środa, 28 lipca 2010

Syreni śpiew o frekwencji


W ostatnią sobotę udało nam się w pozku wreszcie zgrać naszymi osiami czasu tak by się przecięły i by możliwa stała się kolejna partyjka Apokalipsy. Nie będę wchodził tu w detal co do samej potyczki choć Abbadon znowu zapisał się spaczeniowymi zgłoskami w historii [1] i od razu przejdę do końcowej konkluzji do której doszliśmy po bitwie. Wreszcie było apokaliptycznie i zbalansowanie. No prawie - jeden asset przez który odparowało 30 Death Companistów na wypasie (ale bez plecaków) w jednej chwili miał, no nie ukrywajmy - przynajmniej kolosalny wpływ na przebieg rozgrywki. Ale dzięki nałożeniu limitów na ciężkie zabawki udało się sprawić by obie strony miały zarówno możliwości jak i obawy. A to poszukiwanie równowagi "trochę" trwało bo do tej pory pomimo świadomości problemu balansu i pomimo, że ekipa grająca w Apo w dużej mierze jest stała to różnie z tym bywało.
Jak zatem ma być w tym względzie na Syrence, czyli warszawskim czelku, gdzie będzie dopuszczone praktycznie wszystko? Pewnie nie za bardzo. I myślę, że właśnie rozłąka z choćby próbami zachowania balansu jest głównym powodem fatalnej wręcz frekwencji. Póki co jest zgłoszone 21 osób a pewnie ktoś nie dotrze, czy też się rozmyśli w ostatniej chwili może więc być jeszcze gorzej. Jak Vladdi słusznie na gildii zauważył z każdą kolejną edycją turnieju na listę rzeczy dopuszczonych przenikały coraz bardziej egzotyczne wynalazki. I szczerze mówiąc absolutnie nie dziwię się ludziom, że podchodzą do Syrenki Zagłady z dystansem. Wyobraźnia podpowiada masę zabawek którą będą mieli okazję zobaczyć po raz pierwszy na oczy. A z drugiej strony jest brak wiedzy lub modeli by coś samemu wziąć. A nawet jak ktoś się wybiera "zwykłą" rozpiską do do końca nie wie czego się spodziewać i jak ewentualnie przed tym się bronić lub to najefektywniej zabić. Nawet jakby ktoś chciał nadrobić zaległości w know-how to i tak nie będzie to dla niego trywialne choćby z względu na mnogość źródeł po które musiał by sięgnąć. A część z nich nie jest jakaś szczególnie łatwo dostępna. Jeśli więc ktoś nie grywa raz po raz w Apo i nie ma doświadczenia z zasadami super heavy czy flayerów, nie ma nic na specjalne okazje na półce i musi się przygotować na możliwość dostania łomotu praktycznie ot-tak to rzeczywiście może mieć poważne wątpliwości. Można by je zawrzeć w pytaniu: Po co więc się fatygować na taki turniej zwłaszcza, że konkurencyjnych imprez nie brakuje?
Myślę, że na to pytanie będą musieli odpowiedzieć sobie warszawscy orgowie i wyciągnąć wnioski z tego rocznej frekwencji. Może nie jest konieczne całkowite zarzucanie koncepcji ale na pewno wymaga ona renowacji i to całkiem sporej. Bo wszystkiego na termin nie da się zrzucić.

[1] Po ostatniej wtopie w postaci dostania łomotu w HtH od Vindicatora - czołgu nie assassina czyli tak mówimy o modelu bez WS - nie było łatwo znaleźć przeciwnika na stole na miarę możliwości Abbadona. W końcu napatoczyli się jacyś guardianie: jeden pchał skater drugi miał pilota do niego a ośmiu pozostałym wosk z butów wystawał. All-Mighty-Champion of Chaos prowodyr nastu krucjat zaszarżował na to 95 punktów do zajmowania znaczników. No i streszczenie walki może wyglądać tak: 3 jedynki na deamonic weapon plus 4 rana od wytwórców świec i papa. Nie chce się wierzyć :)

7 komentarzy:

  1. Widze ze Abbi znowu przyROXił :D

    Nathaniel

    OdpowiedzUsuń
  2. 3 tury HtH pod rząd dostawał ranę od demona? respekt

    OdpowiedzUsuń
  3. Koleś jest naprawdę mocarny ale jak ogladałem kilka rozrywek w planszową Herezję to jego mistrz i nauczyciel jest podobnie "dobry". Choćby dowodził dwukrotnie większymi siłami i tak wklepy. To jakaś zbiorowa autosugestia Panowie, być inaczej nie może...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli równie konsekwentnie jak teraz będziemy go wystawić przez jeszcze jakiś czas to na starość zamiast emerytury będziemy żyli z bestslera pt. "Abbadon: historie zebrane." lub "Krucjaty na tak !" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na mój gust to gdyby orgowie Syrenki zrobili po prostu turniej na zasadach Spearheada efekt byłby inny. Jeden SH z auto-hitem na wejście wydaje się ciut bardziej zbalansowany. I ewentualny brak punktów w armii można nadrobić innymi formacjami.

    Chociaż z drugiej strony lipcowy termin też ma pewnie pewien wpływ na frekwencję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Trej, ja tak troche z innej beczki - moze byc tak splodzil wpis na temat tego poszukiwania balansu w Waszym Apo i co ostatecznie z tego wyszlo? W sensie - jakie rozwiazania sie sprawdzaja, a jakie nie, jak najlatwiej calosc ogarnac, zeby rozgrywka nie zajela dwa dni i tak dalej. Z checia bym cos takiego przeczytal :)

    OdpowiedzUsuń
  7. @Yedli na pewno formuła syrenki musi ulec zmianie ale jak bardzo to już zostawiam Złemu. Ale mi osobiście się podobało zwłaszcza że każdy stół stał osobno dzięki czemu można było sobie chodzić wkółko bez problemu na potrzby LOSu czy ruszania się.
    @Eman chętnie spłodzę taki tekst. Postaram się w ogranąc temat w jakimś skończonym terminie ;)

    OdpowiedzUsuń