sobota, 9 lipca 2011
Lustro-Tur
Ostatnimi czasy, nie tylko za sprawą plotek które tam regularnie się pojawiają ale też innych wpisów bardzo polubiłem blog pt. The blood of the Kittens. I dopiero co trafiłem tam na notkę która mnie bardzo zaintrygowała. Chodzi mianowicie o turniej w formacie, że wszyscy gramy tą samą armią. A co więcej - tą samą rozpiską.
Jak dla mnie – niezła jazda.
Pewnie można powiedzieć bez sensu bo to tylko i wyłącznie festiwal turlania, liczy się sam fart a w ogóle to pierwszy rzut jest najważniejszy. I nie ma wątpliwości, że coś w tym jest.
Ale z drugiej strony ktoś może odpowiedzieć, że właśnie wtedy wychodzi skill bo unikamy dobrze znanego w 40sce mechanizmu papier-kamień-nożyce, rozpiski są identyczne więc potencjał jest ten sam. Znając swoją armię znamy armię przeciwnika i generalnie jest tak równo jak tylko się da. Złośliwi mogli by nawet coś napomknąć o 40stkowym komunizmie. Trudniej również, przynajmniej w teorii, o niespodzianki wynikające z braku zasad wypaczające wynik.
Tak czy siak - przyznacie sami, że koncept jest co najmniej frapujący.
Jestem też przekonany, że taki turniej może mieć efekty uboczne jak znużenie, czy w najcięższych przypadkach koszmary nocne. Ile w końcu można grać tym samym przeciw temu samemu. Mogło by się również okazać, że niektórym pomimo początkowych chęci religia zabrania grać wybraną armią. Na przykład wilkami. Ważne również jest by rozpiska która będzie obowiązywała była ciekawa i korzystająca z więcej niż jednej czy dwóch faz tej gry. Czyli raczej unikać zielonej hordy czy bladzi na plecakach a pójść w stronę marinsów pt. wszystkiego po trochu. Tak zresztą zrobiono to za wielką wodą.
Organizacja takie turnieju w naszych warunkach, na jakieś sensowne punkty to kwestia co najmniej problematyczna. Bo nawet wybranie na motyw przewodni dwóch laszy i oblitów mogło by znaleźć mało armatorów. Jednak, czysto hipotetycznie, gdyby coś takiego doszło do skutku, rozpiska była by ciekawa i by wam podchodziła oraz mielibyście możliwość zagralibyście w takim turnieju? Czy jednak wybralibyście inny – bardziej klasyczny - format?
Etykiety:
ciekawsotka,
scena turniejowa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jakby była opcja to bym zagrał :) . Skilla się w takich warunkach dobrze szlifuje. Tylko jak mówiłeś żeby rozpa nie była nudna, bo na stole same razorspamy/venomy/oblity/cokolwiek byłyby nieciekawe.
OdpowiedzUsuńAle takimi SMami to z chęcią bym zagrał :) .
Mnie do końca nie pociąga taki pomysł. To co sobie cenię w 40k to różnorodność armii, ras itd, dlatego też jestem zwolenniem wszelkich dodatków typu IA, wszystko co może urozmaicić armie i sprawić, że każda bitwa będzie inna. Zagranie trzy razy tej samej bitwy chyba by mnie zabiło ;)
OdpowiedzUsuńw takim układzie można by zrobić rozpę która zawiera w soibe rzeczy dawno uznane za plewne, jak np cały fast attack CSMów. Myślę też że dobrym rozwiązaniem byłoby wstawienie jednostek które mają różne opcje wystawienia.
OdpowiedzUsuńCiekawe jest też to, że każdy będzie wykożystywał sztuczki których się nauczył w poprzedniej bitwie może dzięki takiemu turniejowi jakiś plewny oddział ujrzy światło dzienne na regularnych turniejach : )
Ja jestem ciekawy jak wyglądała by bitwa dwóch demonicznych armii.
OdpowiedzUsuńpomysl fajny i jestem prawie pewien ze zdana bitwa nie wygladalby tak samo... ja bym nawet poszedl na taki turniej zagrac z przyjemnoscia. ale w Polsce nie do zrealizowania ze wzgledu na armie i ich koszt...
OdpowiedzUsuńNath.
Ja nie wiem czy nie do zrealizowania. Gdyby limit był 1250 punktów to przy niedawnej popularności BA, obecnej GK i bardziej luźnym potraktowaniu WYSIWYGU parę osób dałoby się zebrać z pewnością. Dla mnie koniecznie przy tym byłoby aby:
OdpowiedzUsuń1. Turniej był jednodniowy
2. Luźna atmosfera ala GnC
3. Ultra zróznicowane misje.
Sam bym się bardzo chętnie wybrał na taki turniej.
no kurza twarz! gdzie pliki audio?
OdpowiedzUsuńZagrałbym na takim turnieju. I tak jak Michu uważam że było by to do zrobienia. Mała armia SMów na 1200. Rozpiska podana pół roku wcześniej i nic tylko zagrać :)
OdpowiedzUsuńA ja wrecz przeciwnie - uwazam to za totalnie chybiony pomysl. Po to (m.in. oczywiscie ;)) gramy w gry bitewne, a nie w szachy czy warcaby dla przykladu, zeby na stolach byly rozne armie i rozne rozpiski w ramach nawet tych samych armii.
OdpowiedzUsuńJakbym mial zagrac trzy bitwy ta sama armia, przecwiko tej samej armii, to chyba bym sie zheftal bleeee :P nuda, nuda i jeszcze raz nuda.
Ustosunkowując się jedynie do pytania autora:
OdpowiedzUsuńPomysł uważam za zajebisty, niemniej jednak odpowiedź tak/nie w pełni uzależniam od tego czy ta rozpiska obejmowała by jedną z armii, którą grywam. Modele nie grają już roli - coś można kupić/pożyczyć... ale armia odegrała by 90% rolę w wyborze. Skłaniam się do odpowiedzi TAK, bo format cool...
imho małe punkty + różnorodność w rozpie (czyli nie np. 2x predator) + najlepiej dex SM i już się robi na tyle ciekawie, że spokojnie te 3bitwy można ciupnąć.
OdpowiedzUsuńno i bez jakichś specjalnych myków i skomplikowanych zasad.
coś na zasadzie :
libra
scouci
taktyk rhino
taktyk razor
assaultowcy
ab mm
speeder
pred
devki
wszystko praktycznie dobrze znane i ograne.
Emeryt