środa, 14 lipca 2010

Kwadratowa ósemka

Po Michu który dokonał przełomu ingerując, w wydawałoby się stałą, w liczbę autorów tekstów na tym blogu, chcę Wam przedstawić kolejnego zawodnika który zechciał skorzystać z tych gościnnych łam - Kudłatego. Pochodzi z Poznania i jest kwadratowy - w battla znaczy się gra. I choć do tej pory WFB pojawiał się tu sporadycznie stwierdziłem, że nowa edycja jest na tyle dużym wydarzeniem, że warto wyjrzeć poza swoje podwórko. A że sam się znam na tym tak, że nawet wywiadu bym nie dał rady przeprowadzić tym bardziej wdzięczny jestem Kudłatem za ten tekst.

Jako że Michu dokonał precedensu i poszerzył grono autorów bloga to i ja postanowiłem się wprosić. Pisanie o WFB jest dość nietypowe jak na bloga głównie poświęconego tematyce 40k, aczkolwiek wydanie nowej edycji kwadratowego starszego brata jest czymś o czym warto moim zdaniem tu chociażby wspomnieć.
Dobrze nowa edycja, ale co z tego? Wiadomo że gracze widzą tysiące różnic, modyfikacji poszczególnych zagrań czy jak zauważają złośliwi "chęci" zakupu "kilku" dodatkowych modeli. Nie zamierzam się rozpisywać na temat tego czym konkretnie się różni 7 edycja od 8. Zrobiłem taki przegląd jakiś czas temu na forum sztabu, wydawało mi się że pisałem o rzeczach tak oczywistych że każdy je zrozumie. Owszem nieliczni gracze WFB zrozumieli, ludzie nierozumiejący 7 edycyjnych kwadratów zobaczyli przydługawy post o niczym.
Więc czym tak naprawdę jest nowa edycja? Zacznijmy od tego co patrząc z zewnątrz może się podobać w klasycznym warhammerze, a co dotychczas ta gra niestety mocno eliminowała. To co moim, i nie tylko moim, zdaniem jest bardzo istotną rzeczą czyli to jak się gra a przede wszystkim jak armie prezentują na stole. Ta gra ma rewelacyjne perspektywy by wyglądać niesamowicie, ma możliwość przedstawienia bitwy nie jako starcia dwóch przeciwstawnych grupek awanturników ale dwóch armii opartych na oddziałach, chorągwiach i w dodatku wspieranych przez liczne mniej lub bardziej egzotyczne stwory czy postacie. Przecież można było coś takiego wystawić wcześniej więc co się w tej materii zmieniło? Niby niewiele a jednak. Zasady wsparły tworzenie większych oddziałów, co więcej przyspieszyły rozgrywkę więc i w konsekwencji zwiększyły format a co za tym idzie ilość modeli.
Rozpocząłem od zalety systemu to dla równowagi przejdźmy do jego największej wady w poprzednich edycjach czyli dynamiki rozgrywki. Nic tak nie dziwi obserwatora bitwy z wykorzystaniem kwadratowych figurek jak to że tam się często niemal nic nie dzieje. Wszystko na początku wygląda ładnie. Po chwili oddziały zaczynają wykonywać jakieś dziwne taktyczne ruchy, muszą obejść każdy najmniejszy teren, których na stole jest dziwnie mało, bo jak w niego wejdą to przesuwają się wolniej niż pociąg osobowy PKP. Z drugiej strony nawet jak nie mają naprzeciw terenu to starają się nie wejść w efektywny zasięg przeciwnika, a jak już wejdą to i tak uciekną. Nie każda bitwa tak wyglądała ale nie była to dynamika czterdziestki. Co w takim razie uczyniono by była to gra a nie układnie fajnie wyglądającej scenki na makiecie? Tu zrobiono bardzo dużo, od przebudowy działania terenów, po wprowadzenie losowości w kilka miejsc by rozgrywka miała w sobie trochę więcej z niepewności bitwy a mniej z szachów.
Skoro jest tak fajnie to co jest nie tak? O ile gracza 40k true line of sight w grze od jakiegoś czasu nie dziwi, o tyle dyskusja o tej zasadzie na głównym forum kwadratów i próba jej naprawy może zadziwić. Tak w środowisko WFB istnieje ciąg do tworzenia Polhammera i poprawiania GW, ale to już temat na osobny wpis. Natomiast co się z samą grą stało? Zamieniono produkt bardzo taktyczny, wręcz hermetyczny na znacznie szybszego ale zarazem prostszego i bardziej losowego bitewniaka. Dla nowych graczy jest rewelacja, dla starych wyjadaczy kolejny powód by w każdym poście na forum przypomnieć że lepiej już było. No i zasada która ma na forach niemal samych przeciwników, a moim zdaniem jest rewelacją bo pozwoli wejść młodym a jednocześnie przyspiesza grę - w 8 edycji wolno Ci zmierzyć, nie trzeba już oceniać i zgadywać. Czy to dobrze? Teraz zamiast marudzić na to że zabrakło milimetra będziemy po prostu marudzić na rzuty. Z ciekawszych rzeczy dostosowano grę do większych formatów i puszczono wyraźne sygnały że Apokalipsa w WFB to tylko kwestia czasu. Jest również coś co zawsze było w 40k a u nas nazywało się pitched battle czyli scenariusze, nie są na razie zbyt rozbudowane ale widać światełko w tym tunelu.
Czy mając perspektywę kupowania kolejnej armii na okrągłych podstawkach warto się zastanowić nad kwadratowymi? Odważna teza jak na tego bloga. Moim zdaniem należy poczekać co się stanie z największą wadą tej gry z 7 edycji czyli jej balansem armii. GW wydał co prawda erraty do wszystkich armii z okazji wyjścia edycji aczkolwiek przy tak dużych zmianach trzeba zagrać wiele testów by sprawdzić czy otrzymaliśmy nowy rewelacyjny produkt czy po prostu wesołą nawalankę w klimacie fantasy. W Poznaniu pierwszy turniej 24 lipca i wtedy się dowiem czy słusznie szydzę z wszystkich forumowych malkontentów czy może to oni mają rację.

4 komentarze:

  1. Napiszę to, co moj znajomy zamieścił na jednym z for figurkowych.
    Nie grałem w Battla 10 lat, ale podręcznik do 8 edycji i tak kupię.
    Jak dla mnie, to jest to zupełnie nowy system.

    OdpowiedzUsuń
  2. Biorąc pod uwagę fakt, że tak naprawdę mam kilkutysięczną armię do battla (tyle, że na okrągłych podstawach), zakupiłem podręcznik (qrna robi wrażenie ;)) i już niedługo mam zamiar zobaczyć jak to działa, ale póki co wygląda zachęcająco.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bym z 40k-owym entuzjazmem dla true LoS nie przesadzał. Warszawskie lasy nie przyszły znikąd. :-P

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam wrażenie że w porównaniu fdo batlowców naprwdę wykazaliśmy się mega-entuzjazmem. Zresztą dla tych którzy nie widzieli link do borderów
    http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=2&t=24354

    OdpowiedzUsuń