No i w końcu dotarł do mnie, naprawdę z wielkim wytęsknieniem oczekiwany Space Hulk. W ostatnim okresie kiedy już plotka zamieniła się w wspaniałą rzeczywistość i miałem zamówiony swój egzemplarz w ramach swoistej kuracji masochistycznej śledziłem wszelkie fora w poszukiwaniu jakichkolwiek świeżych newsów czy później opinii. I właśnie wśród tych ostatnich dostrzegłem pewien trąd który mnie w sumie nawet mocno zdziwił.
A chodzi mi dokładnie o postrzeganie Space Hulka jako pudełka z fajnymi figurami które dla graczy zbierających stosowne armie mogą być miłym dodatkiem do posiadanych kolekcji a dla reszty fundamentem pod nową zajawkę. Szczerze mówiąc uważam to podejście za mocno krzywdzące bo dla mnie to sześcio (na oko przynajmniej) kilogramowe pudło po pierwsze zawiera świetną grę a dopiero po drugie równie zacne modele. Zdaję sobie sprawę, że mało kto z ludzi aktualnie siedzących w hobby miał okazję rzeczywiście pograć w SH i to obojętnie czy w odsłonę analagową czy też którąś z cyfrowych. Wszystkie te gry mają już dobrze ponad dekadę na swoim karku a sama podstawka nawet dwie. Aż się samo ciśnie na klawiaturę jakieś porównanie do do wieku graczy ale to by było za proste.
Jednak skoro już ta gra wyszła i z tego co czytam bo jeszcze nie miałem okazji testować, nie została zepsuta, a jedynie poprawiona poprzez dodanie fajniejszych niż kiedyś zasad dla libry oraz katarynki i nowego broodlord'a to warto jej dać szansę. Zwłaszcza że plansza pomimo, że jest płaska bardzo mnie zaskoczyła in plus - prezentuje się bardzo spektakularnie. Zreszta podobnie jak cała reszta zawartości pudła z instrukacjami na czele. Zasady są bardzo bogato ilustrowane a pomysł na fluff do każdego Brother Termita z osobna jest genialny w swoje prostocie. Teraz grając genkami można sprzedawać bardzo spersanlizowane obelgi a nie tylko "Ty z miotaczem jesteś piiiiii piiiiii piiiiiii" ;).
Zatem kto będzie miał okazję to gorąco polecam zagrać bo w parze wraz z dużą dozą fajnych bodźców wizualnych idzie przezacana, emocnjująca rozgrywka. No i ten klimacik rodem z aliena. Po prostu gra marzenie.
A nie tylko box figurek... :)
O tyle ciekawe, że w Polsce była w swoim czasie dostępna podstawka do 1 edycji SH, przetłumaczona na język polski. I to w całkiem niezłej cenie (kupowali ją gracze tyrków, bo wychodziła sporo taniej niż pudełka z Genkami). Tylko klepsydry w środku nie było...
OdpowiedzUsuńParu innych detali z nowej odsłony też brakowało :).
OdpowiedzUsuńI choć rzeczywiście często był kupowany dla modeli to jednak przy okazji niektórzy grali. Miejmy nadzieje ze teraz bedzie podobnie - nawet jesli ktos go kupi dla modeli to moze sie skusi i zagra skoro juz dostal ta plansze.
Kupiłem SH dla SH, dla jego niewątpliwej urody jako całości. I na pewno się skuszę, żeby zagrać. Może z Trejem? ;)
OdpowiedzUsuńES
Jak tylko bede w Poznaniu bardzo chętnie. Początkowe misje nawet zagrane dwa razy z zamiana frakcji idą bardzo szybko więc nie trzeba Tzeentch wie ile czasu. Zwłaszcza że marinsów goni wspomniana przez MiSiA klepsydra.
OdpowiedzUsuńKupiłem SH, grałem już połowę misji i muszę powiedzieć, że jest absolutnie rewelacyjny!!
OdpowiedzUsuńCały czas kminię nad tym jak można było lepiej przejść daną misję, jak można było lepiej kryć korytarze overwatchem, jak okrążać termosów by byli bez szans..., rewelacja.
Mimo, że nie grałem jeszcze wszystkich misji to mam nadzieję, że wyjdzie do niego dużo dodatków z misjami i najlepiej z nowymi postaciami i sekcjami.
Osobiście marzy mi się dodatek pre-Space Hulk.
Czyli coś a la Alien vs. Predator 2 na PC.
Na krążowniku pojawia się genek, infekuje innych, rozwija się genokult, ladują imperialiści - failują, aż w końcu statek zamienia się w kosmiczny wrak i już pole do popisu mają chłopaki w terminatorkach.
Czekam na więcej artykułów odnośnie Space Hulka!!!
Pozro
Marios