął po tych bitwach to, że Szarzy Rycerze ocierają się o absurd. I są takie momenty kiedy trudno się nie zgodzić z tym twierdzeniem.
Zmagania kadrowiczów nie były jedyną zabawą na boku bo również przez moment na horyzoncie pojawiła się opcja turniej Kill Zone ale umarła śmiercią naturalną. Gdy tak o tym sobie wczoraj (1 sierpnia) myślałem, że może, skoro syrenka ma taki termin a nie inny (ostatni weekend lipca) to może zrobić jednak ten turniej KZ nawiązujący scenariuszami, fabułą czy zasadami do Powstania Warszawskiego. A może warto spróbować pójść krok dalej i w ogóle całą imprezę skierować w stronę eventu. Zapewne kosztem wtedy statusu mastera ale za to odkryciem się na nowych ludzi bo jak widać sama ranga nie jest wystarczającym wabikiem. I strach przed Super Heavy wygrywa. Może łatwiej ludziom będzie go pokonać kiedy będą jechali na imprezę gdzie poza tytanami i punktami rankingowym spotkają kawałek jakiejś historii.
Osobiście, mam nadzieję, że impreza za rok się odbędzie i że cecha charakterystyczna regulaminu nie ulegnie zmianie. A jeśli zmieni się trochę formula i będzie mniej turnieju a więcej fluff'u i tego typu klimatu to już w ogóle będzie zajefajnie. Ale mogę być w tym podejściu odosobniony.

14 komentarzy:

  1. W dodatku Cię zwałowałem jak się okazuje - ptak powinien wypalić z wszystkiego do bloodthristera zanim cokolwiek innego powziął... :)

    A co do Syrenki to jestem bardzo pozytywnie zmotywowany do zmontowania jakichś własnych zabawek - warto chyba nawet dla tego jednego turnieju a jak się jeszcze po drodze jakaś apokalipsa zdarzy to już dodatkowy bonus.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja zwałowałem Piszcza, bo zapomniałem, że mój Thirster ma 2+ inva w combacie z nim i potulnie zdjąłem go ze stołu :D
    Czy Syrenka potrzebuje mastera nie wiem - podejrzewam, że dla tej imprezy jest to totalnie obojętne, bo i tak określona grupa ludzi jest tego typu turniejem zainteresowana. Ale rzeczywiście forma eventu ma szansę podnieść frekwencję, bo z niektórymi zabawkami, jeśli nie posiada się swoich po prostu nie ma najmniejszych szans (Grey Knighci są wyjątkiem, ale oni sami mogą być traktowani jako duża zabawka).
    Jednak niezależnie od formuły, dla mnie obok WŚ jest to jedyny obowiązkowy turniej w roku, mam po prostu słabość do ogromnych urządzeń masowego zniszczenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Michu
    Czyli to co uznałeś za mój błąd czyli, że dałem możliwość przyłożenia konieczynki na mutki i letery by nie miało miejsca? Albo chociaż odwlekłoby się o turę? :D :D
    Montuj montuj ja też mam parę konceptów bo 3ci raz z rzędu z knigtami to już niekoniecznie.

    @Michałku Dokładnie to samo myślę o syrence że nawet jakby była lokalem to by pewien core zawodników się pojawi. A warto poszukać sposobów na frekwencje bo póki co to tak se wygląda. I widać że status ligowy nie jest rozwiązaniem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zrobiłem z tego turnieju master dla świętego spokoju w reakcji na głosy części kordynatorów że w Wawie powinnien master być. Mnie jest to całkowicie obojętne a wręcz wolę czelka bo mogę dopuścic niepomalowane armie ( poza zabawkami ).

    Mam już parę pomysłów co by można było zmienić za rok.

    Jeszcze daleko ale planuję zrobić zapisy dużo wcześniej z jakąś tam małą przedpłatą i następnie w gronie zgłoszonych doprecyzować zarysowany przeze mnie pomysł na regulamin.

    Będziecie więc mieli spory na niego wpływ.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dla mnie to w sumie master jeśli nie ma innego sposobu wymuszenia pomalowania armii.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Będziecie więc mieli spory na niego wpływ. " - ja już to kiedyś czytałem, plan był dobry tylko wykonanie szwankowało. :-D
    No i nie kumam tego zacięcia na dopuszczanie niepomalowanych modeli - qrcze, mają tam być bardzo drogie modele z FW i nie tylko, a problemem jest pomalowanie armii? W ten sposób nie zmotywuje się ludzi do tego, żeby w końcu te armie pomalowali. No i do tego pamiętam Machariusa bez rączek.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tam nie jestem za dopuszczaniem nie pomalowanych modeli ale jak najbardziej rozumiem powody i nie będę się o to purtał jak przyjdzie co do czego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi jak coś nie pasuje, się nie purtam, co najwyżej nie przyjeżdżam. I po frekwencji widać, że nie jestem w tym podejściu osamotniony. :-P

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę, że w tym roku powodem niskiej frekwencji... był status Mastera, a raczej jego wymóg pomalowania wszystkiego. Dla mnie chwilowo to spory problem z przyczyn ogólnie znanych, wiele osób ma dosyć podobnie. No i w paru przypadkach termin także trochę się minął z możliwościami.

    Ale szczerze powiedziawszy imo Master dla Super-heavy to spora pomyłka. Chelek jest odpowiedni, bo niezobowiązujący a jednak ważniejszy od lokala.

    OdpowiedzUsuń
  10. I to mnie właśnie wzrusza w Waszym środowisku - zamiast po prostu te armie pomalować (albo zlecić to komuś), Wy wolicie obniżyć rangę turnieju. I jeszcze to publicznie ogłaszacie. :-P

    No cóż, co kraj, to obyczaj. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cóż... ja tam swoją armię po prostu przemalowuję, co wiąże się ze sprowadzeniem jej do poziomu plastiku.
    A nie wszyscy srają kasą tak, żeby komuś zlecać malowanie. Zwłaszcza, że taka armia wtedy nie powinna brać udziału w tak zwanej ocenie malowania.

    OdpowiedzUsuń
  12. Armia jak najbardziej powinna brać udział w ocenie malowania - w końcu jest pomalowana, więc jest co oceniać.

    A co do srania kasą - albo się nie ma czasu na malowanie, bo się pracuje i wtedy ma się kasę, albo się nie ma kasy, bo się nie pracuje, i wtedy ma się czas.

    A teksty w rodzaju "tylko nie master bo trzeba mieć pomalowaną armię" to na stronie GV można już było przeczytać w czasie gdy PolCon był w Wa-wie. I jak widać po tych wszystkich latach postępu nie ma.

    W tej sytuacji "Najbardziej Prężne Środowisko" brzmi jak żart.

    OdpowiedzUsuń
  13. Sorry, ale miesiąc, może półtora to dla mnie za mało, bo mniej więcej tyle czasu przed Syrenką zdecydowałem o zmianie schematu (na szczęście, ostatecznej [póki co]).

    Kurde, mi tam by było szkoda kasy na dawanie komuś żeby mi figsy pomalował. Zwłaszcza, że wtedy bym żądał 0 pkt za malowanie bo nie byłaby to armia pomalowana przeze mnie, ergo - kupione punkty (tak nawiązując).


    Nie wspominając, że niektórzy mają także jakieś życie poza pracą/hobby, w przeciwieństwie co do poniektórych jak widać.

    OdpowiedzUsuń
  14. @Cylindryk - a dla niektórych hobby = praca :d
    Rozwiń, proszę, wątek o żądaniu 0 pkt za malowanie, gdy figurki malował ktoś inny niż właściciel armii i porównanie tego do kupowania punktów.

    Jakiś czas temu powziąłem decyzję, żeby zacząć jeździć na wyjazdowe turnieje. O tym, że będą to głównie mastery zdecydował właśnie fakt, że jest tam wymóg pomalowanej armii. Pozwoli mi to jednocześnie podciągnąć skilla (bo jak na razie to gram mocno "klimaciarsko") i mieć pomalowaną armię (na kolejne turnieje staram się brać inne rzeczy, żeby mieć pretekst do ich pomalowania).

    Co do samego malowania - bez problemu da się to pogodzić z cała resztą życia - kwestia organizacji czasu.

    OdpowiedzUsuń