czwartek, 3 października 2013

Najazd na Berlin czyli podcast nr 35


Trzymajcie kciuki za to by nasze przeprosiny z mikrofonem jeszcze chwilę potrwały to może nam w ogóle uda się nadgonić tematy zasługujące na swojego podcasta. Zwłaszcza, że Games chyba nie zamierza zwalniać z tempem podawania nam kolejnych bodźców więc łatwo nie ma i nie będzie.
Dziś jednak będziemy z  Michem gadać nie o o nowościach z świata a bardziej o wycieczkach za granicę i to wyjątkowo nie do Serbii. A tak, konkretnie to o próbie podbicia Berlina przez lekką brygadę zmotoryzowaną z 3city. Co z tego wyszło przekonacie się po odsłuchu - zapraszamy:

Podcast nr 35 - Najazd na Berlin

W pewnym momencie nagrania coś wspominam o zdjęciach więc daje link:
Galeria

4 komentarze:

  1. Łysy zapomniał napisać - są przekleństwa, tak więc "pod nadzorem rodziców" ")

    OdpowiedzUsuń
  2. Kilka przypisków od berlińskiego rezydenta :)



    1. Scena 40-stki w Berlinie jest faktycznie zdezorganizowana - jest kilka małych klubów, które czasem współpracują ze sklepami, czasem robią coś na własną rękę, ale turnieje tutaj są raz na 2-3 miesiące, i mało kto spoza miasta się pojawia.
    2. Na turniej był limit 60 osób, zapisało się 70 osób, pojawiło 40, skończyło turniej nieco ponad 30.
    3. Tak, Kayu ist ein Berliner.
    4. A bawarskie hostessy pamiętamy? :)
    5. Z malowaniem jest tragiczne i czterdziestkowcy są niesławni pod tym względem w Niemczech. Byłem na turniejach w inne systemy, tam 95% pomalowanych armii.
    6. Ludzie (nawet sklepikarze) generalnie narzekają na atmosferę panującą na turniejach 40ki w Niemczech i czasem wręcz unikają tego tematu. Z 40ki ludzie przechodzą na Infinity, Dystopian Wars, Eden, etc.
    7. Jak badałem opcję zapisania się na ligę 40k w Potsdamie to organizator postawił mi warunek, że mam mieć niemiecki podręcznik (bo dzieciaki angielskiego nie rozumieją).
    8. Komentarz Łysego na turnieju w trzeciej bitwie (kontra Eldary z Shining Spearami): Nigdy więcej nie gram na turnieju DA na bikach.

    P.S. Mina gościa z "posklejaną" miarką Micro Art Studio, gdy dowiedział się, że na turnieju jest producent - bezcenna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ad. 2. az tak dropuja z tura germanie? O_o troche slabe...
      ad. 6. ale na atmosfere w jakim wzgledzie. I ludzie przechodza do innych systemow z racji atmosfery?

      pozdro
      Nath

      Usuń
    2. Ad. 2 - Kayu mi powiedział, że ludzie rejestrują się na turnieje masowo i często się nie pojawiają - np. chciałem pójść dwa-trzy tygodnie temu na turniej do Battlefield Berlin, ale zgłosiło się około 30 osób (limit 20). Znalazłem sobie coś innego na ten dzień do roboty (zajęcia ze statystyki :P) i potem sprawdziłem wyniki turnieju - było osiem osób :P
      ad 6 - Atmosfera na turniejach 40k jest określana jako ekstremalnie agresywna i napięta np. w jednym sklepie właściciel najchętniej by nie organizował turniejów 40k, ale niestety pod kątem klienteli musi. Inny sklep kompletnie zrezygnował z produktów Games Workshop. Ludzie przechodzą lub inwestują w inne systemy (zachowując figury do 40k) bo szukają jakiegoś urozmaicenia, ambitniejszych zasad, albo też chcą uciec od turniejowego zgiełku systemów GW.

      Ja sam w czterdziestkę jeszcze ani razu w Berlinie nie zagrałem, choć propozycji kilka padło. Wynika to przede wszystkim z tego, że miałem w końcu okazję zagrać w systemy, w które tylko w Wawie i Wrocku się grywa - Infinity, Malifaux, Dystopian Wars, Firestorm Armada, Dreadball, Eden, etc. Miałem mało czasu, więc "podążyłem za sercem" :) Teraz będę w 40k grał :)

      Usuń