wtorek, 1 czerwca 2010

Dykteryjka



Już od dłuższego czasu, a przynajmniej dłuższego niż bym sobie życzył, mam okazję baaardzo regularnie korzystać z usług PKP na jednej - stałej trasie. Zacząłem się więc interesować sposobami na ograniczenie kosztów tej zabawy i natrafiłem na coś takiego - czyli 5 przejazdów wybranej relacji w cenie 4. Całe 25% gratis - znaczy się warto zadziałać. Bo jak mawiał klasyk mieć 25%, a nie mieć 25% to razem 50%. Poszedłem więc przy pierwszej sposobności gdzie trzeba by nabyć ten bilet ale z zamiarem zadania wcześniej paru pytań. Pierwszym z nich było:
- Czy trasa miejscowość X a miejscowość Y to, w państwa rozumieniu to samo co trasa miejscowość Y a miejscowość X?
Okazało się, że tak.
Całkiem niedawno moja rozmowa z el Piszczem zeszła właśnie na tory, całkiem kolejowe i w swym błyskotliwym pędzie zahaczyła o tą promocję. I jego pierwsze pytanie było dokładnie takie same jak moje czyli:
- Czy trasa miejscowość A a miejscowość B to, bla bla bla
W pierwszym odruchu ta koincydencja nie wywołała w mnie żadnej refleksji, jednak po upływie kilku dni niespodziewanie, bo przy goleniu, takowa się pojawiła. Czy to jest tak, że PKP czy też szerzej generalnie firmy przyzwyczaiły nas do różnych kruczków i z założenia im już nie ufamy? A może to granie w bitewniaki wykształciło w nas odruch szukania dziury w całym i takiego podświadomego naginania przepisów i/lub zabezpieczania się przed nim?

1 komentarz:

  1. Płacisz za 4 bilety/otrzymujesz 5 biletów = płacisz 80% wartości tych biletów przed zniżką , czyli zniżka wynosi 20%. Zresztą promocja doskonała, nieparzysta ilość przejazdów, czyli sprzedadzą coś jeszcze bo pewnie wrócić też czasem trzeba. Granie w gry gdzie to co oczywiste nie zawsze jest prawdziwe to jedno, ale to PKP tam intuicyjnie powinno być coś nie tak. Swoją drogą moje wątpliwości szybciej wzbudziło w jakim czasie trzeba dokonać przejazdów.

    OdpowiedzUsuń