Wtorek
17.00 - 19.30 Bitewka w Bardzie w parach. Oczywiście w ramach testów przed Wojną Światów. Miła przyjemna i po raz pierwszy Darkami - Darkami a nie Ravenwingiem.
19.30 -21.00 Fajki, ploty, dalekosiężne plany w zacnym gronie i oglądanie bitwy Areckiego z Vodeckim.
21.00 Powrót z A i V zu hause areckomobilem.
21.30 Home sweet home. Nawet udało mi się pomieć przez moment nadzieję, że Liverpool i/lub Chelsea znowu stracą punkty ale tak jak napisałem przez moment.
22.00 Odkryłem, że moje plany obejrzenia Curse of Frankenstein z Hammer Studios za sprawą zawodnej techniki w postaci rysy na płycie spalą w panewce.
22.30 Zabrałem się za chowanie figur.
22.33 Odkrywam brak walizki z wszystkimi motorami.
22.37 Poszukiwań i negowania rzeczywistości ciąg dalszy.
22.50 Spacer po klatce w poszukiwaniu.
23.00 Pierwsze dopuszczenie czarnego scenariusza.
23.05 Telefon do Areckiego. ...bo może w samochodzie... ...niestety...
23.10 Nocna wycieczka z Ukochaną Małżonką na parking startowy.
24.00 Powrót z pustymi rękoma.
Środa.
00.05 Przygotowanie wraz z Ukochaną Małżonką ogłoszenia bazującego na teorii, że walizkę musiałem zostawić pod drzwiami szukając klucza. Klucz - wiadomo - broń dwuręczna.
00.15 Rozwieszenie ogłoszenia na klatce.
00.25 Lulu.
03.35 Pierwsza pobudka z wizją cyklisty apokalipsy pod powiekami.
05.15 Druga pobudka z wizją cyklisty apokalipsy pod powiekami.
08.30 Praca i oczekiwanie na telefon od sąsiada.
09.45 Cisza.
12.00 Ciszy ciąg dalszy.
14.00 Brak przerwy w ciszy telefonu.
14.05 Ostatnia deska ratunku telefon do Barda. Jednak zakłócenia na linii uniemożliwiają skuteczną komunikację.
14.15 Kontakt z chopakami z wiadomego sklepu na drodze smsowej.
14.30 Informacja, że walizka czeka.
To był ciężkie kilkanaście godzin. Nikomu nie życzę takich przeżyć. Utrata figur irytuje nie tylko ze względów materialnych ale głównie z powodów emocjonalnych - jednak człowiek lubi te pamperki między innymi za wspomnienia które się z nimi wiążą i jak to nagle znika to po prostu robi się pusto gdzieś tam w środku.
Wiem jak to górnolotnie brzmi ale tak to trochę działa.
Na szczęście moja pustka zbyt długo nie trwała co nie zmienia faktu, że była to pouczająca lekcja.
Uuu, mocna historia. Nie pospałeś raczej :)
OdpowiedzUsuńFajowe zdjęcie.
ES
ty sie ojciec ciesz, ze mnie nie miales pod bokiem - jak kiedys vladdi w krakowskim supersamie walize na cala noc zapodzial, to chlopaki go pocieszali a ja sie na glos zastanawialem, czy posklada armie z bitsow po tym jak ja saperzy na poligonie zdetonuja.
OdpowiedzUsuń"jak na aniola stroza to kawal chuja ze mnie" hehe :)
aha, namiary na konto mi wyslij!
Heloł
OdpowiedzUsuńJa to nie miałem tyle szczęścia. Zostawiłem moich Darków w samochodzie, bo gramoliłem się z 2 dzieciaków do domu, a potem odrobina lenistwa i figurki nocowały w samochodzie. A rano postrzał w piętę , ani figurek anie samochodu. Damn a byłem przeciwnikiem kary śmierci