piątek, 28 stycznia 2011

Podcast nr 3 Czyli Łysemu nie chciało się pisać


Udało się nam w końcu spotkać, przy świeżo zakupionym przez Micha mikrofonie i nagrać kolejny odcinek podcasta. Tym razem podeszliśmy do wyboru tematu ambitnie i wzięliśmy na tapetę całe poprzednie 12 miesięcy – czyli zrobiliśmy podsumowanie roku 2k10.  Wydaje mi się, że technicznie jest lepiej niż w dwóch dotychczasowych odsłonach naszego słuchowiska 40kowego, natomiast jak to wyszło merytorycznie – oceńcie sami.

Podcast nr 3 Czyli Łysemu nie chciało się pisać.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Waaagh painting - czyli mała rewizja historii

Nie ukrywam, że jak dodawałem do tej notki taga "ładne", jako podstawowe oznaczenie tematyki malarskiej na tym blogu trochę dziwnie się czułem. Ale natychmiastowe kliknięcie "humor" trochę rozwiało to poczucie. Drodzy czytelnicy macie wyjątkową okazję zabawić się w sędziów malarskich i choć ktoś może powiedzieć, że jest to zdecydowanie level pre Golden Deamon to recenzje Micha przybliżają takie a nie inne wybory artystyczne twórców.
Nadaje Michu. Można malować dobrze, można malować szybko. Wielu osobom udaje się, w domowym zaciszu,  połączyć te dwie rzeczy znakomicie. Co jednak powstanie, gdy dodamy to tego: aspekt rywalizacji, marne oświetlenie, predefiniowany zestaw kolorów, kibiców obydwu płci oraz konkurs szybkiego picia piwa? Kto był na 3City Herezji miał szansę się przekonać, dzięki staraniom Pająka i pozostałej trójmiejskiej ekipy. A jeśli Was tam zabrakło - nic straconego. W ramach odskoczni od poważnego ostatnio wydźwięku blogu - speed painting.

Ork nr 1 - „skromność wyrazu i klasyczne kolory”

Konkurencji na afterku było sporo, ale jedna wyróżniała się materialnym rezultatem - speed painting. Jakiś czas temu poprosiłem o zdjęcia wspaniałych dzieł, stworzonych owej pamiętnej nocy. Pająk, jako człowiek zabiegany, nie za bardzo miał czas je wykonać, więc wybrnął w całkiem sprytny sposób - przekazał mi je na jednym z turniejów. Pech chciał, że pudełko z Drop Podem, w które je zapakowałem, leżało nieużywane na półce i dopiero u schyłku minionego roku odkryłem   zachomikowane orcze skarby - cztery orki, każdy na swój sposób unikalny i piękny - na orkowy sposób.

Proponuję zatem małą zabawę w Jury - nie powiem, kto malował poszczególne modele, a na dole znajdziecie ankietę, gdzie możecie zagłosować sami. Spróbuję również obiektywnie opisać zalety i wady poszczególnych stylów malowania. I tym razem Miszczu nie będzie miał okazji mamić sędziów laurkami :)

Zaczynamy od modelu Orka nr 1. Na pochwałę zasługuje klasyczna paleta barw. Autor uniknął pokusy wykorzystania dostępnych krzykliwych kolorów i skoncentrował się na realistycznym odwzorowaniu orczej fizis. Pragnę też zwrócić Państwa uwagę na kreatywne wykorzystanie surowych, plastikowych powierzchni. Chociaż to ostatnie może razić, jako zbyt nachalne odwołanie do gustów plebsu, gremialnie hołdującego temu stylowi malowania. Z wad można jeszcze wymienić jedną - malarz wyjechał nieco zielonym na broń.

Ork nr 2 - „braveheart” 

Drugi z przedstawianych tu kandydatów jest również oszczędny w barwach i trzyma ziemistą,  gotycką kolorystykę, Błotne akcenty na twarzy i broni doskonale odzwierciedlają barbarzyńską naturę orczej rasy. Niebieskie akcenty przywodzą z kolei na myśl szkockich bersekerów z filmu z Melem G.. Wrażenie potęgują jeszcze niezbyt rozrzutne ale jakże silne w wyrazie akcenty jasnego różu. Kolor ów potęguje aurę tajemniczości owiewająca ten jakże piękny przykład prawdziwie orkowej techniki malowania. Niestety, pogoń za stylem odbiła się w niezbyt wysokiej dbałości o szczegóły. Można dopatrzyć się licznych uogólnień w oddaniu detali modelu.

Ork nr 3 - „agresywna ekspresja”

W trzecim z modeli autor doskonale uchwycił agresywną ekspresję wojowniczego pamperka. Podkreślają to odważne rozbryzgi  różowej farby zdobiące nie tylko samą sylwetkę ale i podstawkę, co jest nowością w naszym zestawieniu. Ciekawą techniką tutaj zastosowaną jest "malowanie statystyczne" - zgadzają się użyte kolory i wielkość powierzchni nimi pokrytych ale tylko dla całego modelu. Każda płaszczyzna wydaje się losowo pokryta plamami - można nawet zaryzykwać, stwierdzenie, że wzór jest chaotyczny (odpowiednie instytucje zostały powiadomione).

Ork nr 4 - „miss Piggy i chorągiewka”

Czwarty kandydat to pełna opcja. Kolory śmiałe, a nawet wyzywające. Róż użyty niemal bez żadnych oporów. Tutaj również pomalowana jest podstawka, a tonacja jest spójna z resztą modelu. Ciekawa koncepcja to brąz orczej twarzy, co może razić purystów. Jednak tym, co wyróżnia się zdecydowanie jest konwersja - mamy tu rażnie i wesoło powiewający sztandar! Niemała innowacja. Jedyną wadą prezentowanego tutaj stylu malowania jest zbytnia wyrazistość, co może zniechęcać bardziej gotycko-mroczną część publiki.

Zachęcam zatem do głosowania - na końcu poproszę o zidentyfikowanie modeli i zobaczymy zrewidowane wyniki. Kto wie, może któraś z prezentowanych technik malarskich zagości na stałe na turniejowych stołach :)


wtorek, 18 stycznia 2011

Masters - odświeżenie


W ostatnią niedzielę zakończył się rozgrywany w Londynie turniej snookerowy o wiele mówiącej nazwie Masters. Po niestety średnio emocjonującym finale, w którym na szczęście, choć jeden frame mnie pochłonął przypomniałem sobie notkę opublikowaną tu już 3 lata temu. I pomyślałem, że nasza scena turniejowa od tamtego czasu wykonała na tyle duży krok na przód, że może warto koncepcję odświeżyć by nie stała się rezydentem na jakimś zapomnianym Space Hulku.
O ile do tej pory wszystkie rozgrywane turnieje, łącznie z mistrzostwami regionalnymi jak choćby zbliżające się Drużynowe Mistrzostwa Warszawy mają formułę open to wydaje mi się, że nasz 40kowy masters powinien mieć formułę zamknięta, czyli dla np. 16 najlepszych graczy poprzedniego sezonu. W końcu z czegoś ta nazwa musi wynikać. W przypadku jakiś nieobecności zapraszany byłby kolejny w rankingu. Oczywiście głównym czynnikiem wpływającym na kształt imprezy było by to czy byłaby dwudniowa czy nie. Pewnie lepiej, biorąc pod uwagę, że byłby to dla wielu wyjazd, by się udało zaplanować zarówno sobotę i niedzielę - a pewnie przy tej liczbie uczestników łatwiej byłoby o ich zakwaterowanie.
Wydaje mi się, że o ile na zwykłych turniejach nie ma to najmniejszego sensu tak na takim mógłby się sprawdzić jakiś wariant systemu pucharowego. Wniosłoby to dodatkowy koloryt do całej zabawy. Pewnie, że nie fajnie odpadać, ale z drugiej strony można w tym czasie poprzeszkadzać swojemu pogromcy w ramach odwetu oczywiście, bądź też zagrać towarzysko na wolnym stole, przeciwników w końcu nie powinno zabraknąć.
Jednym z ważniejszych elementów całej tej zabawy IMO powinna być relacja live w Internecie, bo nie ukrywajmy, że znalazłoby się parę osób zainteresowanych przebiegiem całej imprezy i wynikami po kolejnych rundach. Zwłaszcza, że nie podejrzewam wielu ludzi o pomysł jazdy na taki turniej jedynie w roli kibica. A przy różnych imprezach w tym sezonie widać było, wśród tych, którzy z różnych przyczyn nie dotarli, spore zainteresowanie przebiegiem zmagań. Kulminację mieliśmy przy okazji ETC gdzie niektórzy cały weekend wyglądali newsów, co i jak.
I skoro jesteśmy przy Euro to jestem przekonany, że najlepszym terminem na taką imprezę byłby właśnie okres między DMP a ETC, przy czym zdecydowanie bliżej tego pierwszego. A jakby orgowi udało się namówić Top 5 naszej ligii by właśnie na Mastersie podawała pełny skład (bo podejrzewam, że dobrani mogą się mieścić w Top16) to w ogóle zainteresowanie murowane - zwłaszcza jakby potraktować tą imprezę jako element przygotowań do Euro. Teraz zostaje jedynie chętnym do organizacji przekuć ten potencjał w środowisku na udział sponsorów, bo bez nich, może być trudno domknąć finansowo imprezę dwudniową na tylko 16 graczy. Ale to już temat na zupełnie inne rozważania.
Ktoś chętny? ;)

niedziela, 16 stycznia 2011

Znowu tytan!

Newsem na czasie, są na pewno nowe FAQ'i popełnione przez Games Workshop zwłaszcza te do Dark Angeli oraz Black Templarów. Dzięki nim te armie dostają "nowe" znaczy się już kilkuletnie zabawki pochodzące z kodeksu Space Marines jak np. tarcze z 3+ inva czy dwu strzałowe cyklony. Jestem bardzo ciekaw jak się to przełoży na scenę turniejową i czy będziemy mogli pograć przeciw innym marinsom niż tylko wilki i krwawe aniołki. Pożyjemy zobaczymy a póki co cieszmy się możliwością knucia nad nowymi rozpiskami. Osobiście dostając te FAQ'i poczułem się jakbym dostał dwa nowe kodeksy. I to naraz.
Natomiast jakby kogoś już zmęczyło wymyślanie nowych rozpisek to zapraszam do tego linka dla odstresowania. A poniżej próbka tego co można tam znaleźć:




Kolejny Warlord Tytan czyli coś do czego swojej słabości nigdy na tym blogu nie ukrywałem (a w sumie to wręcz przeciwnie). Ale ten jest dla mnie o tyle trudny w odbiorze bo o ile mi się straszliwie podoba detal na tym modelu: te mostki wokół luf, ta bitwa tocząca się na nogach i masa innych smaczków to jednak sama bryła przypomina mi te szalone designy z początków 40ki czy Epica. I ten oldskul, dla mnie przynajmniej, tak średnio się broni, ale najlepiej zrobicie oceniając to sami.

czwartek, 13 stycznia 2011

Kwestia głodu...


Ostatnio na forach wszelakich zarówno tych ogólnopolskich jak i lokalnych, jednym z dominujących tematów konwersacji jest film osadzony w naszym ulubionym świecie pod dosyć łopatologicznym tytułem: "Ultramarines". I dzięki Nathanielowi miałem okazję obejrzeć to 76-minutowe dziełko i muszę powiedzieć, że pierwsza moja impresja była następująca: jaki tytuł taki film.
Ale zanim o fabule to kilka słów na temat zagadnień bardziej technicznych. Twórcy filmu sięgnęli po sprawdzone i intensywnie wykorzystywane ostatnim czasy narzędzie czyli grafikę 3d by przedstawić swoją wizję 40 millenium. I jeśli mam być szczery było lepiej niż się spodziewałem. Co niestety nie oznacza, że jest fajnie, a jedynie, że film po prostu da się obejrzeć w całości na jednym posiedzeniu. Nie ukrywam, że poprzeczka moich wymagań nie sięgała grotom do kolan więc nie wiele trzeba było by mnie zadowolić. Oglądają ten film, przez cały czas miałem wrażenie, że  absolutnie najważniejszym czynnikiem wpływającym na proces decyzyjny przy tworzeniu obrazu była minimalizacja kosztów. Trudno jest zrobić film prostszymi środkami nie spotykając się jednocześnie z zarzutem śmieszności. W dwu minutowym intrze do pierwszego Dawno of War mamy więcej różnych modeli postaci i sprzętu niż w tej pełno metrażowej produkcji. Na szczęście modele przewijające się przez większość filmu choć nieliczne był w miarę dopracowane ale już sceneria była często niestety potraktowana dość umownie. Po prostu by było wiadomo, że to jest most a to dziedziniec i tyle na temat bez jakiejś atencji dla detalu bo trzeba to zrobić "szybciej, szybciej".Poza tym w warstwie wizualnej brakowało mi plastyki ujęć, bo o ile niektóre z nich były fajne - będąc np. cytatami z klasyków to jednak gry świateł czy innych takich "wodotrysków" raczej w tym filmie nie uświadczymy. A nie wydłużyły by one produkcji aż tak bardzo, wymagały jedynie pomysłu. Bo snop latarki w mgle to trochę mało zwłaszcza, że noszą ją typy mające w hełmach noktowizory.
Ścieżka dźwiękowa a zwłaszcza aktorzy podkładający głosy to najmocniejsza część filmu co do której trudno mieć jakieś większe zarzuty. Marinsi mówią jak marinsi a jednocześnie bardzo czysto dzięki czemu nie mamy poczucia że brother Maximus na emeryturze wróci do rodzinnej Walii dalej wypasać krowy.
No i dochodzimy do najważniejszego czyli fabuły. Szczerze mówiąc gdy zobaczyłem, że za scenariusz odpowiedzialny jest Dan Abnett myślałem, że tą warstwę filmu mamy zabezpieczoną. Myliłem się. Ilość odstępstw od kanonu może być dla niektórych trudna do zaakceptowania. Zaś nuda niektórych sekwencji może zniechęcić każdego. Historia opowiedziana w tym dziełku jest równie prosta co większość wykorzystanych modeli i w sumie dosyć przewidywalna. Szczerze mówiąc spodziewałem się po czymś co podpisuje najlepszy autor Black Library bardziej pokręconego scenariusza, choć ten mógł zostać zweryfikowany przez potrzebne nakłady pracy. I oryginał który nie opuścił szuflady/burzy mózgów pozostanie ukryty przed nami na amen. Ale to jedynie hipoteza a fakt jest taki, że historia opowiedziana jest na poziomie trona czy innego avatara tyle, że tamte filmy nadrabiają oprawą graficzną. A dla tego fabuła miała być ratunkiem dla reszty.
Podsumowując mamy udane udźwiękowienie, obraz gorszy od intra do pierwszego Dawn of War i jeszcze gorszą fabułę. Ale co najbardziej zaskakujące i tak nie żałuje ani jednej minuty spędzonej przed monitorem i co ciekawsze podejrzewam, że film obejrzę przynajmniej jeszcze raz. I jedyne wytłumaczenie jakie znajduje dla tego faktu to, że mój głód ruchomych obrazków w klimatach 40ki jest silniejszy niż niedostatki tego filmu. I z tego co się zdążyłem zorientować nie jestem jedynym. A na 40kowego Władcę Pierścieni będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Cwaniaki i inni ciśnieniowcy czyli DMW za moment.



Stolica.
Ponad 70 graczy.
Tłum, wręcz, reprezentantów Polski z różnych edycji ETC.
Aktualna czołówka rankingu.
Silna reprezentacja lokalnego środowiska.
Master w Warszawie?
Nie - to tylko lokal i to jednodniowy. Tyle, że w drużynach, czyli Drużynowe Mistrzostwa Warszawy.
Warszawska scena czterdziestkowa nie przestaje mnie fascynować. Z jednej strony DMW i Syrenka a z drugiej strony zadyma przy DMP i wręcz awersja do organizacji mastera. Po prostu miasto kontrastów nie tylko w sensie społecznym, ale również i w naszym hobby. Jednak intencją stojącą za tą notką nie jest kolejna analiza tego, co się dzieje w naszej stolicy a jedynie przyjrzenie się regulaminowi DMW - jest on, bowiem w paru miejscach, przynajmniej dla mnie, co najmniej frapujący.
Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy, kiedy go przeglądałem to ograniczenie FOC'a do HQ 1, Troopsy 2-5 reszta 0-2 przy czym należy pamiętać, ze gramy na 1500 punktów. A jest to wielskość bitwy mieszcząca sie w graniach standardu - dlaczego wiec FOC jest nie standardowy nie rozumiem. Nie będę ukrywał, że miałem trochę problemów z poradzeniem sobie z tym FOC’em, bo jednak na te punkty jest mocno krępujące ograniczenie. Oczywiście jak się spojrzy na potencjalny chaos z tylko jednym lashem I „tylko” 6 oblitami to trochę człowiekowi humor się poprawia. Ale prób złożenia eldarów bez Eldrada przy tej formule to wyższa szkoła jazdy.
Kolejną sprawą, która mi się nasunęła to wielkość stołów. Mianowicie będą zarówno szerokości, 72” jaki i 60” przy czym nie do końca człowiek wie, na jakich wyląduje – zwłaszcza w pierwszej rundzie. Nie, żeby różnica była kolosalna, ale jednak to rozwiązanie nie wzbudza mojego zachwytu. Domyślam się jednak, że wynika on z jakiś uwarunkowań logistycznych a nie z koncepcji, orga na nowatorskie Fog of War.
Jednak by nie było, że jedynie marudzę to dla równowagi muszę wspomnieć o tym, co mi się podoba, czyli np. to, że misje są przywiązane do rundy natomiast 3 podręcznikowe strefy wystawienia do stołów w ramach kompletu meczowego (czyli 3ech stołów, na których grają drużyny), co powoduje, że można zagrać 3 różne misje za każdym razem na przykładowo ćwiartki. Wprowadza to też dodatkowy element do rozkminienia parowań dla kapitanów i cała zabawa będzie jeszcze atrakcyjniejsza.
Fajne też mi się wydaje podzielenia drużyn na grupy przez orga przed pierwszą rundą dzięki czemu wymiatacze trafią na sobie równych a ci bardziej rekreacyjni gracze również na takich z podobnym podejściem. Potem oczywiście będzie już system szwajcarski ale dzięki temu rozwiązaniu obowiązuje on już jakby od pierwszej rundy. Szczerze mówiąc wydaje mi się, że warto przetestować to rozwiązanie również przy innych turniejach.
Szczerze mówiąc pomimo drobnych obiekcji nie mogę się już doczekać tej imprezy i mam tylko nadzieję, że uda mi się na nią dotrzeć. Oczywiście będzie brakować i to pewnie nie tylko mi sobotniego wieczoru na długie polaków rozmowy, ale to się jeszcze nadrobi. Natomiast sam turniej może być znakomitym starterem do DMP, które miejmy nadzieję, że nie tylko się odbędzie, ale i przyćmi poprzednie edycje.
Ale to już temat na zupełnie inny wpis.

czwartek, 6 stycznia 2011

Podcast i Liga czyli odcinek 2


Dawno temu prawie wziąłem udział w jakimś projekcie muzycznym. Na szczęście całe przedsięwzięcie nie doszło do skutku. Na szczęście bo osoby lepiej mnie znające mają świadomość, że mój udział w jakiejkolwiek muzyce w charakterze innym niż żywy statyw do mikrofonu lub bileter u potencjalnych odbiorców wywołałby większe spustoszenie niż święta na półkach sklepowych.
Piszę o tym bo nasz pierwszy tzw. nielegal miał mieć tytuł Szumy i Trzaski. I ten zwrot wrócił do mnie gdy odsłuchiwałem kolejny odcinek podcast'a z24cala. I szczerze mówiąc cały czas mam wątpliwości czy powinienem namawiać Was drodzy czytelnicy do odsłuchania materiału w tej jakości. Stwierdziłem jednak, że znalezienie terminu by się spotkać przy mikrofonie łatwe nie jest a temat jest IMO ważny i warto by się chwilkę pomęczyć. Z tego co wiem Michu poczynił pewne inwestycje w sprzęt więc mam też nadzieję, że to będzie Wasze ostatnie spotkanie z przesterowanym gramofonem.
Chciałbym też poczynić pewien disklaimer - osoby które poczują się urażone naszymi poglądami lub np. brakami w wiedzy z góry przepraszamy. Absolutnie naszą intencją nie było szkalowanie nikogo bądź szafowanie etykietkami. Chcieliśmy jedynie zasygnalizować potencjalne problemy dla Ogólnopolskiej Ligii Wh40k i rozważyć jakieś rozwiązania. Po tym zastrzeżeniu z czystym sumieniem zapraszam na:
Podcast 02 - Liga, DMP, ETC...
I oczywiście gorąco zapraszam do komentowania.

niedziela, 2 stycznia 2011

Nowi Dark Eldarzy oczami Lidera i Vladda

Wywiady z graczami armii obdarzonej przez Games Workshop nowym kodeksem w krótkim czasie po jego premierze stały się w zeszłym roku nową tradycją na tym blogu. I mam wrażenie, że całkiem lubianą. A, że od pokazania się na rynku kodeksu Dark Eldarów minęła już chwilka czas na kolejne odpytanie. Tym razem zaprosiłem Vladda czyli kapitana zwycięskiej reprezentacji z ETC i wielokrotnego zwycięzcę naszej ligi oraz Lidera wieeeloletniego gracza DE wiernego im przez ten cały czas niezależnie od koniunktury i tzw. "metagame" -czyli Archona na "Dobre i złe".



Już trochę minęło od premiery nowego kodeksu Dark Eldarów był czas na testy różnych nowych opcji i rozpisek - jak z aktualnej perspektywy oceniasz nowy codex?
Vladdi: To zależy pod jakim względem. Od strony brutalnej siły kodeks jest średni, nie jest tak słaby jak niedostosowane do nowej edycji Tau czy Nekroni, ale nie na poziomie wilków, gwardii czy czerwonych marin sów. Jednakże pod względem różnorodności ciekawych jednostek, pomysłów i wewnętrznego balansu Dark Eldarzy są super, niemal każda jednostka coś tam potrafi, żadna nie wyróżnia się jakoś przeraźliwie spośród reszty. Żadnych przegięć, sporo przydatnych oddziałów i sprzętu. 
Lider: Jak tylko usłyszałem o nowym kodeksie armii, którą darzę nieskończoną miłością we wszystkie możliwe otwory to zacząłem śledzić ploteczki na necie, czego normalnie nie robię zbyt często. Po wyjściu wcześniej wspomnianego, na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Spowodowała go liczba opcji, jakie teraz można wykorzystać, oraz to, że nie stracił on ani trochę na klimacie. Początkowo bałem się o to, że stanie się on samograjem dla dzieci, aby GW mogło nachapać zysków ze sprzedaży. Okazało się jednak już po pierwszym przejrzeniu, że jest zupełnie inaczej. Podobają mi się nowe jednostki, nie zniszczyli starych, wprowadzili parę fajnych nowych opcji. Niestety jest też parę minusów, ale na szczęście są dość jak dla mnie nieznaczne. Najbardziej nie podoba mi się nie podobają dwie rzeczy. Succubuska ma za mało opcji w wargearze i niegrywalność mandrake'ów pomimo tego, że mają śliczne modele.
Które z jednostek są Twoim zdaniem najmocniejszym punktem tego deksu a które wręcz przeciwnie - totalnie bezużyteczne? No i oczywiście dlaczego.
V: Nie ma jednostek totalnie i całkowicie bezużytecznych.  Każda ma zęba, ale osobiście uważam ze najsłabsze są flyery – dużo pkt za pojazd z 11Av który niemal nigdy nie dostaje covera. Ravager jest znacznie tańszy, równie szybki i generalnie lepszy. Najmocniejszy oddziały to Incubi, którzy są jedną z niewielu zbliżonych do „przegiętych” w kontekście jakość/cena  jednostek w kodeksie. Problem jednak może być z dostarczaniem ich do hth. Venomy z kolei to super pojazd anty-piechotny,  12 pestek co turę na 36 cali po 12 calach ruchu (ze skuteczną siłą 8 przeciwko Wraithlordom he, he).
L: Najmocniejszy jak zawsze jest Archon, a nawet fakt, że teraz można mieć ich dwóch. Podobało mi się jak podczas ostatniego świątecznego turnieju w trójmieście moich dwóch Archonów z 9 atakami tańcowało wśród oddziałów piechoty wroga. Do bardzo silnych zaliczam jeszcze Incubów, których nawet piątka potrafi bardzo wiele zdziałać przeciwko większości oddziałów w grze. Oczywiście świetnym boostem dla całej armii jest nowa zasada Power from Pain, która wg mnie bardzo fajnie wpasowuje się w sam klimat Dark Eldarów. Co do rzeczy bezużytecznych to tak jak wcześniej wspomniałem Mandrake'i, ze względu na to, że nie mają nic co mogłoby chociaż skutecznie pokiereszować oddział Fire Warriorów, już nie wspominając o czymś twardszym. Succubuski ze względu na małą ilość opcji ustępują Archonom pod każdym względem, co śmieszniejsze są nawet chyba droższe od nich. Całkowicie bezużytecznymi wydają się także Hellioni, ze względu na słabe warunki w walce wręcz, zastanawia mnie jednak to jak Ci panowie i panie sprawdzą się jako mobilna jednostka strzelająca, nie odważę się jednak tego sprawdzać, bo ich koszt wg mnie lepiej zainwestować w Warriorów  z Venomem, którzy prawdopodobnie w strzelaniu będą o wiele skuteczniejsi i o wiele łatwiej ich schować.

Za czym z poprzedniego podręcznika najbardziej będziesz tęsknił (jeśli w ogóle)?
V: W związku z tym że DE grałem głownie na portalowym wych kulcie to portalu będzie mi najbardziej brakować, tzn w jego poprzedniej wersji – gdy jednostki mogły wyjść tylko z niego i można było wychodzić pojazdami. Brakuje mi też rozsądnych wych weaponów, te z nowego kodeksu to ponury żart.
L: Najbardziej jak zawsze będę tęsknił za czwartą edycją, która zasadami stwarzała mi więcej możliwości tworzenia rozpisek. Chodzi przede wszystkim o tereny, które zasłaniają wszystko po obrysie :) Co do starego kodeksu to jedyne za czym tęsknie to czasy kiedy witche połowiły WS w obie strony i odejmowały atak za dodatkową broń, oraz dwie ciężkie bronie w oddziale Warriorów. Co do tego drugiego to muszę jeszcze potestować Warriorów w Venomach, możliwe że ta opcja oddali w niepamięć wcześniej wspomnianą konfigurację.
Czy Twoim zdaniem aktualna wersja Darków bardziej się wpasowuje w Twoją wizję tej armii (od strony fluff'u) czy mniej niż dotychczasowe odsłony?
V: Zdecydowanie bardziej. Tzn stary fluff nie jest aż TAK inny niż poprzedni, ostatecznie nie zmienili ich w kochających pokój miłośników ciepłych bułeczek. Ale obecna wizja ich systemu społecznego, technologii graniczącej z mroczną magią, powolnej utraty dusz i w ogóle całość nowego fluffu jest po prostu genialna. Warto też posłuchać dostępnego na sieci wywiadu z twórcami kodeksu, gdzie wyjaśniają co leżało u podstaw obecnego podejścia do tej rasy. Pozycja obowiązkowa dla miłośników DE. 
L: Stanowczo odpowiem, że o wiele bardziej mi odpowiada ta wersja. Bardzo mi się podoba zasada Power from Pain, świetnie się wpasowuje w sposób bycia Dark Eldarów. Nareszcie także "moje elfiki" zyskały zasadę night vision, bo jak wiadomo wcześniej na Commoragh było dużo słońca w całym mieście. Dodatkowo wprowadzenie nowych wytworów Haemonculusów w postaci Wracków i wielkich Grotesków bardziej odpowiadają mi naturze badań jakie owi panowie przeprowadzają. Nawet sami Haemonculusi dostali całkiem niezłe, klimatyczne zabaweczki. Jednocześnie wprowadzając te opcje utrzymał się nadal klimat walki tej armii, wszystko jest szybkie, miękkie i w większości przypadków potrafi konkretnie przywalić :)

Jak Twoim zdaniem będzie wyglądał aktualnie core turniejowej armii DE?
V: Trudno to na razie w 100% ocenić. Zarówno mi, jak i innym graczom DE z tego co czytam na forach wciąż krążą po głowie różne koncepcje. Niektórzy testują mocno portal na składzie herlaków i dwóch archonach, z którego wychodzą talosy i na razie z wyłuskanych na sieci raportów wydaje się to całkiem nieźle działać. Ja póki testuje dość zbalansowaną rozpiskę, ze wszystkim po trochu. Z pewnością do hitów będą należeć Venomy, które wysyłają straszną ilość zatrutych pestek i 5 osobowe składy kabalistów z blasterami – najlepszy troops w przełożeniu jakość/cena. No i archoni oczywiście, dużo opcji i niewysoka cena czyni z tego HQ pierwszy wybór. Z fastów moim faworytem są bestie, za niewielkie pkt można stworzyć oddział, który może dość łatwo zwrócić się na stole. Z elit z kolei trueborni, w miarę tania jednostka z duża ilością dostępnych specjalnych lub ciężkich broni. DE nie są szczególnie popularną armią, stąd myślę że jeszcze prze dłuższy czas będziemy widzieć różne wahania w rozpiskach, ale myślę z archontów, piątki kabalistów i wuchtę venomów zobaczymy we wszystkich.
L: Szczerze to jeszcze nie mam pojęcia. Mam multum opcji do przetestowania, i zanim wyklaruje coś konkretnego to pewnie minie trochę czasu. Mam dużo dylematów natury Raider czy Venom, brać Haemonculusów czy 2 Archonów, co w troopsach? itd. Najchętniej wrzuciłbym do rozpiski wszystko, nawet nie masz pojęcia jakie to dla mnie przyjemne móc w czymś wybierać, poprzedni kodeks niestety nie zapewniał takiej rozrywki.
Czy jest jakiś nie oczywisty typ rozpiski (np. mocno bazująca na portalu) który może się okazać sensowny i chciałbyś go kiedyś przetestować?
V: Jak już zauważyłem, portalowa armia z pewnością rację bytu 10 herlawych i dwóch archonów to oddział, którego nie łatwo wystrzelać (Veil) lub zabić w hth. Stawia portal i do przodu, w rezerwie talosy/bestie, kabalici/truborni w Riderach/venomach i dawaj. 
L: Jest cała masa rozpisek, które chciałbym przetestować, może nie będę się rozwijał za bardzo w tym temacie, bo chyba nie chodzi o to, abym umieszczał tu wszystkie moje "chore" wizje rozpisek :)
Jakbyś mógł zmienić jedną rzecz w tym kodeksie - co by to było?
V: Zmniejszyłbym koszt Ridera do 45 pkt, 60 to straszna drożyzna za coś co ma 10 Av, jest w miarę duże i open-topped. Taki koszt nie wytrzymuje porównania z żadnym innym transportem w grze, razory i chimery wręcz się śmieją.
L: Wróciłbym stare dragi dla szefów, że mogli by sami wybierać co chcą ćpać. Długo myślałem nad odpowiedzią na to pytanie. Walczyłem pomiędzy powrotem starych zdolności wytch weaponów, polepszeniem Mandrake'ów, albo potanieniem Scourgów.

I na podsumowanie jest lepiej/gorzej /czy "tylko" inaczej niż było?
V: Inaczej. Nie zmieniły się armie z którymi DE ma pod górkę (większość), wciąż to dość dobra armia na to samo co wcześniej (np. CSM). Po prostu jest znacznie większy wybór rozsądnych jednostek, kodeksu jest odświeżony i pachnący, ale siła armii nie jest większa niż była. Wciąż jest raczej ciężko walczyć z dużą częścią turniejowo popularnych armii.
Nawiasem mówiąc skleiłem dziś pierwszą piątkę nowych kabalistów i chyba już wiem czemu zasady kodeksu nie są szczególnie przegięte. Gdyby bowiem stworzyli potężny kodeks to z figurkami jakie wyprodukowali ryzyko byłoby, że wszyscy zaczęliby grać DE. Te modele są absurdalnie śliczne, no po prostu totalny odjazd. A że SMi musza być zgodnie z polityka GW na topie, to wiadomo jak jest.
L: Lepiej przez duuuużeeeee P ;) Zresztą chyba nie starałem się tego ukrywać przy poprzednich pytaniach :)
Wielkie dzięki za poświęcony czas i do zobaczyska :)
V: Spox, no problem, zawsze do usług.
L: Trzymaj się i do zobaczenia przy najbliższej okazji, mam nadzieję, że jak zagramy razem to już będę miał skrystalizowaną rozpiskę turniejową :)