środa, 4 marca 2009

Walizka

Wtorek

17.00 - 19.30 Bitewka w Bardzie w parach. Oczywiście w ramach testów przed Wojną Światów. Miła przyjemna i po raz pierwszy Darkami - Darkami a nie Ravenwingiem.
19.30 -21.00 Fajki, ploty, dalekosiężne plany w zacnym gronie i oglądanie bitwy Areckiego z Vodeckim.
21.00 Powrót z A i V zu hause areckomobilem.
21.30 Home sweet home. Nawet udało mi się pomieć przez moment nadzieję, że Liverpool i/lub Chelsea znowu stracą punkty ale tak jak napisałem przez moment.
22.00 Odkryłem, że moje plany obejrzenia Curse of Frankenstein z Hammer Studios za sprawą zawodnej techniki w postaci rysy na płycie spalą w panewce.
22.30 Zabrałem się za chowanie figur.
22.33 Odkrywam brak walizki z wszystkimi motorami.
22.37 Poszukiwań i negowania rzeczywistości ciąg dalszy.
22.50 Spacer po klatce w poszukiwaniu.
23.00 Pierwsze dopuszczenie czarnego scenariusza.
23.05 Telefon do Areckiego. ...bo może w samochodzie... ...niestety...
23.10 Nocna wycieczka z Ukochaną Małżonką na parking startowy.
24.00 Powrót z pustymi rękoma.

Środa.

00.05 Przygotowanie wraz z Ukochaną Małżonką ogłoszenia bazującego na teorii, że walizkę musiałem zostawić pod drzwiami szukając klucza. Klucz - wiadomo - broń dwuręczna.
00.15 Rozwieszenie ogłoszenia na klatce.
00.25 Lulu.
03.35 Pierwsza pobudka z wizją cyklisty apokalipsy pod powiekami.
05.15 Druga pobudka z wizją cyklisty apokalipsy pod powiekami.
08.30 Praca i oczekiwanie na telefon od sąsiada.
09.45 Cisza.
12.00 Ciszy ciąg dalszy.
14.00 Brak przerwy w ciszy telefonu.
14.05 Ostatnia deska ratunku telefon do Barda. Jednak zakłócenia na linii uniemożliwiają skuteczną komunikację.
14.15 Kontakt z chopakami z wiadomego sklepu na drodze smsowej.
14.30 Informacja, że walizka czeka.

To był ciężkie kilkanaście godzin. Nikomu nie życzę takich przeżyć. Utrata figur irytuje nie tylko ze względów materialnych ale głównie z powodów emocjonalnych - jednak człowiek lubi te pamperki między innymi za wspomnienia które się z nimi wiążą i jak to nagle znika to po prostu robi się pusto gdzieś tam w środku.
Wiem jak to górnolotnie brzmi ale tak to trochę działa.
Na szczęście moja pustka zbyt długo nie trwała co nie zmienia faktu, że była to pouczająca lekcja.

3 komentarze:

  1. Uuu, mocna historia. Nie pospałeś raczej :)
    Fajowe zdjęcie.

    ES

    OdpowiedzUsuń
  2. ty sie ojciec ciesz, ze mnie nie miales pod bokiem - jak kiedys vladdi w krakowskim supersamie walize na cala noc zapodzial, to chlopaki go pocieszali a ja sie na glos zastanawialem, czy posklada armie z bitsow po tym jak ja saperzy na poligonie zdetonuja.
    "jak na aniola stroza to kawal chuja ze mnie" hehe :)
    aha, namiary na konto mi wyslij!

    OdpowiedzUsuń
  3. Heloł

    Ja to nie miałem tyle szczęścia. Zostawiłem moich Darków w samochodzie, bo gramoliłem się z 2 dzieciaków do domu, a potem odrobina lenistwa i figurki nocowały w samochodzie. A rano postrzał w piętę , ani figurek anie samochodu. Damn a byłem przeciwnikiem kary śmierci

    OdpowiedzUsuń