środa, 9 czerwca 2010
Subiektywnie o turniejach z noclegiem.
Nasza Ogólnopolska Liga 40ki wymusza na organizatorach wcześniejsze zgłaszanie dużych turniejów by gracze przed rozpoczęciem sezonu wiedzieli czego się spodziewać. Postanowiłem zatem przyjrzeć się nadchdzącym imprezom i dokonać ich mocno subiektywnego przeglądu:
BattleCannon - Czerwiec - Olsztyn
Turniej miał być masterem ale z powodów formalnych będzie chelkiem. Jak się tylko o tym dowiedziałem to dostałem -100 do malowania. Okazuje się, że jednak bez spinki i terminu to nie to samo ;). Poza graniem na 1800 punktów przewidziane są piłkarzyki i nocleg w akedamikach, czyli zacnie. Szczerze mówiąc podoba mi się w tym turnieju jego klasyczne podejście do zagadnienia. Czyli fajne punkty, klasyczne scenary, atrakcje na sobotni wieczór i dobry nocleg. W końcu co więcej potrzeba do pełni szczęścia?
Grill'n'Chill - Lipiec - Łódź
Luz, blues, ultramaryna. Sielsko i anielsko. Małe punkty - 1250 i bez pośpiechu, na pełnym lajcie ale przy kiełbasie. Tylko Lostów brak, co biorąc pod uwagę koncept na formułe turnieju jest dla mnie mocno zaskakujące. Turniej robi wrażenie mocno popularnego, na który wszyscy chcą jechać więc orgowie wymagają (i słusznie) przedpłaty by uniknąć blokowania miejsc "na wszelki wypadek - bo może znajdę chwilę na turniej". Nie przełożyło to się negatywnie na frekwencje i mam wrażenie, że nie wszyscy chętni pojadą na niego. Ja niestety muszę sobie go odpuścić bowiem z czegoś trzeba zrezygnować a pomimo wybitnej koncepcji nadla akurat z GNC mi najłatwiej.
Syrenka - Lipiec - Warszawa
Czyli prawie jak apo. Duże zabawki, duże punkty i siła D. To ostatnie prawie (na szczęście) ale i tak wydarzenie unikalne na naszej scenie turniejowej. Byłem raz i bardzo sobie chwaliłem. Na następną odsłonę rok temu nie udało mi się dotrzeć czego bardzo żałuję ale mam cichą nadzieję że tym razem wiatry Warpu nie staną mi na przeszkodzie w drodze do stolicy. Żeby w pełni się rozkoszować tym turniejem warto jednak mieć jakąś fajną zabawkę z najcięższej kategorii wagowej więc jeśli ktoś nie ma może warto zacząć kombinować bo impreza jest już tak naprawdę zaraz za pasem.
3City Heresy - Sierpień - Trójmiasto. Kiedy ostatni raz grałem na turnieju klasy master w 3city byłem drugi co jest póki co moim najlepszym osiągnięciem w karierze. Nie wyobbrażam sobie choćby zbliżenia się aktualnie do tego wyniku ale na pewno można na tej imprezie się doskonale bawić. Nie da się bowiem ukryć, że "kozacy z północy" doświadczenie mają i nie jeden już zacny turniej zoorganizowali. A dodatkowo wyjazd nad morze w sierpniu ma swoje zupełnie poza bitewniakowe plusy.
Arena - Wrzesień - Kraków. Czyli najlepszy master dopiero co zakończonego sezonu. Nie będę ukrywał, że mnie trochę kusi by się przełamać i po latach przerwy znowu pojechać do Krakowa by zobaczyć Arene z bliska. Zwłaszcza, że ziomki z Poznania którzy na ostatnią odsłonę dotarli chwalili bardzo i to pod każdym względem. Zgaduje zatem, że teraz zjadą się tzw. "wszyscy" i po prosty wypada się pojawić :). Natomiast zamierzchłym wycieczkom do Krakowa zawdzięczam najbardziej hardkorowe wspomnienia z PKP jak np łóżko piętrowe z stolika w Warsie czy mecz Blood Bowl'a na placu między Galerią Krakowską a dworcem głównym. Tak jak teraz o tym myślę to miastu smoka wogóle dużo wspomnień zawdzięczam ale one bardziej się nadają na jakiś afterkowy wieczór niż bloga.
Halo Stars - Październik - Szczecin. Turniej kontrowersyjny, mocno krytykowany ale który mi osobiście bardzo się podobał. Dzięki takiemu a nie innemu regulaminowi (głównie zapisowi, że jeden oddział może zajmować więcej niż jeden znacznik) miałem okazję zagrać nekronami, bo przez cały sezon tylko w Szczecinie byli grywalni, co już samo w sobie było odświeżające. Poza tym widać było spory nakład włożonej pracy który miejscami wręcz ocierał się o rozpieszczanie graczy. Niezależnie od regulaminu i innych takich detali, jeśli tylko będę miał możliwość - wbijam.
MiniWars - Styczeń - Wrocław. Czyli czelek czelkiem ale zacny afterek musi być. Miejscami zacny aż do bólu i to też osób postronnych co już takie urocze nie było. Natomiast turniej miał bardzo przyzwoitą miejscówkę, dość typowy regulaminu i punkty celujące w standardzik. Dla niektórych takie podejście może być zaletą, dla innych wadą, mi na pewno nie przeszkadza jednak sprawy takie jak tereny czy wspomniana gorączka sobotniej nocy mogą sprawić, że dwa razy się zastanowię przed przyjazdem.
Dice Crusher - Luty/Marzec - Toruń. Dla mnie absolutne must-be. Po prostu konwencja mecz rewanż z zmianą armii oferuje tyle wrażeń że trudno o lepszy pomysł na weekend - przynajmniej taki z figurkami w roli głównej. A jeszcze do tego dobra organizacja i choćby taka niespodziewajka jak nieśmiertelnik i jestem już teraz gotów zaklepywać termin. Kto jeszcze nie miał okazji odwiedzić bitewniakowo miasta Najświętszego Masztu - szczerze polecam. Turniej jest wybitnie rozwijający i dzięki niemu można nabrać dystansu i świeżego spojrzenia na swoją (i nie tylko) armię. Dobra już przestaje słodzić bo ktoś będzie podejrzewał mnie o jakieś konszachty.
Wojna Światów - Marzec - Poznań. Wiele bitew - jedna wojna. Liczę na to, że brak młotka w tym roku podziała na Sztab jak płachta na byka i WŚ wróci na szczyt. Albo zginie próbując. W każdym bądź razie nie będzie, żadnych żenujących opowieści z cyklu "In good, old days...". Zdarzyło mi się kilkukrotnie uczestniczyć w procesie szykowania tego turnieju i z doświadczenia wiem, że na tym etapie próby odgadnięcia kształtu imprezy mają jeszcze mniejsze szanse na powodzenie, niż ogarnięcie planów Tzeentcha. Ograniczę się do stwierdzenia, że turniej będzie i na pewno warto przyjechać choćby z względu na doświadczenie osób go robiących. Ale co im do głowy przyjdzie...
Etykiety:
scena turniejowa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz