W najbliższy weekend odbędzie się druga odsłona 40kowego, a trzecia batlowego, Euro przy czym pierwszy raz za granicami naszego kraju. Do tej pory impreza odbywała się w Gorzowie ale tym razem powędrowała za zwycięzcami kwadratów do ojczyzny pizzy i lazanie. I choć osobiście nie specjalnie spodziewałem się wielkiego zainteresowania tym turniejem wśród większości graczy to zaskoczyło mnie jak łatwo można tą imprezę przegapić. W zeszłym roku kiedy ona odbywała się w Polsce oraz miała aurę świeżości to jej "medialność" w środowisku była całkiem spora. I choć na sam turniej towarzyszący przyjechali głównie ci-co-mieli-blisko to przynajmniej na forach coś się działo. A aktualnie poza spiderem gdzie reprezentacja knuje to panuje cisza i spokój. Wynika to zapewne z wielu powodów ale jednym z podstawowych jest reklama. Takie czasy, że nawet i turnieje muszą się reklamować i dbać o swój wizerunek czego najlepszym przykładem są ostatnie poszukiwania kolejnych orgów turniejów tzw trademarka. Oczywiście to, że coś będzie atrakcyjnie opakowane nie wystarczy by się wszyscy na to rzucili ale Euro w Włoszech było na tyle daleko od fajnego pudełka, że nikt na poważnie się nie zastanawiał nad wyjazdem. Brak informacji, kontaktu oraz generalne lagi sprawiły, że wycieczka do Modeny wydawała się wyprawą w nieznane.
Z drugiej strony wszedłem dziś na łódkę i jest tam taki news. Amerykanie już teraz zabierają się do swojej największej-? a przynajmniej jednej z największych imprez w roku. Co prawda poszukiwania wolontariuszy trudno nazwać holo-fildem etapów przygotowania turnieji ale widać, że ktoś tam ma KK - koncepcję i kalendarz. Bo podstawą przy organizowaniu turnieju t jest know-how i zespół ludzi. Bowiem z perspektywy pojedynczej osoby ilość pracy potrzebnej by ludzie mogli sobie przez jeden weekend pograć jest zbliżona rozmiarem do Sahary. Jednak jeśli ktoś wiec co jest do zrobienia i rozdzieli ta pracę na 15 osób to każdy ma po 7% tej roboty.To tyle co VAT na książki - akceptowalnie.
Mam wrażenie, że Włochom za brakło trochę wiedzy. I to jest właśnie największa wada przechodności turnieju - może trafić w nie najlepsze ręce. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie jakiegoś "układu" na poziomie Europejskiej 40ki który by odgórnie wzorem imprez sportowych wyznaczał gospodarzy zabawy. Również rozwiązanie z stałą lokalizacją nie jest optymalne ze względnu na stagnację co w dalszej perspektywie oznacza cofanie się. Zwłaszcza, że ta impreza cały czas musi się jeszcze promować bo jej marka się dopiero buduje. Jedyne rozwiązanie jakie widzę to zespół ludzi z paru krajów wyłoniony na bazie dotychczasowych doświadczeń którzy by niezależnie miejsca pobytu turnieju pomagali jego orgą w pracach. Oczywiście jest to doskonała sytuacja do powstawania różnych napięć oraz zwalania odpowiedzialności jednak zapobiega to odkrywaniu po raz kolejny przez różnych ludzi "oczywistych oczywistości" oraz może pomóc w dotrzymywaniu różnych terminów.
Drugim problemem Euro to jest to, że jest on super zabawą dla ludzi w reprezentacji ale dla całej reszty już mniej. I tu by zmienić ten stan rzeczy są dwa sposoby - zrobić naprawdę atrakcyjny turniej towarzyszący i wydaje mi się, zresztą chyba już tu o tym kiedyś pisałem, że najlepszy był by w tej roli turniej par. I np. pary są losowane na miejscu i nie mogą być z tego samego kraju (w miarę możliwości). Druga opcja przy czym jedna nie wyklucza drugiej a wręcz się uzupełniają zrobić jakiś naprawdę zacny system relacji. Najlepiej jakby łączył szybkie wyniki sporo cyferek oraz parowania dla lubiących statystykę i na deser miał sporo multimediów. I frytki do tego. Ale podobno coś takiego powstaje - zgadniecie kto za to odpowiada ;)
Mam szczerą nadzieję, że to Euro się najzwyczajniej w świecie uda a jak Włosi okażą się naszymi bratankami czyli mistrzami prowizorki i mobilizacji na ostatnią chwilę tym lepiej. Jednak nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy impreza kończy się wtopą bo np źle policzono wyniki lub ktoś noclegów nie dopilnował. Coś takiego by mogło zabić tą koncepcję a jest ona - nie ukrywajmy naprawdę zacna brakuje jej jedynie ludzi którzy będą na nią chuchać i dmuchać niezależnie od kilometrów.
Mam nadzieję, że już nie długo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz