wtorek, 4 listopada 2008

Halo Stars wersja masterowa.

Początkowo stwierdziłem, że nic nie napiszę o Halo Stars ponieważ nie za bardzo jest się do czego przyczepić a tworzenie laurki wydało mi się co najmniej nudne. Ale po chwili (trwającej kilka dobrych dni) refleksji doszedłem do wniosku, że taki turniej gdzie jedynymi minusami są jakieś tak naprawdę pierdy zasługuje na odnotowanie choćby ze względu na sam ten fakt. Zwłaszcza jeśli w zeszłym sezonie w Szczecinie był chelek który przekonał środowisko do tego, że warto by w tym mieście odbył się master. I teraz można już powiedzieć, że przeknał na dłużej niż rok.
Niektórym, których było całkiem sporo, stoły się nie podobały i niestety całkiem słusznie ponieważ przestrzały czasem były parafrazując kawał o diable i niewypowiedzianych odległościach:
-widzisz koniec zasięgu?
-tia.
-to jeszcze do krawędzi.
Mi osobiście defilca ani razu nie udało się schować w całości. Mam jednak wrażenie, że jest to cały czas trauma post-edycyjna czyli wynika to ze zmian w LoSie w prowadzonych wraz z 5 edycją. I chyba graczom nie pozostaje nic innego jak uzbroić się w cierpliwość i czekać aż orgowie w poszczególnych ośrodkach dokonują koniecznego updatu swoich zasobów terenowych.
After-party było w tym samym miejscu co rok temu i pomimo, że tym razem się nie odbywał żaden mecz to i tak było tłoczno, głośno i z sporą ilością dymu. Jednak dla chcącego nic trudnego i udało się znaleźć rozwiązanie i tej sytuacji dzięki czemu gwiazdą wieczoru stał się słowik. Swoją drogą jeśli zarzuty wobec master są takie, że dym był w knajpie (zaskakujące, prawda?) to jednak należy uznać go za imprezę całkiem udaną. Na pewno gdyby ktoś z orgów był w lokalu dłużej to by to nie zaszkodziło jednak jak duzi chłopcy daliśmy sobie radę i z zaskakującymi rachunkami.
Na temat samego grania w moim wykonaniu nie będę się szczególnie rozwodził bo i nie ma nad czym. Ograniczę się do stwierdzenia, że to co działa na 1600 punktów niekoniecznie będzie się sprawdzać na 2000 po dołożeniu kilku zabawek. Zwłaszcza jeśli te zabawki to między innymi takie all-stars kodeksu chaosu jak małe demony, spawn i shooty dred. Co jedna jednostka to lepsza. Shooty dred ma na swoim koncie rhinosa (mojego), spawna (nie będę pisał czyjego bo i tak był jeden na turnieju - zaskakujące, prawda?) i dobrowolne próby skopania po kostach najpierw Dużego zombiak a później Bloodthirstera. Przypominam - shooty. Spawn się przydał by dred miał do czego strzelać - nie ma co - mego użyteczne 40 punktów. Dla zainteresowanych polecam porównanie crusherera khorna z spawnem w końcu oba kosztują tyle samo. O małych demonach mogę napisać, że pojawiały się i znikały. Nawet piąto-edycyjny nacisk na troopsy im nie pomógł. Wniosek po tym turnieju jest taki, że jak coś w chaosie nie zajmuje slotu to to z czegoś wynika. W końcu w kontaktach z bóstwami chaosu nie ma nic za darmo...
A skoro już się pojawił temat troopsów i nowych zasad zajmowania celi to warto odnotować, że orgowie wykazali się sporą odwagę używając na tym turnieju wydawałoby się niepopularnego systemu punktowania czysto piąto-edycyjnego. I trzeba przyznać, że się sprawdził. Na tyle przynajmniej, że zwycięzca był jeden ;) W tym miejscu w pełnie zasłużone graki dla Sławka z Wrocławia. Zresztą jak pokazują wyniki ankiety na stronie ligowej taki system ma całkiem spory procent zwolenników wśród graczy.
Szczerze mówiąc jestem przekonany, że za rok w mieście Gryfa jeśli nie nastąpi jakaś apokalipsa również będize master i ma nadzieję, że zjawi się na nim więcej osób niż na tym ponieważ najzwyczajniej w świecie warto. Choćby dla kart graczy - kto nie widział bo nie był niech żałuje jest czego. Ale już za rok można nadrobić :).

3 komentarze:

  1. Treju ale po co ci chowanie defilca? przeciez schowanego tez sie da z grotbomb launcherow sciagnac :D
    pozdro z zielonej wyspy!

    OdpowiedzUsuń
  2. grrrr nie mialo byc anonimowe, tylko uczciwie podpisane, jak to teraz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nawet anonimowo wiedziałbym o kogo chodzi trauma jest wiecznie żywa zresztą nie tylko ta bitwa na reconie z ilością ciężarówek zbliżoną liczebnie do mojej armii też miała swój specyficzny urok ;).
    Dzięki za pozdrowienia i wzajem ze stolicy podziemnych pomarańczy.

    OdpowiedzUsuń