Forgeworld ostatnio uraczył nas kolejnym już tomem Imperial Armour tym razem z numerkiem 11 na okładce. Nie da się ukryć, że status tych książek w Polsce jest mocno hobbystyczny bowiem zabawki w nich opisane najczęściej do rywalizacji turniejowej dopuszczane nie są. Natomiast jak ktoś jest zainteresowany fluffem, czy też, pomimo braku turniejowej akceptacji, zasadami autorstwa forga to z każdą taką pozycją musi trafiać do raju. Jakość wydania, ilość materiałów, raportów, ilustracji i zdjęć po ciężkiej sesji w fotoszopie daje tym pozycją niezwykły klimat który wręcz się z nich wylewa. Jednym słowem estetyczna orgia.
Do tej pory gracze eldarscy, przy okazji premiery każdej z pozycji z serii IA, musieli się obchodzić smakiem jednak przy okazji tomu nr 11 jest moment ich chwały. To właśnie umierająca, już od eonów, rasa ma swoje 5 minut i jest głównym bohaterem zabawy. To oni tym razem dostali tony nowego fluffu, zabawek, jednostek, bohaterów a na deser armylist Korsarzy. I to właśnie ten ostatni mnie zainspirował do tej notki zatem jeśli ktoś oczekuje kolejnej na necie recenzji IA 11 to niestety nie tym razem.
Korsarze już po pierwszym rzucie oka w troopsy, od których zawsze zaczynam czytanie nieznanych mi kodeksów (przynajmniej w tej edycji), mnie zauroczyli by nie powiedzieć rzucili na kolana. 5 guardianów i dla nich falcon jako transport. Droższy ale z BS'em 4. Pewnie, 5 assaultowców bladzi w razorze jest tańszych ale, ale heloooł – Falcon to jednak Falcon.
W troopsach.
A jak ktoś stwierdzi, że jednak to nie to, to może wziąć 10 wytwórców świec (z BS'em 4) dać im dwie rakiety i możliwość skakania jak tauowe suity za coś około 150 punktów. Oprócz tego mamy w troopsach Waspy czyli wypasione walkery które tanie nie są ale robią wrażenie całkiem sensownej opcji (skaczą w assaulcie) oraz jetbajki. Te ostatnie są droższe o 3 punkty za sztukę od swoich normalnych odpowiedników ale za to dostajemy... tak zgadliście BS 4 oraz scouta. Dla mnie deal całkiem kuszący.
HQ uległo totalnej wymianie i mamy w nim kogoś o szumnej nazwie księcia kto jest kimś pomiędzy autarchem (czyli miękki) a kapitanem marinsów (czyli ma fajne, jednorazowe, strzały) oraz jakiegoś niedorobionego psykera z dwoma ranami oraz liderką 9. Plusem tego drugiego wyboru jest to, że jest tańszy od tego pierwszego. W ramach ciekawostki jeszcze wspomnę, że mamy wt ym slocie obstawę dla księcia i pewnie można zmontować to razem do kombatu ale opłacalność takiej zabawy jest dość problematyczna. No i power weapony z siłą 3 to nosi gwardia do obrony konicznej a nie ekipa która ma robić pożogę lub choćby dym.
W elitach są herlaki oraz kolejna jednostka której zastosowania do końca nie ogarniam. Zatem tłoku nie ma bowiem moce tego psykera z HQ akurat dla herlaków super użyteczne nie są.
Natomiast reszta slotów to defilada fruwajek wszelkiej maści. W fastach Hornet, Night Spinner oraz jakiś myśliwiec a w heavy Warp Hunter (D-cannon, duży placek i 36" zasięgu) oraz Fire storm. Generalnie wynalazki te różnie się prezentują ale 3 z nich czyli hornet, spinner a zwłaszcza hunter kuszą.
Dla fanów eldarskiej, trójkątnej, kawalerii rodem z 4 edycji ten armylist to spełnienie wszelakich niewypowiedzianych marzeń. Wszystko lata, skacze, strzela i ma dostęp do holo fielda. Żyć nie umierać. Dla fanów armii piechotnych - no cóż, zawsze są orki. Mi osobiście ta armia bardzo się podoba choć mam świadomość, że okazji do pogrania tym wiele nie będzie. Natomiast trzymam kciuki by ktoś z piszących w przyszłości kodeks Eldarów potknął się o IA nr 11 otwarty w okolicach strony 170. Dla autora oficjalnego podręcznika mógłby być całkiem inspirujący.