W minioną sobotę udało mi się zagrać na turnieju lokalnym który miał miejsce w poznańskiej Stokrotce. Ponieważ do końca nie miałem pewności czy na niego dotrę nie brałem z sobą jadąc z Gdynii figur do lostów by uniknąć jakiś pustych przebiegów a w zamian zaklepując sobie u eM'a jego Dark Eldarów. Rozpiska którą sobie wymyśliłem nie była szczególnie oryginalna bo bazowała na już dość oklepanym venom spamie czyli
Lady Mayis
Incubi z szefem w raiderze
2 razy truborni z blasterami w venomach
5 razy wariorzy w venomach
3 ravagery
Proste i w założeniu skuteczne. Ciekawostką może być jedynie wybór HQ ale zdecydowałem się na tą niestandardową szefową z względu na dość przyzwoity koszt i możliwość przestawiania oddziałów. No i odporność na moce również się wydawała całkiem syta choć z perspektywy czasu już ciut inaczej to jednak postrzegam.
Turniej był generalnie pod patronatem smerfów (i nie nie mam w tym momencie na myśli Ultramarinsów) i w regulaminie było sporo zasad do nich nawiązujących które często dość mocno wpływały na rozgrywkę. Jednak dało się to przeżyć i przełknąć by się dobrze bawić.
Na lokalu jak to na lokalu 3 bitwy i pierwszą z nich przyszło mi zagrać z Orkami kolegi Zagnara. Rozpiska mojego przeciwnika to taki mix czyli dwie ciężarówki chopaków, wagon z 20'tką do tego motonoby z zmotoryzowanym szefem oraz 6 cannonów. (chyba niczego nie pominąłem). Wygrałem rzut na rozpoczęcie stwierdziłem, że zaczynam ustawiłem się dość zdecydowanie mono-flankowo i patrzyłem co wymyśli mój oponnent a on ustawił się dość szeroko i dość otwarcie zatem skorzystałem z tego i nacisnąłem spust. Motonoby przetrwały dwie tury - podobnie jak wagon i jedna z ciężarówek. Po wyeliminowaniu mobilnego kombatu oraz sztucznych barier z AV już było z górki. Wynik 20:0.
Druga bitwa to Jasiu i dość nietypowe bladzie czyli Mefiston, Corobulo, 8 termosów, 8 scout bajków, duży assault skład na plecakch, 5 typa melta fist, w razorze z miotaczem, 5 scoutów z rakietą, atak bajk (MM - oczywiście) oraz dwa predy. Połączenie misji (punkty za przejazd do strefy przeciwnika) oraz stołu sprawiło, że bitwa nie obfitowała w emocje a już zwłaszcza na początku. Dwa duże LOS-blokery były ustawione po przekątnej stołu i każdy z nas przycupnął za jednym by wzdłuż krótszej krawędzi robić wycieczkę do strefy przeciwnika. Dopiero po spokojnym zabezpieczeniu troopsów, zaczęliśmy myśleć o jakimś wojowaniu. Oczywiście do wojaczki zostało wyznaczone wszystko poza scooringami by broń Tzeentchu niczego nie ryzykować. W wyniku szachów i podchodów udało mi się społowić terminatorów - szarżą inkubich z szefową i cała ta ekipa przy tej akcji zginęła oraz wystrzelać scout bajki. W miedyczasie spadły jakieś ravagery ale udało mi się też ustrzelić wcześniej preda i atak bajka. Jak widać straty były remisowe więc wygrałem 11-9 co wynikało tylko i wyłącznie z początkowej przewagi w troopsach.
Finalne starcie to właściciel moich wojaków czyli eM i jego jaśni pobratymcy zatem Eldarzy. Rozpa to dwóch farseerów na motorach, 7 warlocków na motorach, night spinner, dwie trójki walkerów z rakietami, 2 gołe oddziały jetbajków, 3 razy guardianie z lancami i to chyba wszystko. Rozpiska i wystawienie czyli Dawn of War sprawiały że nie za bardzo miałem pomysł jak to ugryźć. Głównym źródłem mojego niepokoju była rada i wymyśliłem, że na tyle na ile to możliwe ją zignoruje a zajmę się resztą i to, z grubsza, z odrobiną farta się udało. Rada zatem zabijała mi, co się udało wytwórcą świec wysypać z venomów. A ja w międzyczasie wpadłem incubimi z Lady Malys w dwa oddziały guardianów bo wymyśliłem, że jak będę miał pain tokeny to mogę się z radą bić. Niestety nie doszło do tego bo incubi spotkali jednego farssera i 3 walkery i się wykrwawili w tym kombacie została jedynie szefowa. Jednak guardianie zdążyli zginąć podobnie jak 3ci oddział wypluty przez venomy jak i ich zmotoryzowani kumple również potraktowani truciznami z uczciwego strzelania. Na koniec rada za sprawą dość wesołego smerfa-patrona armii wylosowanego przed bitwą przez eMa była społowiona za sprawą ciężkiego terenu w który każdorazowo szarżował. Tak wyglądał dokładnie zapis:
Pracuś-(+) Wybrana przez Cb jedna ruina daje tb +1 do Covera,(-) Podczas pracy twoje jednostki dostały zakwasów w mięśniach i zawsze szarżujesz traktowany jak w ciężkim terenie.[nie otrzymujesz minusów za brak grantów]Mi z kolei udało się zająć znacznik na środku warty dużo i jeden boczny warty mniej i to w sumie dało mi wynik 14-6.
Po podliczeniu punkcików okazało się, że całą imprezę wygrałem.
Nie ukrywam, że bardzo fajnie mi się grało takimi Dark Eldarami - przypomniało się granie ravenwingiem. Szybko, papierowo i do zbielenia palca na spuście. Z przerywnikami na wymianę uprzejmości w assaulcie. Nawet jink były, tyle, że lepszy w postaci flickerfieldów. I nawet jeśli skuteczniejsze byłoby poświęcenie incubich i szefowej na rzecz kolejnych venomów miałbym silne opory przed tym. Czasami po prostu trzeba komuś lutnąć - tak dla zdrowia psychicznego. Jak będę miał jeszcze okazję na pewno sobie zagram czymś w ten deseń ale z chęcią po testowałbym też inne rozpiski, np z portalem który może zyska w nowej edycji.
Pożyjemy, zobaczymy.