środa, 30 stycznia 2013
Na kruczych skrzydłach
Zazwyczaj na weekend po masterze mam wiele różnych planów ale rzadko kiedy one się łączą z jakimkolwiek turniejem. Co by nie mówić następuję zmęczenie materiału oraz chęć odpoczęcia od plastikowych żołnierzyków by za jakiś czas z jeszcze większą werwą rzucić się w wir hobby. Jednak tym razem pomimo Drużynowych Mistrzostw Warszawy, tydzień wcześniej, nie odpuściłem sobie lokala w Poznaniu. Wszystko za sprawą nowego kodeksu Dark Angeli i wizji wyprowadzenia dawno nie używanych motorów na spacer. I kiedy tym pomysłem pochwaliłem się na fejsie pojawiły się prośby o jakieś wrażenia i inne relacje i spróbuję choć w znikomym stopniu na nie odpowiedzieć.
Ale zanim się rozkręcę z narzekaniem zacznę dość neutralnie czyli od rozpiski.
Samael
Libra 2 poziom, motor
3 cyklistów z dwoma plazmami
6 cyklistów melta flamer, atak bajk z meltą i spider z rakietami
6 cyklistów melta flamer, atak bajk z meltą i spider z rakietami
spider od covera
6 rycerzy z dwoma granatnikami
5 spiderów z podwójnymi bolcami.
No to jak formalności mamy za sobą zacznę od bolączek tej armii bo w dwóch pierwszych bitwach odkryłem odkryłem od razu po jednej. Czyli w sumie dwie. Pierwsza to Wall of Tesla. Ta armia nigdy nie grzeszyła ilością modeli i pomimo, że teraz relatywnie staniała to nadal w tej kwestii zbyt różowo nie jest. Więc jak dostajesz co turę wiadro kości na sejwy to dość szybko zaczynasz odkrywać, że armia ci się kończy. A siła 7 jest na tą armię optymalna - wszystko rani na 2+ a w spiderach robi dziury.
Druga bolączka to chaośnicze smoki i ich AP3 połączone z zdejmowaniem covera. Jak do tego dorzuci się możliwość rażenia dwóch celi na turę to te 3ki bajków pokitrane za kamlotami i innymi skałkami odparowują w zastraszającym tempie.
Jak już przerobiliśmy "jakże zaskakujące" słabe punkty to wspomnę jak działały poszczególne jednostki.
Po powrocie z DMW zakodowałem sobie, że Samael ma siłę 6. Nie ma. Ma jedynie 4. Gdyby nie to byłby naprawdę zacny a tak sam z siebie za wiele nie robi - jedna plazma wiosny nie czyni. Co prawda zyskał H&R, skaut, prefer na CSM i choć to są przyjemne dodatki to po bohaterze za 200 punktów byśmy się spodziewali większej mocy. Inna sprawa, że najważniejsze jest to, że robi z cyklistów drugiej kompanii troopsy.
Libra z dostępem do divinacji jest bardzo dobrym wsparciem. Zwłaszcza jeśli pod podstawową moc tej szkoły bierze się 10 cięzkich bolterów. Mobilnych. To daje dość dużą moc przerobową. Inna sprawa, że cena każe dwa razy się zastanowić czy warto ale jeśli drugą mocą jest np przerzut udanych sejwów zaczyna się robić naprawdę wesoło.
Motory z troopsów są dobre bo są tanie a, że są tanie to są dobre. Scout i Hit and Run także pomaga choćby na meltach. Takie przykładowo barki anihilacji nie odczuwają potrzeby szczególnie mocno pchać się do przodu. Generalnie przeciwnicy nabierają wtedy sporo ostrożności przy wystawianiu się. Zwłaszcza jeśli to my zaczynamy.
Cover Speeder jest jedną z dwóch nowych jednostek przetestowanych na tym turnieju i powiem tak. Fateweaver to to nie jest tzn. trochę podnosi przeżywalność jednostek zmuszonych do zdawania covera ale wyeliminować go jakoś szczególnie trudno nie jest. Jednak jak się spojrzy na koszt punktowy to człowiek dochodzi do wniosku, że może i warto. Zwłaszcza, że jak się trafi jakiś fajny stół to może naprawdę pomóc. Jedyny problem to, że zajmuje slot fastów w którym jest druga z nowości czyli Black Knighci.
I szczerze mówiąc jakbym miał oceniać ich przez pryzmat tego turnieju to w zachwyt bym nie wpadł. Ale, bo musi być jakieś "ale", odrobiłem zadanie domowe i mam nadzieję, że więcej się nimi tak nie pokaleczę. Bo narzędzie z nich ostre jak skalpel ale wymagające precyzji godnej takowego. Wiadro linkowanej plazmy w połączeniu z granatnikami plus nie takie słabe możliwości w walce muszą działać. Trzeba jedynie pamiętać, że sam taf 5 szczególnej rewelacji w dziedzinie wyporności nie czyni. No i żeby zrobić Hit and Run to najpierw to trzeba przeżyć.
Podsumowując - nawet w czystym Ravenwingu przybyło tyle nowych opcji, że nie wiadomo w którą stronę się obrócić. Jednak, żadna z nich nie jest demonicznej klasy co sprawia, że gra się tym całkiem interesująco. Nie wydaje mi się, że da się z tego złożyć samograja ale rozpiskę taką za którą nie trzeba się wstydzić jak najbardziej.
Etykiety:
kodeksy,
nowości GW,
relacje
środa, 23 stycznia 2013
Dwie refleksje po nowych faq'ach
W zeszłym tygodniu, całkiem niespodziewanie, Games Workshop uraczyło nas nowymi FAQ'ami do ulubionej gry. Przy tej okazji chyba pobili swój prywatny rekord bo Dark Angele którzy premierę swojego nowego podręcznika mieli raptem parę dni wcześniej także się załapali na prywatnego pdf'a. Mogłoby się wydawać, że GW zaczęło łapać o co chodzi z tymi erratami i klaryfikacjami.
Ale, tu się pojawia pierwsza z moich refleksji, że chyba ktoś w centrali odkrył, iż w tych całych faqach można nie tylko wyjaśniać zasady ale także je zmieniać. I jeśli przy okazji coś się wyrówna i zbalansuje to fajnie a jak nie to trudno natomiast ważne jest by się modele sprzedały. Bo szczerze mówiąc nie umiem sobie inaczej wytłumaczyć zmiany pozwalającej już 5 Noise Marinsom brać Blastmastera. Nagle, może niewiele, ale zawsze trochę zyskali na atrakcyjności zatem pojawia się szansa, że ten ich nowy status pozytywnie przełoży się na finanse.
Druga z refleksji jest mniej globalna bo dotyczy naszego poletka, a konkretnie pkzetów a jeszcze konkretniej dyskusji o wybuchających necrońskich rogalach i ich wkładce. Przyznam się szczerze, że od samego początku było dla mnie oczywiste, że ta ostatnia nie podlega normalnym zasadom wybuchającego, latającego transportu. I nie do końca zrozumiałem jak to się stało, że zapis był jaki był, czyli że zasada Crash & Burn obowiązuje tostery. I choć rozumiem, że trzymanie się podręcznika na dłuższą metę jest pewnie najlepszym, a na pewno, najbezpieczniejszym rozwiązaniem to jednak trzeba czasami wyczuć kiedy odpuścić i wybrać rozwiązanie po prostu zgodne z duchem gry. I ta sytuacja ż się prosiła o takowe. I pewnie nikt niezależenie co uważała wcześniej nie jest zaskoczony zapisem z FAQa.
To tyle o ostatniej twórczości GW bo jednak przedostatnia czyli kodeks Dark Angeli bardziej mnie pasjonuje i to ona mi ostatnio chodzi po głowie w te i nazad.
Jak coś wydrepcze to dam znać.
Etykiety:
nowości GW,
scena turniejowa,
ukochana firma,
zasady
poniedziałek, 21 stycznia 2013
Warp mówi ludzkim głosem
Nadaje Michu. Święta niedawno były, a jak wiadomo wtenczas wszystko co żywe ludzkim głosem przemawia - karpie, figurki albo i teściowa. Na nas na szczęście Imperator łaskawszym okiem spojrzał i zyskaliśmy kolejny podcast - i to po polsku. Dzisiaj przed Wami krótka recenzja Warptalk.
Nagrywanie podcastu to taka rozmowa przy herbatce - wtedy obrazek pasuje, prawda?
Parę dni odezwał się do mnie znany powszechnie fluffowy króliczek Emeryt z informacją, że kroi się nowy, fluffowy właśnie, podcast. Niestety wybrał nie najlepszy sposób komunikacji ze mną czyli PM na stronie ligowej, zatem zamiast równo z premierą otrzymujecie notkę dopiero teraz. W zamian za to jest recenzja a nie zajawka, więc summa summarum wyszło na zero. Muszę przyznać, że bardzo chętnie śledzę wszystkie polskie ruchy podcastowe, choć nie zawsze udaje mi się coś o nich skrobnąć.Tym razem jednak potraktowałem to osobiście i nawet zbyt długo nie leżało.
Podcast został pierwotnie opublikowany na blogu per mortis ad gloria. Linki do samego nagrania jak i tematu na Glorii Victis znajdziecie na końcu tekstu. Jednak do rzeczy. Chłopaków jest czterech i nazywają się Kwadrą - chociaż nazywanie "chłopakiem" Emeryta jakoś mi nie pasuje muszę przyznać... Tematyka w założeniu dotyczy przede wszystkim aspektów fluffowych, czyli jest raczej odmienna niż naszego blogowego podcastu. Punktem wyjścia nie jest bowiem czterdziestka czy WFB jako gra bitewna ale jako RPG. To było dla mnie mimo wszystko sporym zaskoczniem. Przyzwyczojny byłem myśleć o czterdziestkowych rpgach raczej jako o pewnej ciekawostce, która czasem u kogoś pojawia się na półce i zbiera kurz. A tu niespodzianka - ludzie grają i to całkiem na serio. Byłem jak widać w ciężkim błędzie ale to jest akurat ten typ błędu, który cieszy.
Audycji słuchałem przeto z zaciekawieniem i dowiedziałem się sporo nowych rzeczy. Polecam zatem zatwardziałym "turniejowcom" w formie lekkiego odprężenia od dyskusji o zasadach. W pewnym momencie trochę się zaniepokoiłem bo rozmowa zeszła na rekwizyty ale na szczęście obyło się bez zbytniego fetyszyzmu. Dodatkowo, co naturalne w tym momencie, spora część dyskusji toczyła się wokół wydawnictw Black Library. I takie tematy z mojej perspektywy mają szansę zainteresować już wszystkich. Nie mam za bardzo czasu śledzić nowości i z chęcią i nich usłyszę, bo Autorzy zdają się być na bieżąco tak z czytadłami jak i ze słuchadłami.
Do merytorycznej strony mam dwie uwagi. Po pierwsze, czasem raził mnie nadmierny i troszkę bezkrytyczny entuzjazm. Więcej humoru i narzekania dodałoby realizmu audycji. Zdaje sobie przy tym sprawę, że być może to przychodzi z czasem i to zapewne starcze zgorzknienie. Przykładowo, nie zgadzam się za bardzo ze stwierdzeniem, że książki BL radziłyby sobie równie dobrze bez gier etc. Druga sprawa to już raczej komentarz - część z Autorów używa nazw polskich np. zakonów SM a cześć nazw angielskich, Czasem ciężko stwierdzić czy interlokutorzy na pewno rozmawiają na ten sam temat. Więcej uwag nie przychodzi mi na myśl i wierzę, że będzie tylko lepiej, zważywszy, że jest i redaktor w osobie Emeryta.
Techniczna strona jest właściwie okej. Mimo nagrywania przez Skypa nie czuć, że Autorzy są zupełnie gdzie indziej i poza paroma zbyt długimi monologami jest git. Jedynie można by trochę głośność zwiększyć - w tej chwili w autobusie da się słychać ale już tramwaj odpada.
Na koniec dwie uwagi pozamerytoryczne - fraza "to się wytnie" jest zastrzeżonym znakiem towarowym podcastu z24cala i za mało było o starym codexie chaosu. A bardziej na serio macie linki i zachęcam do rzucenia uchem:
Etykiety:
black library,
twórczość fanowska
poniedziałek, 14 stycznia 2013
Dark Angels in da house
Zatem jest lepiej. Zdecydowanie.
Ale umówmy się, poprzeczka, w tym przypadku, nie wisiała a raczej leżała na podłodze.
W piwnicy.
Najbliższy mi Ravenwing jest lepszy i tańszy plus ma sporo nowych jednostek. Choć największe z nich czyli samoloty wydają się mocno średnie, żeby nie powiedzieć, że słabe. Jednak rycerze, command składy czy Dark Shroud wydają się całkiem ciekawe. Może wreszcie coś jeżdzące na motorze będzie zdolne zabić kogoś a nie tylko modlić się o przetrwanie do końca bitwy.
Pierwsza kompania też nie powinna narzekać. I choć tu ceny w punktach już, mam wrażenie, ciut mniej rozpieszczają to ilość sensownie wyglądających opcji trochę to rekompensuje.
No i w greenwingu wracają minimaxy. 5 typa z laską. Co prawda bez plazmy ale zawsze to powiew starej szkoły. Miłe.
Szczerze mówiąc nie wiem kiedy uda mi się przetestować jakąkolwiek rozpiskę bazującą na tym deksie ale po cichu liczę, że będzie wcześniej niż później. Już mam parę pomysłów zaczynających się od Samaela i przebieram nóżkami by cokolwiek z tych wizji wystawić na stół. A może Wam już się udało zagrać nowymi Aniołkami?
Etykiety:
kodeksy,
nowości GW
środa, 9 stycznia 2013
Ile kosztuje bycie Heretykiem?
Do tej pory jakoś nie szczególnie zawracałem sobie głowę wydana przez Forgeworld Herezja Horusa, tzn. przeczytałem jakieś recenzje podręcznika a jedna nawet wysłuchałem ale poza tym ograniczyłem się do sprawdzenia ile to kosztuje. No i nie będę ukrywał, że cena 70 funtów za jedną książkę mnie odrzuciła trochę. Logiczną konsekwencją więc było, że do figurek, poza co bardziej efektownymi zdjęciami, już nie dotarłem.
Ale ostatnio coś mnie ruszyło i stwierdziłem, że przyjrze się, tak z ciekawości ile by kosztowała taka tyci-tyci armijka która by mi się po prostu podobała. Podobała w sensie wizualnym. Limit punktowy ustawiłem sobie minimalny jaki polecają twórcy dodatku czyli 1500. Pomysł był prosty - chciałem mieć po trochu wszystkiego czyli jakiś antyczny czołg, dreda, jetbajki, rakietowych marinsow jakieś nietypowe bronie i oczywiście terminatorów. Z takich cudów jak jakiś latacz, czy inne platformy wsparcia przy minimalistycznym podejściu do punktów musiałem zrezygnować. Z racji, ze totalnie nie wiem z czym to się je to sobie odpuściłem co bardziej skomplikowaną rozkmine i ograniczyłem się do nadania mojej rozpisce jedynie odrobiny sensu. No i oto co mi wyszło:
HQ
Szef na jetbajku PF tarcza
Troops
Tactical Squad [10] Power Fist Artifiszierka
Assault Squad [10] Clawy, 2 Power Weapony (Siekiery !!)
Legion Tactical Support Squad [5] (4 Volkait Caliver)
Elites
Terminators [5] Reaper Cannon, Chain Fist
Contemptor
FA
Jetbikes [3]
HS
Land Raider
Zatem cel osiągnięty - jest wszystkiego po trochu. Armia jak najbardziej godna battle reportu w White Dwarfie. Zatem czas by przejść do meritum czyli ile to wszystko kosztuje. No to lecimy z listą zakupów:
Szef na motorze PF tarcza 25
Tactical Squad PF AA 57
Assault Squad LC, 2 PW 66
Legion Tactical Support Squad 34 Terminators RC ChF 61
Contemtor 46 Jetbikes 70 Land Raider 65 Weapon Pack 20
Razem 444 funtów
Trzeba przyznać ze suma robi wrażenie. I choć wydaje mi się że te ceny są wysokie nawet dla ludzi którzy zarabiają w krajach bogatszych niż nasz to pewnie i tak herezja się nieźle sprzedaje. Bo jak pokazały książki o niej z Black Library to fanów wydarzeń z 30 millenium nie brakuje. I często potrafią odłożyć rozum na półkę i dać się ponieść bodźcom wizualnym. Choć szczerze mówiąc, wydaje mi się, że akurat taka łatwość to w ogóle warunek konieczny do wejścia w to hobby.
Etykiety:
ładne,
ukochana firma
środa, 2 stycznia 2013
Coś jak postanowienie.
Tak - pisałem przecież, że ciut mniej kompromitującym.
No i naładowany pozytywną energią postanowiłem sobie wyznaczyć cele związane z pamperkami na najbliższe 12 miesięcy i już miałem zarys tego co osiągnąć gdy odkryłem kolejną dawkę plotek o demonach. Biorąc pod uwagę, że jest to aktualnie jedyna moja armia która nadaje się do grania i to też raczej na lokalach a nie czymś większym to może się okazać, że jak wyjdzie do niej nowy kodeks w ogóle nie będę miał czym grać. I ciśnienie na wielkie i galaktyczne plany trochę zeszło ze mnie. Może powinienem ograniczyć się do dość prostego celu jak grywalna i pomalowana armia na koniec roku. Taka co pozwoli wysyłać zgłoszenie wraz z rozpiską na mastera i powalczenie na takowym.
Ale oczywiście to by było za proste więc z jednej strony złożyłem sobie rozpiskę chaosu która ma być punktem wyjścia do testów tej armii a z drugiej strony właśnie skończyłem sklejać mroczne aniołki z podstawki. Swoją drogą to bardzo mi się podobają Deathwingowi terminatorzy z startera. Zresztą motory też nie są najgorsze. A przy okazji dokonałem inwentaryzacji reszty czyli Ravenwingu który przez ostatnie lata głównie się kurzył bądź gubił i czuję się gotowy na premierę nowego kodeksu.
Bezradny wobec tych wszystkich pokus postanowiłem porzucić wielkie plany na bite 365 dni i żyć chwilą czyli od kodeksu do kodeksu. Póki co więc czekam na najnowszego Białego Krasnala który mam nadzieję, że da przedsmak nowego kodeksu a potem będę przebierał nóżkami czekając na danie główne. I jak uda się zmontować i popaćkać coś sensownego przed nowymi demonami to będę równie szczęśliwy co zszokowany. Ale będę próbował.
A jak to wygląda u Was macie plan bądź też Da Plan na ten rok? Czy wszystko co potrzebne do szczęścia już macie (Necroni w sensie, że) i skupicie się po prostu na graniu? A może sięgnięcie w inną stronę i chcecie coś innego skompletować np. flotę do Ghotica?
Etykiety:
myśli ulotne
Subskrybuj:
Posty (Atom)