sobota, 28 lutego 2009

Kryzys. Frekwencji.


Aktualnie w Piernikowie zwanym też Miastem Najświętszego Masztu czy też po prostu Toruniem odbywa się jeden z najciekawszych turnieji w sezonie czyli Dice Crusher. Jego unikatowość bierze się z wymiany armiami czyli najpierw gramy swoimi figurkami a potem się wymieniami rozpiskami i modelami z przeciwnikiem i gramy coś jakby rewanż. Czyli każde stracie to dwie bitwy.
Niestety tylko raz udało mi się dotrzeć na ten turniej a mamy już jego 3cią odsłonę ale patrząc na stosowny temat na gildii to można odnieść wrażenie że 13tą. Przynajmniej jeśli chodzi o pecha w docieraniu na imprezę. Na liście zgłoszeń znajduje się 45 nazwisk natomiast w relacji live dostrzegłem 31. A trzeba pamiętać, że ci co się wcześniej wykruszyli zostali zostali z listy zawczasu usunięci. Pierwszy raz widzę tak ekstremalną sytuację. Ale jak pech to pech z resztą granie w 40kę czy w ogóle w bitewniaki przyzwyczaja do tego rozumownia i wyrabia stoickie nawyki. Ale mimo wszystko dla organizatorów to trochę dramat, kryzys wręcz można rzec by być jazzy/trendy/edżi. Zgłasza się X ludzi bierze poprawkę 10-15% na wypadki losowe i na tym na przykład opiera budżet. A tu ponad 1/3 potencjalnych graczy się wykrusza. Mam nadzieję, że chopaki z Torunia nie będą mieli problemów z domknięciem finansów turnieju i że nie będą musieli dokładać do imprezy. Bo nie da się ukryć, że spędzani weekednu jako wodzirej Imprezy nie granie, sprzątanie by na koniec dopłacić do tej "hehe" zabawy może wyleczyć z zapału organizatorskiego na dłuższą chwilę.
Nie da się ukryć, że to co się wydarzyło jest nauczką dla wszystkich organizujących turnieje i warto mieć na względzie że nigdy nie wiesz kiedy będzie 13ty. Warto to mieć na względzie planując swoją imprezę i chociaż trochę się próbować przed tym zabezpieczyć. Choć nie da się ukryć i mam tego świadomość, że zdecydowanie łatwiej napisać niż zrealizować. Zresztą to chyba temat na inną notkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz