wtorek, 8 listopada 2011

Turniejowe alternatywy




Ostatnio przez fora wszelakie przetoczyła się fala dyskusji na temat roli oceny modelarskiej oraz punktów z testu wiedzy w finalnych wynikach turnieji zwłaszcza tych dwu dniowych. Znaczy się tych wyższej rangi. I w telegraficznym skrócie dla tych którzy przegapili/ola... no nie zainteresowali się. Ocena modelarska jest beee bo niektórzy mają ładniejsze armie niektórzy brzydsze i ci z ładniejszymi mają więcej punktów a przecież wszyscy mają po prostu pomalowaną armię więc powinni dostać po równo. Testy wiedzy są beee ponieważ faworyzują starych stażem graczy oraz ewentualnie tych znających fluff więc powinny być z zasad. Powiem szczerze, że takie podejście niebezpiecznie przypomina mi egzaminem na prawko z częścią praktyczną oraz teoretyczną ale może komuś to jest potrzebne do szczęścia. Wolę chyba zatem plan B czyli w ogóle bez testów.

Jednak celem tej notki nie jest mniej lub bardziej umiejętne szydzenie z jakichkolwiek poglądów bo akurat różnice zdań są fajne. I takie, często nie za bardzo merytoryczne dyskusje dają bodźce do rozwoju tego hobby. Przyszła mi po prostu pewna refleksja do głowy, którą postanowiłem zdgitalizwoać a która mam wrażenie, że już od dłuższego czasu gdzieś tam dojrzewała i dopiero teraz zakwitła. Mianowicie jeśli mam ochotę pograć w 40kę z kimś nowym/innym niż zwykle a najlepiej spędzić na tym graniu np. cały dzień mam to mam do wyboru turniej albo turniej. Koniec. Żadnych eventów i innych kampanii gdzie precyzja metodologii wyłaniania zwycięzcy ustępuje pola epickiej historii i brakowi balansu. I jestem pewien, że nie jestem jedynym cierpiącym na taki brak alternatyw. Siłą rzeczy więc na turniejach często naprzeciw siebie stają ludzie którzy mają zupełnie różne podejście do idei stojącej za przestawianiem plastikowych ludzików. Oczywiście nie umniejszam nic turniejom sam się bowiem na nich doskonale bawię ale czasem brakuje mi po prostu czegoś innego i chętnie jeśli miałbym taką możliwość pograłbym bitwy niekoniecznie zbalansowane ale po których bym wiedział jak się potoczyły losy planety Episilon Dolny.

I myślę, że gdybyśmy mieli więcej możliwości dla takiego luźnego turlania kości to wśród graczy byłoby większe przyzwolenie na „usportawianie turnieji” poprzez kolejne zmiany regulaminów. Po prostu ludzie by mieli to cą lubią a pewnie szybko by doszli do wniosku, że lubią i to i to. Bo większość jednak nie lubi się ograniczać i wszyscy raz po raz potrzebują odmiany,

Nie wierzę jednak by zbyt szybko doszło do takie dobrobytu ponieważ nie oszukujmy się ale przygotowanie takiego eventu na jakimś fajnym poziomie to kawał roboty i kminienia nad regulaminem, misjami, zasadami specjalnymi i spięciem tego wszystkiego w spójną całość. Jak się spojrzy na regulaminy turnieji to ich orgowie nawet nie próbują w nich odkryć ameryki. Raz takie punkty inny raz inne, misje ciut w lewo ciut w prawo, albo po prostu pre-coś tam i tyle. Ale z drugiej strony skoro to wystarcza by się dobrze bawić to po co się rozwodzić nad zagadnieniem - jest to więc dla mnie jak najbardziej zrozumiałe. Jednak przy próbie opowiedzenia za pomocą bitew jakiejś historii i to najlepiej takiej którą wytyczają gracze tak prosto nie ma. I w tym widzę główny hamulec dla alternatywnego grania.

Inna sprawa, że potencjalni orgowie takich imprez nie widzą potrzeby robienia czegoś takiego ponieważ gracze na fyrtlu się tego nie domagają. Jednak jak się mają domgać jak często okazji spróbować i nie do końca wiedzą co tracą.

A tracą wiele i mam nadzieję, że szybko będą mieli okazję sami się o tym przekonać.

13 komentarzy:

  1. 1). Koszta - jak juz gdzies jedziesz cos chcesz z tego miec, a malo komu bedzie chcialo sie wydac 300+ PLN zeby poznac losy planety Epslon Beta - moze gdyby to byla kampania online jak Eye of Terror to mjialoby to sens.
    2). Czas - mocno deficytowy, jak sam wiesz, wiec jak juz ktos wydobedzie "zgode" na 2 dniowa nieobecnosc to bedzie mial zagwozdke na co to przeznaczyc.

    Znam kilka osob ktore organizowaly takie mini zloty (5-6 osob)jeszcze za czasow starej listy dyskusyjnej na Yahoo (ekipa z Vazhylem na czele). Ale z kolei bylo to raz na rok - dwa lata, i oni w ogole nie bywali na turniejach. Gracze ktorych jaraja takie eventy sa to zwykle ludzie ktorzy graja tylko we wlasnym srodowisku, bardzo lokalnym, i na dluzsze wyjazdy raczej sie nie pisza. Pozatym jak chcesz do nich dotrzec? Przeszukiwac setki for super lokalnych?
    Gracze turniejowi jezdza na turnieje bo lubia kminic, lubia wspolzawodnictwo, lubia sie napic razem i wspolnie pogadac. Przeciez tak narodzila sie Liga i slynna, acz juz nie majaca racji bytu Mafia :).
    Taki event raczej, realinie, widzialbym, lokalnie niz ogolnopolsko. A jak to wyglada lokalnie kazdy wie. W 3city chyba wciaz od roku jest polmartwa kampania Wojny o Badab. A ja mimio posiadania Planetary Empires (fantastyczny dodatek) i mimo rozpisania nawet calego tla fabularnego - nikogo nie udalo mi sie zachecic do gry. Rowniez Ciebie ;) A historia Salusa Secundus i jego tejemnice wciaz czekaja na odkrycie ;P


    Nath.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aha - czy ostatni akapit sugeruje ze Poznan cos szykuje?? :D

    Nath.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aha jeszcze jedno, wydaje mi sie ze ocena malowania oraz testy i ogolna czesc hobbystystyczna sa pozostaloscia po czasach gdy turniejom w Polsce probowala patronowac GW oraz jej manadzer na PL w postaci pana AS'a. Wtedy kazdy turniej jesli chcial miec wsparcie od GW i nagrody - musial promowac cale HOBBY, czyli kazdy jego skaldnik. Od dawna GW juz sie tym nie zajmuje , a stare zwyczej zostaly. Pytanie czy sa az tak zle :)

    Nath.

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie eventy wyciągają całą masę twarzy zupełnie nieznanych z turniejów i nie trzeba się jakoś specjalnie starać, żeby do nich dotrzeć. Jak Łysy się zebrał w sobie i zrobił event to była to jedna z bardziej licznych imprez w pozku, wyłączając WS.

    Trzeba pisać i mówić o tym i jak będzie u nas jedna taka impra na rok to będe w pełni zadowolony.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no, ja nie mowie ze nie. Jestem nawet za. :)

    Nath.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nad eventem w postaci mini kampani (albo w pyte kampani) myślałem od dawna. Nawet miałem kilka podejść do tego jak jeszcze prowadziłem Monolit ale z różnych powodów zdechło. Jedyne co się udało to półroczna kampania w mordheim z elementami RPG.
    Co do eventa typu Eye of Terror czyli full online to jak najbardziej za i duza część techniczną mogę trzasnąć tyle że brak mi grafików :) Tyla odemnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Eventy to jest to. Gra się wtedy na luzie, przyjemnie, bez spin. A i inne, nowe ciekawsze rozwiązania w armiach można czasem zobaczyć, szczególnie spotykając nowych graczy.
    Osobiście nawet chętniej pojechałbym na jakiś rewelacyjny event tego rodzaju niż na turniej. Z resztą już przy okazji Syrenki była o tym mowa i tu jestem jak najbardziej za, że Syrenka mogłaby być eventem a i tak pewną grupę ludzi nadal przyciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam
    No ja teraz u nas w weekend robiłem taką hybrydę evento-turnieju i powiem , że wyszło fajnie. Ludzie chyba mimo wszystko szukają czegoś ciekawego. Jest sporo możliwości i tylko trzeba mieć troszkę zaparcia. Szczególnie teraz kiedy pojawiła się sędziówka, w której można robić strony. W takich eventach zwycięstwo na GK jest jeszcze słodsze bo podszyte historią :D.

    Pozdrawiam

    Dominik

    OdpowiedzUsuń
  9. Eventy są super, tyle że klasyczną fluffową bitwę można sobie zagrać w domu, albo w klubie... ustawić się z kimś i nie ma powodu angażować całego środowiska - nie trzeba wiele osób by event się udał... a na turnieju trzeba wiele osób i to jest różnica. Poza tym łatwiej zorganizować turniej niż event, na turnieju nikt też nie będzie jojczał na braki we fluffie, tylko przyjadą, zagrają, pocisną po organizacji, regulaminie, miejscówce - za to po fluffie już nie i to jest +1 dla turniejów.

    OdpowiedzUsuń
  10. @Nath.
    Ja może nie gram aż tak długo, ale jakoś sobie nie przypominam aby lokale w 3city miały jakiś związek z ASem - a na tych organizowanych jeszcze przez Pawełka test wiedzy był.
    Po prostu, warto wiedzieć za co się walczy. A że młodzież ma taki stosunek do słowa pisanego jaki ma, to już insza inszość.
    Inna sprawa że wraz z rozwojem BL fluff staje się coraz bardziej obszerny, i faktycznie można się zastanowić nad zakreśleniem jakiś rozsądnych granic dla pytań na testy (po 12 tomach Duchów, 5 Duszożłopów, 6 Kwizycji, 6 Uriela Ventrisa, kilkunastu Herezji Horusa i jeszcze całej masy niezrzeszonych sam mam wrażenie że więcej zapomniałem niż pamiętam).

    P.S. A na stare lata też mnie ciągnie do pozaturniejowych eventów - tylko że do tego ludzi zmobilizować ciut trudno, a szkoda bo zabawa przednia.

    OdpowiedzUsuń
  11. @Nazroth Nie wszystkim muszą się eventy podobać. Tak jak nie wszystkim musi podobać niektórych styl gry turniejowej. Chodzi o to by i jedni nie wszyscy i drudzy nie wszyscy mogli sobie ulżyć i raz od wielkie dzwonu mieć weekend doskonały przy figurkach.
    @Nath wiesz ja jest jakbym teraz miał coś organizować to raczej nie w pozku :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Treju zgadzam się z Tobą, tyle że 'nie da się zadowolić wszystkich' i to jest wyzwanie, którego nie obejdziemy choćby nie wiem co. Sam zagrał bym sobie w Evencie. Na turniejach gram turniejowo, ale w głębi serca zawsze najbliżej mi było do 'klimatycznego grania', po prostu wszelkie ogólne eventy to dotychczas zwykłe turnieje i łupanie na dzień dobry - to one zrodziły we mnie potwora.

    Bardzo trudno jest złożyć ekipę na klimatyczne granie. Dysponując 15.000pkt+ przy w pełni wymalowanej i wysiwygowej, podręcznikowej armii zakonu, któremu napisałem fluff i nazwałem każdy model sierżanta wzwyż... nie jestem nawet w stanie ustawić się na apokalipsę (jakąkolwiek dużą bitwę np. 5000+) z graczem, który nie gra IG/SM i miał by wymalowaną armię. ŻENADA... wydaje mi się, że jestem skazany na NIE zaznanie dobrej, klimatycznej bitwy... stąd moje sceptyczne podejście do wszelakich fluffo-eventów, wiem jak o nie ciężko.

    OdpowiedzUsuń
  13. Treju - popieram.

    I jak Michalku chetniej chyba na event niz na turniej. Wtedy jest duzo wieksza szansa ze osoba po drugiej stronie bedzie miala wiekszy luz, i mozna sobie poopowiadac, poudawac dzwieki z iphona i honorowo spotkac sie na srodku stolu by ostatni zywy uniosl sztandar.... :0

    Fajne jest to, ze takich osob jest tez sporo, i nawet na turnieju potrafia sie w to zabawic

    p.s. of course rozumiem osoby grajace i zbierajace punnkty w rankingu by grac na etc czy cos tam wygrac, po prostu w samaym hobby mozna dostrzec kilka "nurtów"

    Chrobry

    OdpowiedzUsuń