sobota, 30 maja 2009
Jak szczur z goblinem przy spaczeniu.
Zgodnie z obietnicą poświęcę tą notkę Flying Cirrcus of Mad Rats czyli bandzie mutantów rodem z kanałów którą przyszło mi dowodzić w najnowszej edycji poznańskiej ligi Blood Bowla. Drużyna już minęła zdecydowanie półmetek rozgrywek i ma na koncie 9 rozegranych meczy więc aktualnie łatwiej mi już coś sensownego o nich napisać.
Przedstawiciele kanałów zwani Underground Team są dla mnie drużyną genialną. Na pierwszy rzut oka w ich rozpisce nie ma nic godnego uwagi. Będąc składakiem zawodników z dwóch innych drużyn czyli goblinów i skavenów wzięto z nich te najbardziej standardowe wybory odrzucający wszystko co fancy u zielonoskórych i szczurzych gutter runnerów. W zamian wszyscy zawodnicy mogą mutować czyli dostali dostęp do skilli mutacyjnych co pozwala na stworzenie naprawdę ciekawych zawodników. I pierwsze właśnie takie psuedo gwiazdki kanałów zaczynają się pojawiać w moim teamie dodając mu sporo kolorytu.
Przy okazji grania tą zbieraniną wyrzutków odkryłem też, że AG 3 jest w zupełności wystarczające by grać a przynajmniej próbować grać piłką. Zresztą niejako byłem zmuszony do dokonania tego odkrycia bo ustawianie cage'a zawodnikami z siłą dwa może i jest możliwe ale zdobywanie nimi terenu zdecydowanie mniej. Granie więc drive'ów 8 turowych i lutowanie wszystkich napotkanych zawodników drużyny przeciwnej po drodze nie jest taktyką która często miała by zastosowanie w przypadku Kanały Finest. Na szczęście istnieją alternatywne strategie, które może i nie pozwalają na zbyt długie utrzymanie piłki ale na robienie touchdownów jak najbardziej. I to w miarę szybkich a rzucając goblinem i mając trochę farta to również można się pokusić o OTT. Nie jest to oczywiście łatwe zresztą mój troll już jeden zielony posiłek zdążył sobie zaserwować ale sama możliwość jest nie do przecenienia.
Używając skili bazujących na zbawiennym działaniu spaczenia można też złożyć całkiem konkretnych blitzerów bez konieczności rzucania żadnych dubletów czy też wzrostów cech które się pojawiają niczym hiszpańska inkiwzycja. Dzięki nim - blitzerom - nie inkwizytorom, człowiek nie czuje się całkiem bezradny w starciach z drużynami siłowymi. A te zdecydowanie dominują w naszej lidze. Są choćby 3 teamy Khorna które z piłką mają tyle wspólnego, że przebywają na tym samym boisku. Do tego inne chaosy, Khemri norsi etc. Z drużyn grających piłką są wampiry i elfy i z oboma przegrałem (i tylko z nimi). I jest to dla mnie o tyle zaskakująca obserwacja bo moje poprzednie szczury dobrze radziły sobie właśnie z drużynami mającymi świadomość istnienia akcji Pass natomiast z drużynami lutującymi regularnie zaliczały fakupy. Ale dwa mecze to mało by wyciągać wnioski poza tym to nie drużyna gra tylko trener a akurat te dwie ekipy mają coachów z górnej półki więc nie ma co dorabiać jakiś teorii do tych wyników.
Patrząc na dotychczasowy bilans czyli:
D-L-D-W-D-L-D-W-D
można dostrzec "delikatną" dominację remisów - wydaje mi się więc, że najbardziej adekwatną nazwą dla mojego teamu byłoby "Złodzieje punktów" bo takimi remisami mogą kogoś pozbawić szans na mistrzostwo. I to będzie ich jedyny udział w walce o najwyższe cele ale w końcu to dopiero pierwszy sezon. A w następnym powrócą więksi, silniejsi i bardziej zmutowani. O ile dożyją...
Etykiety:
Blood Bowl,
inne gry GW
poniedziałek, 25 maja 2009
Euro. Incoming.
Przed pierwszym Euro udało mi się namówić naszych kadrowiczów do zwierzeń które ciągle znajdują się na tym blogu pod opieką Adeptus Archivus i możecie je znaleźć pod tymi linkami:
Reprezentacyjne Who Is Who cz. 1
Reprezentacyjne Who Is Who cz. 2
Reprezentacyjne Who Is Who cz. 3
W tym roku jeśli nasi reprezentanci dadzą się skusić wizją tabloidowej sławy chciałbym powrócić do tej zabawy. Biorąc pod uwagę, że rotacja w naszej drużynie do jakiejś porażającej nie należy to by się dowiedzieć czegoś nowego należałoby przygotować nowy zestaw pytań, (/początek/) jeśli więc jest coś co chcielibyście wiedzieć a boicie się się spytać (/koniec wyświechtanego zwrotu/) to piszcie choćby w komentarzach.
A póki co zainteresowanym lub szukającym rozrywki dla których bash jest za 3 razy za rzadko aktualizowany polecam kulisy wyłaniania się reprezentacji w WFB. Co prawda dyskusja nie jest pierwszej świeżości ale myślę, że nie wszyscy mieli okazję się z nią zetknąć i dla nich będzie ona nowa. I można by ja sklasyfikować jako ciekawostkę lub uznać, że ale ten kwadrotowy świat jest nooo... po prostu kwadratowy jednak od powodzenia naszych kolegów po młocie uzależniony jest powrót ETC do Polski bo to sukces w popularniejszym (póki co) battlu determinuje gospodarza kolejnej edycji Euro.
Jest jeszcze opcja by 40ka i battle rozdzieliły swoje drogi i o ile przez długi czas wydawała się ona mrzonką tak w kontekście braku turnieju towarzyszącego w 40stce może się stać choć trochę realniejsza. Myślę, że nadal będzie daleko do jej realizacji jednak osobiście uważam, że taka sytuacja która zaistniała w tym roku imprezie jako takiej nie służy. I jeśli częściej okrągła odmiana młotka ma ulegać dominacji kątów prostych to oddzielenie się i nadanie 40kowemu Euro innego w domyśle samodzielnego wymiaru niż side event dla battla może się okazać niezbędne.
Reprezentacyjne Who Is Who cz. 1
Reprezentacyjne Who Is Who cz. 2
Reprezentacyjne Who Is Who cz. 3
W tym roku jeśli nasi reprezentanci dadzą się skusić wizją tabloidowej sławy chciałbym powrócić do tej zabawy. Biorąc pod uwagę, że rotacja w naszej drużynie do jakiejś porażającej nie należy to by się dowiedzieć czegoś nowego należałoby przygotować nowy zestaw pytań, (/początek/) jeśli więc jest coś co chcielibyście wiedzieć a boicie się się spytać (/koniec wyświechtanego zwrotu/) to piszcie choćby w komentarzach.
A póki co zainteresowanym lub szukającym rozrywki dla których bash jest za 3 razy za rzadko aktualizowany polecam kulisy wyłaniania się reprezentacji w WFB. Co prawda dyskusja nie jest pierwszej świeżości ale myślę, że nie wszyscy mieli okazję się z nią zetknąć i dla nich będzie ona nowa. I można by ja sklasyfikować jako ciekawostkę lub uznać, że ale ten kwadrotowy świat jest nooo... po prostu kwadratowy jednak od powodzenia naszych kolegów po młocie uzależniony jest powrót ETC do Polski bo to sukces w popularniejszym (póki co) battlu determinuje gospodarza kolejnej edycji Euro.
Jest jeszcze opcja by 40ka i battle rozdzieliły swoje drogi i o ile przez długi czas wydawała się ona mrzonką tak w kontekście braku turnieju towarzyszącego w 40stce może się stać choć trochę realniejsza. Myślę, że nadal będzie daleko do jej realizacji jednak osobiście uważam, że taka sytuacja która zaistniała w tym roku imprezie jako takiej nie służy. I jeśli częściej okrągła odmiana młotka ma ulegać dominacji kątów prostych to oddzielenie się i nadanie 40kowemu Euro innego w domyśle samodzielnego wymiaru niż side event dla battla może się okazać niezbędne.
Etykiety:
euro
sobota, 23 maja 2009
Prawie jak raport z pól chwały
Cały czas jestem pod wrażeniem wczorajszej bitwy w Apokalipsę którą się udało chłopakom rozegrać przy jako to zostało określone mojej "moderacji". Chłopaków było po trzech w teamie i po jednej stronie konfliktu był chaosu na 12 000 punktów a po drugiej Space Marinsi na 8000 i Eldarzy na kolejne 4000. Przy tej ilości wojsk po raz pierwszy wyszliśmy poza jeden stół bo nawet 96" na 72" było za mało i dołożyliśmy drugi teatr działań o wymiarach 96" na 48". Na głównej arenie było 6 znaczników a na tej niejako dodatkowej 3 kolejne. Oprócz tego każdy z graczy przed bitwą dostał zaklejoną kopertę a w niej ściśle tajny rozkaz który nawet w obrębie własnej drużyny nie powinien był być ujawniany bo nie wszystkim sojusznikom można było ufać... Jego wykonanie liczyło się jak zdobycie 3 znaczników więc teoretycznie można było zdobyć w nich 9 VP. Ale tylko w teorii bo niektóre cele różnych dowódców się wzajemnie wykluczały. A fakt, że oni o tym nie wiedzieli nadawał całej zabawie dodatkowego smaczku.
Kolejną nowością w naszych apokaliptycznych bojach był Avatary - czyli zawodnicy z sekcji HQ którzy mieli niejako reprezentować dzielnych generałów-graczy na stole. Można było też im wymyślić jakąś zbalansowaną zasadę specjalną. Oczywiście jak to w takich sytuacjach bywa okazało się, że póki co pojęcie balansu nie jest wartością uniwersalną i różni ludzie różnie go postrzegają. Jedni bardziej w lewo inni bardziej w prawo - ale pierwsze śliwki robaczywki następnym razem będziemy mądrzejsi jednak sam pomysł był IMO całkiem fajny. No i dał sporo możliwości rozszerzenia spektrum celi w bitwie - np. jeden z graczy chaosu musiał doprawdzić do śmierci szefa "sojuszniczej" ekipy (czyli Avatara kolegii po gwieździe) co by móc zostać szefem wszystkich szefów bez tego "lansera z Eye of Terror".
Oczywiście w takim epickim starciu nie mogło zabraknąć dużych zabawek i po stronie Order'u był już standardowy zestaw w naszych bitwach pod postacią eldarskiego flayera i Scorpiona plus Baneblade. Natomiast Chaos próbuje narzucić wyścig zbrojeń i poza Naprawdę Wielkim Demonami aka "Aauu Sternguardzi Do Nas Strzelają" pojawiły się dwie wieże czyli Khornowa - "Cała Na Płasko" i Nurglowa - "Cała Na Biało". No i na deser Doomsday Device czyli Zegar Słoneczny w Eye of Terror.
Nie będę nawet próbował odtwarzać i opisywać tego starcia bo zbyt wiele się działo ale parę wydarzeń zasługuje na wspomnienie "bo takie rzeczy to tylko w Apokalipsie". Hitem bitwy były granaty Vortex do tej pory w wszystkich naszych dotychczasowych bitwach były ignorowane a tu nagle się okazało, że wszyscy uznali że nadszedł czas rozwiązań ostatecznych. Oczywiście po użyciu wylądowały w największej zadymie a nasi dzielni genrałowie zamiast wycofać się z tego rejonu zrobili sobie, pomiędzy dwoma templatkami wsysającymi wszystko na swojej drodze, miejsce ustawki. Jednym z większych celi pochłoniętych przez spuszczony z smyczy Vortex był Lojalistyczny Landek z jakimś specialem w środku :).
Ale absolutnym hitem bitwy była szarża Lysandera - szefa formacji Łowców tytanów na Khornowy czołg. Pokazał w niej czemu jest szefem tej formacji i dlaczego ona się tak nazywa a nie inaczej. Jak lutnął ze swojego młotka to czołg jak na coś pobogosławione przez Khorna przystało wybuchł apokaliptycznie na 14" (S9, AP2). Zginęło:
3 berków
rhino
predator
droppod
terminator lojalistów
8 oblitów
Dropod i Rhino wybuchły oba na 6" (!!!) cali łaskocząc kolejne berki.
To było Prawdziwe chain reaction tudzież efekt motyla i właśnie dla takich akcji warto czasem sobie zagrać w apo.
Oczywiście Lysandera spotkała zemsta w postaci Pana-Trzy-Ósemki który mu wytłumaczył, że szacunek dla mienia Khorna krwią spływa. Ale żeby było śmieszniej dosłownie 5 minut później dokładnie taki sam los spotkał wieżę Nurgla, jednak w tym przypadku zabrakło tylu modeli w pobliżu by efekt był równie spektakularny ale i tak komuś się udało złapać autostopa do Warpa.
Mnie jednak los tych dwóch wież ucieszył bo dzięki temu zwietrzyłem swoje szanse w konkursie: "Który bóg chaosu jest najlepszym wież-twórcą i dlaczego jest to Tzeentch?" ;). Do następnej rozgrywki 3cia odsłona architektury kolców powinna być ukończona i gotowa by podbić caaaały świat...
Złowieszczy śmiech.
Kurtyna.
Etykiety:
apokalipsa
środa, 20 maja 2009
Reprezentacyjne Refleksje
Aktualny system dobierania reprezentacji naszego kraju na 40kowe Euro prezentuje się tak, że 5 najlepszych graczy na koniec sezonu w lidze dobiera 3 kolejnych graczy wg własnych kryteriów i w ten sposób otrzymujemy 8 osobową drużynę. Oczywiście też rezerwowi są mile widziani no bo różne wypadki losowe się zdarzają. W tym roku te wybory zakończyły się wcale nie małym niesmakiem związanym z osobą Wosho który pomimo zajęcia 6 miejsca w lidze nie został powołany do naszej kadry i zaproponowano mu w zamian status rezerwowego. A wspomniany niesmak w głównej mierze wynikał też z przyjęcia tej decyzji przez samego zainteresowanego. Ale było, minęło a wszystkim w przeszłości i przyszłości pomijanym na pocieszenie przypomnę, że w batlu pierwsza trójka dobiera resztę teamu więc u nas i tak jest łatwiej sobie zapewnić status reprezentanta z pominięciem liczenia na zdobycie czyjeś uznanie.
Do tegorocznego Euro została zgłoszona reprezentacja Wysp Owczych która tak naprawdę jest drugą reprezentacją Danii bo trudno dwóch dziadków i w przypadku jednej osoby rodziców, uznać za wystarczający mandat do reprezentowania tego, skądinąd uroczego, zakątka globu przez 8 osób. No i w tym momencie powstaje pytanie czy może nie warto dopuścić by jeden kraj mógł wystawić więcej niż jeden team. Potencjalne zyski z tego rozwiązania są oczywiste większa frekwencja więcej teamów i w ogóle więcej. Dla takich krajów jak nasz ma to jeszcze większe znaczenie niż dla innych (w domyśle z mniej rozwiniętą sceną turniejową) bo jak pokazuje przykład wspomnianego już Wosho to pomimo posiadanego skilla dostanie się na tą zabawę wcale nie jest proste a pewnie znalazło by się sporo chętnych do rywalizacji na międzynarodowym szczeblu.
Nie da się jednak ukryć, że takie otwarcie ram imprezy na wszystkich chętnych ma jedną poważną wadę - odbiło by się to na jej prestiżu i klimacie. Nie da się bowiem ukryć, że jednak inaczej smakuje gdy Nasi Najlepsi wygrywają po prostu z Niemcami a nie z Germany B czy C. A takich drużyn, bo trudno o nich już pisać jako o reprezentacjach, z tych największych krajów mogło by być całkiem sporo. A z czasem pewnie pojawiało by się też coraz więcej drużyn mieszanych które by mogły być ostatecznym ciosem dla koncepcji Mistrzostw Europy. Wydaje mi się więc, że jednak aktualna formuła jest optymalna wymaga jedynie zabezpieczenia się przed pomysłami kiedy ludzie bez najmniejszego związku z jakimś krajem będą próbować go reprezentować. Bo nie ukrywam, że pomysł Duńczyków mnie nie zaskoczył bo w Poznaniu już nad tym dumaliśmy i tylko nasze spojrzenie przykuły kraje szejków ponieważ chcieliśmy to połączyć z jakimś sponsoringiem ;).
Odpowiedzią więc na potrzeby ludzi którzy chcą pograć teamowo na ETC może być side event który mam wrażenie póki co jest trochę po macoszemu traktowany. Co w sumie nie jest dziwne biorąc pod uwagę nakład pracy potrzebny do zrealizowania samego głównego turnieju. Jednak zmiana jego formuły jak na jakąś mniejszą czyli 3 lub 5 osobową drużynówkę czy chociaż jak już tu kiedyś proponowałem turniej par mogłoby rozwiązać chociaż część potrzeb w społeczności europejeksich graczy na powszechną międzynarodową ustawkę w 40 millenium. A oto tak na prawdę chodzi w tej całej zabawie.
Do tegorocznego Euro została zgłoszona reprezentacja Wysp Owczych która tak naprawdę jest drugą reprezentacją Danii bo trudno dwóch dziadków i w przypadku jednej osoby rodziców, uznać za wystarczający mandat do reprezentowania tego, skądinąd uroczego, zakątka globu przez 8 osób. No i w tym momencie powstaje pytanie czy może nie warto dopuścić by jeden kraj mógł wystawić więcej niż jeden team. Potencjalne zyski z tego rozwiązania są oczywiste większa frekwencja więcej teamów i w ogóle więcej. Dla takich krajów jak nasz ma to jeszcze większe znaczenie niż dla innych (w domyśle z mniej rozwiniętą sceną turniejową) bo jak pokazuje przykład wspomnianego już Wosho to pomimo posiadanego skilla dostanie się na tą zabawę wcale nie jest proste a pewnie znalazło by się sporo chętnych do rywalizacji na międzynarodowym szczeblu.
Nie da się jednak ukryć, że takie otwarcie ram imprezy na wszystkich chętnych ma jedną poważną wadę - odbiło by się to na jej prestiżu i klimacie. Nie da się bowiem ukryć, że jednak inaczej smakuje gdy Nasi Najlepsi wygrywają po prostu z Niemcami a nie z Germany B czy C. A takich drużyn, bo trudno o nich już pisać jako o reprezentacjach, z tych największych krajów mogło by być całkiem sporo. A z czasem pewnie pojawiało by się też coraz więcej drużyn mieszanych które by mogły być ostatecznym ciosem dla koncepcji Mistrzostw Europy. Wydaje mi się więc, że jednak aktualna formuła jest optymalna wymaga jedynie zabezpieczenia się przed pomysłami kiedy ludzie bez najmniejszego związku z jakimś krajem będą próbować go reprezentować. Bo nie ukrywam, że pomysł Duńczyków mnie nie zaskoczył bo w Poznaniu już nad tym dumaliśmy i tylko nasze spojrzenie przykuły kraje szejków ponieważ chcieliśmy to połączyć z jakimś sponsoringiem ;).
Odpowiedzią więc na potrzeby ludzi którzy chcą pograć teamowo na ETC może być side event który mam wrażenie póki co jest trochę po macoszemu traktowany. Co w sumie nie jest dziwne biorąc pod uwagę nakład pracy potrzebny do zrealizowania samego głównego turnieju. Jednak zmiana jego formuły jak na jakąś mniejszą czyli 3 lub 5 osobową drużynówkę czy chociaż jak już tu kiedyś proponowałem turniej par mogłoby rozwiązać chociaż część potrzeb w społeczności europejeksich graczy na powszechną międzynarodową ustawkę w 40 millenium. A oto tak na prawdę chodzi w tej całej zabawie.
Etykiety:
euro
poniedziałek, 18 maja 2009
Czy często...
... zaglądasz Drogi Czytelniku na fora rozpisek? Albo w pokrewne tematy gdzie jest przedstawiona czyjaś koncepcja armii a inni ją kryt... komentują? Bo muszę się przyznać, że mi się to często nie zdarza by nie powiedzieć wprost, że jest bardzo rzadkie. A wynika to z faktu, że zazwyczaj niewiele się dzieje w tych topicach i trudno tam o jakąś merytoryczną dyskusję a jeśli tak się zdarzy to raczej konwersacja i to na temat legalności rozpiski a nie jej działania. W większości tych tematów też brakuje postów graczy naprawdę doświadczonych którzy jednym postem potrafią zawrzeć więcej niż reszta dyskutantów przez dwie strony.
Ale przychodzi taki czas w roku kiedy nasza krajowa czołówka jest niejako zoobligowana do pisania o rozpiskach, taktykach oraz swoich doświadczeniach z różnymi oddziałami jak i całymi armiami. Ten czas właśnie nastąpił bowiem już coraz bliżej do Euro i nasza reprezentacja zaczyna swój wyścig zbrojeń z czasem i Niemcami ;). I jedną z bardziej istotnych części tego wyścigu jest złożenie rozpisek które o tzw. mityczny klimat nie mają być nawet posądzane a mają po prostu być mocne i pełnić konkretną funkcje w teamie. Na fali Drużynowych Mistrzostw Polski warto zajrzeć na stosowne forum poświęcone naszym Najlepszym które tym razem wylądowało na Glorii.
Swoją drogą warto to odnotować, że przed trzecim już ETC pod-forum naszej reprezentacji ląduje na trzeciej stronie. Może warto pomyśleć, że skoro i tak liga służy selekcji większości z tego teamu to może warto by jego forum od tzw. następnego razu była na Stronie Ligowej. Zwłaszcza, że aktualnie ta w pełni zasługuje na takie miano i sprawia wrażenie stabilnej miejscówki sieciowej. A takie archiwum rozkmin autorstwa najlepszych graczy w naszym kraju nad rozpiskami z różnych edycji zebrane w jednym miejscu byłoby całkiem pouczające zwłaszcza dla nowych graczy.
Ale przychodzi taki czas w roku kiedy nasza krajowa czołówka jest niejako zoobligowana do pisania o rozpiskach, taktykach oraz swoich doświadczeniach z różnymi oddziałami jak i całymi armiami. Ten czas właśnie nastąpił bowiem już coraz bliżej do Euro i nasza reprezentacja zaczyna swój wyścig zbrojeń z czasem i Niemcami ;). I jedną z bardziej istotnych części tego wyścigu jest złożenie rozpisek które o tzw. mityczny klimat nie mają być nawet posądzane a mają po prostu być mocne i pełnić konkretną funkcje w teamie. Na fali Drużynowych Mistrzostw Polski warto zajrzeć na stosowne forum poświęcone naszym Najlepszym które tym razem wylądowało na Glorii.
Swoją drogą warto to odnotować, że przed trzecim już ETC pod-forum naszej reprezentacji ląduje na trzeciej stronie. Może warto pomyśleć, że skoro i tak liga służy selekcji większości z tego teamu to może warto by jego forum od tzw. następnego razu była na Stronie Ligowej. Zwłaszcza, że aktualnie ta w pełni zasługuje na takie miano i sprawia wrażenie stabilnej miejscówki sieciowej. A takie archiwum rozkmin autorstwa najlepszych graczy w naszym kraju nad rozpiskami z różnych edycji zebrane w jednym miejscu byłoby całkiem pouczające zwłaszcza dla nowych graczy.
Etykiety:
euro
sobota, 16 maja 2009
Krucze Refleksje
Wracając w zacnym gronie spod szyldu 07set upodlenie z Drużynowych Mistrzostw Polski oczywiście w samochodzie nie mogło zabraknąć rozmów o figurach, bitwach, taktykach i strategiach. Tylko o parowaniu tak jakby mniej rozmawialiśmy ;). I w trakcie tych dywagacji naszła mnie pewna refleksja odnośnie mojej armii czyli Ravenwingu.
Kiedy zaczynałem zbierać tą armię na przełomie 3 oraz 4 edycji jej główną siłą były speedery w wariancie tornado oraz spaślaki na motorach czyli libra i Grandmaster obaj z 2+ sejwa, obaj źli i wkurzeni oraz obaj za 200+ punktów. A tornado jak tornado w liczbie 9 sztuk pluły jak szalone - 63 strzały i to po 12" ruchu. Znaczy się pestkami i bohaterami ta armia stała a reszta to były dodatki znaczy się fisty i melty. Natomiast tym czego zawsze w niej brakowało to były scoringi na koniec bitwy. Przy około 8 na początku i to niezbyt licznych utrzymanie ich powyżej połowy by zajmowały cele (na stare zasady) było poza nielicznymi wyjątkami bardzo trudne. Zwłaszcza, że wszystkie działały z 24 cala ;) lub nawet bliższej odległości. Znaczy się ładowały się pod całe bogactwo inwentarza przeciwnika.
Aktualnie pomimo mojej wielkiej sympatii do Samaela to typka z master-crafted power weapon (S4) trudno nazwać jakimś wielkim koksem. Natomiast kapelan z poprzednimi killerami ma tyle wspólnego, że również ma fista. I to by było na tyle. W porównaniu więc do byłych bywalców sekcji HQ w aktualnych rozpiskach Ravenwingu można stwierdzić poważne osłabienie. Ale jeśli to jest poważne osłabienie to jak nazwać zmianę w ilości pestek z wspomnianych 63 na zero? To są właśnie aktualnie największe bolączki czystego RW - brak morderców w walce wręcz oraz totalny brak pestek. Natomiast to czego na pewno w 5 edycji nie brakuje tej armii to skoringi. Na turnieju lokalnym można mieć ich więcej niż wszyscy 3ej przeciwnicy razem wzięci. Inna sprawa, że twarde to one nie są ale też nigdy nie były więc nic nowego.
Zaskoczyło mnie jak bardzo zmieniła się armia która ma raptem kilka jednostek do wyboru na krzyż i korzysta się cały czas z tych samych wyborów tylko w różnych proporcjach i z różnym uzbrojeniem. W końcu ciągle używam tych samych modeli a armia zmieniła się z zero-jedynkowego młota w zgromadzenie finezyjnych cyklistów i choć fundamenty taktyki są takie same tak czuję się jakbym grał zupełnie nową armią. I za to w sumie uwielbiam tą grę.
poniedziałek, 11 maja 2009
No i po sezonie 2008/2009
No i po DMP. Jak już widać po pierwszych reakcjach na forach powszechne odczucie jest zgodne - było zajefajnie. Impreza jak dla mnie była bardzo dobrze przygotowana pod każdym względem. A pamięć o takich detalach jak bilety dla chętnych by pojechać do knajpy w sobotni wieczór tylko świadczy jak bardzo stołeczne środowisko się zaangażowało w ten turniej.
Oczywiście chętni znajdą dziury w całości ale zrobienie z mistrzostw szwajcarskiego sera jest po prostu niemożliwe. Należy jednak wspomnieć, że może i Death Storm jest fajny ale co najwyżej do Apokalipsy. Natomiast w bitwie na normalne punkty ociera się o niedorzeczność. Dopuszczenie więc tego cuda nie było szczególnie szczęśliwym wyborem. Ale plus tego jest taki możemy uznać ten wynalazek za gruntownie przetestowany. Również widełki punktowe zarówno w obrębie samej bitwy jak i całego meczu były dosyć wymagające co sprawiło, że w porównaniu do poprzednich edycji było dużo więcej remisów. No chyba, że poziom skill'a się tak wyrównał w naszym kraju...
Generalnie, więc ci którzy z różnych przyczyn nie dotarli mają czego żałować bo Warszawiacy pokazali, że czasy kiedy stołeczne turnieje były złą sławą owiane to przeszłość. A ponieważ całą imprezę wygrał team reprezentujący w sporej mierze Toruń to przed środowiskiem z piernikowa wielkie wyzwanie. Bo poprzeczka wisi naprawdę wysoko.
Przy okazji tego turnieju doszło (podobnie jak w zeszłym roku) do rozdania nagród za ligę oraz młotków. O ile ranking był znany wszystkim zainteresowanym od dłuższego czasu i o żadnej niespodziance nie mogło być mowy o tyle rozdanie "Nagród Środowiska" wywołało więcej emocji. Zwłaszcza, że poza kategorią Wkład w Ligę trudno było wytypować żelaznych faworytów.
Tak się prezentuje lista nagrodzonych:
1) Najsympatyczniejszy gracz
- Afro
2) Najprężniejsze środowisko
- Kraków
3) Najlepsza strona internetowa
- Blog Treja "...z 24 cala"
4) Najlepszy turniej
- Wojna Światów
5) Najlepszy sędzia
- Eman
6) Największy wkład w Ligę
- Michał "MiSiU" Wiśniowski - za stronę ligową, automatyzację rankingu ligi i generalnie całokształt
7) Najlepsza twórczość fanowska
- Klub Sztab za kodeks Lost and Damned
Wielkie gratulacje dla wszystkich zwycięzców oraz nominowanych.
Miałem okazję odebrać nagrodę w dwóch kategoriach i korzystając z tej binarnej tuby jaką jest ten blog chciałem podziękować za otrzymane głosy. Obiecuję, że będę się starał w przyszlym roku również na nie zasłużyć a łatwo nie będzie bo konkurencja w poszczególnych kategoriach robi się coraz mocniejsza. Co, prawdę mówiąc działa, na mnie całkiem stymulująco.
Chciałem również bardzo, ale to bardzo podziękować wszystkim zaangażowanym w projekt Lostów bo bez nich jego macki nie ujrzałby światła dziennego. Ich wkład w tą publikację jest absolutnie nie do przecenia i mam nadzieję, że nagroda od Was zmobilizuje naszą ekipę do realizacji kolejnego projektu. A trochę koncepcji chodzi nam po głowach.
A zamiast silenia się na błyskotliwą puentę tzw. tysiąc słów:
Oczywiście chętni znajdą dziury w całości ale zrobienie z mistrzostw szwajcarskiego sera jest po prostu niemożliwe. Należy jednak wspomnieć, że może i Death Storm jest fajny ale co najwyżej do Apokalipsy. Natomiast w bitwie na normalne punkty ociera się o niedorzeczność. Dopuszczenie więc tego cuda nie było szczególnie szczęśliwym wyborem. Ale plus tego jest taki możemy uznać ten wynalazek za gruntownie przetestowany. Również widełki punktowe zarówno w obrębie samej bitwy jak i całego meczu były dosyć wymagające co sprawiło, że w porównaniu do poprzednich edycji było dużo więcej remisów. No chyba, że poziom skill'a się tak wyrównał w naszym kraju...
Generalnie, więc ci którzy z różnych przyczyn nie dotarli mają czego żałować bo Warszawiacy pokazali, że czasy kiedy stołeczne turnieje były złą sławą owiane to przeszłość. A ponieważ całą imprezę wygrał team reprezentujący w sporej mierze Toruń to przed środowiskiem z piernikowa wielkie wyzwanie. Bo poprzeczka wisi naprawdę wysoko.
Przy okazji tego turnieju doszło (podobnie jak w zeszłym roku) do rozdania nagród za ligę oraz młotków. O ile ranking był znany wszystkim zainteresowanym od dłuższego czasu i o żadnej niespodziance nie mogło być mowy o tyle rozdanie "Nagród Środowiska" wywołało więcej emocji. Zwłaszcza, że poza kategorią Wkład w Ligę trudno było wytypować żelaznych faworytów.
Tak się prezentuje lista nagrodzonych:
1) Najsympatyczniejszy gracz
- Afro
2) Najprężniejsze środowisko
- Kraków
3) Najlepsza strona internetowa
- Blog Treja "...z 24 cala"
4) Najlepszy turniej
- Wojna Światów
5) Najlepszy sędzia
- Eman
6) Największy wkład w Ligę
- Michał "MiSiU" Wiśniowski - za stronę ligową, automatyzację rankingu ligi i generalnie całokształt
7) Najlepsza twórczość fanowska
- Klub Sztab za kodeks Lost and Damned
Wielkie gratulacje dla wszystkich zwycięzców oraz nominowanych.
Miałem okazję odebrać nagrodę w dwóch kategoriach i korzystając z tej binarnej tuby jaką jest ten blog chciałem podziękować za otrzymane głosy. Obiecuję, że będę się starał w przyszlym roku również na nie zasłużyć a łatwo nie będzie bo konkurencja w poszczególnych kategoriach robi się coraz mocniejsza. Co, prawdę mówiąc działa, na mnie całkiem stymulująco.
Chciałem również bardzo, ale to bardzo podziękować wszystkim zaangażowanym w projekt Lostów bo bez nich jego macki nie ujrzałby światła dziennego. Ich wkład w tą publikację jest absolutnie nie do przecenia i mam nadzieję, że nagroda od Was zmobilizuje naszą ekipę do realizacji kolejnego projektu. A trochę koncepcji chodzi nam po głowach.
A zamiast silenia się na błyskotliwą puentę tzw. tysiąc słów:
Etykiety:
młotki,
scena turniejowa,
twórczość fanowska
czwartek, 7 maja 2009
(D)ipujący (M)łóckowy (P)otworek
Już za kilkadziesiąt godzin rozpocznie się impreza zwieńczająca sezon 2008/09 Ligi WH40K czyli DMP. Szczerze mówiąc jeszcze juto czeka mnie pozbieranie armii w całość nadającą się by wystawić ją na stole, na tym bądź co bądź bardzo prestiżowym turnieju. I mam jakieś takie przeczucie, że nie jestem jedynym który jutro będzie prowadzącym w swoim prywatnym show pt. "Pimp my minis - hurt edition". I na pewno deadline tej produkcji będzie zdecydowanie bardziej napięty niż oryginału z MTV.
Natomiast na forach doskonale widać kto już się z tym uwinął i nie potrzbuje więcej czasu na pracę nad armią i może go wykorzystać na jakiegoś małego flejmika. Albo nawet na takiego nie całkiem małego. Ostatni temat na tapecie to Drop Pod z forga rodem którego zawartość stanowią nie marinsi a rakiety bądź katarynki czyli Deathstorm - złą sławą owiany. I nie trzeba być szczególnie doświadczonym graczem by stwierdzić już po pierwszym rzucie oka na jego zasdady, że jego zasady z balansem się widzieli jak nasi piłkarze z Ligą Mistrzów (tak na czasie). Czyli "prawie". Co ciekawe czytając co prawda jednym okiem te dyskusje nie do końca skumałem co jest przedmiotem sporu. I szczerze mówiąc nie wywołuje to w mnie jakiegokolwiek poczucia straty - po prostu przy pierwszym kontakcie z tym cudeńkiem poproszę sędziego o konsultacje.
Mogą powstać całkiem zasadne wątpliwości co do sensowności opuszczania tej wariacji poda na tak duży turniej ale osobiście wychodzę z założenia, że po prostu jest dopuszczony i nie ma nad czym dywagować. Mam jedynie nadzieję, że nie będzie on niezamierzonym trademarkiem stołecznej odsłony DMP i wszystko co najgorsze w tym względzie odbyło się już w postaci cyfrowej na forach. Choć jego popularność w rozpiskach nie nastraja optymistycznie.
A skoro już o rozpiskach mowa to przyznam się bez bicia, że nie przeczytałem, żadnej z tych wrzuconych na necie. I z tego co się orientuje chyba nikt w naszym teamie o dumnej nazwie 07set upodlenie nie znalazł na to czasu. Taktykę mamy cokolwiek husarską polegającą na unikaniu nawet spojrzeń, nie mówiąc już o kierunku, na boki. Generalnie mam wrażenie, że poniższy klip ma sporo wspólnego a naszą myślą strategiczną:
I jeśli będziemy się bawić równie dobrze jak Tede i spółka na tym video to Warszawskie DMP na pewno zaliczymy do udanych. Czego wybierającym się w najbliższy weekend do stolicy serdecznie życzę.
Natomiast na forach doskonale widać kto już się z tym uwinął i nie potrzbuje więcej czasu na pracę nad armią i może go wykorzystać na jakiegoś małego flejmika. Albo nawet na takiego nie całkiem małego. Ostatni temat na tapecie to Drop Pod z forga rodem którego zawartość stanowią nie marinsi a rakiety bądź katarynki czyli Deathstorm - złą sławą owiany. I nie trzeba być szczególnie doświadczonym graczem by stwierdzić już po pierwszym rzucie oka na jego zasdady, że jego zasady z balansem się widzieli jak nasi piłkarze z Ligą Mistrzów (tak na czasie). Czyli "prawie". Co ciekawe czytając co prawda jednym okiem te dyskusje nie do końca skumałem co jest przedmiotem sporu. I szczerze mówiąc nie wywołuje to w mnie jakiegokolwiek poczucia straty - po prostu przy pierwszym kontakcie z tym cudeńkiem poproszę sędziego o konsultacje.
Mogą powstać całkiem zasadne wątpliwości co do sensowności opuszczania tej wariacji poda na tak duży turniej ale osobiście wychodzę z założenia, że po prostu jest dopuszczony i nie ma nad czym dywagować. Mam jedynie nadzieję, że nie będzie on niezamierzonym trademarkiem stołecznej odsłony DMP i wszystko co najgorsze w tym względzie odbyło się już w postaci cyfrowej na forach. Choć jego popularność w rozpiskach nie nastraja optymistycznie.
A skoro już o rozpiskach mowa to przyznam się bez bicia, że nie przeczytałem, żadnej z tych wrzuconych na necie. I z tego co się orientuje chyba nikt w naszym teamie o dumnej nazwie 07set upodlenie nie znalazł na to czasu. Taktykę mamy cokolwiek husarską polegającą na unikaniu nawet spojrzeń, nie mówiąc już o kierunku, na boki. Generalnie mam wrażenie, że poniższy klip ma sporo wspólnego a naszą myślą strategiczną:
I jeśli będziemy się bawić równie dobrze jak Tede i spółka na tym video to Warszawskie DMP na pewno zaliczymy do udanych. Czego wybierającym się w najbliższy weekend do stolicy serdecznie życzę.
Etykiety:
scena turniejowa
wtorek, 5 maja 2009
Tribute to 1st edition
Nie wiem drogi Czytelniku jak często zdarza się Tobie odwiedzać stronę Games'a ale ja osobiście muszę się przyznać, że nie jestem zbyt częstym bywalcem na niej. Wydaje mi się, że w głównej mierze wynika to z braku wiary, że warto czyli, że coś ciekawego się pojawiło. A poza tym nie oszukujmy się super przejrzysta i zrozumiała to ona nie jest. Ale to tak tradycja już od kliku dobrych odsłon tego site'u, podobnie jak nie wydawnie nowych figur do Tzeentcha czy kolor Ultramarines'ów.
Jednak są ludzie którzy śledzą działalność webmasterów z Nottingham i wśród nich jest Yedli który w nawiązaniu do mojej nieustającej sympatii do odtwarzania na stole różnych historii z fluff'u rodem podesłał linka do kampanii Rynn's World Disaster. Ta kampania jest historyczna nie tylko z względu na opisanie działań pochodzących z przeszłości Imperium ale również z względu na to, że jest remakiem scenariuszy pochodzących jeszcze z Rogue Trader'a czyli pierwszej edycji Warhammer'a 40k.
Kampania nie wykorzystuje żadnych wielce zaskakujących rozwiązań w kwestii mechaniki i oferuje kilka połączonych scenariuszy, ale chyba nikt się nie spodziewał wiele więcej po niej. Dla mnie osobiście to swoisty hołd dla old-skul'u. Zabawa jest przewidziana dla 2 graczy i jeden z nich dowodzi Crimson Fistami a drugi Orkami więc szczególnie wielkiej dowolności w dobrze sił nie ma. Na taką trzeba poczekać do Planetary Empires czyli może mieć nadzieję, że nie szczególnie długo. A póki co mamy możliwość wskoczenia w przeszłość co posiadającym stosowne modele szczerze polecam.
Etykiety:
nowości GW,
ukochana firma
Subskrybuj:
Posty (Atom)