sobota, 11 lipca 2009
Planetsrike
Na wstępie tej recenzji od razu zaznaczę, że jeszcze niestety nie miałem okazji zagrać korzystając z zasad zawartych w najnowszym podręczniku z drukfaktorium gamesa. Niestety bo po dokładnym przeczytaniu dodatku pt. Planetstrike mam wielką ochotę zaatakować/bronić jakiś zapadły świat Imperialny gdzieś na krańcach znanych obszarów bądź walczyć o inny Deamon world. Podręcznik, przez jego autora - skądinąd dobrze znanego Phila Kelly'ego - został podzielony na pięć części:
Pierwsza z nich to Organizacja Bitwy gdzie suprise-suprise opisano jak się zabrać do szturmu planetarnego w jego podstawowym wydaniu. W dziale tym również znajdziemy zasady terenów które są wyjątkowo ważne dla całej zabawy bo całe granie wokół nich się toczy. Są one bowiem celami misji i jako jedyne decydują o zwycięstwie i porażce. Ale poza tym, że trzeba je chronić/zdobywać to mogą one strzelać jeśli są np. Bastionem najeżonym lufami. W tym tekście regularnie pojawia się znak "/" ponieważ role w walkach o planety są ściśle określone i jeden z graczy zostaje atakująycm a drugi obrońcom. I np armia pierwszego może w całości pojawić się na stole korzystając z Deep Strike'u ale ten stół może być ekstremalnie nieprzyjaznym miejscem ponieważ za jego układ odpowiada drugi z graczy. Może on więc przygotować dla sił inwazyjnych różne niespodzianki np. obszary o bogactwie terenu godnym teflonowych patelń.
Następny dział to Stratagemy czyli jeśli uznamy, że sama misja Planetfall z całym jej dobrodziejstwem inwentarza to mało, możemy rozgrywkę urozmaicić przy pomocy dobrze znanych już z Cityfighta bonusików. Są one na tyle znane, że czytając co niektóre z nich można mieć poczucie deja-vu. Ale z drugiej strony ile można nawymyślać wariacji na temat budynku dowodzenia czy składu amunicji. Stratagemy są podzielone na te dla obrońcy czy atakującego ale również niektóre z nich są dostępne jedynie dla poszczególnych armii. Podsumowując koncepcja tych bonusów choć nie jest ani nowa ani świeża to jest całkiem fajnym dodatkiem do zabawy który wydaje się w odpowiednim stopniu wpływać na rozgrywkę.
W 3cim rozdziale podręcznika znajdziemy dodatkowe 5 misji dzięki czemu w sumie przygotowano ich dla graczy 6 sztuk. Są one przygotowane z myślą o rozegraniu kampanii gdzie kolejna bitwa to kolejny scenariusz i poziom epickości rośnie z każdym następnym starciem. Myślę, że te misje będą wykorzystywane również w nadchodzącym Planetary Empires dzięki czemu by w nie zagrać nieodzowny będzie podręcznik Planetstrike'a. A misje same z siebie są całkiem ciekawe i fajnie przygotowane choć czasem można odnieść wrażenie, że tzw. balans nie był tym co szczególnie zaprzątało głowę autorowi.
Dwa ostatnie rozdziały to odpowiednio fluff i showcase czyli zacne foty. Oba są całkiem inspirujące by przygotować jakieś konwersje lub wariacje na temat zasad (jakby komuś wciąż było mało) czy po prostu całą własną kampanię. Bo w sumie takie było ich zadanie - by pobudzić kreatywność graczy i muszę przyznać, że wywiązują się z niego więcej niż przyzwoicie.
Planetstrike dla zawodników koncentrujących się na graniu turniejowym nie będzie niczym więcej niż ciekawostką jednak dla tych którzy wcale nie oczekują od każdej rozgrywanej gry super balansu oraz lubią się bawić formułą 40ki to może być całkiem ciekawa pozycja. Zwłaszcza, że niektóre patenty można wykorzystać również w innych rozgrywkach (jak np. Apo) z całkiem sporym powodzeniem. Porównując ten najnowszy dodatek do już lekko zakurzonych Cities of Death to progres jest w sumie proporcjonalny do czasu który dzieli obie pozycje. Planetstrike wydaje się dawać na tyle dużo możliwości, zwłaszcza w połączeniu z Planetary Empires, że powoli zaczynam rozważać nawet zakup stosownego terenu by w pełni wykorzystać to co fabryka daje. W końcu nie ma to jak spaść na jakąś planetę, splądrować, porwać wszystko co najlepsze i wrócić na własnę dzielnię w blasku chwały...
Etykiety:
nowości GW,
recenzja
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz