piątek, 13 czerwca 2014

Odkrywania 7 edycji ciąg dalszy.


Zagrałem w ramach testu Summoningowymi demonami używając kart misji zwanych Maelostorm of coś tam czy jakoś tak. Nazwa nieistotna natomiast działania już jak najbrdzuej. A to na pewno wymusza zrewidowanie swoich pomysłów na grę i rozpiskę. I choć przez pierwsze półtorej tury kląłem na te karty, losowania, ogarnięcie tego itd. z wszystkich sił to po chwili refleksji doszedłem do wniosku, że może to nie jest takie złe.

A na pewno odświeżające.

Pomysł na Tau z 6 edycji, czyli tu jest mój firebase, który zabija wszystko a moje scory wchodzą w 4 turze na gotowe może nie wypalić, gdy zagramy korzystając z tych kart objectivów. Samo stanie i strzelanie to ciut mało by wygrać, bo walczyć o znaczniki trzeba już od pierwszej tury. Promuje te granie rozpiskami, które mają mobilność oraz potrafią kontrolować stół.

Mobilność jest istotna by w ogóle znaleźć się na koniec tury na wskazanych przez karty/los znacznikach nawet, jeśli dzieli nas od nich kawałek. Natomiast mityczny „board control” jest potrzebny by zrobić to więcej niż raz. Bo oczywiście można się na pałę władować na znaczniki, ale jak ten oddział nie będzie miał odpowiedniej wyporności to może nie przetrwać zwrotki. I po dwóch turach realizacji takiej taktyki mogą zacząć się problemy. Zwłaszcza, że nie tylko trzeba się w stosownych miejscach znaleźć, ale jednocześnie wypadałoby się zaopiekować przeciwnikiem, który „przypadkiem” może się kręcić na rejonie. Jak widać wyzwania które te karty przed nami stawiają są zbliżone do tych które zazwyczaj były zarezerwowane na końcówkę bitwy.

Pomimo mojego początkowego mocno sceptycznego podejścia do tej formy zabawy musze przyznać, że chętnie bym pograł więcej używając tych kart. Oczywiście należałoby im poświęcić chwilę uwagi by wyeliminować to, co w nich nie grywalne, bo na pewno jakieś kwiatki tam się czają. Natomiast sam koncept jest o tyle fajny, że zamiast przez 4 tury okładać się tym co mamy pod ręką by w 5 pójść na znacziki musimy już od pierwszej nimi się przejmować jednocześnie walcząć o jakąs przewagę na stole.

Minusem tego rozwiązania jest fakt, że jest to kolejna rzecz, która spowalnia rozgrywkę, a oprócz tego dostaliśmy choćby fazę psioniki która też nie pomaga w szybkim graniu. I szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie zagrania przyzywającymi demonami 7 tur na 1850 w 2.45h. No, ale może jestem człowiekiem o małej wyobraźni.

8 komentarzy:

  1. Moim zdaniem tez powinnymy grac na te misje. Naprawde rozgrywka staje sie bardziej taktyczna.

    Nath.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi też się ogromnie podoba ta koncepcja, oczywiście po delikatnym tuningu.
    W ramach testowania, chcemy w sobotę na Grunwaldzie zagrać Maelstorma z następującymi modyfikacjami:
    - po wylosowaniu Tactical Objectives, gracz może odrzucić wszystkie, które są niewykonalne i wylosować nowe Tactical Objectives w ich miejsce (np. gracz wylosował cel 65 DEMOLITION, przeciwnik nie posiada żadnych budynków / gun emplacement – taki cel może zostać odrzucony, w jego miejsce gracz losuje nowy cel); Jeżeli podstawowa część celu może zostać wykonana, a dodatkowa nie – Tactical Objective NIE MOŻE być odrzucony w powyższy sposób;
    - RAZ na bitwę, gracz może zadecydować, iż chce odrzucić wszystkie swoje Tactical Objectives i wylosować w ich miejsce dokładnie taką samą liczbę nowych;
    - wszystkie Tactical Objectives, które generują D3 VP należy traktować, jakby generowały 2 VP;
    - wygenerowane Tactical Objectives są JAWNE;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatni punkt to akurat zasada z podręcznika ;)

      Usuń
  3. Grałem już 2 turnieje na te misje i muszę powiedzieć, że te misje serio są z dupy. Wygrywanie, bo się wylosowało odpowiedni objective. Lub przegrywanie, bo wróg coś dolosował. Przechodziłem już przez to kilkukrotnie i serio uważam, że te misje nie są aż tak fajne. Nie jako primary mission. Jako dodatek do max 5DP ok, ale nie, że dzięki temu się wygrywa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wrażenia po Grunwaldzie są takie, że na Maelstorma gra się fpytę fajnie. To jest całkiem inna gra wtedy, na kompletnie innym poziomie rozkminy. Będziemy jeszcze pracować nad podkręceniem zasad, tak, aby jak najbardziej wyeliminować losowość. ALE tak jak zagrałem trzy bitwy, to praktycznie w każdej przeleciałem przez 80% celów, więc sprawa wyglądała tak, że nawet jak w pewnym momencie miałem słabą rękę, to później przychodziła ta lepsza.
    Zagraliśmy 3 misje - 3 karty co turę, rosnąca liczba kart, malejąca liczba kart. Najbardziej zbalansowana wydaj mi się ta z 3 kartami co turę, najbardziej podatna na farta - ta z malejącą liczbą kart. Tutaj dobra ręka na początek może dać spore fory i ciężko to nadrobić.
    Także jak dla mnie - rewelacja.

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś bida z konkluzjami odnośnie 7ed sam trochę w nią już pograłem i powiem tak że bardzo mi się podoba, a z moich rozpisek wylecieli wszyscy magowie ;] i narazie sprawdzam jak wysoko zajadę na takich armiach bez buffowych
    Zbieracie materiały o orasach nowych czy macie teraz przerwę urlopową?

    OdpowiedzUsuń
  6. gdzie jakiś nowy wpis :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi się bardzo podoba zapis z etc iż można tylko dwa obj na turę zrobić. Doskonale balansuje to misje gdzie jest dużo kart na ręku lub można robić obj przeciwnika.

    OdpowiedzUsuń