niedziela, 1 lutego 2009
All ahead full
Jakiś czas temu wspominałem, że w Poznaniu zaczynamy przygodę z kampanią Ghotica i przy tej okazji odgrażałem się, że będę zdawał tu relację z jej progresu. Zacznę więc od tego że postęp jest - mamy już nawet 6 turę. Oczywiście nie idzie to w 100% zgodnie z planem ale mam wrażenie, że nikt tego nie oczekiwał. Ale również nikt się nie spodziewał (nie, nie hiszpańskiej inkwizycji), że będzie to szło aż tak sprawnie. Z tego płynie wniosek dla mnie dość budujący, że nawet w gronie ludzi nie grzeszących wolnym czasem da się zorganizować kampanie której końcem nie będzie śmierć naturalna, jeśli tylko ktoś będzie pilnował terminów. Nie jest to co prawda wielce wdzięczne zadanie ale niezbędne by cała impreza miała szanse powodzenia.
Kolejną refleksją po tych kilku turach jest, że w kampaniach najlepsze są nie bitwy lecz to co pomiędzy nimi. Co prawda na gołych przepisach z podręcznika BFG nie ma zbyt wiele strategi budowy galaktycznego imperium i floty go chroniącej ale i tak jest kilka możliwości i różnych ścieżek rozwoju. Jest na przykład tak, że Liderka w takich zmaganiach jest bardzo dynamicznym współczynnikiem i może ulegać zmianą praktycznie co bitwę. Przy czym oczywiście jej spadek jest o wiele łatwiejszy do osiągnięcia niż wzrost. Ten współczynnik dla lotniskowców jest ciut ważniejszy niż dla innych statków więc je należy bardziej chronić przed jej utratą bo w kolejnych bitwach mogą one być po prostu jedynie na wpół użyteczne. Ale można też grać agresywnie Ld mieć w pompie i brać kolejne statki z posiłków które przysługują kazdemu graczowi, a ich wielkość jest uzależniona od osiąganych wyników w bitwach.
Myślę, że przy kolejnej kampanii bo mam nadzieję, że uda się po stosownej 3 miesięcznej przerwie na odsapnięcie, takową zorganizować, postaram się o ciut więcej kombinatoryki pomiędzy bitwami. Oczywiście to jest bardzo triki by nie przegiąć bo to w końcu chodzi o to by sobie polatać statkami ale jeśli dojdzie parę (i to dosłownie) smaczków zabawa może na tym jedynie zyskać. Bo nie warto ruszać za bardzo tych przepisów bo pomimo wspomnianej już prostoty są dobre. Najlepsze w nich jest to że wygrywa ten nie z największą ilością planet, lecz tzw. renown'a. Natomiast ciała niebieskie dają jedynie lub aż możliwości naprawcze statków. Co istotne renown można w calkiem konkretnych liczbach zdobywać również w przegranych bitwach jeśli tylko dojdzie do ogólno sektorowej kosmicznej rzeźni.
Ostaniom już refleksją jest to, że nawet przy małej grupie graczy nawet najprostsza strona www bardzo pomaga. Zwłaszcza jeśli bazuje się na mapie. Możliwość by dowolnym momencie rzucić okiem na położenie flag i planet, sprawdzić flotę przeciwnika czy swój stan posiadania sprawia, że gracze nie muszą się gdzieś spotykać by wydać swoje rozkazy. No i w miare na bierząco wprowadzane wyniki budują napięcie które bardzo się przydaje by ludzie się wciągnęli w zabawę i kampania miała szanse dotrzeć do końca.
Etykiety:
BFG
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz