poniedziałek, 22 października 2012

Plastikowy progres


Na tą ostatnią niedzielę miałem ambitny plan skleić wszystko czego mi brakuje do Demonów by się stały w końcu takie 6 edycyjne, czyli standardowe do reszty. Jednak zanim miałem możliwość wyciągnąć wypraski oraz superglue moja Żona zarządziła spacer. Co biorąc pod uwagę aurę wydawało się jak najbardziej sensownym pomysłem, w końcu następny spacer plażą w krótkich spodenkach grozi mi w przyszłym roku najprawdopodobniej.

Na spacerze mieliśmy towarzystwo w osobach lepszej połowy Piszcza oraz jego samego i dość szybko wyklarowały się zajęcia w podgrupach gdzie my wraz z wspomnianym kolegą omawialiśmy tematy między innymi 40kowe w tym np. jakość plastików z ostatniej podstawki. Piszczu wyraził swój zachwyt możliwościami GW w tym zakresie ja grzecznie przytknąłem bo swoich kultystów ani Hellbruta jeszcze nie ruszyłem i płynnie przeszliśmy do innych zagadnień jak np to:



Po powrocie do domu dorwałem się do Scremerów i muszę przyznać, że zaocznie  przyznałem rację Piszczowi bo to co nasza ukochana firma wyprawia ostatnimi czasy z plastikami to dla mnie jest obłęd. Sklejanie tego to sama przyjemność. Zwłaszcza, że pomimo iż od tego minęło pewnie z 9 lat ale cały czas doskonale pamiętam jak się męczyłem z jeszcze metalowymi płaszczkami a konkretnie ich ogonami. To był jakiś koszmar i bez Green Stuffu nie poradziłbym sobie z tym zagadnieniem.

A teraz części od groma dzięki czemu mogą się różnić od siebie występując nawet w większej ilości. Wszystko pasuje do siebie idealnie. Po prostu modelarska rozkosz. Jedynie nie wykminiłem jaki jest pomysł GW na mocowanie ich do tych przezroczystych patyczków. Bo chyba nie klejenie? Jest to wybitnie słaba opcja logistyczna. Na szczęście wygrzebałem jakieś magnesy które ucięły moje dylematy.

Nie będę oryginalny stwierdzając, że nie jestem fanem podwyżek cen za modele. Jednak w momencie gdy ich jakość rośnie w dość dynamiczny sposób ostatnim czasy to chociaż łatwiej mi je przełknąć. Choć najchętniej życzyłbym nam wszystkim by dynamika od jakości była jedyną w tym całym procesie ale to chyba nam nie pisane.

6 komentarzy:

  1. Moje ogony od metalowych screamerów po prostu poleciały do pudła z bitsami - po 3 minutach wiedziałem, że i tak odpadną...a co do plastików to sklejenie helldrake'a było czystą przyjemnością - jest dobrze a mam wrażenie, że jeszcze nas wiele fajnych rzeczy czeka

    OdpowiedzUsuń
  2. Łysy... a próbowałeś po prostu wcisnąć tę kuleczkę w płaszczkę? To naprawdę działa i fajnie można ją zdejmować i zakładać na patyczek bez problemów ;)
    Plastiki są fajne, ale sklejanie modeli nadal jest dla ciot i tym bardziej podobały mi się modele z podstawki, które składały się z dwóch części. To jest akurat tyle ile jestem w stanie opanować bez przyklejenia stołu do kanapy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sklejanie jest super, za to malowanie... Moim zdaniem, idealną formą sprzedaży figur byłyby prepaintowane części do sklejenia ;)
    O ile dobrze pamiętam, to próbowałem pinować ogony metalowych wrzaskunów - ale nie pamiętam, czy z powodzeniem. Musiałbym złamać jednego...
    Poza tym offtopowo zaświadczam, że odpowiedzialnością za zakupienie przeze mnie wczoraj podręcznika do VI ed. należy w całości obarczyć demoniczne podszepty Michałku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W to, że Michałku namawiał kogoś do przeczytania zasad nigdy nie uwierzę...może namawiał Cię do grania a Ty to mylnie zinterpretowałeś? :)

      Usuń
    2. Dokładnie tak było, w życiu bym nikogo do czytania zasad nie namawiał ;) Ale cieszę się, że poskutkowało :)

      Usuń
    3. Czy ja napisałem, że namawiał do czytania zasad? Skąd! Podszepty składały się wyłącznie z paru zgrabnych zdań, że całkiem fajnie teraz jest pograć, o zasadach ani słowa. Sam nabyłem podręcznik, żeby pooglądać obrazki fajnych pamprów i jestem trochę zaskoczony, że są w nim jakieś zasady...

      Usuń