wtorek, 22 lipca 2008

Syrenka Zaglady.

W Warszawie w ostatni weekend odbył się chelek o złowieszczej nazwie Syrenka Zagłady. Była to próba odbudowania zaufania graczy po wtopie zaliczonej przy okazji Varsowia Wars. Myślę, że zmiana nazwy też była podyktowana próbą odcięcia się od mrocznej przeszłości. W ramach wyróżnienia się spośród innych turniejów w kraju orgowie sięgnęli po najcięższe możliwe działa czyli dopuścili zabawki super heavy rodem z Apokalipsy. Można był też sobie polatać ponieważ flayery również dostały zielone światło.
Nie ukrywam, że dopuszczenie właśnie tych zabawek było dla mnie główną motywacją do wybrania się do stolicy a raczej pod nią ponieważ szkoła w której impreza się odbywała znajdowała się w Piasecznie. Dla osób niezmotoryzowanych - przyjeżdżających pociągiem - dojazd na miejsce komunikacją miejską i podmiejską mógłby być całkiem sporą wyprawą jednak miejscowi gracze-kierowcy zatroszczyli się o wszystkich potrzebujących pomocy i dowieźli ich na miejsce i co więcej odwieźli za co im chwała i wielkie podziękowania. Sama szkoła okazała się być miejscem cichym, przyjemnym i zadbanym. Prysznice były czyste (przez większość czasu) toaleta również, jednak ta ostatnia była pojedyncza więc czasem trzeba było "odstać" swoje ale przy tej frekwencji nie było to szczególnym problemem.
Sędziowanie było na dobrym poziomie a trzeba pamiętać, że większość graczy delikatnie rzecz ujmując nie miał zasad super-heavy w jednym palcu więc często pytania były właśnie z tej dziedziny i było ich naprawdę sporo, jednak sędziowie wykazywali się dużą dozą cierpliwości i wszystko wyjaśniali nawet jeśli były to rzeczy z pierwszego zdania pierwszego akapitu. Udało się również trzymać w miarę terminarza co nie jest takie łatwe zwłaszcza przy turnieju z taką ilością "nowości" z drugiej strony jeśli jeden model to np. 1/3 punktów całej armii to się sprawniej gra...
Pojawiło się 42 osoby z czego jak naliczyliśmy z Afro i Jasiem w drodze powrotnej około 13 miało zabawki normalnie nie dopuszczane do rywalizacji na turniejach. Czyli nawet nie jedna trzecia. Pojawiły się 3 tytany (żaden z nich nie był oryginalny) i trochę mniejszych wynalazków. Sam wystawiłem Brass Scorpiona oraz HellBlade'a. Zabawa z tymi pojazdami była przednia i nie dlatego ponieważ zabijały na śmierć w dwie tury dowolną armię ale ponieważ były czymś świeżym i dla mnie i moich przeciwników. Ich potencjał (zwłaszcza Scorpiona) destrukcyjny jest naprawdę spory jednak mam wrażenie że moi przeciwnicy woleli to niż klasyczne 9 oblitów. Które zresztą w rękach Skarka wygrały ten turniej dowodząc, że tytany tytanami ale na dziewięciu nie ma mocnych ;). Wojtuś nawet stwierdził, że standardową rozpiskę chaosu aktualnie można by dorzucić do Apokalipsy jako datasheet. Wystarczy tylko wymyślić adekwatną nazwę.
Co na pewno jest trudniejsze niż "złożenie" mocnej rozpiski turniejowej chaosu.
Jednak wracając do super heavy wydaje mi się, że w normalnej grze jest wszystko OK póki nie trafiamy na bronie z literką D zamiast siły bo te są po prostu zbyt mocne na zwykłe bitwy. Nie miałem okazji zagrać z czymś takim ale auto penetracja i plus jeden do wyniku na tabelce działa na wyobraźnię. Jednak gdy pominiemy siłe D to wielkie pojazdy ograniczone do 3 punktów struktury wydają się jak najbardziej akceptowalne. Samoloty również są do przyjęcia bo pomimo, że trudno je strącić to ich siła ognia (zazwyczaj) nie jest na tyle duża by decydować o wyniku bitwy. Jak dla mnie jeden duży turniej plus jakieś lokale z dopuszczonymi ciężkimi zabawkami to bardzo fajne rozwiązanie. Zwłaszcza, że jeśli to będzie stały punkt w turniejowym kalendarzu to dla części osób może być pretekst by zakupić takie zabawki. Mam bowiem wrażenie, że niektórzy się powstrzymują z wydawaniem niemałych w końcu pieniędzy na coś czego nie będą mieli możliwości wystawienia. A z drugiej strony te rzeczy często bardzo kuszą choćby ze względów wizualnych i chciałoby się mieć coś takiego w kolekcji.
Oczywiście w sobotę wieczorem była imprezka podczas której niektórzy przesadzili z ilością spożytego alkoholu. Jednak jest to temat na osobną notkę którą może uda mi się w skończonej przyszłości spłodzić. Ograniczę się więc póki co do zasygnalizowania problemu picia na turniejach.
All in all turniej bardzo udany, zwłaszcza jeśli pamięta się fakap jakim było VW. Do tego ciekawa formuła która może wymaga szlifów ale ma swój potencjał. Można więc powiedzieć, że Warszawa wychodzi ze swojego Age of Strife co nastraja optymistycznie na przyszłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz