czwartek, 24 września 2009

Dlaczego warto zbierać Straconych i Przeklętych?

Na początku każdego kodeksu z stajni GW znajduje się akapit, lub kilka, zatytułowany "Dlaczego warto zbierać armię X". Oczywiście kazdorazowo co do niektórych tez w nich zawartych można mieć zastrzeżenia ale idea jest taka by autor army listu mógł choć trochę wyjaśnić o co mu chodziło i jak on to widzi. Inna sprawa, że to co my z zrobimy z tą wiedzą to już nasza mroczna tajemnica. W Sztabowych lostach takiego ustępu zabrakło postanowiłem więc nadrobić tą zaległość a przy okazji przypomnieć o tej armii.

Dlaczego zatem zbieranie Straconych i Przeklętych jest prawdziwym darem i błogosławienstwem od wszystkich 4 bóstw chaosu?

Bo można się przy nich wyrzyć wizualnie. Są ludzie którzy uważają że przyklejenie marinsowi bagnetu do boltera i ewentualnie dodanie lasguna jako celownika optycznego jest przezacną konwersją zmieniającą zwykłego nosiciela power armour'a w weterena tysiąca pol bitew ale osobiście nie podzielam ich entuzjazmu w tej materii. Natomiast lości niejako wymuszają ciut większe zaangażowanie w kwestie konwersji ponieważ gotowych modeli do nich super wiele nie ma chyba że ktoś się zdecyduje używać jako traitorów zwykłych gwardzistów. Ale nawet wtedy przydzadzą się jacyś mutanci z którymi sprawa się ciut komplikuje. Ale przy odrobinie rozeznania to rzeczywiście jest tylko ciut i wcale zabawa jakoś szczególnie droga nie jest bo możliwości dzięki modelom do wfb jest co nie miara. Zatem jeśli ktoś lubi zabawy z nożem i superglue to ma wielkie pustkowia chaosu do zapełnienia swoimi kreaturami ups... kreacjami.

Bo ten armylist oferuje sporo możliwości. Nawet jeśli pójdziemy w stronę najmocniejszej opcji czyli tej z demonami jako aliantami to nadal można różnie to złożyć w zależności od tego jakie bóstwo nas najbardziej inspiruje no i w zależności z czego będzie się składała nie-demoniczna część armii. Bowiem nawet jeśli stwierdzimy, że potrzebujemy strzelania to można pójść w różne strony i żadna z nich jest jakaś super oczywista. Zresztą wariant z wsparciem z kodeksu csm też nie jest zły i da na nim się złożyć coś równie mocnego co miłego dla oka i własnej interpretacji fluff'u jak ona by nie była. Oczywiście można wystawić armię bez żadnych domieszek i też tym się da z spokojem grać choć przeciągu w szeregach przeciwnika nie należy oczekiwać. Ale za to jaki respekt na dzielni:
- Czym grasz?
- Lostami. Czystymi.
- W - ooo - W

Bo Straceni i Przeklęci to kwintensencja Warhammera i nawet jeśli trochę przesadzam to "trochę" jest naprawdę bardzo małe. A jak na mnie to nawet wybitnie małe ;). W podręczniku do rpg'a Wampir: Maskarada w rozdziale dla Mistrzów Gry o przygotowaniu scenariuszy autorzy pisali by tworzenie każdej przygody zacząć od zdecydowania się na jej temat czyli o czym będzie dana opowieść i na klimat tego story. I jeśli miałbym powiedzieć o czym od strony fluff'u jest Warhammer to jest właśnie dokładnie o tym samym co lości czyli o zagubieniu się ludzkości i wpadaniu w cień ośmioramiennej gwiazdy. Przepraszam teraz wszystki xeno-loverów ale naczelnym punktem historii tego świata jest Herezja Horusa a nie jakieś Outer Wars, czy inny Xeno Hunt. A to wszystko jest w klimacie nieustannej zdrady i pomocy w niej od różnych tajemnych sił które po jakimś czasie chcą zapłaty zaciągniętego kredytu. Ale co człowiek pobiega z mackami zamiast rąk to jego.

Jeśli więc ktoś chce zbliżyć się da samej esencji tego świata a przy okazji złożyć atrakcyjną dla oka armię i z wykopem i z różnymi opcjami to nie ma lepszej armii niż Straceni i Przeklęci. Serio :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz