poniedziałek, 20 maja 2013

Weekend z herezją jeszcze na gorąco


Szczerze mówiąc wyjazd na Horus Heresy Weekender i wizyta w Warhammer World były dla mnie wydarzeniem na tyle epickim, że nie do końca wiem jaką formę relacji wybrać. Najchętniej zdecydował się na każdą, czyli i notka, i podcast, i coś jeszcze. Póki co mam silną potrzebę by naskrobię cokolwiek na gorąco. A potem się zobaczy i pewnie rozwinę tą notkę np. w wersji audio. Oczywiście z wielką pomocą Micha.

Zatem, krótko i zwięźle - warto było. I to nie na zasadzie ee-ee no było okeeej tylko, "Wow that was awesome!". Cytując poznanego amerykanina który swój bilet lotniczy sfinansował z sprzedaży monety pamiętającej Nerona. Tak, cesarza rzymskiego, nie jakiegoś weteran sierżanta. I to daje dobry obraz na zjazd jakich geeków udało mi się trafić.


Jednak impreza była organizowana przez firmy które mają zarabiać i chęć takowego było widać od samego początku. Zanim trafiłem gdziekolwiek wylądowałem w kolejce do punktu handlowego gdzie m. in. za jedyne 30 funtów można było kupić limitowaną antologię mająco pewnie z sto i kilkanaście stron (nie wiem dokładnie ile bo swojej nie odfoliowałem jeszcze). Książka ukazała się w 1000 egzemplarzy i każdy (z tak na oko 250 uczestników) mógł kupić jeden. I dopiero drugiego dnia o 12 sprzedawali resztę. Gdy przyszedłem o 12.13 byłem spóźniony 5 minut. Przynajmniej tak ktoś z obsługi mi powiedział. Dla mnie to wyglądało jakby tej drugiej partii nigdy nie było. Cisza i spokój. Zatem nie tylko BL czy FW zarabiają na takich imprezach. Są i hobbyści którzy potrafią zgarnąć parę groszy na tej zabawie i to wyłącznie korzystając z faktu bycia o właściwym czasie we właściwym miejscu. Model Fulgrima który miał swoją premierę na imprezie również, za sprawą nikłego nakładu skończył się w 5 czy 10 minut. Co najśmieszniejsze całość się rozeszła jeszcze przed oficjalnym startem eventu. Podobno w sobotę wieczorem na eBay'u doszedł do 220 funtów a to jeszcze nie był koniec aukcji. Przy czym należy pamiętać, że on nie jest limitowany - po prostu ktoś był niecierpliwy.


Hobbyści hobbystom zgotowali ten los ;).


Nie zmienia to faktu, że ilość pokus dla kogoś chorującego na Herezję była na stoisku trudna do wytrzymania i szczerze mówiąc nie wiem czy komukolwiek tam udało się oprzeć przed jakimś zakupem. Na moje szczęście FW wystawił jedynie najnowsze figurki resztę można było zamówić co utrudniało kompulsywne zakupy oraz ratowało sytuacje.


Ale nie tylko handlem ta impreza stała bo drugim biegunem był spotkania z twórcami czyli autorami, rysownikami, rzeźbiarzami i innymi osobami odpowiedzialnymi za mityczną własność intelektualną. W jednej sali odbywały się seminaria trwające godzinę z 15 minutową przerwą do kolejnego przez praktycznie cały czas a w dwóch kolejnych salach można było porozmawiać odpowiednio z rysownikami i rzeźbiarzami. I z tych rozmów np. wiem o co chodzi z tymi dwoma pozami Fulgrima i że na tą chwilę publikacja tej drugiej wcale nie jest pewna. Niestety. Zresztą Angron też ma drugą wersje ale uznano, że nie różni się na tyle by była warta upublicznienia. Przy okazji dowiedziałem się, że każdy primarcha to około 4 miesięcy rzeźbienia. No i dyskusja z jaką bronią ma być szef 3 legionu była długa i nie łatwa.


Dużo ciekawostek można było usłyszeć, zresztą od nich się zaczęła cała impreza. Pierwsze seminarium pt "Orgins of Heresy" mogło być dla niektórych obrazoburcze - np. stwierdzenie, że cała idea herezji powstała po to by zapełnić narożnik jakiejś strony do dodatku do Rogue Tradera do końca. Tak chłopaki mają dystans do tego co robią. Ale z drugiej strony było widać pasje kiedy np. opowiadali o tym jak primarchowie są definiowani przez to którego z swoich braci spotkali pierwszego. I jak do tego doszło. I właśnie jedną z największy wartości dla mnie tej całej wycieczki było możliwość usłyszenia o co tym ludziom chodziło gdy robili to tak a nie inaczej, albo gdy opisali to w ten a nie inny sposób. I np. dlaczego robiąc swoje ilustracje nie używają 3d choć oszczędziło by to mnóstwo czasu. Bo uznają, że old-schoolowy wygląd tych schematycznych obrazów jest najważniejszy.


Dużo oglądania, dużo słuchania, dużo rozmów, dużo zajaranych tematem ludzi. Słowem dużo herezji w każdym wydaniu. Bardzo dużo. Może polecę po bandzie z patosem ale to był magiczny weekend dla mnie. Moje podejście do hobby uległo sporem odświeżeniu i rewizji. No i już sobie obiecałem, że jeśli za rok powtórzą (a takie są plany) to wrócę tam. Może nawet z własną armią ;)





Przepraszam za chaos w tej notce ale taki urok pisania na gorąco w dodatku będąc wywróconym na lewą stronę po dość męczącej podróży. Ale po prostu uznałem, że im wcześniej tym lepiej a że na jednym wpisie pewnie się nie skończy to odrobiona nieuporządkowania myśli aż tak nie będzie przeszkadzać.

I jeszcze o Warhammer World zamierzam coś wspomnieć...

7 komentarzy:

  1. Trej, chłopaki się do Ciebie zgłoszą na wywiad do Warptalka :)

    a jakbyś był kiedyś skory sprzedać tę antologię, wiesz gdzie uderzać :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie czekam zatem na jakieś info.

      A póki co o sprzedaży raczej nie myślę :)

      Usuń
  2. Daj więcej fotosów.
    Damn, szkoda, że tak późno dałeś znać o tym eventcie (bo po raz pierwszy usłyszałem o nim od Ciebie), bo chętnie sam bym się przejechał. Jak będzie za rok to jadę na pewno ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Parę zdjęć było na fb
      https://www.facebook.com/z24cala
      (nie wymaga rejestracji)
      Postaram się je trochę ogarnąć i coś jeszcze wrzucić. Ale szczerze mówiąc nie mam ich zbyt wiele bo telefon nie daje jakiejś mistrzowskiej jakości

      Usuń
  3. A wysikałeś się na pomnik spejs marinsa? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądząc po minie Łysego na zdjęciu na fejsie to coś poszło nie tak...

      Usuń
  4. Zostawiłem sobie tą przyjemność by mieć pretekst by wbić się jeszcze raz. ;)

    OdpowiedzUsuń