piątek, 26 kwietnia 2013

Historia Co Miesiąc

Nadaje Michu. Trochę mi zajęła ta recenzja i do końca nie wiem czy to wpłynęło pozytywnie na jej jakość czy wręcz przeciwnie - w końcu to jak z winem, czasem wyjdzie ocet. Chciałem też mieć w ręce wydanie papierowe, którego premiera miała miejsce w ostatni weekend, gdyż miałem przeczucie, że będzie zdecydowanie lepiej się czytało. I miałem rację. O powodach tego przeczytacie poniżej - zapraszam do recenzji pierwszej antologii opowiadań Story of the Month. 



Idea Story of the Month jest Wam zapewne znana, lecz jeśli tak nie jest zachęcam do zapoznania się z wcześniej zamieszczonym tekstem. Jak wspomniałem na wstępie, w ramach DMP znaczny procent graczy miał przyjemność dostać do ręki i to w dodatku na własność, antologię najlepszych opowiadań konkursu. Zawsze podobają mi się takie "fizyczne" przejawy naszego hobby i korzystając z okazji zabezpieczyłem dwie sztuki. Niestety, pierwsze wrażenie z tej fizyczności było nie do końca pozytywne - książeczka jest malutka. Słowo antologia niesie ze sobą wrażenie czegoś pokaźnego, a tutaj istnieje niebezpieczeństwo pomylenia z co grubszą książeczką turniejową. Nie wiem, czy nie warto było poczekać trochę na więcej opowiadań albo pomyśleć nad czymś dodatkowym (więcej grafiki?). Niby szczegół ale dla mnie istotny.

Mała ilość tekstów narzuciła jak przypuszczam wymagania odnośnie formatowania tekstu - z czym wiąże się mój drugi zarzut (spokojnie zaraz przejdziemy do pozytywów). Miejscami, szczególnie przy dłuższych dialogach, przypomina to rozdętą na siłę pracę magisterskiej - a wiem o czym mówię. Takie odstępy utrudniają czytanie, szczególnie wersji elektronicznej. Na szczęście wersja papierowa jest pod tym względem lepsza. Bardzo dobrym pomysłem było dodanie fanowskiej grafiki - całość nabiera wrażenia spójności i nadrzędnego pomysłu.

Co do samej treści, to muszę przyznać, że byłem zaskoczony. Nie śledzę SotM regularnie ale po twórczości fanowskiej można spodziewać się naprawdę wszystkiego - zawsze w tym momencie przypomina mi się to:

 Love and Krieg - otchłanie fan-fiction są niezmierzone - tu akurat z lekkim przymrużeniem oka :) Polecam - http://1d4chan.org/wiki/Love_and_Krieg


....wracając do tematu...byłem miło zaskoczony samą treścią opowiadań. Zabierałem się trochę jak do jeża bo akurat te pojedyncze zdania, które wylosowałem na chybił trafił raziły nieco formą stylistyczną. Niemniej uparłem się i było warto. Poziom jest nierówny, w czym akurat nie ma nic zaskakującego zważywszy na konkursową formę, ale za to jest również różnorodność w treści -  miłym faktem jest, że nie musimy czytać wyłącznie o spejs marinsach i ich wspaniałych zbrojach. Pełno jest w opowiadaniach krwi, bólu i poczucia beznadziei, czyli tego wszystkiego co tworzy klimat czterdziestki. Brakuje mi może tylko jakiejś humoreski o orkach i grotach czy czegoś podobnie lekkiego, bo czytając kilka tekstów na raz ma się wrażenie chyba zbyt daleko idącej i wszechobecnej powagi. Chociaż z drugiej strony - grimdark

Myślę. że będę teraz częściej śledził SotM i niech będzie najlepszą pochwałą i zachęta, że przy paru opowiadaniach złapałem się na tym, iż z chęcią czytałbym dalej. Bo cechą wspólną sporej liczby tekstów jest to, że zdają się, lub nawet otwarcie są, ledwie początkiem historii. Przypuszczam, że ograniczenie ilości słów w opowiadaniu jest celowym działaniem ale może taka antologia byłaby okazją aby ci właśnie najlepsi autorzy dostali szansę dopisania dalszych części swoich historii. Tym sposobem rozwiązałby się problem objętości i formatowania tekstu. Chyba pozostaje mi zachęcić do czytania, bo mimo wszystko warto, i pisania bo postulowana objętość sama się nie zrobi. Podsumowałbym antologie w ten sposób - pomysłów tu nie brakuje a warsztat siłą rzeczy będzie coraz lepszy wraz z kolejnymi antologiami. Czego sobie i Wam życzę.       
















poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Młotki 2k13 - addendum

Nadaje Michu. DMP za nami jak i towarzyszące mu rozdanie Młotków. W tym roku na prośbę Afro i z własnej nieprzymuszonej woli uczestniczyliśmy w zaszczytnym procederze organizowania tych ostatnich. Okazało się, że zajmowało to więcej czasu niż przewidzieliśmy ale dzięki poświęceniu Łysego w nabywaniu młotków (tradycyjnie już firmy TOPEX) i przede wszystkim Biecie, która uratowała sprawę plakietek, udało się wszystko zrobić na czas. 

Niestety na miejscu nie wszystek wyszło zgodnie z planem. Przyczyn jest zapewne wiele - obsuwa czasowa, noclegi w różnych miejscach, nie do końca przyjazna obsługa lokalu i zrozumiałe zmęczenie orgów. Innymi słowy - miała być nowa jakość a wyszło jak zwykle. Nie wszystko jednak stracone - poniżej macie zamieszoną prezentację, która miała lecieć w trakcie rozdania i nie poleciała z przyczyn technicznych. 

Wyniki głosowanie są podane wraz z wykresami, gdzie jest pokazana ilość głosów oddanych przez poszczególne środowiska na zwycięzcę. Sumować trzeba samemu :) Postanowiłem nie zamieszczać ilości głosów oddanych na innych kandydatów - co za dużo to niezdrowo. Oto i prezentacja a poniżej jeszcze podsumowanie i zwycięzcy w krótszej formie.
 

Gdyby nie działało to osobny link: PREZENTACJA MŁOTKI 2k13

Głosów oddano ogółem 73. Patrząc na zeszłoroczny ranking to jest to ca. 1/3 ilości aktywnie grających osób (3+ turnieje). Mało? Chyba nie aż tak. Chociaż zadanie na przyszłość to aktywizacja paru środowisk, którym się nie chciało - tak, na Was patrzę Stolico :)
Wyniki to w losowej kolejności:

  • Najsympatyczniejszy gracz: Marcin "Karkówa" Kargula
  • Naprężniejsze środowisko: Trójmiasto
  • Najlepszy sędzia: Marcin "Nathaniel" Sprawka
  • Najlepsza strona www: z24cala
  • Najlepszy turniej: Fist of Fury
  • Największy wkład w Ligę: Zulus
  • Najlepsza twórczość fanowska: z24cala
Dziękujemy wszystkim, którzy oddali głosy i gratulujemy zwycięzcom! Bardzo dziękujemy również wszystkim, którzy oddali głosy na nas. Nawet nie potrzebowaliśmy zbytnio oszukiwać przy liczeniu głosów :)

Jeszcze raz dzięki!

P.S. Relacja z DMP oczywiście będzie osobno. Stay in touch!
P.P.S. Nie nie wiemy jak się używa młotka spawalniczego ale wygląda srogo :)





     

środa, 17 kwietnia 2013

DMP Do Marudzenia Powołany


Trudno powiedzieć bym trwał w radosnym oczekiwaniu na Drużynowe Mistrzostwa Polski które już za chwilę się odbędą w Łodzi. I niestety powody tego stanu rzeczy występują w liczbie mnogiej.

Ostatnimi czasy mam poczucie permanentnego braku czasu. I z tego powodu główna zabawa związana z turniejami drużynowymi czyli rozkminianie parowań ucieka mi gdzieś między wskazówkami zegarka. Szczerze mówiąc na rozpiski znalazłem około 5 minut.
W sumie.
Zresztą po częstotliwości wpisów ostatnimi czasy również widać, że z tym czasem rzeczywiście różowo nie jest.

Młotki czyli nagrody środowiska, które z Michem zdecydowaliśmy się ogarnąć również nie dodają mi komfortu jeśli chodzi o czas. Swoją drogą słabo to świadczy o tej scenie jeśli takie dwa stare pryki jak my muszą się tym zajmować bo nikt sam z siebie nie wyszedł przed szereg z propozycją - "zrobię to". No to staramy się zliczyć głosy i tak bez jakiś większych błedów. Jest o tyle istotne, że niektóre kategorie są areną naprawdę zażartejwalki.

Jeśli termin wysyłania rozpisek mija o 24:00 a ty około 21:00 się dowiadujesz, że demony które męczyłeś od 3 tygodni są już passe i teraz Ravenwingiem masz grać to człowiek może trochę zgłupieć. I potem wysyła jakiś potworki w charakterze rozpiski. No to będę grał tymi motorami. Przynajmniej tymi które uda się ogarnąć do wyjazdu. Wspominałem już coś o czasie?

O akcji organizatorów z noclegami nawet nie chce mi się wspominać. Naprawdę nie ogarniam tego jak to się stało, że po tygodniach bytności na liście z zapewnionymi noclegami na parę dni przed imprezą ją opuszczamy bez żadnego sygnału ostrzegawczego. WTF??

I szczerze mówiąc gdy by nie fakt, że to drużynówka to ten ostatni akapit byłby wisienką na torcie która by przeważyła szale na niekorzyść wyjazdu. Jednak póki co poczucie ziomalskiej odpowiedzialności wygrywa i podróż planuję. Nie wiem co prawda, czym będę grał i przeciw czemu. Nie wiem czy będę miał gdzie spać. Ale chociaż z kolegami.

I to chyba o to tak naprawdę w tym hobby chodzi.

PS Tak wiem. Zdjęcie ni kikugi ma się do notki ale mi się podobało. A w tym tygodniu szanuje chwile gdy mi się coś podoba :)

piątek, 12 kwietnia 2013

Dla większego ...


GW nie zwalnia.
Jeszcze z Michem nie przerobiliśmy demonów a tu kolejny kodeks zdążył się ukazać. Na szczęście podobno od przybytku głowa nie boli i szczerze mówiąc wolę mieć zaległości niż tworzyć posty o kolejnych plotkach o plotkach. Zresztą nie tylko my nie nadążamy bo widzę, że na BoLS'ie właśnie dopiero co wzięli na tapetę HQ.
Demoniczne.

Takie tempo boli za to portfel - biorąc pod uwagę je oraz aktualne ceny podręczników to od początku roku można było na nie wydać już 450 plnów. Nie mało. Ale zakładam, że nie wszyscy są takim entuzjastami by kupować książkę o każdej kolejnej armii i wtedy mają jeden problem mniej.

No ale do rzeczy.
Tau mi się podobają i to bardzo. Zarówno wizualnie i po pobieżnym przejrzeniu zasad.
Nowe modele poza fruwajkami, które są po prostu średnie, są bardzo przyzwoite. A nowe brodki i suit-suitów są obłędne. Wielkie z wieloma lufami i dynamiczne. Jedynie macki trzeba dodać w własnym zakresie ;). Człowiek ogłada te foty i coraz głupsze myślli zaczynają się kręcić mu po głowie. A dodatkowo alianci obniżają próg wejścia w realizację tych "głupot".

A nie da się ukryć, że zasady dodatkowo pogłębiają kryzys silnej woli. Tau zawsze mi się kojarzyli z strzelaniem na każdą okazję. I o ile inne armie jak nie wiedziały czym w to rzucić zawsze mogły to zaszarżować tak rybiogłowi działali wg schematu "nie ta lufa - inna lufa". I to wrażenie mi się po przejrzeniu deksu pogłębia. Mnóstwo broni, dron i innych zaba... ups "systemów" które mają jeden wspólny cel udowodnić przeciwnikowi "szuting jest nasz".

Trudno mi ocenić armię po kilku godzinach wertowania jej kodeksu i przeczytaniu kilku rozp na forach ale na pierwszy rzut oka wydaje się, że wpisuje się dość dobrze w obecnie przyjęty standard mocy. Czyli kolejni Necroni to nie są ale z pozostałymi rozpami z podręczników w twardych oprawach powinni grać na równym poziomie. A może nawet ciut lepiej.

Wydaje się, że jesteśmy świadkami nowego rozdziału w historii GW i to nie tylko z względu na częstotliwość zarzucania nas podręcznikami. Mam wrażenie, że dostaliśmy kolejny kodeks który trzyma się kupy nie tylko wewnętrznie ale również, co trudniejsze, z swoimi poprzednikami. No i wydaje się skrywać więcej niż jedną rozpiskę.

Ale to wydaje się - a jak to będzie wyglądało w rzeczywistości to dowiemy się w najbliższych miesiącach.

środa, 10 kwietnia 2013

Story of the Month - antologia vol. 1



Pewnie trochę czasu minie zanim mi albo Michowi (knuje tak, by to był On) uda się napisać recenzję dzieła autorów skupionych wokół inicjatywy Story of the Month. Zwłaszcza, że jak widać, ostatnim czasy, mamy problemy by choćby nadążyć za kodeksami. A, że nie zapowiada się byśmy mieli mieć więcej czasu (co wywołuje refleksje szerszej natury nad zasadnością ciągnięcia niektórych tematów) to mam poczucie że niektóre tematy przeciekają mi przez palce. Postanowiłem, zatem że w taki razie póki co choć dołożę swoją cegiełkę do promocji Antologię opowiadań o której Emeryt chyba już pisał na wszystkich forach w tym kraju. Ale może ktoś jeszcze się nie natknął bądź co gorsze cały czas się waha czy warto ściągnąć.
Nie warto się wahać.
Przynajmniej patrząc na efekt końcowy oraz na te opowiadania które zdążyłem przeczytać.
Zatem warto spróbować, zwłaszcza że to jest wyborna okazja by się przekonać do tej inicjatywy jeśli ktoś jeszcze nie miał czasu bądź przekonania. I na koniec jeszcze przekazuję głos promotorowi całej zabawy Emerytowi:

Z dumą prezentujemy najjaśniejsze perełki wyselekcjonowane z pierwszego roku istnienia Story of the Month.
Zapraszamy do ściągniecia naszej antologii opowiadań osadzonych w czterdziestym millenium
Story of the Month
Czym jest SotM? Zwykłym konkursem? Z całą pewnością nie. Jest to idea. Przez naszą działalność chcemy pokazać, że w Polsce jest wielu zdolnych ludzi potrafiących pisać opowiadania. Świat Warhammera 40.000 jest naszym hobby, pasją i czymś, czemu poświęcamy dużą część naszego życia. Dzięki Story of the Month dajemy innym możliwość wczucia się w twórców tego świata, którzy mogą dodać do niego barwne historie i postacie nie ustępujące nawet na krok tym stworzonym przez autorów ze stajni Black Library. Tym właśnie jest Story of the Month - możliwością tworzenia, ekspresji. Szansą na wykazanie się kunsztem pisarskim dla absolutnie każdego.
Jeśli opowiadania zamieszczone w antologii Cię zainteresują, zachęcamy do zapoznania się z resztą prac, które możesz ściągnąć na stronie SotM
No i oczywiście jeśli czujesz się na siłach, spróbuj wystartować w kolejnej edycji naszego konkursu - prócz wiecznej chwały czekają również nagrody książkowe od Fabryki Słów i Paradoksu. Zarejestruj się na największym w Polsce forum o Warhammerze 40.000 - Gloria Victis i pisz śmiało!
Idąc z duchem czasu zachęcamy też do polubienia fanpage'a SotM na FB
BTW: Antologia w wersji papierowej będzie miała swą premierę już w kwietniu, przy okazji Drużynowych Mistrzostw Polski Warhammera 40.000. Każde z większych środowisk wh40k w Polsce dostanie również po kilkadziesiąt egzemplarzy do rozdania na swych turniejach lokalnych.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013



Trochę to trwało, ale w końcu dzięki PKP miałem trochę czasu by relacje z Wojny Światów pociągnąć dalej. Czyli wspomnieć coś o bitwach. I celowo w tym momencie unikam słowa opisać, bo stali czytelnicy dobrze wiedzą, że mam z tym problem. Zazwyczaj pamiętam zbyt mało detali, by silenie sie na jakiś raport miało sens.
Zatem: bardziej niż o bitwach będzie o nowych demonach, bo głównie ich testowanie było moim i Pająka, z którym miałem przyjemność grać w parze, celem. I powiem tak: testy się udały w stu procentach. Znamy wszystkie słabości demonów. Niestety, wiedza ta przełożyła się na końcowy wynik, ale ten i tak nam snu z powiek spędzać nie będzie. Po prostu byliśmy turbo szczęślwi, że w ogóle dotarliśmy na ten turniej - obaj prawie do końca mieliśmy przeświadczenie, że z powodu prozy życia minie nas taaaaka impra.

Nasze rozpiski wyglądały następująco:


Chaos Space Marines
HQ1 : Daemon Prince (Daemon of Tzeentch, Black Mace, Psyker lvl1, Wings, Power Armour) 290
Troop1 : 10 Cultists (Heavy Stubber) 55
Troop2 : 10 Cultists (Heavy Stubber) 55
FA1 : Heldrake (Baleflamer) 170
FA2 : 5 Raptors (2*Flamer, Meltabomb on Champion, Mark of Nurgle) 125
HS1 : 2 Obliterators (Mark of Nurgle) 152
HS2 : 2 Obliterators (Mark of Nurgle) 152
Total [999]
KP: 7
Models: 31
Chaos Daemons
HQ1 : Lord of Change (Lesser Reward, Greater Reward) 260 (Warlord)
Troop1 : 10 Plaguebearers of Nurgle 90
Troop2 : 10 Pink Horrors of Tzeentch 90
Troop3 : 10 Daemonettes of Slaanesh 90
FA1 : 10 Flesh Hounds of Khorne 160
HS1: Daemon Prince (Daemon of Tzeentch, Psyker lvl 2, Lesser Reward, Greater Reward, Daemonic Flight, Warp-forged Armour) 310
Total [1000]
KP: 6
Models: 42


W pierwszej bitwie Michu i Jasiu przypomnieli nam, że bycie w ogródku to nie to samo, co witanie się z gąską. I ile razy któryś z naszych grubasów się zbliżył do ich lini, to umierał w jakiś kuriozalny sposób. Np. Demon Prince zginął z vector strików dwóch smoków. Tak wiem - i tak prawie jak overkill - mógł go zabić jeden. Drugi Demon Prince ginący od salw ostatniego oddziału, który mógł strzelać. Miał dwa woundy, oni zrobili dwa sejwy, ja miałem 3+ sejwa i przerzut jedynek. Muszę pisać co wypadło? Ale i tak tych dwóch przebił herszt tej bandy czyli Lord of Change. Stracił 5 woundów, mając przerzuty inva, od 4 strzałów nekrońskiej kosy.

W drugiej bitwie dowiedzieliśmy się jak to wygląda, gdy grubasy wyłączą "patałach mode".
Zacnie.
Właściwie w trójkę rozkręcili orki i templarów.

W trzeciej bitwie mieliśmy powtórkę z rozrywki i wesołych przgód z groundingami ciąg dalszy. W czwartej turze nasz LoC, warty 3vp (kp, warlord, nemesis), dostał pojedyńczy strzał z boltera i spadł, a drugi i ostatni oddział naszych przeciwników, pod postacią 10 termosów z Corteazem, go zastrzelił.
Potem jeszcze to 600 punktów nienawiści do demonów ubiło oblity i coś jeszcze  dzięki czemu upewniliśmy się, że bycie powyżej 24 cali od tych typów jest jednym z lepszych, a na pewno jednym z bezpieczniejszych pomysłów na nich.

W czwartej bitwie dostaliśmy dowód, że demony nadają się do gonienia wyniku. Przynajmniej jak ich chaośniczy bracia po gwieździe je wspomagają. Co prawda znowu się dowiedzieliśmy, że Vector strajki są pogromcami podniebnych DP. Ale miałem swój moment satysfakcji, gdy rzuciłem dwie jedynki na test instability.
No i najważniejsza lekcja wynikająca z tego starcia to to, że "raz na tabelce, raz pod tabelką".

W piątej bitwie, zabijając drugą parkę Dużych Szarych Rycerzyków, skończyliśmy zdobywanie sprawności pogromcy knightów rozpoczęte w 3ciej bitwie.
Poza tym, nasi przeciwnicy zadmenstrowali nam, że Soul Grinder wcale nie jest taki zły i całkiem uniwersalny. A tu placuszek, a tu smoczek strącony, a tu jakaś szarża - tak to się kręci w Oku Terroru.

I to tyle jeśli chodzi o Pająka i moje demoniczne lekcje z Wojny Światów. Podsumowując: się działo, się dużo nauczyliśmy i będziemy z tej wiedzy korzystać na DMP.
A do Demonów jeszcze z Michem i mikrofonem powrócimy.
Jak Tzeentch pozwoli.