sobota, 21 marca 2009

Zakład

Na ostatnim lokalu w Poznaniu oprócz spotkania z Armią Śmierci o którym już na tym blogu wspominałem, miałem też okazję zagrać z inną brygadą kafarów biegnących do walki wręcz w power armourach tyle, że szarych. Z Wilkami znaczy się.
I po tej bitwie oczywiście naszło mnie refleksji na temat kodeksu Space Wolves czy raczej broszury będącej dodatkiem do dawno zapomnianego kodeksu marinsów którego pewnie sporo graczy aktualnie bywających na turniejach nie miała nigdy okazji zobaczyć na żywo. Temat SW i dostosowania ich podręcznika do aktualnych zasad wraca niczym bumerang zarówno w rozmowach graczy jak i na forach dyskusyjnych. Choć przewija się pogląd, że najłatwiej a może i najlepiej byłoby nie dopuszczać wilczych watach do turneji to póki co miłośnicy sierści i kłów mogą spać spokojnie bo jednak na wszystkich turniejach można grać wilkami i to w dodatku korzystając z pełnego zakresu dobrodziejstw aktualnego kodeksu Space Marines. I to płacąc za nie stare punkty jak to ma miejsce m. in. w przypadku Storm Shielda.
To połączenie kodeksów które dzielą dwie edycję i kilka(naście ?) lat obfituje w różnej maści potowrki. Na przykład wilkowe atak bajki mają kontr szarże oraz combat tactics. Zresztą jako jedyne w tej armii mają CT. Z kolei ich bohaterowie biorąc odpowiednie zabawki mają więcej ataków zaszarżowani niż w szarży. I tak można mnożyć różne wyzwania dla logiki i balansu powstałe po zmianie C:SM.
Space Wolves są jednym z najciekawszych zakonów w tej grze i ich podręcznik przez długi czas pozwalał tworzyć bardzo fajne i grywalne rozpiski które pomimo dużego stężenia 3+ sejva trudno było podciągnąć pod zwykłych marinsów. Jednak kiedy teraz gram czy rozmawiam o wilkach mam gdzieś tam z tyłu głowy poczucie obcowania z grubym wałem. Po prostu jak widzę aktualne SW które łączą nowy (w sensie działania) wargear ze starymi kosztami i do tego dokładają swoje zabawki które były wycenianie w zupełnie innych realiach to coś w mnie krzyczy Nieeee. Ale może to jest spowodowane moim materiałem genetycznym ;) bo w końcu moje dwie pierwsze armii do 40ki po powrocie do tej zabawy to obie z którymi wilki miały i mają kosę (TS i DA). Ale gdyby to od mnie zależało to pewnie na Wojnie Światów by nie było dopuszczonych wilków. Rozumiem, że ludzie grający wilkami nie po to zbierali właśnie tą armię by się przesiadać na waniliwych marinsów jednak nie byłby to pierwszy przypadek, że GW swoją radosną twórczością jakąś armię uśmierca. Zresztą drugi ani trzeci też nie.
W wspomnianej w wstępie bitwie Kosmicznymi Wilkami grał Afro z którym w trakcie afterka jeszcze rozmawialiśmy właśnie o SW. A także o tym kiedy wyjdzie nowy kodeks który byłby rozwiązaniem wszelkich aktualnych problemów związanych z tą armią. A jak wiadomo kodeks SW jest dyżurną plotką podobnie ten Dark Eldarów i zawsze się przewija jako poważny kandydat na ten "następny" podręcznik. Na tyle często że już przestałem wierzyć w jego szybką publikację dlatego z Afro założyłem się, że jak już to cudo wyjdzie to kupując go w naszym kraju będzie za nie płacił Euro. Afro ma nadzieje, że jednak w złotówkach ale szczerze mówiąc to jest nas dwóch bo też bym chciał by wilki miały po prostu mocny kodeks a nie jakąś protezę rodem z szpitala wojskowego z frontu zachodniego w pierwszej wojnie światowej. Jednak póki co musimy żyć z tą protezą.
Lub wzorem konowałów wojskowych amputować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz