Wygląda na to, że pani Ewa Sowińska miała rację - z tym Twinky Winky'im rzeczywiście coś jest nie tak ;). Przynajmniej sądząc po wyborze patrona...
Link z dyskusji na BoLS'ie pod notką o 40kowym humorze.
niedziela, 24 sierpnia 2008
Specjalni speszjale
Dopiero co zmieniła się edycja czas więc na nowy kodeks marinsów bowiem te dwa produkty w opinii działu marketingu GW są jak groszek i marchewka. Za sprawą coraz wiarygodniejszych plotek z zachodnich stron wiedza na temat nowego podręcznika sztandarowej armii 40 millenium jest coraz większa. Jednak nie chce się dziś skupiać na tym czy nowe wariacje weteranów kosmicznych marynarzy będą przegięte lub czy pomysł dawania termosom 3+ inva zarówno w shootingu jak i fazie assaultu ma cokolwiek wspólnego z racjonalnością. Jedną z ważniejszych zmian jaka może mieć miejsce na scenie turniejowej za sprawą kolejnej odsłony dexu marinsów to podejście do bohaterów specjalnych.
Póki co są tego podejścia 3 odmiany:
-wszyscy
-żaden
-tylko Samael/Belial. Rozwiązanie to przyjęło się ze względu na fakt, że pozwalają oni wystawić takie armie jak całkiem popularny Deathwing. Podobieństwo aktualnych "Deathwingów" do tego co nam się kojarzy z tą armią na bazie doświadczeń z poprzedniej edycji jest dosyć mierne ponieważ przeniesienie termosów do troopsów wcale nie blokuje innych opcji np. wzięcia motorów z i homerami. Nie rozumiem więc dlaczego nie są dopuszczeni inni bohaterowie pozwalający zmienić coś w FOC'u jak np orkowi. Jedyne wytłumaczenie jakie mi przychodzi na myśl to wielkość lobby. Nie da się bowiem ukryć, że DA wraz z swoimi specjalistycznymi armiami były całkiem popularne. Trzeba bowiem przyznać , że dopuszczanie tylko części speciali nie jest szczególnie uczciwe. A ilość takich co zmieniają postać armylistu najparwadopodbniej za sprawą marinsów wzrośnie i kodeks demonów gdzie nie było żadnego takiego speciala trzeba będzie uznać za wyjątek wynikający z specyfiki armii. Może więc dwu osobowa lista wyjątków wzrosnąć. Oczywiście ostateczne słowa jak zwykle będzie należało do organizatorów turenieji ale liczebność graczy marinsów może mieć nie bagatelne znaczenie.
A tak naprawdę problem z bohaterami specjalnymi sprowadza się do Nightbringera oraz Eldrada. Ten pierwszy jest bardzo mocny ale wydaje mi się w miarę grywalny dla obu stron przynajmniej w równym stopniu co dwóch laszowców. Eldrad jest bardzo mocny i nie dziwię się, ż gracze Eldarscy z niego korzystają jak tylko mają okazję. Jednak nie wiem czy to jest dobry pomysł by za sprawą Eldrada cierpiała cała reszta zawodników z imieniem. Poza tym w każdym innym aspekcie bierze się wszystko perwersje fundowane nam na klatę obojętnie czy jest to 9 oblitów czy 20+ plus herlaków. A skoro holofieldy stracą na popularności to może dopuszczać częściej Eldrada a przy okazji i resztę bohaterów specjalnych.
Jest też rozwiązanie nawiązujące do dotychczasowego tylko w drugą stronę i z tylko jednym wyjątkiem. Czyli dopuszczamy wszystkich bohaterów specjalnych poza idolem wytwórców świec. Przynajmniej będzie szczerze... ;)
Póki co są tego podejścia 3 odmiany:
-wszyscy
-żaden
-tylko Samael/Belial. Rozwiązanie to przyjęło się ze względu na fakt, że pozwalają oni wystawić takie armie jak całkiem popularny Deathwing. Podobieństwo aktualnych "Deathwingów" do tego co nam się kojarzy z tą armią na bazie doświadczeń z poprzedniej edycji jest dosyć mierne ponieważ przeniesienie termosów do troopsów wcale nie blokuje innych opcji np. wzięcia motorów z i homerami. Nie rozumiem więc dlaczego nie są dopuszczeni inni bohaterowie pozwalający zmienić coś w FOC'u jak np orkowi. Jedyne wytłumaczenie jakie mi przychodzi na myśl to wielkość lobby. Nie da się bowiem ukryć, że DA wraz z swoimi specjalistycznymi armiami były całkiem popularne. Trzeba bowiem przyznać , że dopuszczanie tylko części speciali nie jest szczególnie uczciwe. A ilość takich co zmieniają postać armylistu najparwadopodbniej za sprawą marinsów wzrośnie i kodeks demonów gdzie nie było żadnego takiego speciala trzeba będzie uznać za wyjątek wynikający z specyfiki armii. Może więc dwu osobowa lista wyjątków wzrosnąć. Oczywiście ostateczne słowa jak zwykle będzie należało do organizatorów turenieji ale liczebność graczy marinsów może mieć nie bagatelne znaczenie.
A tak naprawdę problem z bohaterami specjalnymi sprowadza się do Nightbringera oraz Eldrada. Ten pierwszy jest bardzo mocny ale wydaje mi się w miarę grywalny dla obu stron przynajmniej w równym stopniu co dwóch laszowców. Eldrad jest bardzo mocny i nie dziwię się, ż gracze Eldarscy z niego korzystają jak tylko mają okazję. Jednak nie wiem czy to jest dobry pomysł by za sprawą Eldrada cierpiała cała reszta zawodników z imieniem. Poza tym w każdym innym aspekcie bierze się wszystko perwersje fundowane nam na klatę obojętnie czy jest to 9 oblitów czy 20+ plus herlaków. A skoro holofieldy stracą na popularności to może dopuszczać częściej Eldrada a przy okazji i resztę bohaterów specjalnych.
Jest też rozwiązanie nawiązujące do dotychczasowego tylko w drugą stronę i z tylko jednym wyjątkiem. Czyli dopuszczamy wszystkich bohaterów specjalnych poza idolem wytwórców świec. Przynajmniej będzie szczerze... ;)
Etykiety:
kodeksy,
nowości GW,
scena turniejowa
czwartek, 21 sierpnia 2008
Słyszycie blaszany bębenek?
Na BoLS'ie zwanym też łódką pomiędzy notkami o nowych marinsach a tyrkami w DoW2 pojawił się wpis z plotkami o nowych necronach. Według informacji w nim zawartych mieliby się oni pojawić w drugim kwartale przyszłego roku. Już widzę zachwyt z tej okazji na twarzach wszystkich graczy Dark Eldarów lub Wilków. Może GW wychodzi z założenia rok w tą czy w tamtą jeszcze nikomu nie zaszkodził. I tak 6+ lat z rzędu. Zresztą długowieczność podręczników tych armii która jest na pewno obiektem zazdrości wszystkich skavenów starego świata była już wielokrotnie wałkowana i obawiam się, że jeszcze nie raz games da nam okazję by ponarzekać na traktowanie fanów kit bądź mrocznych.
Co prawda niewiele razy miałem okazję pograć nekronami i nie mam się za jakiegoś wybitnego speca od tej armii ale wydaje mi się, że blaszaki na piątej edycji przeciągu nie robią. A przynajmniej doszły im nie małe słabości ktore mogą sporo namieszać w taktyce. Pierwsza z nich to oczywiście troopsy. W zamierzaniu autorów kodeksu (przynajmniej tak potem to tłumaczyli w designer notes) wybór w tej kategorii, a raczej jego kompletny brak - o przepraszam poza liczebnością, jest podyktowany próbą oddania charakteru tej armii czyli undying legions i te klimaty. Jak to wyglądało na turniejach wszyscy wiemy. Przy osłabieniu glanów a przez to też gausów weaponów i konieczności posiadania większej ilości oddziałów warriorów gracze necrońscy mają poważny problem. Na rapidzie z 20 wojowniczych tosterów można było całkiem sporo wystrzelać ale wniosek, że z 40 będzie można wystrzelać dwa razy więcej jest bardzo optymistyczny. Pomijając, że tych dodatkowych dwudziestu zawodników kosztuje tyle co 7 desek. Albo jeden C'Tan. Zresztą do tej pory gracze necrońscy w moich oczach często dzieli się na tych co umieją wykorzystać warriorów i na tych co traktują ich jako obowiązkowy balast. I jeśli wykorzystanie dwóch dotychczasowych troopsów mogło być "języczkiem u wagi" tak wykorzystanie 720 punktów drzemiących w 4 oddziałach może być dla większości graczy wyzwaniem godnym igrzysk olimpijskich.
Drugim aspektem który trzeba uwzględnić wymyślając blaszaną piąto-edycyjną taktykę to są nowe zasady walki wręcz, a konkretnie rozliczanie minusów do Ld i dostawianie się do kontaktu. Dotychczasowy jakże wyrafinowany myk: na klatę- wstawanie- teleport- wstawanie- rapid-następny proszę może się skończyć na pierwszym punkcie tej wyliczanki czyli na klatę. Oddział umiejący się bić wygeneruje wystarczający minus do liderszipa by puszki stwierdziły, że czas poszukać fasolki, co dzięki utrudnionemu likiwdowaniu kontaktu może nastąpić szybciej niż zanim takowa się wystarczająco zazieleni (a gausy wyznaczają standardy....). A jeśli będzie się miało 40 figurek z buta które optymalnie działają na rapidzie to unikanie combatu może być w najlepszym razie kloptliwe.
Oczywiście nadal necroni mają sporo plusów - choćby jak jedni z niewielu zachowali mobilne pestkowanie bo większość takowego w innych armiach padło ofiarą zmienionych zasad pojazdów. Ich troopsy poza walką wręcz z coverami i WWB mogą być mega upierdliwe i trudne do wyeliminowania. Nie zmienia to jednak faktu, że monotonia blaszaków zabijała tą armię już zdecydowanie wcześniej wywołując na różnych forach regularne jęki i marudzenie graczy o jakieś zmiany. Jednak 5 edycja może to marudzenie zamienić w krzyk. Wydaje mi się, że necroni potrzebują nowego kodeksu równie mocno co wilki czy mroczni jedynie nie mają w tym takich tradycji jak te dwie armie.
Etykiety:
kodeksy,
nowości GW
niedziela, 17 sierpnia 2008
Turnieje vs Punkty - deployment
Minęło Euro które pewnie było ostatnim turniejem na zasadach starej - czwartej edycji i musimy się przyzwyczaić do jej następczyni. Zmian jest dużo i myślę, że nie przesadzę pisząc, że dotknęły praktycznie każdego aspektu gry. W tym także misji. I o ile zmiana zasad wystawiania oraz rozpoczynania bitwy poza tym, że wymusza przestawienia siebie i taktyki nie sprawiają większych kłopotów to zmiany w warunkach zwycięstwa już tak - zwłaszcza dla organizatorów turnieji.
Skupienie się na celach misji nie jest jakimś wielkim novum ponieważ już za 3ciej edycji w którymś białym krasnalu opublikowano artykuł pt Rules of Engagement w którym przedstawiono system zastępujący VP celami misji losowanymi osobno przez każdego gracza i wyłącznie od ich spełnienia (bądź nie) zależał wynik. Cele były różne i nie ograniczały się do zajmowania markerów. Te zasady przez jakiś czas były bardzo popularne w różnych regulaminach ale potem osunęły się w nie pamięć. Wydaje mi się, że wynikało to głównie z tego, że mogły się po prostu znudzić. Aktualny system jest dosyć podobny tylko celi mniej. Jednak o ile poprzedni był zasadami dodatkowymi/opcjonalnymi o tyle teraz koncentracja na objectivach i nie zważanie na straty w drodze do ich osiągnięcia zostało niejako wpisane podręcznik. I mi osobiście to się podoba choćby z "fluffowego" punktu widzenia ponieważ takie podejście odpowiada skali 40ki to znaczy straty na poziomie całej armii to nadal np. 100 gwardzistów i paru czołgów czyli w pełni akceptowalne jeśli jakiś senior oficer ostanie się na właściwym pagórku ze sztandarem w rękach. Jednak wyniki bitew przy dwóch znacznikach na stole nie mają prawa być szczególnie rozpięte. A jest to niezbędne na turniejach i dotychczasowy system to oferował podobnie jak równe punktowanie każdej bitwy.
Sprowadzenie misji z dwoma celami jak i takiej z killing pointami do wspólnego mianownika tak by połowa osób na turnieju nie miała takiej samej ilości punktów nie jest takie proste. Nie da się ukryć, że jest to największe wyzwanie dla organizatorów turnieji dostarczone przez 5 edycje. Myślę, że jeszcze trochę czasu minie zanim pojawi się optymalne rozwiązanie tej kwestii. Zresztą dotychczasowy system też z czasem ewoluował bo przecież nie od zawsze była punktacja co jeden punkt. Potem dopracowano proporcję małych punktów oraz progów zwycięstwa. Miejmy nadzieję, że uda nam się wypracować podobnie udany system na nowe zasady. A jeśli nie będzie to trwało przy okazji przez najbliższe trzy sezony to tym lepiej...
Skupienie się na celach misji nie jest jakimś wielkim novum ponieważ już za 3ciej edycji w którymś białym krasnalu opublikowano artykuł pt Rules of Engagement w którym przedstawiono system zastępujący VP celami misji losowanymi osobno przez każdego gracza i wyłącznie od ich spełnienia (bądź nie) zależał wynik. Cele były różne i nie ograniczały się do zajmowania markerów. Te zasady przez jakiś czas były bardzo popularne w różnych regulaminach ale potem osunęły się w nie pamięć. Wydaje mi się, że wynikało to głównie z tego, że mogły się po prostu znudzić. Aktualny system jest dosyć podobny tylko celi mniej. Jednak o ile poprzedni był zasadami dodatkowymi/opcjonalnymi o tyle teraz koncentracja na objectivach i nie zważanie na straty w drodze do ich osiągnięcia zostało niejako wpisane podręcznik. I mi osobiście to się podoba choćby z "fluffowego" punktu widzenia ponieważ takie podejście odpowiada skali 40ki to znaczy straty na poziomie całej armii to nadal np. 100 gwardzistów i paru czołgów czyli w pełni akceptowalne jeśli jakiś senior oficer ostanie się na właściwym pagórku ze sztandarem w rękach. Jednak wyniki bitew przy dwóch znacznikach na stole nie mają prawa być szczególnie rozpięte. A jest to niezbędne na turniejach i dotychczasowy system to oferował podobnie jak równe punktowanie każdej bitwy.
Sprowadzenie misji z dwoma celami jak i takiej z killing pointami do wspólnego mianownika tak by połowa osób na turnieju nie miała takiej samej ilości punktów nie jest takie proste. Nie da się ukryć, że jest to największe wyzwanie dla organizatorów turnieji dostarczone przez 5 edycje. Myślę, że jeszcze trochę czasu minie zanim pojawi się optymalne rozwiązanie tej kwestii. Zresztą dotychczasowy system też z czasem ewoluował bo przecież nie od zawsze była punktacja co jeden punkt. Potem dopracowano proporcję małych punktów oraz progów zwycięstwa. Miejmy nadzieję, że uda nam się wypracować podobnie udany system na nowe zasady. A jeśli nie będzie to trwało przy okazji przez najbliższe trzy sezony to tym lepiej...
Etykiety:
scena turniejowa
wtorek, 12 sierpnia 2008
Prawie jak rebus
W ostatni weekend podczas sprzątania sali po turnieju lokalnym jak zwykle w takich sytuacjach w takim zacnym gronie różne rzeczy nam wpadały pod ręce i różne pomysły do głowy. Wśród wielu szalonych koncepcji których kulminacja miała nadejść w trakcie after-party pojawiła się idea 40kowych rebusów. A ponieważ były one dosyć plastycznie opisane postanowiłem się nimi podzielić z resztą naszego światka.
Nie oszukujmy się szczególnie wyrafinowane ani skomplikowane one nie są ale pewnego nowatorstwa i swoistego uroku nie da się im odmówić. Zresztą trudne raczej też nie. Może więc zmienimy jakże lubianą i entuzjastycznie przyjmowaną formułę a zwłaszcza trudność testu wiedzy na Wojnie Światów i przejdziemy na obrazki. W końcu jeśli film na bazie komiksu o facecie tępiącym zło w wdzianku nietoperza robi furorę na całym świcie to jeśli chce się być dżezi czy edżi trzeba nadążać ;)
Na wszelki wpadek odpowiedzi:
ripper autocannon
starcannon
Nie oszukujmy się szczególnie wyrafinowane ani skomplikowane one nie są ale pewnego nowatorstwa i swoistego uroku nie da się im odmówić. Zresztą trudne raczej też nie. Może więc zmienimy jakże lubianą i entuzjastycznie przyjmowaną formułę a zwłaszcza trudność testu wiedzy na Wojnie Światów i przejdziemy na obrazki. W końcu jeśli film na bazie komiksu o facecie tępiącym zło w wdzianku nietoperza robi furorę na całym świcie to jeśli chce się być dżezi czy edżi trzeba nadążać ;)
Na wszelki wpadek odpowiedzi:
ripper autocannon
starcannon
Etykiety:
ciekawsotka
poniedziałek, 11 sierpnia 2008
Złoto !!
I to nie w Pekinie tylko we włoskiej Modenie. Śledząć relację live odniosłem wrażenie, że nasza reprezentacja od początku turnieju pewnie kroczyła po tytuł mistrzów Europy. Wielkie gratulacje dla chłopaków!!
Battlowcy zajęli drugie miejsce co również bardzo cieszy. Wygrali natomiast Niemcy jedna póki co nie wiadomo jakie to będzie miało przełożenie na miejsce organizacji kolejnego Euro. Nie da się ukryć, że z naszej perspektywy Niemcy w snesie lokalizacyjno - transportowym żle nie wyglądają by nie powiedzieć, że całkiem spoko. Może się jednak okazać, że będzie w miejscu niekoniecznie znajdującym się w kraju zwycięzców któregokolwiek z turnieji. Mam jedynie nadzieję, że decyzję zapadną dosyć szybko i organizatorzy będą mieli wystarczająco czasu na przygotowania. Bo rok na taką imprezę to chyba tak akurat.
PS Przepraszam za jakość zdjęcia niestety innego nie udało mi się zdobyć.
Battlowcy zajęli drugie miejsce co również bardzo cieszy. Wygrali natomiast Niemcy jedna póki co nie wiadomo jakie to będzie miało przełożenie na miejsce organizacji kolejnego Euro. Nie da się ukryć, że z naszej perspektywy Niemcy w snesie lokalizacyjno - transportowym żle nie wyglądają by nie powiedzieć, że całkiem spoko. Może się jednak okazać, że będzie w miejscu niekoniecznie znajdującym się w kraju zwycięzców któregokolwiek z turnieji. Mam jedynie nadzieję, że decyzję zapadną dosyć szybko i organizatorzy będą mieli wystarczająco czasu na przygotowania. Bo rok na taką imprezę to chyba tak akurat.
PS Przepraszam za jakość zdjęcia niestety innego nie udało mi się zdobyć.
Etykiety:
euro
środa, 6 sierpnia 2008
Ceny
Jednym z częściej powtarzanych pytań przez ludzi znajdujących się dopiero na początku swojej przygody z 40ką (ale podejrzewam, że w battlu czy lotrze jest podobnie) jest - ile to właściwie kosztuje? Regulaminową odpowiedzią przez długi czas było, zależy od armii, rozpiski bla-bla ale generalnie to złotówkę za punkt. Czyli armia turniejowa to pi razy drzwi dwa patyki (dawno dawno temu półtora :)). Taka odpowiedź czy rachunek przewijał się na tyle często, że gdzieś mi się zakodował z tyłu głowy i podświadomie używałem tego przelicznikach zastanawiając się nad nowymi mniej lub bardziej szalonymi koncepcjami armii.
Jednak ostatnio zainspirowana zarówno pogaduchami z ziomkami jak i lekturą różnych for "branżowych" postanowiłem sprawdzić jak wyglądają koszta rozpisek chodzących mi po głowie. Jedna armia to berkowy rhino-rush wsparty 3ema pralkami oraz dredem i termosami a druga to demony z 60 leterami 3 pająkami i dodatkami. Czyli krwawo i na pałę. Przyznam się szczerze, że otrzymane koszta mnie zaskoczyły - armia zamówiona w sklepie internetowym mieszczącym się na wyspach na zachód kosztuje około 300 funtów wraz z wysyłką do Polski. Przy obecnym kursie funta to trochę ponad 1200 złotych. A armie były na 2000 punktów. Jak widać czas odrzucić dotychczasowe kalkulację armii bo najzwyczajniej w świecie się zdezaktualizowała i to co najlepsze w tą dobrą stronę.
Oczywiście główna przyczyna tego stanu rzeczy to mocny złoty a nie genialna polityka cenowa GW, jednak nie zmienia to faktu, że było to dla mnie miłe odkrycie. Niestety w Polsce zwłaszcza w sklepach stacjonarnych sytuacja już tak różowo nie wygląda ale nie jest to dla mnie szczególny powód do zmartwień. Bo teraz jeśli będę myślał o większych zakupach zrobię je tam gdzie będzie najzyczajniej w świecie taniej a polscy sprzedawcy albo będą konkurować z tymi z Anglii albo będą liczyć na klientów którzy z najróżniejszych przyczyn nie zdecydują się na tańsze źródło figur. Mnie patrzącego z perspektywy klienta rosnąca konkurencja cieszy ponieważ parafrazując klasyka "mieć armię a nie mieć armii to razem dwie armie".
PS Linków do sklepów nie podaję by nie być posądzanym o nakręcanie komuś ruchu w interesie. Myślę, że nikt zainteresowany tematem nie będzie miał problemu z ich odnalezieniem.
Jednak ostatnio zainspirowana zarówno pogaduchami z ziomkami jak i lekturą różnych for "branżowych" postanowiłem sprawdzić jak wyglądają koszta rozpisek chodzących mi po głowie. Jedna armia to berkowy rhino-rush wsparty 3ema pralkami oraz dredem i termosami a druga to demony z 60 leterami 3 pająkami i dodatkami. Czyli krwawo i na pałę. Przyznam się szczerze, że otrzymane koszta mnie zaskoczyły - armia zamówiona w sklepie internetowym mieszczącym się na wyspach na zachód kosztuje około 300 funtów wraz z wysyłką do Polski. Przy obecnym kursie funta to trochę ponad 1200 złotych. A armie były na 2000 punktów. Jak widać czas odrzucić dotychczasowe kalkulację armii bo najzwyczajniej w świecie się zdezaktualizowała i to co najlepsze w tą dobrą stronę.
Oczywiście główna przyczyna tego stanu rzeczy to mocny złoty a nie genialna polityka cenowa GW, jednak nie zmienia to faktu, że było to dla mnie miłe odkrycie. Niestety w Polsce zwłaszcza w sklepach stacjonarnych sytuacja już tak różowo nie wygląda ale nie jest to dla mnie szczególny powód do zmartwień. Bo teraz jeśli będę myślał o większych zakupach zrobię je tam gdzie będzie najzyczajniej w świecie taniej a polscy sprzedawcy albo będą konkurować z tymi z Anglii albo będą liczyć na klientów którzy z najróżniejszych przyczyn nie zdecydują się na tańsze źródło figur. Mnie patrzącego z perspektywy klienta rosnąca konkurencja cieszy ponieważ parafrazując klasyka "mieć armię a nie mieć armii to razem dwie armie".
PS Linków do sklepów nie podaję by nie być posądzanym o nakręcanie komuś ruchu w interesie. Myślę, że nikt zainteresowany tematem nie będzie miał problemu z ich odnalezieniem.
Etykiety:
biznes,
ciekawsotka
wtorek, 5 sierpnia 2008
Euro - sreuro???
W najbliższy weekend odbędzie się druga odsłona 40kowego, a trzecia batlowego, Euro przy czym pierwszy raz za granicami naszego kraju. Do tej pory impreza odbywała się w Gorzowie ale tym razem powędrowała za zwycięzcami kwadratów do ojczyzny pizzy i lazanie. I choć osobiście nie specjalnie spodziewałem się wielkiego zainteresowania tym turniejem wśród większości graczy to zaskoczyło mnie jak łatwo można tą imprezę przegapić. W zeszłym roku kiedy ona odbywała się w Polsce oraz miała aurę świeżości to jej "medialność" w środowisku była całkiem spora. I choć na sam turniej towarzyszący przyjechali głównie ci-co-mieli-blisko to przynajmniej na forach coś się działo. A aktualnie poza spiderem gdzie reprezentacja knuje to panuje cisza i spokój. Wynika to zapewne z wielu powodów ale jednym z podstawowych jest reklama. Takie czasy, że nawet i turnieje muszą się reklamować i dbać o swój wizerunek czego najlepszym przykładem są ostatnie poszukiwania kolejnych orgów turniejów tzw trademarka. Oczywiście to, że coś będzie atrakcyjnie opakowane nie wystarczy by się wszyscy na to rzucili ale Euro w Włoszech było na tyle daleko od fajnego pudełka, że nikt na poważnie się nie zastanawiał nad wyjazdem. Brak informacji, kontaktu oraz generalne lagi sprawiły, że wycieczka do Modeny wydawała się wyprawą w nieznane.
Z drugiej strony wszedłem dziś na łódkę i jest tam taki news. Amerykanie już teraz zabierają się do swojej największej-? a przynajmniej jednej z największych imprez w roku. Co prawda poszukiwania wolontariuszy trudno nazwać holo-fildem etapów przygotowania turnieji ale widać, że ktoś tam ma KK - koncepcję i kalendarz. Bo podstawą przy organizowaniu turnieju t jest know-how i zespół ludzi. Bowiem z perspektywy pojedynczej osoby ilość pracy potrzebnej by ludzie mogli sobie przez jeden weekend pograć jest zbliżona rozmiarem do Sahary. Jednak jeśli ktoś wiec co jest do zrobienia i rozdzieli ta pracę na 15 osób to każdy ma po 7% tej roboty.To tyle co VAT na książki - akceptowalnie.
Mam wrażenie, że Włochom za brakło trochę wiedzy. I to jest właśnie największa wada przechodności turnieju - może trafić w nie najlepsze ręce. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie jakiegoś "układu" na poziomie Europejskiej 40ki który by odgórnie wzorem imprez sportowych wyznaczał gospodarzy zabawy. Również rozwiązanie z stałą lokalizacją nie jest optymalne ze względnu na stagnację co w dalszej perspektywie oznacza cofanie się. Zwłaszcza, że ta impreza cały czas musi się jeszcze promować bo jej marka się dopiero buduje. Jedyne rozwiązanie jakie widzę to zespół ludzi z paru krajów wyłoniony na bazie dotychczasowych doświadczeń którzy by niezależnie miejsca pobytu turnieju pomagali jego orgą w pracach. Oczywiście jest to doskonała sytuacja do powstawania różnych napięć oraz zwalania odpowiedzialności jednak zapobiega to odkrywaniu po raz kolejny przez różnych ludzi "oczywistych oczywistości" oraz może pomóc w dotrzymywaniu różnych terminów.
Drugim problemem Euro to jest to, że jest on super zabawą dla ludzi w reprezentacji ale dla całej reszty już mniej. I tu by zmienić ten stan rzeczy są dwa sposoby - zrobić naprawdę atrakcyjny turniej towarzyszący i wydaje mi się, zresztą chyba już tu o tym kiedyś pisałem, że najlepszy był by w tej roli turniej par. I np. pary są losowane na miejscu i nie mogą być z tego samego kraju (w miarę możliwości). Druga opcja przy czym jedna nie wyklucza drugiej a wręcz się uzupełniają zrobić jakiś naprawdę zacny system relacji. Najlepiej jakby łączył szybkie wyniki sporo cyferek oraz parowania dla lubiących statystykę i na deser miał sporo multimediów. I frytki do tego. Ale podobno coś takiego powstaje - zgadniecie kto za to odpowiada ;)
Mam szczerą nadzieję, że to Euro się najzwyczajniej w świecie uda a jak Włosi okażą się naszymi bratankami czyli mistrzami prowizorki i mobilizacji na ostatnią chwilę tym lepiej. Jednak nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy impreza kończy się wtopą bo np źle policzono wyniki lub ktoś noclegów nie dopilnował. Coś takiego by mogło zabić tą koncepcję a jest ona - nie ukrywajmy naprawdę zacna brakuje jej jedynie ludzi którzy będą na nią chuchać i dmuchać niezależnie od kilometrów.
Mam nadzieję, że już nie długo.
Z drugiej strony wszedłem dziś na łódkę i jest tam taki news. Amerykanie już teraz zabierają się do swojej największej-? a przynajmniej jednej z największych imprez w roku. Co prawda poszukiwania wolontariuszy trudno nazwać holo-fildem etapów przygotowania turnieji ale widać, że ktoś tam ma KK - koncepcję i kalendarz. Bo podstawą przy organizowaniu turnieju t jest know-how i zespół ludzi. Bowiem z perspektywy pojedynczej osoby ilość pracy potrzebnej by ludzie mogli sobie przez jeden weekend pograć jest zbliżona rozmiarem do Sahary. Jednak jeśli ktoś wiec co jest do zrobienia i rozdzieli ta pracę na 15 osób to każdy ma po 7% tej roboty.To tyle co VAT na książki - akceptowalnie.
Mam wrażenie, że Włochom za brakło trochę wiedzy. I to jest właśnie największa wada przechodności turnieju - może trafić w nie najlepsze ręce. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie jakiegoś "układu" na poziomie Europejskiej 40ki który by odgórnie wzorem imprez sportowych wyznaczał gospodarzy zabawy. Również rozwiązanie z stałą lokalizacją nie jest optymalne ze względnu na stagnację co w dalszej perspektywie oznacza cofanie się. Zwłaszcza, że ta impreza cały czas musi się jeszcze promować bo jej marka się dopiero buduje. Jedyne rozwiązanie jakie widzę to zespół ludzi z paru krajów wyłoniony na bazie dotychczasowych doświadczeń którzy by niezależnie miejsca pobytu turnieju pomagali jego orgą w pracach. Oczywiście jest to doskonała sytuacja do powstawania różnych napięć oraz zwalania odpowiedzialności jednak zapobiega to odkrywaniu po raz kolejny przez różnych ludzi "oczywistych oczywistości" oraz może pomóc w dotrzymywaniu różnych terminów.
Drugim problemem Euro to jest to, że jest on super zabawą dla ludzi w reprezentacji ale dla całej reszty już mniej. I tu by zmienić ten stan rzeczy są dwa sposoby - zrobić naprawdę atrakcyjny turniej towarzyszący i wydaje mi się, zresztą chyba już tu o tym kiedyś pisałem, że najlepszy był by w tej roli turniej par. I np. pary są losowane na miejscu i nie mogą być z tego samego kraju (w miarę możliwości). Druga opcja przy czym jedna nie wyklucza drugiej a wręcz się uzupełniają zrobić jakiś naprawdę zacny system relacji. Najlepiej jakby łączył szybkie wyniki sporo cyferek oraz parowania dla lubiących statystykę i na deser miał sporo multimediów. I frytki do tego. Ale podobno coś takiego powstaje - zgadniecie kto za to odpowiada ;)
Mam szczerą nadzieję, że to Euro się najzwyczajniej w świecie uda a jak Włosi okażą się naszymi bratankami czyli mistrzami prowizorki i mobilizacji na ostatnią chwilę tym lepiej. Jednak nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy impreza kończy się wtopą bo np źle policzono wyniki lub ktoś noclegów nie dopilnował. Coś takiego by mogło zabić tą koncepcję a jest ona - nie ukrywajmy naprawdę zacna brakuje jej jedynie ludzi którzy będą na nią chuchać i dmuchać niezależnie od kilometrów.
Mam nadzieję, że już nie długo.
Etykiety:
euro
Subskrybuj:
Posty (Atom)