czwartek, 15 marca 2012

Drapacze chmur i steki


Choć nie było łatwo, udało mi się prośbami i groźbami wycisnąć z Micha poniższy tekst. Niestety ja z swojego ostatniego wojażu, który przy okazji jest pretekstem do chwilowego zaniedbania bloga w ostatnich dniach, nie mam nic do napisania ponieważ nie miałem możliwości czasowych zgłębiać norweskiej sceny 40kowej. Cóż może się jeszcze uda, a póki co nie przeszkadzam w zapoznaniu się z tym jak to wygląda w krainie stekami i frytkami płynącej.

Nadaje Michu. Tym razem szczęśliwe koleje życia zawodowego zawiodły mnie do Nowego Jorku. Byłem tam poznawać, znanych z doniesień prasowych, tzw. „amerykańskich naukowców”. Jak zwykle przy okazji poczyniłem szereg planów związanych z naszym ulubionym hobby. Pomny ostatnich doświadczeń po drugiej stronie świata nie liczyłem na zbyt wiele, żeby nie zapeszać. I tym razem nie obyło się bez przeszkód ale przynajmniej jakiś materiał jest, więc zapraszam na zdań kilka o czterdziestce i NYC.

 Słit focia z NYC.

9 dni w Nowym Jorku – z jednej strony całkiem sporo, z drugiej jak się okazało niezbyt wiele. W dodatku sama liczba zwiastowała pewne problemy w planowaniu. Wbrew obawom znalazłem jednak chwilę czasu aby poszukiwania czterdziestki na Manhattanie nieco zaplanować. Nie muszę dodawać, że brak chińskich znaczków w wynikach wyszukiwania dodawał mi odwagi... Niestety, wkrótce stało się wiadomym, że branża figurkowa poległa nieco w starciu z nadal trwającym kryzysem i część sklepów przeniosła się do eteru albo i wogóle w niebyt. Między innymi straciłem szansę na odwiedzenie Neutral Ground, o którym słyszałem same dobre rzeczy w pewnym podcaście. Poszukiwania konwentu z porządnym turniejem też spełzły na niczym – był co prawda Dreamation w New Jersey ale muszę szczerze przyznać, iż po zapowiadanych atrakcjach trochę się bałem sam... moja znajomość Star Treka może i jest ponadprzeciętna ale raczej nie aż tak... Koniec końców wybrałem dwa sklepy – jeden oryginalny GW i jeden neutralny.

 Ten z komórką to szef, wiadomo. Gęby podobnie zakazane jak na przęciętnym polskim turnieju.

Do pierwszego z nich wybrałem się pierwszym wolnym wieczorem – i okazało się, że pora sprzyjała – w środku wesoło i gwarno. Miejsca niewiele, trzy stoły z gotowych zestawów GW,  w tym jeden okupowany przez bractwo malarskie a pozostałe dwa przez bitwy kwadratowe. Menedżer sklepu, niejaki Ian, był chyba archetypicznym sprzedawcą GW – w tym sensie w jakim chciałaby ich ta firma widzieć – wesoły, uczynny, energiczny etc. Widać, że wszyscy się znali doskonale i jak Ian pozwolił mi trzasną foty nikt się nie sprzeciwiał, chociaż muszę przyznać że nie za bardzo się pytałem. Ot, przywilej turysty.

Młody ma klawą skórę .

 Ogłoszenie po prawej  mówi wszystko .

Po krótkiej rozmowie okazało się, że chłopaki czterdziestką się również interesują ale mają przerwę (jak ktoś ma pomysł z czego wynika przerwa niech strzela w komentarzach, śmiało...) i właśnie byli w trakcie roztrząsania rzucanych przez Iana plotek o rzekomo nowym modelu latacza mającym magnetycznie wisieć nad podstawką. Nie za bardzo miałem ochotę w tym uczestniczyć (do takich dywagacji moim zdaniem wódka jest niezbędna) więc się ewakuowałem. W samym sklepie najbardziej podobało mi się to samo, co Łysemu w Pradze – towar na półkach dostępny na wyciągnięcie ręki. Musiałem się po łapach tłuc i wspominać ograniczenia bagażowe.

Compleat Strategist. Lustro zapewne służy identyfikacji zboczeńców kryjących się po kątach  .

Do następnego sklepu udałem się niestety dopiero pod sam koniec wyjazdu – niestety bo nie załapałem się na cotygodniowe spotkania jakie się tam odbywają. Mówię tu o Compleat Strategist(link). Sklep jest niepozorny z zewnątrz i jest w nim również mało miejsca ale to przez to, że jest literalnie zapchany wszelkim hobbystycznym dobrem. Podręczników do rpgów mają chyba komplet, a ja po raz pierwszy w rękach miałem takie cudności jak Toon czy Paranoia.  Figurek jest też spory wybór – w katąch pomiędzy regałami stoją jakieś gabloty, półki etc. do flamesów, rpgów, gier GW, co tam zechcecie. Nie są to w żadnym wypadku wielkie zapasy ale za to do wszystkiego. Taki sklep dla gości mających za dużo kasy. Ja nie miałem więc znowu biłem się po rękach – nie pomogło i portfel do dzisiaj robi mi wyrzuty. Miła pogawędka z Panem Sprzedawcą (wstyd, nie zapamiętałem imienia) dostarczyła mi stosu ulotek wszelakich klubów, w tym czterdziestkowego, oraz zaproszeniem na turniej rozgrywany na kilkadziesiąt osób w piwnicy – nie mam zdjęć gdyż w normalne dni mają ją zamkniętą. Niestety, turniej odbywał się już po moim odlocie więc obszedłem się smakiem.

U nas się „fandom” zwykło mówić.

Na zakończenie wyjazdu siedziałem sobie w barze i rozmyślałem, jedząc jednocześnie najlepszy stek w swoim życiu (zdjęcia brak bo i taki limit obrazków wyczerpałem i Łysy będzie narzekał, że to nie tabloid), że wygląda to właściwie tak samo jak u nas. Grając w w40k żyjemy w ageograficznym świecie, którego reguły określane są właściwie przez zestaw kolorowych książeczek i chyba nawet spotykając się gadamy o tych samych rzeczach (GK). I w sumie, to nawet całkiem mi dobrze się z tą myślą zrobiło. A potem stek dotarł do żołądka i zrobiło mi się dobrze z całkiem innego powodu, który z myśleniem nie miał już nic wspólnego... Do usłyszenia wkrótce!

27 komentarzy:

  1. Przerwa od 40K z powodu codex creep? GK sa za bardzo OP? :)

    Nath.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozwole sobie zauwazyc, ze GK mimo tego, ze o czyms takim jak balans to slyszeli z bajek to dalej uwazam, ze IG jest duzo glupsza armia;p IG dla niektorych armii jest fizycznie nie do zabicia, bo brakuje im tur i strzelania. Z GK da sie grac, sam mam bilans dodatni, a grywalem glownie z Afrem, Piszczem i Zlym (samemu grajac chaosem lub orkami) wiec serio, da sie jeszcze z tym grac, a dla mnie IG to armia, ktora fun odbiera obydwu graczom;p
    Ederus

    OdpowiedzUsuń
  3. @Nath: Wygrał pan do wyboru - talon na balon lub żeton na beton :) Człowiek leci tysiące kilometrów i słyszy to - albo to prawda albo jest gdzieś jakaś baza tekstów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz: po czesci prawda, po czesci internet (jak to ujales ageograficzny swiat), a po czesci wspolny nerd speech ;)

      No i nie oklamujny sie zagadka byla oczywiscie oczywista ;D

      Nath.

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... Analiza Top 5 ligi też niewiele miejsca na wątpliwości zostawia:

      1. Gwardia
      2. Whatever
      3. GK
      4. GK
      5. GK

      Fajne będą wybory reprezentacji jak się to nie pozmienia :/

      Usuń
    2. Zwłaszcza, że nie ujmując nikomu skilla Piszczu czy Lesiu to nie są gracze na reprezentację...

      Usuń
  5. Bardzo Lubię ludzi którzy rzucają mocne słowa a nawet nie mają odwagi się podpisać.

    W ocenie czyjegoś skilla nie byłbym taki prędki. To że w zasadzie top nie bardzo się zmienia nie oznacza, że dalsza stawka ligi miedzy czasie nie rozwinęła skrzydeł.

    Można rzeczywiście zauważyć że, "żelazny zestaw Topowców" (poza Vladem i Skarkiem) odpuścił w boju. To jest fakt. Ale pytanie czy ci Starzy wydzacze. nie gorani w tym sezonie, sa wiecej warci niż Taki np. Lesiu czy Piszczu.

    Sam jak pamiętam, byłem biedo chłopkiem z prowincji, grajacym do tego jakąś zapomnianą armią.
    Pamietam tez ze w drodze do szczytu..
    właśnie Piszczu swoim Tau postawił mi wtedy najtwardsze warunki.:D

    Swoją droga to naprawdę śmieszne.. Oceniamy obu graczy po wynikach jakie robili w poprzednich sezonach biedo armiami. Piszczu grał Tau, a Lesiu poza gwardią czesto Lostami/Starymi GK (tej jeden z nielicznych poza Inkim).
    Teraz chłopaki przesiedli sie na GK (jak pół polski) są w tym najlepsi i od razu... zale jakis anonimów (którym pewnie tą samą armia cieżko ugrac remis :P)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat Lostami można coś ugrać przy odrobinie samozaparcia. Choć na szczęście do GK to im daleko.

      Usuń
  6. I to jest właśnie piękne..
    Ze nadal są gracze którzy nie chcą iść na łatwiznę i zamiast brać z koszyka SW/IG/BA/GK.. sięgają do wysłuzonych vanilia (thurion,Qulo,Asmo) lostów (Trej), DE (Brajtman) i udawadniaja, że wysilając nieco łepetynę, tym też da się wygrywać:D
    Dlatego chwała im za to :D

    Ps. A ja dalej czekam na anonima.. Czyzby strach??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BA w jednym koszyku z IG/SW/GK? Pozdro i poćwicz
      Do tego jak uważasz, że Lesiu i Piszczu to kminiacze na poziomie Złego Mariosa czy Emana to spoko ziom

      Usuń
  7. ^^ LOL

    Jakby się podpisał, to by bana dostał ;)

    BA są dość mocni i jest ich sporo, dlatego są wymienieni wśród IG oraz licznych SW i GK.

    Przed Złym, Skarkiem i Mariosem też ktoś był, a oni nie są wieczni. Jak ktoś więcej gra w tym sezonie np. od Złego to nic dziwnego, że ma lepsze wyniki. A to chyba na ich podstawie stwierdzamy czy ktoś jest dobry, nie?

    OdpowiedzUsuń
  8. Miejsce w Lidze zawsze było wypadkową skilla i zaangażowania, co generalnie IMHO jest dobrą koncepcją, szczególnie, że jeżeli jest zaangażowanie, to skill siłą rzeczy również rośnie (na zasadzie - dużo grasz, nabywasz doświadczenia, ogrania, uczysz się nowych tricków i tak dalej). Niestety w tym sezonie do tego równania doszła dodatkowa zmienna - i nie sposób tego nie zauważyć, patrząc na ranking Ligi. A ta zmienna to oczywiście "gram/nie gram GK". Nigdy jeszcze nie mieliśmy w 40k tak durnego i załamującego balans kodeksu. Także wybór tegorocznej reprezentacji nie będzie łatwym zadaniem - ale "in Skark we trust" ;) chłop ma głowę na karku i na pewno da radę złożyć Kill Team, który pokaże wszystkim gdzie jest ich miejsce w 40kowym szeregu (tzn. za nami) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się ten głos rozsądku, słusznie zauważyłeś. Zresztą co tu mówić, Lesiu po prostu dominuje na lokalach u siebie u nas w 3city nie nabiłby tylu pkt na lokalach ktoś by go strącił. Albo w Wawie ze Skarkiem Mariosem Złym.

      A Maciej - proszę cie, BA nie mają pojary do IG SW czy GK(którzy ich zabijają tak na 2+).

      Usuń
  9. Z tym na 2+, to ja bym tak nie przesadzał ;) albo moi grający GK oponenci rzucali dotychczas te jedynki ;)
    A tak bardziej na poważnie, to bardzo często absurdalna moc tego kodeksu powoduje, że gracze GK są przeświadczeni o swojej nieśmiertelności, ultrazajebistości i megaskillu, dzięki czemu ktoś, kto na prawdę potrafi grać w te panolki, może dobrać się im do skóry. Na Arenie Nanker grając zwykłymi SMami potrafił rozwalić 20:0 GK na Palladynach, żeby nie być gołosłownym.

    OdpowiedzUsuń
  10. "kolega"anonimowy chyba juz gra w nowa edycję :D
    Bo takiego steku bzdur na temat BA danwno nie słyszałem..

    Eman. Akurat GK da sie położyc na kilka sposobów. Na szczescie ten dex tez ma trochę wad. Moze nie takich oczywistych.. ale naprawde do wykorzystania :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam może jestem już trochę kanapowcem, ale jak dla mnie, to ten kodeks nie ma kompletnie żadnych wad. Może poza brakiem Searchlightów z bazy na pojazdach ...
      Poszczególne buildy mogą mieć pewne braki, ale kodeks ma odpowiedź na wszystko, co można sobie w 40k wymyślić.

      Usuń
  11. Teraz juz na spokojnie.
    Oczywiście w pełni sie zgadzam. Ze ktoś kto pisał GK był pod wpływem jakis orczych grzybó, albo przynajmniej w mocnym uniesieniu (jakis ostry sex s slaneshytka mi do głowy tylko przychodzi).

    Jednak patrzać na szczegóły jest sporo ciekawych rzeczy.
    Bild bez assasinek i palladynów.. bije sie nie lepiej niz SW czy BA. Bez melet z inkiego obstawy.. czasami psikawki to za mało na landki. Po wyłonczeniu dredów nagle brakuje im solindnego p.panca..
    Znów słynne 10 pala + 2 dredy.. da się wymanewrować.
    Armia ma dużo pestek ale AV12 nie złamią. Przykładowo IG po zniszczeniu dredów smieje im sie w twarz.. A pamiętać nalezy ze to nadal w wiekszości marin z 3+ savem. Niby PW ale nadal 1A.

    Słowem są jak dobra łamigówka. Jak wiesz od której strony się za nich zabrać to obierasz ich jak cebulkę.. bardzo ostrożnie warstwa po warstwie... tak by sie to płaczem nie skonczyło :P


    Co do środowisk. Nigdy nie przeczyłem ze stęrzenie graczy na wysokim poziomie w kraku jest wieksze niz w Troj-miescie czy Wawie.
    Mało tego Trio było zawsze dla mnie niedoścignionym ideałem kultury gry i wysokiego poziomu. (tylko jakiś anonim próbuje to wrażenie zatrzec :/)
    Z drugiej jednak strony jeszcze nie dawno temu przykładowa Wawa to było 4 wspaniałych i dalej plaza (na szczescie to sie zmieniło i pojawilo sie sporo młodych gniewnych - co tylko cieszy).
    Kraków za to miał Emana i naprawdę sporą rzeszę dobrze grajacych graczy. Klub Legion + Qulo + Emeryt etc.
    Teraz sporo wyjadaczy jest juz na kanapie. Jednak nadal na Lokalach pojawia sie kilku nie słabych typkow.. Takze jakaś konkurencja choć uszczuplona nadal jest.
    To tez pokazuje jak prezny jest Krakow na wlasnym podwórku. Stara gwardia odeszła w cien a turnieje nadal sie kręcą.. I nadal maja przyzwoitą frekwencje. Co moze potwierdzić odwiedzajacy nas Vlad :D

    miszczu.

    OdpowiedzUsuń
  12. No Kraków ostatnio się nie pojawia na dużych ale stężenie koksów dalej macie ogromne. Z IG każdy ma ciężko, ale IG tych Paladynów nie ma jak zastrzelić. No i IG nie zabija dredów z dystansu z taką łatwością jak pewnie niejeden gwardzista by chciał.

    Build bez Palasów i Assasinek dalej sie dobrze bije, bo Termosy mają granaty, w PA są Purifierzy, dalej mamy te granaty psychotropowe... Ciągle to jest lepsze niż Grey Hunter a Assaultowca BA już w ogóle zostawia w tyle.
    Psikawa na Landki działa bardzo fajnie.

    Kto z Wawy z "młodych" poza Karkówą i Typhusem? Dwaj to nie sporo, poza tym nikt nie pokazał się na wyjazdach.

    Cieszę się, że możemy teraz normalnie wymienić poglądy i podyskutować :) I zapewniam Cię, że nie jestem "niekulturalny" a na pewno staram się. Zwłaszcza przy stole.

    Pozdrawiam i liczę na kontynuowanie dyskusji :) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do graczy z Wawy to chodziło mi o to, że poza Typhusem i Karkówą nikt nie pokazał się na wyjazdach ^^

      Usuń
  13. Ciekawa dyskusja :)
    Pozwole sie w kilku tematach włączyć.
    1) Kwestia GK/IG/SW, Panowie to już kiedyś było... tylko że w battlu, nazywało się DoCh/VC/DE... do czego prowadzilo przez 2-3 ostatnie sezony 7 edycji wiadomo. Dla tych co sie tym nie interesowali napisze ze na dwa ostatnie ETC 7 edycji jechało po 4-5 graczy przez cały sezon grajacych demonami, do czego to doprowadzilo? Jeden raz na dziwnym kopie zajelismy 2gie miejsce, drugi raz chlopaki zajeli miejsce 8, co zostalo odebrane jako totalna kompromitacja i zaowocowalo duzymi reformami w wyborze skladu.
    2) Podzielam obawy niektorych, ze w tym roku w TOP 5 znajdzie sie zbyt wielu graczy grajacych caly sezon GK, choc:
    - w 40k specyfika poszczegolnych armii jest mniejsza i mozna w krotszym czasie przy duzej ilosci zagranych bitew sie przekwalifikowac
    - moim osobistym zdaniem szansa ta taki scenariusz jest naprawde niska, na TOP 5 ma szanse z jakies 5-10 osob i wydaje mi sie ze ostatecznie Marios albo Raca obok Skarka i Vladda w tym TOP napewno 5 będą, dodatkowo tak jak ktos napisal po to jest zwyciezca ligi zeby ewentualne niedobory odpowiednio uzupelnic a zdublowanym osobom nakazac morderczy trening innymi armiami
    3) BA - oczywiscie ze sa slabsi od obecnego armijnego TOP 3, nie sa wszystko majacy, a za wszystkie mile rzeczy slono sie placi. BA predzej sa SM+ niż GK/SW-.
    4) Liga. Od zawsze wiadomo że wysokie miejsce w lidze = wziecie udzialu w odpowiedniej liczbie wyjazdowych turniejow, bylo tak zarowno w WFB jak i jest w 40k, czesto gesto gracze z duzo lepszym skillem nie mieli czasu zsiasc z kanapy co wykorzystywali gracze majacy czas i checi na wyjezdzenie wszsytkiego i wszedzie, co na dluzsza mete oczywiscie procentowalo ogromnym zwiekszeniem ogrania i skilla, wiadomym jest ze im wiecej grasz tym lepiej grasz - w obecnym czasie gdy duza czesc topu dobija lub juz przekroczyla 30stke bedziemy coraz czesciej sie spotykac z doskokiem do czolowki kogos nowego/nieznanego/mlodego ktoremu udalo sie to zrobic dzieki temu ze jest wszedzie - moim zdaniem tak powinno byc i dzieki temu moze byc zapewniona ciaglosc odpowiedniego skilla wsrod graczy, przeciez nikt z nas nie bedzie gral wiecznie (no moze poza Vladdim ;) )
    5) Co do poziomu na lokalach ciezko sie nie zgodzic z kolega Anonimowym, choc oczywiscie jeszcze slabo znam srodowisko warszawskie czy krakowskie, to wydaje mi sie ze u nas jest najwieksze nateznie prosów na liczbe graczy na lokalach. Grasz na lokalu na 16 osob a w stawce 8-10 wymiataczy. W Wawie czy Krakowie liczba wymiataczy jest pewnie podobna (jak pisalem nie znam jeszcze graczy, szczegolnie z Krakowa) tyle ze ogolna liczba graczy jest wieksza, co ulatwia nie trafianie na siebie nawzajem. Lokale w 3city wymaksowac jest niezwykle ciezko, ale sie da, co w tym sezonie pokazal np Waldek.
    6) Co do kwestii wygrywania ligi lokalami ktorą ktos wczesniej poruszyl to poczekalbym do konca najblizszego weekendu, mam nieodparte wrazenie ze pare osob ktorym wydaje sie ze maja szanse na TOP 5 bedzie mialo po WŚ spory zawod (m.in. Ja ;) )
    Ot takie subiektywne wtracenie do ciekawej wymiany zdań :).

    Pzdr,
    thurion

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No u nas na lokalach jest chyba najtrudniej. Poza lokalnymi prosami mamy przecież Vladda który gra na naszych lokalach.

      W Warszawie jest Skark, Marios, Zły który mało ma w tym sezonie turniejów, Karkówa, Typhus... Także nie jest to zbyt imponujące.

      Usuń
  14. Bardzo dobrze skwitował sprawę Thurion.
    Sam grałem w czasach battla w czasach DoCh/VC/DE..
    To co potrafiło zabić te armie (mimo naprawde wiekszej przepaści niz ta która obecnie przeżywamy w wh40k) to rutyna.
    Rozpiski były autentycznym w wersji smutnego "kopiuj wklej".

    I tutaj wystarczyło złożyć pozornie nie turniejową wyspecjalizowaną rozpę i nagle nawet starzy beastmeni mieli szanse z nimi porozmawiać.

    To samo się tyczy osławionych palladynów... Nie cudujmy. Nawet starzy necroni na parriach-kombo ich składali.
    Kwestia przestawienia się i odejścia od nudnych standardów.

    Palladnynów potrafia zabic nawet demony (wystarczy wziaść psy khorna)
    To nadal jest jeden oddział którego mozna wymanewrować na 100 sposobów. Kwestia tylko umiejętnych szarż a nie głupiego.. "wal pan naprzód"

    Szczerze powiedziawszy poza Areną na której zaryzykowałem tosterami (a miałem pewne 11-9), nie przypominam sobie bym przegrał z GK. A grałem takimi armiami jak DA/SM/Orki.
    Owszem gracze nie byli z najwyzszej półki. Jednak to tylko potwierdza, że aby nimi wygrać sam codex nie wystarczy..

    I na koniec. Mam pełną świadomośc że wieloletni reprezentanci nawet siedząc na kanapie są nadal prosami.
    Z każdym z nich grałem i z każdym udało mi sie choć raz wygrać.
    Jednak wszystko to odbywało się w pocie czoła i wyniki były bliskie remisu do ostatniej tury.
    Nie oznaczo to jednak, że stawia mnie to ponad innymi i daje możliwość oceniania czyjegoś skilla na odległość.
    Także jeszcze raz byłbym z tym ostrożny..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, Paladynów da się wymanewrować nawet tank shockami, ale nie zmienia to faktu, że jest to dalej bardzo mocna rozpiska. GK mają po prostu masę możliwości i każda jest zabójcza. Poza tym psy nie wygrywają z palasami a ich trzymają...
      Jakbyś mógł odnieść się tylko do tych nieszczęsnych BA i ich poziomu względem GK i napisać mi o tych graczach z Wawy bo ja ich nie zauważyłem.

      Pozdro

      Usuń
  15. Psy ich trzyamją a oddziały zdejmujace savey (krasie,fiendy leterki etc) wbijaja sie przez 1 i wybojasz ich :D

    BA nadal maja FnP i FC. Co by nie powiedzieć poza walką z terminatorami (ktorych najpier trzeba zmiękczyć) asfalci przechodza przez dowolnych PA (z purifierami włacznie).
    Co ładnie udowodnił Eman mordujac hordę GK Wołka.

    Dalej nadal GK termi/palladyni giną od mądrej szarży (poprzedzonej dobrymi tankami) 5 mlotkowych. Jest to o tyle idealne roziwazanie ze termi nie gonia.. czyli po złamaniu pallasów odprowadza sie ich do krawędzi (bo poza nimi okazuje sie ze nie ma czym skontrować termosów.

    BA sa znacznie elastyczniejsi w grze. Mozna kazda rozgrywkę poprowadzić na kilka spobów to tylko dzieki ich mobilności (której GK brakuje).
    Rospiskę tezmożna składać na klika sposbów. Ja np. bez shootowego dreda sie nieruszam. Przykładowy furiozo z dobrze dostawioną 5 asfaltów (łapiacą młotki) tez ich wyciska.

    Co do graczy z wawy nie mam pełnego obrazu. W tym sezonie mało jeździłem. Ale w Rzeszowie kilku ich było. A patrząc na ich lokale trochęnowych ksyw tez widać.
    Akurat ilość graczy na wyjazdach wcale nie miarkuje rozwoju srodowiska, tym bardziej lokalnego.

    OdpowiedzUsuń
  16. siema!
    nie spodziewałem się, że ta dyskusja, dotycząca tematu turystyczno-kulinarnego, może się w tym kierunku rozwinąć ;)
    co do topu, to bardzo się dziwię, że oprócz Piszcza czy Lesia mnie kolega Anonimowy nie wymienił ;) nie wiem, jak to się skończy, ale również nie mam pojęcia, jak do tego doszło ;) przed rozpoczęciem sezonu bardzo bym się cieszył, gdybym był w TOP 10.
    nie mam wątpliwości, że obecna moja pozycja, to wypadkowa kilku czynników. braku szczęścia Piszcza do sędziów/orgów ;) oraz fakt, że wielu dobrym graczom tak się życie poukładało, że brak czasu i ochoty na figurki.
    sezon jest z pewnością wyjątkowy. po części z powodu wymienionego powyżej, do czołówki doskoczyło wielu nowych graczy. co w sumie powinno tylko cieszyć :) jesteśmy ludzikową Brazylią, więc to super, że mamy tylu dobrych a nawet świetnych graczy. a i w obliczu przejść na emeryturę (mam nadzieję chwilową) kilku znamienitych osobowości, to nawet całkiem dobrze ;)są następcy. mam tylko nadzieję, że ci, którym się nie uda dostać do TOP 5, czy reprezentacji, nie zrezygnują. na koniec zeszłego sezonu La Liga Guardiola powiedział, że gdyby nie tak wspaniały Real, jego drużyna nie osiągnęłaby takiego poziomu. nie musiałaby najzwyczajniej. to samo możemy odnieść do naszej sytuacji. im więcej dobrych graczy, tym lepszy ogólny poziom rozgrywek, a tym samym kadry.
    moim takim osobistym spostrzeżeniem jest, a dotyczy to reprezentacji, taki minus całej tej sprawy, że bardzo często przy walce o wyniki zapomina się o tym, że także liczy rozwój jako gracza, zabawa, satysfakcja.
    halo? graczy z potencjałem na miarę kadry, grających wcześniej w reprezentacji, czy też z bardziej wyluzowanym podejściem, 15-20 sztuk by się uzbierało. biorąc pod uwagę wysoki poziom jaki u nas panuje, bycie w top 10, czy top 15, to jest i tak spore osiągnięcie. a bardzo często się o tym u nas zapomina. często ludzie odpuszczają, bo przez 2-3 lata nie mogli się dostać do kadry, a zajmowali miejsca 6-10. ale to kwestia podejścia gracza.
    co do GK, to uważam, że mocna armia, coś jak Eldary pod koniec 4 ed. nic nikomu nie ujmując, miałem wrażenie, że granie tą armią nie służy mojej ścieżce rozwoju ;)
    dex jest dobrze skonstruowany, ma istne bogactwo opcji, ale ma sporo również przegięć, bez których dałby sobie ze spokojem radę. pod względem opcji, które oferuje, powinien by wzorem dla innych dexów. nie ma z nim nudy, i grania jakąś oklepaną opcją ;)
    wróciłem sobie do wilków, zagrałem DE (mój najlepszy punktowo turniej 53/60), teraz z Karkówą idziemy na WŚ Orkami, i prawdę mówiąc nie mogę się wręcz doczekać :D
    co do środowiska, to jak dla mnie 3city, w tym sezonie bez dwóch zdań. miałem przyjemność gościć, w sumie bardziej prywatnie niż figurkowo, ale można to wyczuć, że to ludzie, których nie tylko granie łączy.
    przyznać trzeba, że mieli istną eksplozję skila ;)
    niemniej jednak, pomimo ogólnego wysokiego poziomu, nie "wychował" się tam jeszcze gracz na miarę obecnie poziomu Skarka czy Vladda. Waldek pociskał lokale bez zmiłowania, Thurion super mastery zagrał, Piszczu mastery oraz czelki, Raca w sumie też nieźle, ale żeby któremuś z nich udało się równą formę na lokalach, czy na scenie krajowej utrzymać, to już żadnemu z nich się nie udało. mam nadzieję, że jakby co, to nikt nie wymięknie ;) zobaczymy jak to dalej będzie.
    ok, tyle mojego.
    mam nadzieję zobaczyć Wasze mordy w najbliższy weekend ;)
    pozdro!
    afro!

    OdpowiedzUsuń