Początkowo chciałem poświęcić ten wpis Drużynowym Mistrzostwom Polski które odbędą się w kolejny weekend. Byłoby to też zasadne ze względu na fakt, że Marios wrzucił już na widok publiczny za pośrednictwem forum GV rozpiski zgłoszonych teamów. Jednak po chwili zastanowienia stwierdziłem, że DMP nie zając (zwłaszcza "spasione" ilością zgłoszeń), a póki co moim zdaniem wypadałoby wspomnieć o innym turnieju w stolicy naszego kraju który właśnie co się odbył czyli o Grand Tournamencie.
Muszę przyznać, że tak jak choćby jeszcze rok temu GT było imprezą której obecność w tzw. kalendarzu turniejowym nie było dla mnie w jakikolwiek sposób istotne tak w tym roku żałuję, że nie było mi dane dotrzeć do Warszawy. Patrząc bowiem z boku mam wrażenie, że z roku na rok robi się z tego co raz ciekawsza impreza która pomału dorabia się swojego - słowo klucz- trademarka czyli obcokrajowców. Oczywiście nie przyjeżdżają do nas grupami które swoją liczebnością mogłyby stawać w szranki z plutonami gwardzistów ale przy odrobinie szczęścia można się pobawić z ludźmi z innych stron Europy. Jest to dla mnie tzw. duża wartość dodana.
Turniej ma też inne cechy charakterystyczne jak choćby system punktowania który wśród wielu graczy w naszym kraju nie znalazł uznania. Nie da się ukryć, że szczególnie rozbudowany on nie jest - można bowiem wg niego przegrać, zremisować, wygrać. Żadnego stopniowania zwycięstwa więc jeden Killing Point w tą czy w tamtą może mieć zdecydowanie większe konsekwencje niż na innych turniejach. Nie dziwię się, że dla osób przyzwyczajnych do wyników w zakresie 0-20 propozycja GT jest trudna do zaakceptowania ale jeśli dla kogoś, wynik, w najlepszym razie ma drugorzędne znaczenie to jest mu z tym zdecydowanie łatwiej. W przywiązywaniu małej wagi do rywalizacji samej w sobie, poza towarzystwem jak spod wierzy Babel pomaga wizualny aspekt zabawy. Turniej ten mam wrażenie, że jakoś częściej przyciąga ciekawe armie czy też choć modele. Na pewno jest to też powiązane z ludźmi spoza granic Polski których armie nie są "opatrzone" za sprawą kolejnych masterów gdzie się przewijają te same modele.
Podsumowując - podoba mi się asertywność Szamana przy organizacji GT dzięki której nawet jeśli Grand nie będzie bił rekordów frekwencji (w tym roku na 40k było 40 osób) to może być turniejem na który niektórzy będą czekali od maja do kwietnia. Dzięki tej konsekwentnej realizacji wizji mamy w wspomnianym już kalendarzu imprezę która zamiast być kolejną wariacją na temat masterowych standardów proponuje rozrywkę przy Warhammerze 40k gdzie lepiej wynik zsunąć na drugi plan. Tylko ta nazwa jakoś tak mało adekwatna do tej formuły...
czwartek, 30 kwietnia 2009
sobota, 25 kwietnia 2009
A czy Ty już zagłosowaleś?
Wraz z nadciągającym już wręcz milowymi krokami Drużynowymi Mistrzostwami Polski zbliża się również oficjalne zamknięcie sezonu ligowego. Podium, zwycięzcy i reprezentacja naszego kraju na Euro a także kwiaty, wywiady, wycieczki do zakładów pracy i te klimaty. A przy okazji również rozdanie młotków czyli nagrody środowiska dla środowiska czyli moment chwały orgów czy sędziów. Tutaj znajdziecie zarówno listę nominowanych w 7 kategoriach oraz opis procedury głosownia.
Nie jest ona może szczególnie zautomatyzowana ale mam nadzieję, że nie powstrzyma Was to przed dokonaniem wyboru. Nadal nie jest to szczególnie czasochłonne i na pewno jest warte tej chwili spędzonej na napisaniu maila. Jakby ktoś miał wątpliwości co do swojego ligowego ID znajdzie je bez problemu (najwyżej korzystając z ctrl + f) w rankingu.
Nie będę się tutaj po raz kolejny się rozwodził nad tym dlaczego te nagrody są ważne dla środowiska i jego rozwoju bo pisałem tu o tym nie raz i nie dwa. Nie będę się więc powtarzał i ograniczę się do sparafrazowania może nieco patetycznie ale wydaje mi się, że mimo wszystko na miejscu hasła powstałego przy okazji mobilizacji do jakże boleśniejszych wyborów politycznych:
Młotki szansą dla naszej 40ki. Pomóż ją wykorzystać.
Właśnie wykorzystać młotki:
Nie jest ona może szczególnie zautomatyzowana ale mam nadzieję, że nie powstrzyma Was to przed dokonaniem wyboru. Nadal nie jest to szczególnie czasochłonne i na pewno jest warte tej chwili spędzonej na napisaniu maila. Jakby ktoś miał wątpliwości co do swojego ligowego ID znajdzie je bez problemu (najwyżej korzystając z ctrl + f) w rankingu.
Nie będę się tutaj po raz kolejny się rozwodził nad tym dlaczego te nagrody są ważne dla środowiska i jego rozwoju bo pisałem tu o tym nie raz i nie dwa. Nie będę się więc powtarzał i ograniczę się do sparafrazowania może nieco patetycznie ale wydaje mi się, że mimo wszystko na miejscu hasła powstałego przy okazji mobilizacji do jakże boleśniejszych wyborów politycznych:
Młotki szansą dla naszej 40ki. Pomóż ją wykorzystać.
Właśnie wykorzystać młotki:
Etykiety:
młotki
czwartek, 23 kwietnia 2009
Krwawa Pyra V
4 sezon na stołku głównego trenera drużyny Warp Speeders właśnie dobiegł końca. Otaczały go wyjące z radości orki natomiast ostatnie szczury opuszczające cmentarz na którym rozegrał się ten dramatyczny finał chowały się w studzienkach kanalizacyjnych. Miał przeczucie, że po tej przegranej nie powinien iść w ich ślady. Póki co lepiej się oddalić i przeczekać wielką gorycz wszystkich fanów Ikita czy Timesplittera. Zwłaszcza gorycz takich fanów jak szef wszystkich Assassinów czy inny Szary Prorok.
Jakiś czas temu zakończyliśmy w Poznaniu nasze pierwsze podejście do kampanii w systemie Battlefleet Ghotic które nieskromnie jako organizator uznaje za całkiem udane. Oczywiście dało się wiele rzeczy rozwiązać lepiej ale to jest materiał do analizy przed kolejną edycją która w ogóle ma być lepsza, ciekawsza i bardziej kosmiczna. Ale za nim do niej dojedzie rozegramy właśnie zainaugurowaną ligę Blood Bowl'a. To już piąta jej odsłona w stolicy podziemnych pomarańczy i jestem przekonany że nie ostatnia.
W kanałach powstałeś do kanałów wrócisz. Dotąd nie miał świadomości jak bardzo trafne jest to stwierdzenie. Jednak jego powrót do podziemnego Imperium komplikowała niechęć (najdelikatniej rzecz ujmując) szczurzych władców do jego osoby. Na szczęście w kanałach są miejsca o których elektrykom się nie śniło dzięki czemu nie dość, że znalazł schronienie to i drużynę - głodną sukcesu ale jeszcze bardziej głodną spaczenia w każdej postaci. Drużynę prawdziwych mutantów.
Po zeszło sezonowym finale w którym na prawdę nie wiele zabrakło do końcowego sukcesu prowadzonym przeze mnie szczurom spod szyldu Warp Speeders postanowiłem odpocząć trochę od tych pędziwiatrów i pograć innym teamem. Jednak moje zamiłowanie do Skavenów nie pozwoliło mi szukać zbyt daleko i mój wybór padł na Underground Team. Jest to mieszanka tych gorszych zawodników szczurów z podstawowym zawodnikami goblinów czyli - goblinami. Żadnych fajerwerków poza jednym - wszyscy mają z bazy dostęp do umiejętności mutacyjnych dzięki czemu, przy założeniu, że komuś uda się wystarczająco pożyć można w ramach tej druzyny stworzyć na prawdę ciekawych zawodników. W kawałku fluff'u o tej drużynie który mi kiedyś się przewinął przed oczyma padło stwierdzenie, że kibice przychodzący na mecze Undergroundu nie licze na jakieś dobre wyniki bo o te w ich przypadku trudno leczy by pooglądać największych mutantów w kanałach.
No i wśród wielkiej wrzawy wybiegli na boisko w gorących promieniach słońca. Najpierw najmniejsi i zieloni czyli gobliny. Następnie szczurzy linemani skrzętnie dbający już od początku by od orków z drugiej strony boiska zawsze dzielił ich jakiś zielony kurdupel. Po nich ci na których barkach będzie spoczywać gra piłką i dbałość o to by jakiekolwiek przyłożenie było możliwe czyli Throwerzy. Jak kolejni pojawili się Blitzerzy a ich ostrza by błyszczały w tym słońcu gdyby nie trucizny i inne wywary które wręcz spływały z ich broni. A na koniec z kanałów wyłonił się Troll a każdy jego krok wstrząsał ziemia dzięki czemu najbliżsi widzowie byli świadkami fontann z bloodcornu.
Pierwszy mecz mam już mam za sobą z moim przeciwnikiem z poprzedniego finału - Michałku, który dla odmiany wziął świeżą drużynę orków na tą ligę. Spotkanie było pełne radosnej improwizacji oraz prób namówienia swoich zawodników do jakiegokolwiek choćby najmniejszego sukcesiku. Zazwyczaj bezowocnych, aczkolwiek tzw. momenty były - głównie autorstwa mocno nie do cenianych goblinów. Końcowy wynik brzmiał 1:1 i u mnie nikt nie zginął co jest sukcesem samo w sobie. Po tym meczu pozbyłem się wielu przedsezonowych obaw na temat czy mi się będzie fajnie grało Kanały Finest bo już wiem, że będzie się działo. I na sporadyczne relację z tego już teraz serdecznie zapraszam.
Po pobycie na powierzchni związanym z meczem z ulgą powrócił do kanałów. Krainy smrodu i spaczenia. Ogonów i ścieków. Oraz przegranych i wygranych. Po tych 4 sezonach doskonale wiedział gdzie są przegrani. Pytanie czy ci spaczeniożercy na których przypadkiem trafił okażą się tym drugim biegunem by nie używać zbyt wielkich słów w kontekście żółtodziobów już w ich pierwszym sezonie. Tak to jest dobre pytanie...
Jakiś czas temu zakończyliśmy w Poznaniu nasze pierwsze podejście do kampanii w systemie Battlefleet Ghotic które nieskromnie jako organizator uznaje za całkiem udane. Oczywiście dało się wiele rzeczy rozwiązać lepiej ale to jest materiał do analizy przed kolejną edycją która w ogóle ma być lepsza, ciekawsza i bardziej kosmiczna. Ale za nim do niej dojedzie rozegramy właśnie zainaugurowaną ligę Blood Bowl'a. To już piąta jej odsłona w stolicy podziemnych pomarańczy i jestem przekonany że nie ostatnia.
W kanałach powstałeś do kanałów wrócisz. Dotąd nie miał świadomości jak bardzo trafne jest to stwierdzenie. Jednak jego powrót do podziemnego Imperium komplikowała niechęć (najdelikatniej rzecz ujmując) szczurzych władców do jego osoby. Na szczęście w kanałach są miejsca o których elektrykom się nie śniło dzięki czemu nie dość, że znalazł schronienie to i drużynę - głodną sukcesu ale jeszcze bardziej głodną spaczenia w każdej postaci. Drużynę prawdziwych mutantów.
Po zeszło sezonowym finale w którym na prawdę nie wiele zabrakło do końcowego sukcesu prowadzonym przeze mnie szczurom spod szyldu Warp Speeders postanowiłem odpocząć trochę od tych pędziwiatrów i pograć innym teamem. Jednak moje zamiłowanie do Skavenów nie pozwoliło mi szukać zbyt daleko i mój wybór padł na Underground Team. Jest to mieszanka tych gorszych zawodników szczurów z podstawowym zawodnikami goblinów czyli - goblinami. Żadnych fajerwerków poza jednym - wszyscy mają z bazy dostęp do umiejętności mutacyjnych dzięki czemu, przy założeniu, że komuś uda się wystarczająco pożyć można w ramach tej druzyny stworzyć na prawdę ciekawych zawodników. W kawałku fluff'u o tej drużynie który mi kiedyś się przewinął przed oczyma padło stwierdzenie, że kibice przychodzący na mecze Undergroundu nie licze na jakieś dobre wyniki bo o te w ich przypadku trudno leczy by pooglądać największych mutantów w kanałach.
No i wśród wielkiej wrzawy wybiegli na boisko w gorących promieniach słońca. Najpierw najmniejsi i zieloni czyli gobliny. Następnie szczurzy linemani skrzętnie dbający już od początku by od orków z drugiej strony boiska zawsze dzielił ich jakiś zielony kurdupel. Po nich ci na których barkach będzie spoczywać gra piłką i dbałość o to by jakiekolwiek przyłożenie było możliwe czyli Throwerzy. Jak kolejni pojawili się Blitzerzy a ich ostrza by błyszczały w tym słońcu gdyby nie trucizny i inne wywary które wręcz spływały z ich broni. A na koniec z kanałów wyłonił się Troll a każdy jego krok wstrząsał ziemia dzięki czemu najbliżsi widzowie byli świadkami fontann z bloodcornu.
Pierwszy mecz mam już mam za sobą z moim przeciwnikiem z poprzedniego finału - Michałku, który dla odmiany wziął świeżą drużynę orków na tą ligę. Spotkanie było pełne radosnej improwizacji oraz prób namówienia swoich zawodników do jakiegokolwiek choćby najmniejszego sukcesiku. Zazwyczaj bezowocnych, aczkolwiek tzw. momenty były - głównie autorstwa mocno nie do cenianych goblinów. Końcowy wynik brzmiał 1:1 i u mnie nikt nie zginął co jest sukcesem samo w sobie. Po tym meczu pozbyłem się wielu przedsezonowych obaw na temat czy mi się będzie fajnie grało Kanały Finest bo już wiem, że będzie się działo. I na sporadyczne relację z tego już teraz serdecznie zapraszam.
Po pobycie na powierzchni związanym z meczem z ulgą powrócił do kanałów. Krainy smrodu i spaczenia. Ogonów i ścieków. Oraz przegranych i wygranych. Po tych 4 sezonach doskonale wiedział gdzie są przegrani. Pytanie czy ci spaczeniożercy na których przypadkiem trafił okażą się tym drugim biegunem by nie używać zbyt wielkich słów w kontekście żółtodziobów już w ich pierwszym sezonie. Tak to jest dobre pytanie...
Etykiety:
Blood Bowl,
inne gry GW
wtorek, 21 kwietnia 2009
Łup w niebieskie ciało
Tu miał być trailer Planetsrike ale stwierdziłem, że i tak wszyscy go widzieliście a to jest i w temacie i zbawniejsze.
Co prawda najnowszy suplement do 40ki który będzie się zwał Planetstrike jest już od jakiegoś czasu na tapecie na większości for i trudno na tym etapie plotek dodać coś szczególnie odkrywczego to i tak pozwolę sobie na kilka mniej lub bardziej uporządkowanych refleksji.
Jakiś czas temu widząc w kolejnej garści plotek gdzieś na necie okładkę tego dodatku postanowiłem sobie odświeżyć książkę o bardzo podobnej grafice na czele czyli Cities of Death. Nie da się ukryć, że przynajmniej w naszym kraju zdobywanie a następnie plądrowanie i grabienie miast nie stało się popularne pomimo oczywistego romantyzmu tego rodzaju rozrywek w życiu każdego generała w 40 millenium ;). I nawet poprzedzenie rozgrywki kanonem już filmowej walki miejskiej jak Black Hawk Down czy Wróg u bram nie pomagało temu dodatkowi. Oczywiście miał on swoje dobre strony jak np. uwzględnienie różnic wysokości pomiędzy strzelającym a celem czy stratagem'y. Ale niestety na dłuższą metę był po prostu słaby - zmiany zasad w większości nie pomagały wprowadzeniu klimatu walk miejskich a raczej jak każde grzebanie przy działających rozwiązaniach komplikowały życie. Scenariusze pomimo wręcz hurtowej liczby nie były jakoś szczególnie odkrywcze. Jednak w tym wszystkim było coś co było naprawdę udane - budynki które GW wypuściło przy tej okazji. Jednak w pełni doceniam je dopiero teraz, na etapie fascynacji kolejnym dodatkiem do 40ki czyli Apokalipsą. Pozwalają bowiem one na budowę niektórych zabawek dostępnych w zabawie na duże punkty które dzięki ich zastosowaniu mają szanse prezentować się naprawdę zacnie a nie wymaga to jakiegoś Tzeentch wie jakiego nakładu czasu.
Myśląc o nadchodzącym uderzeniu w planetę też najbardziej cieszę się na zapowiadaną nowa kolekcję architektury 40 millenium. Co prawda po zdjęciach z widocznymi budynkami, które wyciekły do netu trudno ocenić co będzie dostępne w sprzedaży a co jest konwersją ale liczę, że choć część z tych zacności będzie można nabyć. I zaadaptować do innych celi czyli zrobić kolejne apo-konwery ;). Oczywiście samemu dodatkowi zamierzam dać szansę i po cichu liczę, że GW wyciągnęło wnioski z sukcesu Apokalipsy. I mają już np.świadomość, że warto własne produkty wspierać również po momencie oficjalnej premiery choćby za pomocą paru pdf'ów na stronie www raz na jakiś czas. Mam też nadzieję, że dzięki temu suplementowi, rzeczywiście będzie można poczuć klimat inwazji na planetę a nie tylko potknąć się o kilka dziwnych zasad i odgrzewanych kotletów w scenariuszach.
I nie da się ukryć, że nie ma chyba lepszej możliwości zrobienia cross-over'a między 40 ką a BFG niż inwazja na planetę a takie coś cały czas mi chodzi po głowie. Wydaje mi się więc, że pomimo średnio udanych Miast Śmierci, Apokalipsa nadaje nadzieje, że jest na co czekać. Zwłaszcza, że przy tej okazji wyjdzie też kilka "klasycznych" modeli.
Etykiety:
nowości GW
niedziela, 19 kwietnia 2009
Warp 2.0
Ostatnimi czasy nie tylko w mediach elektronicznych ale również tych tradycyjnych karierę robią pojęcia takie jak: blogosfera czy web 2.0. Póki co w polskojęzycznej części internetu dotyczącej 40ki czy nawet generalnie warhammer'a te terminy nie miały szczególnej racji bytu bo to fora takie jak te na glorii czy gildii skupiały ludzi zainteresowanych tym hobby wokół siebie. I to właśnie wokół nich powstały zalążki modnych aktualnie społeczności siecowych. Przy tej okazji naszła mnie taka refleksja wydaje mi się, że zasada Pareto znana również jak zasada 80/20 ma również przełożenie na powstawanie postów na forach dyskusyjnych.
Z czasem okazało się, że ogólnopolskie fora nie spełniają wszystkich potrzeb bo niektóre z nich mają charakter wybitnie lokalny. Zatem jakiś czas temu można było zaobserwować wysyp for klubowych które służą graczom do załatwiania lokalnych spraw. Aktualnie praktycznie każda komórka KGB (Klub Gier Bitewnych) w tym kraju ma swoją stronę w sieci. Kolejnym etapem ewolucji binarnego warpu jest powstawanie coraz większej liczby blogów - czego najlepszym przykładem jest ta strona. Jednak nie jest ona jedyna. Jakiś czas temu wspominałem już o Noktovisorze autorstwa Grabariana który skupiał sie na warszawskiej scenie turniejowej i organizacyjnej. Niestety mam wrażenie, że ostatnio jego uwagę w całości pochłonęło DMP gdyż nowych notek jak na lekarstwo. A raczej w ogóle.
Jednak na przestrzeni ostatniego miesiąca powstały dwa inne blogi które mam nadzieję, że zaistnieją na dłuższy czas w sieci. Pierwszego z nich założył Wosho który skupia się na rozpiskowym (choć nie tylko) aspekcie naszego hobby. Zresztą zajrzyjcie sami.
Z kolei drugi z nich skupia się na armii demonów czyli jego autor - Cebul - dość mocno sobie zawęził tematykę a przy okazji też grupę czytelników. Ale póki posty będą się pojawiać z dotychczasową regularnością to i tak będzie można mówić o sukcesie.
Przyznam się, że liczę, iż ten trend się utrzyma dzięki czemu blogów jak i innych stron o naszym hobby będzie przybywało. A przy okazji dla już istniejących poprzeczka będzie miarowo podróżowała w górę co tylko będzie z korzyścią dla nas wszystkich. I tylko przy okazji młotków będzie trudny moment wyboru grożący bólem głowy...
Z czasem okazało się, że ogólnopolskie fora nie spełniają wszystkich potrzeb bo niektóre z nich mają charakter wybitnie lokalny. Zatem jakiś czas temu można było zaobserwować wysyp for klubowych które służą graczom do załatwiania lokalnych spraw. Aktualnie praktycznie każda komórka KGB (Klub Gier Bitewnych) w tym kraju ma swoją stronę w sieci. Kolejnym etapem ewolucji binarnego warpu jest powstawanie coraz większej liczby blogów - czego najlepszym przykładem jest ta strona. Jednak nie jest ona jedyna. Jakiś czas temu wspominałem już o Noktovisorze autorstwa Grabariana który skupiał sie na warszawskiej scenie turniejowej i organizacyjnej. Niestety mam wrażenie, że ostatnio jego uwagę w całości pochłonęło DMP gdyż nowych notek jak na lekarstwo. A raczej w ogóle.
Jednak na przestrzeni ostatniego miesiąca powstały dwa inne blogi które mam nadzieję, że zaistnieją na dłuższy czas w sieci. Pierwszego z nich założył Wosho który skupia się na rozpiskowym (choć nie tylko) aspekcie naszego hobby. Zresztą zajrzyjcie sami.
Z kolei drugi z nich skupia się na armii demonów czyli jego autor - Cebul - dość mocno sobie zawęził tematykę a przy okazji też grupę czytelników. Ale póki posty będą się pojawiać z dotychczasową regularnością to i tak będzie można mówić o sukcesie.
Przyznam się, że liczę, iż ten trend się utrzyma dzięki czemu blogów jak i innych stron o naszym hobby będzie przybywało. A przy okazji dla już istniejących poprzeczka będzie miarowo podróżowała w górę co tylko będzie z korzyścią dla nas wszystkich. I tylko przy okazji młotków będzie trudny moment wyboru grożący bólem głowy...
Etykiety:
binarnie,
twórczość fanowska
czwartek, 16 kwietnia 2009
Gdzie kodeksy z tamtych lat...
Ostatnio powrócił do mnie 2-go edycyjny kodeks chaosu który przez dłuższy czas przebywał na wypożyczeniu. I po przejrzeniu go, z jak to się mówi, świeżą głową naszło mnie parę refleksji którymi postanowiłem się podzielić (i żadna nie dotyczy charakterystyk bohaterów).
- Ilu tu oddziałów nie ma. Brakuje takich oczywistych oczywistości (przynajmniej w czasach piątej edycji) jak: oblity, raptorzy, possesci, demoniczni książęta itd. Nie da się ukryć, że przez te wszystkie edycje Abbadonowi przybyło i to bardzo zarówno w koszarach jak i arsenałach co jednak nie przeszkodziło mu w partaczeniu kolejnych wypraw łupieżczych zwanych szumnie krucjatami.
- Ile tu jest reszty. Fluffu, opisów, smaczków i innych smakowitości dla każdego umysłu z mackami w miejscu kory mózgowej. Mi osobiście bardzo się podobają starożytne spawny które wymagały całej strony na opis działania. A bynajmniej nie była to nagroda za wierną służbę bóstwom chaosu. Ale też mam wrażenie, że każdy special jest szerzej opisany niż w aktualnym podręczniku chaosu a zwłaszcza ulubieniec (?) Tzeentcha - Ahriman.
- 3 armylisty. Słownie - trzy. W jednym kodeksie. Niestety dopóki Era nie przejmie od GW pisania kodeksów to musimy odświeżać takie perełki z lamusa by być świadomymi, że to w ogóle było (i nadal - podobno - jest) możliwe. Poza podstawowym z legionowymi marinsami i ich zabawkami u podstaw dodano jeszcze chaos cult i deamon world. Ten pierwszy jak się łatwo domyślić to wariacja na temat kultystów którzy jakby nie było czają się za każdym rogiem w imperialnych miastach dzięki czemu na swoje miejsce w księdze opisującej siły chaosu zasłużyli. Natomiast ten drugi to protoplasta współczesnych demonów. Tyle, że z beastmenami, trollami i minotaurami. Tak, tak te słowa padły w dziale zasad kodeksu do 40ki. To są naprawdę spaczone stronice...
Nie będę się wyzłośliwiał na temat aktualnego kodeksu chaosu który składa się ... no właśnie nie będę się wyzłośliwiał z tej formacji. Jednak patrząc na ostanie dzieła Games Workshop (orki, marinsów czy hmu-hmu gwardię) w tzw. ogólności to mam wrażenie, że dla graczy - graczy obecne kodeksy są lepsze: fluffu nadal nie brakuje a jak komuś mało to zawsze jest fluff bible a jednostek do wyboru więcej i armie większe się aktualnie składa (kiedyś podstawowy CSM kosztował 25 pktów) więc i zabawy na polu bitwy więcej. Jednak brakuje mi tych wszystkich 2go edycyjnych smaczków, które potrafiły nie miłosiernie wydłużać i tak długą rozgrywkę jednak były zdecydowanie warte tego. No i tej dbałości o klienta który kupując, bądź co bądź: Codex: Chaos dostawał komplet spaczonych wizji i dzięki temu podręcznikowi mógł się bawić w totalnie różnych klimatach jedną armią. I po tym można zapłakać.
Etykiety:
kodeksy,
ukochana firma
poniedziałek, 13 kwietnia 2009
Gwardyjska Pisanka
No i Wielkanocny zajączek wykicał nam nowy kodeks Gwardii Imperialnej. Wersja tak zwana przedpremierowa, coraz popularniejsza przy produktach GW - przynajmniej tych w całości papierowych. Uniknę w tym miejscu - pomimo, że bardzo mnie korci - kolejnego tekstu odnośnie polityki GW względem kodeksów a zwłaszcza ich elektronicznych wersji i od razu przejdę do pierwszych wrażeń po nie ukrywam jedynie pobieżnym przejrzeniu finalnego produktu.
Fajny, podoba mi się - taka pomyślałem po obejrzeniu dostępnych tu i ówdzie zdjęć. Mam wrażenie, że ilość opcji przytłacza. Liczba różnych luf pasujących do wieżyczek na lemanach czy armat na platformach z chimer sprawia, że samo przeanalizowanie heavy supportu dostarcza zabawy na dłuższą chwilę. Dodatkowo potwierdziły się plotki o squadronach pojazdów z tej sekcji i np. możemy spotkać się z 3 leanami zajmującymi jeden slot heavy. A czają się tam jeszcze perełki jak Deathstrike Missile Launcher znany do tej pory głównie graczom Epica. Jednak jego zadady sprawiają, że nie wiadomo kiedy i iloma blastami strzeli więc nie spodziewałbym się super popularności na stołach. Choć nie da się ukryć, że jak już strzeli to z przytupem. Zresztą po przejzeniu sekcji ciężkiego wsparcia gdzieś w podświadomości byłem zaskoczony, że moim oczom nie ukazała się nigdzie literka D w rubryce siła.
A co najlepsze wydaje mi się, że fast attack będzie dostarczał jeszcze więcej dylematów - z jednego hellhounda zrobił się trzy wersje pojazdów (również mozne je wystawiać hurtem), sentinele z kolei teraz występują w dwóch wariantach - jedna dobrze znana z poprzedniego deksu druga z poprawionym pancerzem kosztem punktów i niektórych zasad specjalnych. A do tego doszly fruwajki znane wcześniej jedynie z Imperial Armoura które daj naprawdę sporo opcji również poprzez możliwość wożenia jakieś wkładki.
Veterani będący do tej pory jednostką elitarną wyladowali w sekcji army listu koło plutonu piechoty. Niestety trzeba ich minimalnie wystawić dziesięciu ale nadal mają BS 4 i choć plazmy podrożały nadal moga być popularni zwłaszcza, że melty przy obecnej popularności landków nie są złą alternatywą. Co prawda lascannonów może być w tej armii od groma za sprawą nowej "architektury" podstawowego plutonu piechoty ale nie wiem czy to jest taka super rozwiązanie przynajmniej w wymiarze punktowym. Choć na pewno parę sztuk przerośniętych latarek w tym fanklubie Świętek Światełka Imperatora będzie wręcz klimatycznym wyborem. Przy okazji troopsów należy wspomnieć o chimerach którenie nie dość, że drastycznie potaniały (w punktach) są dostępne jako opcja transportu dla zwykłych gwardzistów.
W elitach z mojej spaczonej przez Tzeentcha perspektywy zdecydowanie najciekawszym oddziałem (a przy okazji nowością) wydał się Psyker Battle Squad. Banda jajogłowych mutantów którzy działają jako jeden psionik. Niestety ich wiedza o warpie nie jest tak szeroka jak moli książkowych w power armourach ale nie ma co narzekać bo i tak ich moce na pierwszy rzut oka są całkiem mocne. Kolejną ciekawostką w tym rodzaju jednostek są storm troperzy których latarki mają moc . Moc pod postacią AP3. I parę innych ciekawych opcji. Niestety cena w punktach sprawia, że trzeba będzie się mocno nad nimi pozastawiać by nie doszło do przerostu formy nad treścią. W tym miejscu jeszcze należy wspomnieć, że ogryny poprawiono i wszystko wygląda super dopóki nie dojdziemy do kosztu punktowego bo ten sprawia, że czar pryska, aczkolwiek może, być może po testach się okaże, że wcale nie są tak złe.
Przyznam się, że sekcję HQ czyli dowództwa najmniej wgłębnie analizowałem ale jest to dobry moment by wspomnieć o jednym z największych o ile nie największym novum w kodeksie czyli o rozkazach. Te oczywiście mogą być wydawane przez oficerów i nie da się ukryć, że dobrze użyte mogą być przysłowiowym języczkiem u wagi. No i sprawiają, że sekcje dowodzenia przestaną być samobójczymi oddziałami za sprawą dostępności broni specjalnych bo mogą być bardziej użyteczne za liniami własnych oddziałów dowodząc nimi. Prawie jak klimat...
W tych odczuciach na gorąco nie wspomniałem o wielu godnych tego sprawach jak choćby oddziały karne ale jestem przekonany, że będzie jeszcze okazja by do tego wrócić. Mam nadzieję, że do kolejnego razu z gwardią na tym blogu uda mi się już zagrać jakieś bitwy korzystając z nowego kodeksu dzięki czemu nie będę musiał bazować jedynie na odczuciach teoretycznych. A póki co wracam do studiowania bo nie ukrywam, że dla mnie osobiści ten podręcznik prezentuje się najzwyczajniej w świecie bardzo ciekawie i liczę, że uniknie losu kodeksu chaosu (tego w power armourach).
Etykiety:
kodeksy,
nowości GW
piątek, 10 kwietnia 2009
Prawie jak ETC
Przeglądając forum szczecińskiego klubu Monolith natknąłem się na taki temat. I tak sobie pomyślałem "no normalnie prawie jak Euro - tylko teamy mniejsze, parowanie inne, punkty też mniejsze ale chociaż również w Niemczech no i drużynówka". Muszę przyznać, że z perspektywy Poznania (jak pewnie też miasta Gryfa) tak wycieczka wygląda całkiem kusząco. Bliżej niż do ojczystej stolicy, nowi ludzie, nowe otoczenie, fajny format słowem tylko czas wygospodarować.
Poza tym pojawia się niepowtarzalna okazja by wrócić do pewnej tradycji i wytłumaczyć naszym zachodnim sąsiadom wyższość kawalerii nad czołgami. No i fajnie byłoby "zdobyć Berlin". W końcu jak śpiewał Maleńczuk:
"...nie dla mnie przyjaźń polsko-niemiecka
Niemców nienawidzę od dziecka..."
Ale tak bardziej serio to taki turniej w najbliższym sąsiedztwie to naprawdę kusząca perspektywa zwłaszcza, ze termin sprzyja aktywnością poza figurkowym.
Poza tym pojawia się niepowtarzalna okazja by wrócić do pewnej tradycji i wytłumaczyć naszym zachodnim sąsiadom wyższość kawalerii nad czołgami. No i fajnie byłoby "zdobyć Berlin". W końcu jak śpiewał Maleńczuk:
"...nie dla mnie przyjaźń polsko-niemiecka
Niemców nienawidzę od dziecka..."
Ale tak bardziej serio to taki turniej w najbliższym sąsiedztwie to naprawdę kusząca perspektywa zwłaszcza, ze termin sprzyja aktywnością poza figurkowym.
Etykiety:
ciekawsotka,
euro
środa, 8 kwietnia 2009
re:Młotki
Drużynowe Mistrzostwa Polski zbliżają się coraz większymi krokami a wraz z nimi rozdanie nagród za ligę oraz Młotków. Czyli nagród od środowiska dla tych ludzi lub zespołów które się najbardziej przyczyniły do jego rozwoju. Przynajmniej w aspekcie ligowym. W tym roku do sześciu zeszłorocznych kategorii czyli (Najsympatyczniejszy gracz, Najprężniejsze środowisko, Najlepsza strona internetowa, Najlepszy turniej, Najlepszy sędzia, Największy wkład w Ligę) doszła jedna nowa - Najlepsza twórczość fanowska. Kandydatury zbierane są do 17 kwietnia a potem zacznie się głosowanie którego wyniki poznamy w drugi weekend maja.
O ile w wszystkich kategoriach szykuje się o wiele większa konkurencja niż w zeszłym roku (zwłaszcza w kategorii strona internetowa gdzie m. in. zgłoszona została i ligowa, i gloria victis - z czego się cieszę - w końcu konkurencja musi być co by progres występował :) ). O tyle w jednej konkurencji nie ma - wkład w ligę MiSiA w tym sezonie jest absolutnie nie do przecenienia. On nie tyle co reanimował stronę ligową ale zrobił nową od podstaw z naprawdę zacnymi ficzerami a w dodatku wygląda na to, że się dopiero rozkręca. I tak np. w przyszłym sezonie zgłaszanie wyników turnieju oraz podliczanie rankingu będzie w dużym stopniu zautomatyzowane dzięki czemu czasy z apdejtem ranku raz na 6 w porywach do 8 tygodni odejdą do zapomnienia.
Dzięki pracy MiSiA liga się doczekała godnej wizytówki a raczej przystani w sieci gdzie wszystko jest na miejscu aktualne i ludzie mają zwyczaj wchodzenia na tą stronę i korzystania z niej bo w przypadku poprzedniej mocno różnie z tym bywało. Oczywiście nadal nie jest tak by nie mogło być lepiej ale mam wrażenie, że zapał szefa imprezy przelewa się na resztę użytkowników którzy z większą regualrnością korzystają np. z forum.
Brakuje jedynie osoby w lidze która by potrafiła sprzedać pracę MiSiA poprzez znalezienie sponsorów. Wiadomo kryzys i tak dalej ale my też nie jesteśmy Barclays Premier League by mieć ciul wie jakie oczekiwania. A jak widać na tym przykładzie nawet nabogatsza liga piłkarska świata ma sponsora tytularnego więc może i nam taki by nie zaszkodził. No i może dzięki niemu nie trzeba by podnosić podatku ligowego. Jeśli więc ktoś miałby młotkowe aspiracje (hehe) i szuka kowadła na którym mógłby je przekuć w rzeczywistość to tu jest pełne pole do popisu.
Wdzięczność środowiska gwarantowana ;)
O ile w wszystkich kategoriach szykuje się o wiele większa konkurencja niż w zeszłym roku (zwłaszcza w kategorii strona internetowa gdzie m. in. zgłoszona została i ligowa, i gloria victis - z czego się cieszę - w końcu konkurencja musi być co by progres występował :) ). O tyle w jednej konkurencji nie ma - wkład w ligę MiSiA w tym sezonie jest absolutnie nie do przecenienia. On nie tyle co reanimował stronę ligową ale zrobił nową od podstaw z naprawdę zacnymi ficzerami a w dodatku wygląda na to, że się dopiero rozkręca. I tak np. w przyszłym sezonie zgłaszanie wyników turnieju oraz podliczanie rankingu będzie w dużym stopniu zautomatyzowane dzięki czemu czasy z apdejtem ranku raz na 6 w porywach do 8 tygodni odejdą do zapomnienia.
Dzięki pracy MiSiA liga się doczekała godnej wizytówki a raczej przystani w sieci gdzie wszystko jest na miejscu aktualne i ludzie mają zwyczaj wchodzenia na tą stronę i korzystania z niej bo w przypadku poprzedniej mocno różnie z tym bywało. Oczywiście nadal nie jest tak by nie mogło być lepiej ale mam wrażenie, że zapał szefa imprezy przelewa się na resztę użytkowników którzy z większą regualrnością korzystają np. z forum.
Brakuje jedynie osoby w lidze która by potrafiła sprzedać pracę MiSiA poprzez znalezienie sponsorów. Wiadomo kryzys i tak dalej ale my też nie jesteśmy Barclays Premier League by mieć ciul wie jakie oczekiwania. A jak widać na tym przykładzie nawet nabogatsza liga piłkarska świata ma sponsora tytularnego więc może i nam taki by nie zaszkodził. No i może dzięki niemu nie trzeba by podnosić podatku ligowego. Jeśli więc ktoś miałby młotkowe aspiracje (hehe) i szuka kowadła na którym mógłby je przekuć w rzeczywistość to tu jest pełne pole do popisu.
Wdzięczność środowiska gwarantowana ;)
Etykiety:
młotki
niedziela, 5 kwietnia 2009
Champion
No i mamy nowego mistrza 40ki.
Vladdi tak nas przyzwyczaił do obecności swojej ksywki koło cyferki 1 w rankingu, że można było odnieść wrażenie, iż to stan permanentny. Jednak w tym sezonie już na półmetku było widać, że nie łatwo będzie mu wygrać kolejny rok z rzędu. No i koniec końców się nie udało. Nowym Czempionem został Zły. O jego tryumfie zadecydowała ostatnia bitwa ostatniego mastera w sezonie (Wojny Światów znaczy się :) ). Dawno nie mieliśmy takiej sytuacji w lidze bo zazwyczaj Vladdi przyjeżdżał z bezpieczną przewaga nad resztą stawki i niezależnie od wynników WŚ zostawał zwycięzcą w końcowym rankingu.
Jednak w tym sezonie głównym rywalem w lidze dla Złego był Skark. I to właśnie ci panowie spotkali się w wspomnianej finałowej bitwie. Ale, żeby uniknąć nie zdrowego ciśnienia przy stole, ustalenie wyniku zostawili swoim towrzyszom z par. Marios grający wraz ze Złym wygrał to starcie i niejako przy okazji sam zajął 3 miejsce a dzięki temu Warszawa zdominowała ligowe podium. Oczywiście to nie są jeszcze wyniki końcowe i coś się może zmienić za sprawą jakiś lokali ale miejsca Złego i Skarka wydają się być niezagrożone.
Zły jako zwycięzca ligi będzie też miał niewątpliwą przyjemność kapitanować naszej reprezentacji na Euro i na jego barki spadnie przygotowanie jakiejś skutecznej taktyki. A biorąc pod uwagę, że chłopaki do Niemiec pojadą jako obrońcy mistrzostwa to trzeba przyznać, że poprzeczka jest zawieszona na najwyższym możliwym szczebelku.
Po cichu liczę, że na ETC rywalizacja będzie równie emocjonująca jak w tym sezonie w lidze. A jak jeszcze przytrafi się jakiś happy end w postaci biało-czerwonej flagi na szczycie to już wogóle będzie przezacnie.
Vladdi tak nas przyzwyczaił do obecności swojej ksywki koło cyferki 1 w rankingu, że można było odnieść wrażenie, iż to stan permanentny. Jednak w tym sezonie już na półmetku było widać, że nie łatwo będzie mu wygrać kolejny rok z rzędu. No i koniec końców się nie udało. Nowym Czempionem został Zły. O jego tryumfie zadecydowała ostatnia bitwa ostatniego mastera w sezonie (Wojny Światów znaczy się :) ). Dawno nie mieliśmy takiej sytuacji w lidze bo zazwyczaj Vladdi przyjeżdżał z bezpieczną przewaga nad resztą stawki i niezależnie od wynników WŚ zostawał zwycięzcą w końcowym rankingu.
Jednak w tym sezonie głównym rywalem w lidze dla Złego był Skark. I to właśnie ci panowie spotkali się w wspomnianej finałowej bitwie. Ale, żeby uniknąć nie zdrowego ciśnienia przy stole, ustalenie wyniku zostawili swoim towrzyszom z par. Marios grający wraz ze Złym wygrał to starcie i niejako przy okazji sam zajął 3 miejsce a dzięki temu Warszawa zdominowała ligowe podium. Oczywiście to nie są jeszcze wyniki końcowe i coś się może zmienić za sprawą jakiś lokali ale miejsca Złego i Skarka wydają się być niezagrożone.
Zły jako zwycięzca ligi będzie też miał niewątpliwą przyjemność kapitanować naszej reprezentacji na Euro i na jego barki spadnie przygotowanie jakiejś skutecznej taktyki. A biorąc pod uwagę, że chłopaki do Niemiec pojadą jako obrońcy mistrzostwa to trzeba przyznać, że poprzeczka jest zawieszona na najwyższym możliwym szczebelku.
Po cichu liczę, że na ETC rywalizacja będzie równie emocjonująca jak w tym sezonie w lidze. A jak jeszcze przytrafi się jakiś happy end w postaci biało-czerwonej flagi na szczycie to już wogóle będzie przezacnie.
Etykiety:
scena turniejowa
czwartek, 2 kwietnia 2009
Krasnal Apokalipsy
Przyznam się szczerze, że najdelikatniej rzecz ujmując nie jestem na bieżąco z White Dwarfem. Po prostu jakiś czas teamu, podobnie jak wiele osób pamiętających starego dobrego Białego Krasnala, stwierdziłem, że nie warto w ogóle zaglądać do tej marketingowej propagandy. Ale zainspirowany postem Wosho na Nowej Gildii zajrzałem do nr 351 (przedostatni) gdzie podobno był jakiś fajny battle report do Apoklapisy.
Generalnie Dwarfowe raporty z różnorakich starć nigdy nie stały na najwyższym poziomie taktycznym a często też merytorycznym. To znaczy nie rzadko chłopakom nie po drodze było z znajomością zasad gier z ich własnej firmy. No ale nie za to im płacą tylko za sprzedaż ;). Co prawda czasem trafiało się coś fajnego ale najczęściej za sprawą zdjęc czy jakiegoś pojedynczego pomysłu niż, że całość wbijała w ziemię. Z tymi naleciałościami, już właściwie historycznymi, siadłem do lektury „Assault on Fort Wrath” i zostałem bardzo przyjemnie zaskoczony. Pomysł na bitwę okazało się być o wiele bardziej wyrafinowany od tego na tytuł i o ile potyczka – hehehe – jest raczej nie do odtworzenia w warunkach domowych o tyle nadal jest bardzo inspirujący materiał. Nie do odtworzenia bo mało kto ma około 10 stomp i tylu samo benków pod ręką a do tego jeszcze inne tytany i zauważalną ilość lotnictwa. Ale nawet używając zdecydowanie mniejszych sił można parę pomysłów z tego artykułu zerż... ups wykorzystać w własnych apokaliptycznych manewrach. Jednym z nich są sprzeczne osobiste cele w ramach teamu odzwierciadlające np. przerośnięte ego dowódców. Fajnie też przynajmniej w tym raporcie zaprezentowała się koncepcja paru połączonych jakimś zależnościami stołów jako aren walk. Z kolei wydawanie rozkazów przez hersztów teamów na bazie „zdjęć lotniczych” (znajdują się oni w innym pomieszczeniu niż główny stół) jest już trudniejsze do realizacji, ale, pewnie, ... :)
Jednak największym dla mnie zaskoczeniem w tym White Dwarfie było to, że to nie był jedyny fajny materiał. Oprócz niego znalazły się w numerze zasady do nowych wariacji na temat Banedlade'a czy Kustom Stomp. Ale nawet artykuł battlowy opisujący zbieranie doświadczenia przez herosów w kampanii bazującej na Mighty Empires był dla mnie całkiem, całkiem inspirujący. I tak się zastanawiam, czy ten numer jest wyjątkowy, czy też może generalnie chłopaki doszli do wniosku, że bez odrobiny czegoś soczystego to nikt się tym pismem nie będzie interesował (zwłaszcza w dobie netu) albo może ja po prostu dojrzałem by takie mocno zajawkowe pomysły dostarczały mi sporo zabawy. Jest też możliwość, że miałem naprawdę zaniżone wymagania i cokolwiek co nie było promocją mnie bawi.
Chciałem zakończyć górnolotnie, że może kiedyś Biały Krasnal znowu będzie dla wszystkich bawiących się w warhammery co miesięczną pozycją obowiązkową jak za staaaarych dobrych czasów ale szczerze mówiąc pomimo tych (własnych) achów i ochów sam w to nie wierze.
Ale przynajmniej w następnym losowaniu totka skreślę 3 i 51 - może będę miał choć dwójkę.
Etykiety:
apokalipsa,
nowości GW,
recenzja
Subskrybuj:
Posty (Atom)