wtorek, 29 czerwca 2010

O Mechanicusach i nie tylko z Perzanem. Czyli wywiad hobbystyczny....

.... a w tle tytany, tytany, tytany.

Jak się część z Was orientuje ostatnio sporo czasu spędzam w Trójmieście i siłą rzeczy zacieśniają się moje więzy z Słoną Sceną 40ki ;). I ponieważ mam okazję poza wszystkimi innymi przezacnymi personami spotykać się między innymi z tegorocznym zwycięzcą młotka w kategorii Twórczość fanowska czyli Perzanem olśniło mnie, żeby przeprowadzić z nim wywiad. Taaaa-daaaammm. Koncepcja wydala mi się zacna ponieważ Perzan nie tylko wyleczył kilka osób z pomysłu robienia własnego podejścia do Mechanicusów (w tym i mnie) ale również zawodowo zajmuje się robieniem armii i modeli pracując w Micro Art Studio. Żal nie skorzystać z okazji i nie spytać o to i owo. Zwłaszcza, że dotychczas opublikowane wywiady spotkały się z sporym zainteresowaniem. I choć ten jest o trochę innym aspekcie hobby to tematyka nadal jest wybitnie ciekawa, no i te linki...

Okładka jednego z nr Firebase'a. Można dostrzec dość czytelną inspirację.


Twoje początki z Wh40k - kiedy zacząłeś grać jaką armią i dlaczego akurat tą?
Moje pierwsze spotkanie z bitewniakami w ogóle a z 40ką w szczególności odbyło się na dywanie u mojego kuzyna, Kacpra, gdzie przeglądałem jego White Dwarfa i oglądałem jego krasnale i wysokie elfy jego brata. W którymś miejscu White Dwarfa natknąłem się na rozkładówkę, gdzie drugoedycyjni Ultramarinsi odpierali bohatersko szturm Eldarów (albo odwrotnie) na zielonych polach jako żywo przeniesionych z Irlandii. Podobno powiedziałem wtedy coś w stylu "jakie to głupie, przyszłość a oni walczą na miecze... Ale ci z białymi głowami i piąchami w pasy wyglądają fajnie.
Na imieniny w 1998 dostałem od Kacpra swoja pierwszą figurkę, Terminatora Deathwingu z Assault Cannonem. Pomalowałem go na czarno ("bo czarny jest cool") farbkami emaliowymi Humbrola. Boże, ale był po tym brzydki.
Jaka byla Twoja pierwsza konwersja i kiedy ją wykonałeś?
Pierwszą konwersją było przemalowanie II wojennej Pantery w barwy Dark Angelsów i przyczepienie jej dwóch połówek długopisu jako twin-linkowanych lascannonów. Próbowałem wystawiać ją jako Razorbacka. Wiecie jakie to bydle jest duże w skali 1:35? 
Pierwszą poważną próbą było zbudowanie od podstaw wyrzutni do Whirlwinda ze styropianu oklejonego papierem. No i Marine trzymający głowę Orka za kitę w ręce. Któż go nie zrobił w tamtych czasach?
Kiedy i w jakich okolicznościach 40kowe modelarstwo z "tylko" hobby przerodziło się w prace?
Dość wcześnie wpadłem na pomysł że mogę malować innym dzieciakom figurki bohaterów za pieniądze. Pomalowałem tak jednego goblina i jednego krasnoluda. Plastikowych, jednoczęściowych. Pierwszą kaskę za swój oddział zrobiony specjalnie na sprzedaż dostałem jakoś tak po pierwszym roku studiów. Było to 10 mutantów do LatD, sprzedali się jakoś tak za 70 dolców.
Czy po pracy w studiu dłubanie przy własnych figurach daje jeszcze tyle satysfakcji co kiedyś, gdy to była wyłącznie zajawka?
Ehh... Swoje modele dają mnóstwo satysfakcji, problem jest taki że po powrocie do domu już mi się nie chce brać nożyka ani pędzelka do ręki, więc swoje modele robię niejako w godzinach pracy. A kto nie pracuje ten nie je... 
No i inna kwestia - miałem zajawkę na Orki parę lat temu. Zrobiłem sobie oddział, ciężarówkę, wycackałem ich na maksa. Zacząłem budować 6 pojazdów, 2 warbossów, nakupiłem i posklejałem ze 100 modeli... I co? Zgłasza się klient który chciałby zrobić Orki wzorowane na Kriegach. Wow, super! Robię mu armię i po tym nie mam już ochoty robić sobie orków.
W wielu twoich modelach czy wręcz armiach widać fascynacje Adeptus Mechanicus - dlaczego właśnie oni?
Głównie dlatego, że nie ma do nich modeli, a szkice są głównie Blanche'a - dość dowolne. Po za tym zawsze chciałem być cyborgiem. Adeptusi są dziwni, pełni sprzeczności i niedopowiedzeń. Budują wszystko co Imperium potrzebuje, ale też na pewno setki rzeczy które tylko mają dowieść jakiejś teorii lub tylko posłużyć do wykonania jednego zadania. Skupiają największych wizjonerów i wtórnych wyrobników. Modyfikują jednostki do pełnienia określonych funkcji, dodając lub odejmując. Według jakiego klucza? Prowadzą zakrojone na skalę całych układów gwiezdnych ekspedycje, mają własne floty, a jednocześnie przez kilka wieków debatują czy dany pomysł jest zgodny z ich credo. Wszystko to i wiele więcej.
Czy poza AM jest w 40 millenium jakaś frakcja która Ciebie fascynuje i której chciałbyś poświęcić czas i ją odpicować?
Orki w klimacie piratów - Freebootaz!. Poza tym Latający Cyrk Monty Goblina, czyli armia Goblinów używająca jakiegoś kodeksu gdzie można wystawiac dużo małych i większych samolocików - mam 12 samolocików i goblina z lunetą w sterowcu - co z tego będzie?
Pytanie którego nie mogło zabraknąć: metale czy plastiki? Ale z uzasadnieniem :)
All the way plastiki. Lżejsze, łatwiejsze do cięcia i sklejania, łatwiej się magnetyzuje, oraz w dzisiejszych czasach maja już lepszy detal niż metale. Poza tym odlewnicy by GW totalnie paprają robotę - modele mają wąsy w losowych miejscach i czyszczenie ich to koszmar. No i najważniejsze dla gracza - farba nie odpryskuje jak figurka się o coś otrze!
Jak oceniasz na ile ważny w branży w której działasz ważny jest talent a na ile "chęć szczera" i po prostu wytrwałość?
10-20% talent i 80-90% wytrwałość. Jeśli ktoś ma talent to da mu to jedynie to że chętniej będzie malował na początku (bo mu będzie lepiej wychodziło). Wystarczy determinacja i samokształcenie (polecam sekcję artykułów z CMON) - czytać i od razu próbować to namalować. Codziennie spędzić godzinkę z pędzlem w ręku - sprawność motoryczna i pamięć ruchowa jest ważna. Starać się przez co najmniej pół roku każdą figurkę pomalować lepiej niż poprzednią. Chować swoje poprzednie figurki i wyciągnąć je dopiero po pomalowaniu kilku kolejnych modeli. Obiektywna ocena różnic i postępu.
Jak oceniasz digtalizacje procesu rzeźbienia i coraz większy udział w procesie tworzenia nowych modeli komputerów i drukarek 3d?
Jest to kolejne narzędzie do wykorzystania. Jak na razie prawie każda technologia odlewania 3d zostawia linie, ale jakość jest coraz lepsza. To co GW robi z plastikami jest fenomenalne. 
Prawda jest taka że wyrzeźbienie jednego karabinu (czy dowolnego innego niewielkiego detalu technicznego) ręcznie zajmuje około 10 godzin. A są to bardzo proste kształty na kompie. Z drugiej strony, realistyczna twarz ma pizdyliard poligonów. A wprawnemu rzeźbiarzowi zajmuje maksymalnie 30 minut.
Uważam że jest to kolejne narzędzie do wykorzystywania. Nie korzystanie z niego jest jak jedzenie zupy widelcem. Trzeba jednak pamiętać że czasem może to być barszcz i łatwiej go wysiorbać.
Czy z punktu widzenia profesjonalnego malarza Polska to jakikolwiek rynek, czy jednak liczy się tylko tzw. zachód?
Hmm... Janek twierdzi że podobno malowaliśmy jakąś armię dla Polaka lub dwóch. Ja robię kilka armii rocznie i najbliższy Polaka był Niemiec mieszkający w Szczecinie. Oceńcie sami ;)
Z realizacji jakiego zlecenia jesteś szczególnie dumny?
Kriegowe Orki oraz szarzy Eldarzy po równo, z różnych powodów. Orki były totalną samowolką, sugerowałem coś i dostawałem "OK", rzeźbiłem coś i było "cool", malowałem jak chciałem i było "wonderful" Zrobiłem coś co sam chciałem, wyszło zarąbiście i jeszcze klient był zadowolony.
Zielona galeria.
Eldarów z kolei poprzedziło 30 telefonów i 100 maili ze Stanów uzgadniających każdy szczegół. Jednego Falcona przemalowywałem 3 razy. Poprawek i kręcenia nosem było co niemiara. Rezultat końcowy jest jednak chyba najlepszą armią jaką zrobiłem. No i robię ją dalej :). Zmieniła właściciela, a nowy zażyczył sobie najpierw troopsów, a potem tytanów.
Szara galeria 1
Szara galeria 2
Szare tytany
Czy planujesz nowe modele do Brotherhood of Iron? A może coś zupełnie nowego?
Pewnie, chcę rozszerzać tą linię. Dostałem kilka sugestii od fanów modeli, ale wszystkie czekają na lepsze czasy - robiąc Iron Brotherhood odwlekam sobie wypłatę... Na pewno chcę zrobić jeszcze ze 2 wersje Stalkera.
I na zakończenie może jakaś "złota porada" malarska na poziomie beginer? Żeby było na czasie może odnośnie czołgów.
Czołgi... Nie bać się drybrusha, ale robić go profesjonalnie - duży miękki okrągły pędzel (stary GW "Tank Brush" jest najlepszy, nowy płaski "Drybrush" nadaje się tylko do washowania), i farba wytarta do sucha - tak że pędzel przeciągnięty po palcu ledwo wydobędzie linie papilarne, ale nie zostawi smug.
Wielkie dzięki za odpowiedzi i poświęcony czas.
Polecam się na przyszłość ;)

2 komentarze:

  1. ten "pizdyliard" to Perzan zaczerpnales od Lysego? :D

    to bylem ja, Natahaniel

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego z Rumcajsem na gębie? Możliwe, możliwe... jakoś często to ostatnio słyszałem i wsiąkło...

    OdpowiedzUsuń