Ostatnio, pewien Ziom stwierdził, że to czego mu brakuje w domu to stół do grania i czym prędzej postanowił to nadrobić. Oczywiście w swoim wyrachowaniu ;) zamierzam mu w tym pomóc, by potem się łatwiej do niego na korzystanie z tego zakupu wpraszać. Ksywy nie podaje, bo prywatność w necie ostatnio jest rzadsza niż działające STC. Gdy podczas piwnych rozważań w swoją drogą bardzo sympatycznej knajpie w środku Gdynii - Degustatronii, drugi Ziom (ksywę znowu taktownie przemilczę - będą chcieli ujawnią się w komentarzach) o tym usłyszał stwierdził, że od coś jakby półtora roku nie grał tzw. domówki.
Nie ukrywam, że wpierw mnie to zdziwiło a potem sobie uświadomiłem, że pomijąc jedno Apo to u mnie to wcale lepiej nie wygląda. I szczerze mówiąc cieszę się, że ten stan rzeczy się już wkrótce zmieni. Przez jakiś czas miałem okres takiej jakby negacji turniejowego grania wychodząc z założenia, parafrazując klasyka, że po punkty to na BP a na turniej to towarzysko. Jednak aktualnie się przeprosiłem z współzawodnictwem i mam dużo frajdy z kminienia nad jakimiś mocnymi rozpami w lostach czy potem przy stole nimi grając. Nie żebym podchodził do tej zabawy z przesadną ambicją po prostu przestałem dorabiać ideologie do kolejnych łomotów i korzystając z tego, że mimo, iż lości to nie wilki a jednak mają co nieco do zaoferowania, postanowiłem sobie przypomnieć stare dobre czasy gdy się po prostu grało a nie tylko przesuwało figurki w przerwach między kolejnymi wyjściami na faje.
Jednak mimo wszystko czasami zamiast testować kolejną wariację na temat pre-coś tam człowiek ma ochotę wystawić coś szalonego w jeszcze bardziej szalonym scenarze i sobie po prostu poturlać do pifka. I nie ma lepszej scenerii do tego niż domówka. Cisza, spokój i pamperki. A wystawienie ewidentnie słabszej rozpiski kiedy z drugiej strony również jest takowa i próbowanie wymyślenia zastosowania dla jednostek normalnie nie łapiących się do walizki ani nawet w je pobliże też ma sporo uroku.
I choć sobie tego nie uświadamiałem to brakowało mi takiego luźnego grania, żeby przykładowo sprawdzić, czy taki planetstrike ma w sobie coś czy jednak autorzy turlają na mishapa. Albo jak to było pod tym Kurskiem czyli przyjrzeć się jeszcze raz Spearheadowi. Ja jednak już niedługo będę mógł nadrobić te braki; a jak to u Was wygląda?